Genealogia a legenda
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
-
rwojtas2510

- Posty: 15
- Rejestracja: ndz 20 wrz 2020, 19:14
Genealogia a legenda
Witam,
W księdze metrykalnej parafii rzgowskiej z lat 1644-1721 przypadkowo zwróciłem uwagę na pewien akt.Akt ten z 4 listopada 1647 roku zawiera zapis o zawarciu związku małżeńskiego pomiędzy Andrzejem Mulinowiczem z Chojen a Anną Zebaliną.
https://www.familysearch.org/ark:/61903 ... cat=298570
Łączy się on z pewną legendą nieco już zapomnianą a dotyczącą dawnej wsi Chojny-dzisiejszej łódzkiej dzielnicy.Jest to legenda o sierocie Janku z Chojen, usynowionym przez krakowskie małżeństwo Mulinowiczów.Dorosły już Jan Mulinowicz jako zamożny krakowski mieszczanin był fundatorem swojego czasu największej kolumny którą wybudowano w 1634 roku, na dziesięć lat przed Kolumną Zygmunta tzw."Kolumny sierocej", zniszczonej przez niemieckiego okupanta w listopadzie 1939 roku.
http://web.archive.org/web/201610021946 ... umnie.html
Akt o którym wspomniałem powyżej sporządzony został jeszcze za życia Jana Mulinowicza i co jest prawdopodobne wymieniony w nim Andrzej
Mulinowicz mógł być nawet jego synem.Zapisano tam "...honestos Andream Mulinowicz de Hoyny..." gdzie "honestos" oznaczać może mieszczanina,
mając na uwadze że wieś Hoyny nie musiała wcale oznaczać miejsca jego pochodzenia.
I może nie jest to "epokowe" odkrycie ale napewno kolejna "cegiełka" do ogólnie znanej dawnym mieszkańcom Chojen legendy.Potwierdza także
słuszne założenia badaczy historii Łodzi co do brzmienia tegoż nazwiska.
Pozdrawiam,
Rafał[/img]
W księdze metrykalnej parafii rzgowskiej z lat 1644-1721 przypadkowo zwróciłem uwagę na pewien akt.Akt ten z 4 listopada 1647 roku zawiera zapis o zawarciu związku małżeńskiego pomiędzy Andrzejem Mulinowiczem z Chojen a Anną Zebaliną.
https://www.familysearch.org/ark:/61903 ... cat=298570
Łączy się on z pewną legendą nieco już zapomnianą a dotyczącą dawnej wsi Chojny-dzisiejszej łódzkiej dzielnicy.Jest to legenda o sierocie Janku z Chojen, usynowionym przez krakowskie małżeństwo Mulinowiczów.Dorosły już Jan Mulinowicz jako zamożny krakowski mieszczanin był fundatorem swojego czasu największej kolumny którą wybudowano w 1634 roku, na dziesięć lat przed Kolumną Zygmunta tzw."Kolumny sierocej", zniszczonej przez niemieckiego okupanta w listopadzie 1939 roku.
http://web.archive.org/web/201610021946 ... umnie.html
Akt o którym wspomniałem powyżej sporządzony został jeszcze za życia Jana Mulinowicza i co jest prawdopodobne wymieniony w nim Andrzej
Mulinowicz mógł być nawet jego synem.Zapisano tam "...honestos Andream Mulinowicz de Hoyny..." gdzie "honestos" oznaczać może mieszczanina,
mając na uwadze że wieś Hoyny nie musiała wcale oznaczać miejsca jego pochodzenia.
I może nie jest to "epokowe" odkrycie ale napewno kolejna "cegiełka" do ogólnie znanej dawnym mieszkańcom Chojen legendy.Potwierdza także
słuszne założenia badaczy historii Łodzi co do brzmienia tegoż nazwiska.
Pozdrawiam,
Rafał[/img]
Genealogia a legenda.
