Witam,
Chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami, a może raczej historia pewnej adopcji.
Rzecz dotyczy mojej mamy. Urodzona w wielodzietnej rodzinie w Ostrowie Wlkp w 1944r.
Zaraz po urodzeniu jej matka ciężko zachorowała na choroby związane z płucami. Z powodu braku możliwości pogodzenia wychowania dzieci oddała je pod opiekę swojej mamy(Babcia mojej mamy).
Kobieta ta nie była skłonna do opieki nad czwórką dzieci. Dwoje najmłodszych, w tym moją mamę i jej siostrę zdecydowała się oddać.
Siostra mojej mamy trafiła do domu dziecka i pozostała tam do pełnoletności.
Moja mama zaś została zabrana przez Wawrzyńca, mojego dziadka. Okoliczności przekazania dziecka Wawrzyńcowi są chyba jedna z większych tajemnic mojej rodziny. Opieram się jedynie na przekazach ustnych mamy i jej rodzeństwa, które są wyjątkowo spójne. Dowiedziałem się, że Wawrzyniec znalazł ogłoszenie w lokalnej ostrowskiej gazecie mówiące o tym, że ktoś odda dziecko pod opiekę.
Problem z tą wersja jest taki, że dość dokładne przejrzałem gazety z tamtego okresu i nie natrafiłem na żadne nawet podobne ogłoszenie w temacie oddania dziecka pod opiekę.
Jeżeli chodzi o sformalizowanie przysposobienia nastąpiło ono dopiero w 1956r.
Również z przekazań ustnych ustaliłem, że odbyło się to w urzędzie gminy w miejscu zamieszkania i uczestnikami byli - Lokalny urzędnik, rodzice adopcyjni oraz dwie lokalne osoby "cieszące się lokalnym zaufaniem".
Lokalny urząd w którym odbyło się przysposobienie nie posiada niestety oryginalnych dokumentów w tym temacie.
Opieram się jedynie na wpisie aktu urodzenia mamy.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/89c6b84f81c2839e
Obawiam się, że już nie dojdę do prawdy i okoliczności tej adopcji.
Pozdrawiam,
Maciej
Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
Przecież znasz prawdę. Dziecko zostało oddane przez biologicznych krewnych czyli babkę, najpewniej za zgodą rodziców, a przynajmniej ojca bo przypuszczam, że takowy istniał pod opiekę obcych osób. Dokonało się to na tzw "gębę" czyli bez dopełnienia jakichkolwiek formalności prawnych. Sprawy zaczeły się komplikować jak dziecko podrosło, poszło do szkoły, może potrzebowało porady lekarskiej, podpisania dokumentów przez prawnych opiekunów więc postanowiono sytuację rzeczywistą usankcjonować prawnie. Wtedy dopełniono formalności adopcyjnych. A okoliczności przekazania dziecka, to czy przybrany ojciec przeczytał ogłoszenie w prasie, na słupie ogłoszeniowym czy ta informacja o dziecku do wzięcia dotarła do niego pocztą pantoflową, na zasadzie, że jedna pani drugiej pani, jakie to ma znaczenie? Być może kochana babcia dla dobra wnuczki i z myślą o zapewnieniu jej lepszej przyszłości znalazła godnych zaufania opiekunów bo sama nie była w stanie wychowaniu wnuczki sprostać, a może dostała za dzieciaka parę złotych i to ją przekonało. Raczej się nie dowiesz i może lepiej nie drążyć i nie wiedzieć.MaciejO pisze:Witam,
Chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami, a może raczej historia pewnej adopcji.
Rzecz dotyczy mojej mamy. Urodzona w wielodzietnej rodzinie w Ostrowie Wlkp w 1944r.
Zaraz po urodzeniu jej matka ciężko zachorowała na choroby związane z płucami. Z powodu braku możliwości pogodzenia wychowania dzieci oddała je pod opiekę swojej mamy(Babcia mojej mamy).
Kobieta ta nie była skłonna do opieki nad czwórką dzieci. Dwoje najmłodszych, w tym moją mamę i jej siostrę zdecydowała się oddać.
Siostra mojej mamy trafiła do domu dziecka i pozostała tam do pełnoletności.
Moja mama zaś została zabrana przez Wawrzyńca, mojego dziadka. Okoliczności przekazania dziecka Wawrzyńcowi są chyba jedna z większych tajemnic mojej rodziny. Opieram się jedynie na przekazach ustnych mamy i jej rodzeństwa, które są wyjątkowo spójne. Dowiedziałem się, że Wawrzyniec znalazł ogłoszenie w lokalnej ostrowskiej gazecie mówiące o tym, że ktoś odda dziecko pod opiekę.
Problem z tą wersja jest taki, że dość dokładne przejrzałem gazety z tamtego okresu i nie natrafiłem na żadne nawet podobne ogłoszenie w temacie oddania dziecka pod opiekę.
Jeżeli chodzi o sformalizowanie przysposobienia nastąpiło ono dopiero w 1956r.
Również z przekazań ustnych ustaliłem, że odbyło się to w urzędzie gminy w miejscu zamieszkania i uczestnikami byli - Lokalny urzędnik, rodzice adopcyjni oraz dwie lokalne osoby "cieszące się lokalnym zaufaniem".
Lokalny urząd w którym odbyło się przysposobienie nie posiada niestety oryginalnych dokumentów w tym temacie.
Opieram się jedynie na wpisie aktu urodzenia mamy.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/89c6b84f81c2839e
Obawiam się, że już nie dojdę do prawdy i okoliczności tej adopcji.