Jan Mulinowic był civis cracowiensis, bogatym krakowskim mieszczaninem, rzec by można miejskim patrycjuszem więc w metrykach zarówno on jak i dzieci jego byliby określani co najmniej terminem famatus. Honestus to raczej niechłopska ludność wiejska, ewentualnie drobne mieszczaństwo z małych, prowincjonalnych miasteczek. Nie sądzę też, aby syn Jana, który sam przedstawiał się jako krakowski mieszczanin w metryce ślubnej występował jako Mulinowicz de Hoyny bo z jakiego niby powodu? Chyba, że Jan stawszy się sukcesorem bogatego Mulinowicza ową wieś lub choćby część jej kupił. Bardziej prawdopodobne chyba, że ów Mulinowicz, który ze wsi Hoyny zabrał osieroconego i bezdomnego chłopca miał tam krewnych. Może dlatego w owych Hoynach się znalazł bowiem krewniaków przyjechał odwiedzić, a usłyszawszy od nich o krzywdzie ubogiego dziecka wzruszył się i ruszył z pomocą? A ów Andrzej, żeniący sie w 1647 roku z Panią Zębaliną (więc chyba wdową po jakimś Zębali?) to młodszy i może już dalszy krewny owego bogatego krakowianina?
Tak czy inaczej historia ciekawa.
Pozdrawiam świątecznie
EwaFra.
Tak czy inaczej historia ciekawa.
Pozdrawiam świątecznie
EwaFra.
- Krystyna.waw

- Posty: 5525
- Rejestracja: czw 28 kwie 2016, 17:09
Legenda rodzinna a rzeczywistość
W bardzo wielu postach pojawia się stwierdzenie, że rodzinny przekaz okazał się legendą, mitem.
Zainspirował mnie dzisiejszy post (w innym wątku) pana Jerzego
"Antoni od pewnego czasu grał w karty. W któryś fatalny dzień przegrał dużą sumę pieniędzy.
Nie mógł jej spłacić, a był to dług honorowy. Nie szukając pomocy u krewnych zakończył sprawę strzałem z pistoletu.
Zginął na miejscu"
Może grał w karty, na pewno popełnił samobójstwo w 1906 roku, ale nie tak "szlachetnie".
Już w 1899 roku posądzono go o defraudację.
A w 1906 śmierć miał okropną https://ibb.co/gjfxQV0
Rodzina ma do Was pretensję o szarganie pamięci przodków czy dzielnie przyjmuje prawdę?
A może prawda okazała się fajniejsza od rodzinnej wersji?
Opowiecie zabawne, straszne, z przytupem sytuacje, zderzenia legendy z dokumentem?
Na swoim koncie mam m.in. odkrycie, że przodek burmistrz (wg. rodziny)
w rzeczywistości był Żydem ochrzczonym w dzieciństwie
Zainspirował mnie dzisiejszy post (w innym wątku) pana Jerzego
Ja dziś zburzyłam przekonanie dalekiej kuzynki o śmierci jej dziadka. Dawno temu opisała je tak:jamiolkowski_jerzy pisze:Dzięki tej metryce ślubu obaliłem „święte przekonanie” ciotek o jej pochodzeniu z pomorskiej szlachty
"Antoni od pewnego czasu grał w karty. W któryś fatalny dzień przegrał dużą sumę pieniędzy.
Nie mógł jej spłacić, a był to dług honorowy. Nie szukając pomocy u krewnych zakończył sprawę strzałem z pistoletu.
Zginął na miejscu"
Może grał w karty, na pewno popełnił samobójstwo w 1906 roku, ale nie tak "szlachetnie".
Już w 1899 roku posądzono go o defraudację.
A w 1906 śmierć miał okropną https://ibb.co/gjfxQV0
Rodzina ma do Was pretensję o szarganie pamięci przodków czy dzielnie przyjmuje prawdę?
A może prawda okazała się fajniejsza od rodzinnej wersji?
Opowiecie zabawne, straszne, z przytupem sytuacje, zderzenia legendy z dokumentem?
Na swoim koncie mam m.in. odkrycie, że przodek burmistrz (wg. rodziny)
w rzeczywistości był Żydem ochrzczonym w dzieciństwie
Krystyna
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Chrzest dziecka (jako dziecka) z rodziców wiary mojżeszowej to rzadkość.
Wiązał się z chrztem rodziców? Jakimiś okolicznościami nadzwyczajnymi? Kiedy to było?
Wiązał się z chrztem rodziców? Jakimiś okolicznościami nadzwyczajnymi? Kiedy to było?
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
- Krystyna.waw

- Posty: 5525
- Rejestracja: czw 28 kwie 2016, 17:09
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Z własnej rodziny - nie mam chyba żadnego mitu. Trochę niezgodności wyjaśnionych, trochę nierozstrzygniętych wersji, raczej nieweryfikowalnych domysłów o jakimś okresie życia danej osoby. Ale takiej legendy jakiejś mocnej...raczej nie. Nieporozumień związanych ze zmianą znaczeń sformułowań, interpretacją zdarzeń, jakimiś ahistotycznymi określeniami, niedoprecyzowaniem - owszem. Historii nieprzyjemnych, krwawych przekazanych bez wnikania w szczegóły, motywacje - trochę.
"Opowieści z dreszczykiem" podbarwionych ku przestrodze - zdarzają się.
Z boku (tj nie w mojej gałęzi, ta była boczna do bohaterów historii), przez forum nawet dotarło - "o tym jak ktoś klątwę rzucił, przeklął potomków Iksów". Ale trudno to zaliczyć do legend. Chociaż... a nawet jakby - to legenda ta na skutek bytności na forum, więc można rzec - nie przez rodzinę, a "przez genealogię" stworzona.
I dość mocna historia gdy "zawodowy genealog" zrobił "historię" jednej gałęzi - wbrew relacjom rodziny. Po sprawdzeniu dokumentów widać, że zmyślił nieproszony wiele rzeczy, złączył w jedną podstać wiele osób, a to z widocznym celem.
Czyli raczej odwrotnie - nie obalona, a stworzona legenda (niezamówiona) przez "genealoga" właśnie. Narośl wydana drukiem. Trudna do odkręcenia, żyje /egzystuje własnym życiem.
Wtedy moda na szlacheckie, a nie żydowskie korzenie była to pojawił się herb znikąd. 20 lat później pewnie pojawiłby się przodek - żyd.
A mity, legendy z genealogii obcej? Trochę już chyba mi się zdarzyło poobalać wraz z opisem na forum?
Nie tylko "rodzinnych legend" ale z poziomu "publikacja z id. naukowym", artykuł w prasie o nakładzie pięciocyfrowym etc
Wracając do kwestii chrztu - na razie to relacja, wpis ogólny. Do takiego AM odpis chrztu powinien okazać, nawet w 1830 (niezależnie od wyznania w jakim ślub był).
Małoletni przy chrzcie (co ma wiek przy chrzcie ze znajomością imion rodziców - do wyjaśnienia) a iloletni przy małżeństwie? - to chrzest by jakoś może namierzyło. Jakoś tak nie do końca się klei. Możliwe, ale rzadkość i raczej na skutek okoliczności nietypowych typu osierocenia i opieka poza społecznością żydowską. Generalnie dzieci z rodziców starozakonnych nie chrzczono, chyba że wraz z rodzicami. 13-14 lat to minimum, a częściej jeszcze parę lat trzeba dołożyć do granicy wieku chrztu rz-kat neofity.
Nawet w pruskim zaborze rzadkość.
"Opowieści z dreszczykiem" podbarwionych ku przestrodze - zdarzają się.
Z boku (tj nie w mojej gałęzi, ta była boczna do bohaterów historii), przez forum nawet dotarło - "o tym jak ktoś klątwę rzucił, przeklął potomków Iksów". Ale trudno to zaliczyć do legend. Chociaż... a nawet jakby - to legenda ta na skutek bytności na forum, więc można rzec - nie przez rodzinę, a "przez genealogię" stworzona.
I dość mocna historia gdy "zawodowy genealog" zrobił "historię" jednej gałęzi - wbrew relacjom rodziny. Po sprawdzeniu dokumentów widać, że zmyślił nieproszony wiele rzeczy, złączył w jedną podstać wiele osób, a to z widocznym celem.
Czyli raczej odwrotnie - nie obalona, a stworzona legenda (niezamówiona) przez "genealoga" właśnie. Narośl wydana drukiem. Trudna do odkręcenia, żyje /egzystuje własnym życiem.
Wtedy moda na szlacheckie, a nie żydowskie korzenie była to pojawił się herb znikąd. 20 lat później pewnie pojawiłby się przodek - żyd.
A mity, legendy z genealogii obcej? Trochę już chyba mi się zdarzyło poobalać wraz z opisem na forum?
Nie tylko "rodzinnych legend" ale z poziomu "publikacja z id. naukowym", artykuł w prasie o nakładzie pięciocyfrowym etc
Wracając do kwestii chrztu - na razie to relacja, wpis ogólny. Do takiego AM odpis chrztu powinien okazać, nawet w 1830 (niezależnie od wyznania w jakim ślub był).