Pozdrawiam,
Maciej
Ewafra
moderacja (elgra)
Zgodnie z regulaminem i przyjętym zwyczajem prosimy o podpisywanie swoich postów nazwiskiem i imieniem lub przynajmniej imieniem.
Jeżeli każdorazowe podpisywanie postów jest kłopotliwe, wtedy można ustawić automatyczny podpis. https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... 5276#75276
PRZECIEŻ PODPISAŁAM!!!!
Jeśli pani elgra moderator nie widzi to dam jeszcze raz
Ewafra
Powiekszyłabym czcionkę co by było widoczniej, ale nie mam takiej opcji niestety więc musi zostać jak jest.
Pozdrawiam jeszcze raz
Ewafra
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
Dziękuję. To pokazuje sytuację sprzed Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego, a już powojenną tj "sądem powiatowym" .MaciejO pisze:Witam,
Chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami, a może raczej historia pewnej adopcji.
...
Maciej
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
EWAFRA pisze:Przecież znasz prawdę. Dziecko zostało oddane przez biologicznych krewnych czyli babkę, najpewniej za zgodą rodziców, a przynajmniej ojca bo przypuszczam, że takowy istniał pod opiekę obcych osób. Dokonało się to na tzw "gębę" czyli bez dopełnienia jakichkolwiek formalności prawnych. Sprawy zaczeły się komplikować jak dziecko podrosło, poszło do szkoły, może potrzebowało porady lekarskiej, podpisania dokumentów przez prawnych opiekunów więc postanowiono sytuację rzeczywistą usankcjonować prawnie. Wtedy dopełniono formalności adopcyjnych. A okoliczności przekazania dziecka, to czy przybrany ojciec przeczytał ogłoszenie w prasie, na słupie ogłoszeniowym czy ta informacja o dziecku do wzięcia dotarła do niego pocztą pantoflową, na zasadzie, że jedna pani drugiej pani, jakie to ma znaczenie? Być może kochana babcia dla dobra wnuczki i z myślą o zapewnieniu jej lepszej przyszłości znalazła godnych zaufania opiekunów bo sama nie była w stanie wychowaniu wnuczki sprostać, a może dostała za dzieciaka parę złotych i to ją przekonało. Raczej się nie dowiesz i może lepiej nie drążyć i nie wiedzieć.MaciejO pisze:Witam,
Chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami, a może raczej historia pewnej adopcji.
Rzecz dotyczy mojej mamy. Urodzona w wielodzietnej rodzinie w Ostrowie Wlkp w 1944r.
Zaraz po urodzeniu jej matka ciężko zachorowała na choroby związane z płucami. Z powodu braku możliwości pogodzenia wychowania dzieci oddała je pod opiekę swojej mamy(Babcia mojej mamy).
Kobieta ta nie była skłonna do opieki nad czwórką dzieci. Dwoje najmłodszych, w tym moją mamę i jej siostrę zdecydowała się oddać.
Siostra mojej mamy trafiła do domu dziecka i pozostała tam do pełnoletności.
Moja mama zaś została zabrana przez Wawrzyńca, mojego dziadka. Okoliczności przekazania dziecka Wawrzyńcowi są chyba jedna z większych tajemnic mojej rodziny. Opieram się jedynie na przekazach ustnych mamy i jej rodzeństwa, które są wyjątkowo spójne. Dowiedziałem się, że Wawrzyniec znalazł ogłoszenie w lokalnej ostrowskiej gazecie mówiące o tym, że ktoś odda dziecko pod opiekę.
Problem z tą wersja jest taki, że dość dokładne przejrzałem gazety z tamtego okresu i nie natrafiłem na żadne nawet podobne ogłoszenie w temacie oddania dziecka pod opiekę.
Jeżeli chodzi o sformalizowanie przysposobienia nastąpiło ono dopiero w 1956r.
Również z przekazań ustnych ustaliłem, że odbyło się to w urzędzie gminy w miejscu zamieszkania i uczestnikami byli - Lokalny urzędnik, rodzice adopcyjni oraz dwie lokalne osoby "cieszące się lokalnym zaufaniem".
Lokalny urząd w którym odbyło się przysposobienie nie posiada niestety oryginalnych dokumentów w tym temacie.
Opieram się jedynie na wpisie aktu urodzenia mamy.
https://www.fotosik.pl/zdjecie/89c6b84f81c2839e
Obawiam się, że już nie dojdę do prawdy i okoliczności tej adopcji.
Pozdrawiam,
Maciej
Ewafra
moderacja (elgra)
Zgodnie z regulaminem i przyjętym zwyczajem prosimy o podpisywanie swoich postów nazwiskiem i imieniem lub przynajmniej imieniem.
Jeżeli każdorazowe podpisywanie postów jest kłopotliwe, wtedy można ustawić automatyczny podpis. https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... 5276#75276
PRZECIEŻ PODPISAŁAM!!!!
Jeśli pani elgra moderator nie widzi to dam jeszcze raz
Ewafra
Powiekszyłabym czcionkę co by było widoczniej, ale nie mam takiej opcji niestety więc musi zostać jak jest.
Pozdrawiam jeszcze raz
Ewafra
Właśnie nie mam żadnej prawdy i konkretów. Jedynie Przekazy ustne.
W swoich badaniach genealogicznych opieram się na faktach i dokumentach.
W tej wprawie faktów i dokumentów brakuje.
Pozdrawiam,
Maciej