Małoletni przy chrzcie (co ma wiek przy chrzcie ze znajomością imion rodziców - do wyjaśnienia) a iloletni przy małżeństwie? - to chrzest by jakoś może namierzyło. Jakoś tak nie do końca się klei. Możliwe, ale rzadkość i raczej na skutek okoliczności nietypowych typu osierocenia i opieka poza społecznością żydowską. Generalnie dzieci z rodziców starozakonnych nie chrzczono, chyba że wraz z rodzicami. 13-14 lat to minimum, a częściej jeszcze parę lat trzeba dołożyć do granicy wieku chrztu rz-kat neofity.
Nawet w pruskim zaborze rzadkość.
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
- Krystyna.waw

- Posty: 5525
- Rejestracja: czw 28 kwie 2016, 17:09
https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... b3f#652638
https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... b3f#389365
Konkret, anegdotę poproszę, a nie ogólniste naukawe.
Lato, wakacje som
https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... b3f#389365
Konkret, anegdotę poproszę, a nie ogólniste naukawe.
Lato, wakacje som
Krystyna
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Ten chrzest w wieku 21 lat pasuje do sztancy. Nie wszystko musi być jak z taśmy produkcyjnej takie samo, ale bardziej chrzest 21 lat udokumentowany wpisem niż "chrzest małoletniego z rodziców o nieznanych - z uwagi na wiek chrzczonego - imionach i nazwiskach.
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Jeśli był 6-letnim sierotą, przygarniętym, ochrzczonym i wychowanym przez rodzinę chrześcijańską z dala od środowiska żydowskiego i biologicznych krewnych to miał pełne prawo nie pamiętać imion i nazwisk rodziców i nie ma w tym nic dziwnego. Raczej trudno wyobrażać sobie ze 21-letni przechrzta przy ślubie powoływał się na swoją małoletność w chwili chrztu bo to rzeczywiście byłoby komiczne.Sroczyński_Włodzimierz pisze:Ten chrzest w wieku 21 lat pasuje do sztancy. Nie wszystko musi być jak z taśmy produkcyjnej takie samo, ale bardziej chrzest 21 lat udokumentowany wpisem niż "chrzest małoletniego z rodziców o nieznanych - z uwagi na wiek chrzczonego - imionach i nazwiskach.
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Nie utożsamiam tych dwóch osób, a zestawiam podany linkiem akt chrztu 21 latka - jako "w miarę typowy" z wspomnieniem o chrzcie (nie aktem chrztu) jakoby małoletniego, które wie gdzie się urodził ale nie wie jak rodzice mieli na imię - i (jak rozumiem) aktu chrztu w 1830 roku nie przedstawia, czyli zdecydowanie mniej typową sytuacją. Możliwe, ale rzadko spotykane. Moim zdaniem. Ciut z kategorii "do dalszych badań" niż "to kończy sprawę - tak podał przy małzeństwie, to tak jest"
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
i (jak rozumiem) aktu chrztu w 1830 roku nie przedstawia bo...? z czego taki wniosek? Praktyką powszechną było przedstawianie. Przypuszczalnie musiał przedstawic odpis metryki chrztu, aby zawrzeć religijny związek małżeński i najprawdopodobniej to zrobił.Sroczyński_Włodzimierz pisze:Nie utożsamiam tych dwóch osób, a zestawiam podany linkiem akt chrztu 21 latka - jako "w miarę typowy" z wspomnieniem o chrzcie (nie aktem chrztu) jakoby małoletniego, które wie gdzie się urodził ale nie wie jak rodzice mieli na imię - i (jak rozumiem) aktu chrztu w 1830 roku nie przedstawia, czyli zdecydowanie mniej typową sytuacją. Możliwe, ale rzadko spotykane. Moim zdaniem. Ciut z kategorii "do dalszych badań" niż "to kończy sprawę - tak podał przy małzeństwie, to tak jest"
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
mój wniosek?
1. z tego, że zaprezentowano nam cytat z fragmentu aktu małżeństwa, nie link do odpisu, nie całość, nie fragment zawierający informację o datach etc
2. z założenia optymistycznego, że po dłuższym czasie wyrabia się nawyk "staram się pisać wszystko co wiem i popierać dokumentami, a minimum pełnymi cytatami znaczących fragmentów"
1. z tego, że zaprezentowano nam cytat z fragmentu aktu małżeństwa, nie link do odpisu, nie całość, nie fragment zawierający informację o datach etc
2. z założenia optymistycznego, że po dłuższym czasie wyrabia się nawyk "staram się pisać wszystko co wiem i popierać dokumentami, a minimum pełnymi cytatami znaczących fragmentów"
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Ten cytat pochodzi ze skanu dostępnego na lubgensie do oglądu. Nie są skanowane i udostępniane alegaty co nie znaczy, że ich nie ma. Raczej mało prawdopodobne, aby udzielono mu ślubu bez okazania dokumentu potwierdzającego chrzest.Sroczyński_Włodzimierz pisze:mój wniosek?
1. z tego, że zaprezentowano nam cytat z fragmentu aktu małżeństwa, nie link do odpisu, nie całość, nie fragment zawierający informację o datach etc
2. z założenia optymistycznego, że po dłuższym czasie wyrabia się nawyk "staram się pisać wszystko co wiem i popierać dokumentami, a minimum pełnymi cytatami znaczących fragmentów"
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Wydaje mi się rozsądnym (gdy sensownie ograniczone) trzymać się zasady "byłoby - tobyśmy o nim przeczytali". Nie ja prezentuję wyniki kwerendy - prawda?
Tak: jedną z możliwości że hipoteza "był dzieckiem nie znającym imion rodziców ale znającym miejsce urodzenia" jest niewystarczająco udokumentowana jest brak sprawdzenia czy dokumenty na jej poparcie istnieją.
Tak czy inaczej - nawiązuje do tematu, a nawet ilustruje "jak rodzą się mity i legendy" czy "jak mogą się rodzić". Powstają też na skutek badań takich nie do końca poprawnych, nie tylko z braku badań:)
Tak: jedną z możliwości że hipoteza "był dzieckiem nie znającym imion rodziców ale znającym miejsce urodzenia" jest niewystarczająco udokumentowana jest brak sprawdzenia czy dokumenty na jej poparcie istnieją.
Tak czy inaczej - nawiązuje do tematu, a nawet ilustruje "jak rodzą się mity i legendy" czy "jak mogą się rodzić". Powstają też na skutek badań takich nie do końca poprawnych, nie tylko z braku badań:)
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
-
Grzegorz.Janoszka

- Posty: 57
- Rejestracja: czw 24 lut 2022, 15:49
- Kontakt:
U mnie w rodzinie była powtarzana historia, jak to mój pradziadek poszedł na I wojnę gdzieś na południe Europy i wrócił spory czas po wojnie z żoną, młodziutką Marysią Suder, którą gdzieś w okolicach Ostrawy "znalazł". Marysi tak się spodobało w nowej lokalizacji, że ściągnęła wkrótce rodzeństwo i mamę (groby to potwierdzają).
I rzeczywiście, w Ostrawie i okolicy są ludzie o nazwisku Suder. Ile się tam naszukałem, ale nic nie pasowało. Prawda okazała się prozaiczna - Maria Suder urodziła się w Sieprawiu, a pradziadek w Bugaju koło Wadowic - choć teoretycznie Maria z Sieprawia mogła się jakoś znaleźć jakoś w okolicach Ostrawy, to raczej myślę, że ta cała historia jest całkowicie wyssana z palca.
I rzeczywiście, w Ostrawie i okolicy są ludzie o nazwisku Suder. Ile się tam naszukałem, ale nic nie pasowało. Prawda okazała się prozaiczna - Maria Suder urodziła się w Sieprawiu, a pradziadek w Bugaju koło Wadowic - choć teoretycznie Maria z Sieprawia mogła się jakoś znaleźć jakoś w okolicach Ostrawy, to raczej myślę, że ta cała historia jest całkowicie wyssana z palca.
--
Grzegorz Janoszka
parafie z przodkami: Chechło, Dolna, Kielcza, Klucz, Oświęcim,Poniszowice, Rudno, Toszek, Ujazd, Wiśnicz, Zakrzów i wiele innych
Grzegorz Janoszka
parafie z przodkami: Chechło, Dolna, Kielcza, Klucz, Oświęcim,Poniszowice, Rudno, Toszek, Ujazd, Wiśnicz, Zakrzów i wiele innych