Nieślubne dzieci

Wzajemna pomoc w problemach natury genealogicznej. Przed wysłaniem zapytania proszę sprawdzić podforum tematyczne : Tłumaczenia metryk: łacina, niemiecki, rosyjski, ukraiński, angielski, francuski ; także tematy : Poszukiwania lub Stronę Główną Forum

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

Awatar użytkownika
Kaczmarek_Aneta

Sympatyk
Legenda
Posty: 6297
Rejestracja: pt 09 lut 2007, 13:00
Lokalizacja: Warszawa/Piaseczno

Post autor: Kaczmarek_Aneta »

Witold_Witkowski pisze:Aneto, prześledziłem Twój arcyciekawy wątek i bardzo dziękuję jeszcze raz za jego udostępnienie. Zwłaszcza głos Włodka wydał mi się niezwykle inspirujący. Myslałem, ze Włodek jest wstrzemiźliwy, a tutaj pociągnął w niebywale interesujące sfery. Moja Kunegunda poczęła niebywalw jednoznacznie Konstantego będąc panną. Zatem związek kazirodczy lub cudzołóstwo wchodzą w grę. Może, jak bywało wcześniej, pan folwarczny dziewkę przydybał. Jak byłem w 2000 roku w Archiwum Diecezjalnym w Płocku, ksiądz opiekun uświadamiał mnie, że takie sytuacje były "na porządku dziennym".
Pozdrawiam
Dziękuję ;)
Moją bolączką jest brak dokumentu, który potwierdziłby uznanie mojego przodka przez męża mojej 4xprababki, o ile takowy w ogóle był.
Na pewno zdarzały się pisemne uznania dzieci przez ojców - spotkałam takie oświadczenie zamieszczone na końcu księgi zgonów w jednej z parafii. Oświadczenie to skutkowało zmianą nazwiska dziecka z panieńskiego matki na nazwisko ojca.
Co do dzieci panieńskich, mogły być one poczęte także w wyniku przestępstwa, np. w czasie wojny, przemarszu wojsk czy w innych okolicznościach.

Pozdrawiam
Aneta

Ps. Wątek poświęcony nieślubnym dzieciom:
http://genealodzy.pl/index.php?name=PNp ... t=b%EAkart
enora

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 69
Rejestracja: pt 07 paź 2011, 00:56

Post autor: enora »

Zazwyczaj takie dziecko zgłaszała akuszerka. Spotkałam się też z przypadkiem, że była to babka dziecięcia (matka położnicy), a nawet gospodarz, w którego domu służąca owo nieślubne dziecko urodziła. Ale najczęściej była to akuszerka.

Cudzołóstwo miało miejsce wtedy, jeśli przynajmniej jedno z rodziców było w związku małżeńskim z inną osobą. Czyli jeśli panna miała dziecko z kawalerem, to mógł on to dziecko uznać i miało ono wówczas inny status prawny niż dziecko nieuznane (i inny niż dziecko z legalnego związku). Ale jeśli pannie trafiło się dziecko z żonatym - nic z tego - choćby się zaklinał, że to jego, choćby to na środku rynku ogłosił, to prawnie go uznać nie mógł i do metryki wpisany nie był. Mam na myśli przepisy obowiązujące w Królestwie Polskim.

Eleonora
Witold_Witkowski

Sympatyk
Posty: 133
Rejestracja: wt 30 paź 2012, 18:07

Post autor: Witold_Witkowski »

To też bardzo ciekawe. Dopiski miały przecież charakter urzędowy, co wynika z przepisów. Być może nie wszyscy o tym wiedzą. Aneto, nie ma co ukrywać, że nasze losy i losy naszych przodków układały się pod dyktando historii. Wojny, obyczaje oraz zwykłe ludzkie namiętności sprawiały, że w kwestii narodzin nie było jednznacznie. Dla nas to katastrofa. Szukamy i NN. Dalej nic.
Pozostaje ciekawość i pytania rózne. Taki los

Eleonora! To bardzo ciekawy zapis, bardzo dziękuję. Daje dużo do myślenia. Trop był już podjęty, ale to co piszesz cenne wyjątkowo. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Kaczmarek_Aneta

Sympatyk
Legenda
Posty: 6297
Rejestracja: pt 09 lut 2007, 13:00
Lokalizacja: Warszawa/Piaseczno

Post autor: Kaczmarek_Aneta »

Witold_Witkowski pisze:To też bardzo ciekawe. Dopiski miały przecież charakter urzędowy, co wynika z przepisów. Być może nie wszyscy o tym wiedzą. Aneto, nie ma co ukrywać, że nasze losy i losy naszych przodków układały się pod dyktando historii. Wojny, obyczaje oraz zwykłe ludzkie namiętności sprawiały, że w kwestii narodzin nie było jednznacznie. Dla nas to katastrofa. Szukamy i NN. Dalej nic.
Pozostaje ciekawość i pytania rózne. Taki los
Cały w TYM urok genealogii i zawsze coś jeszcze do odkrycia.
Gdybyśmy znali odpowiedź na wszystkie pytania, pewnie powiałoby nudą ;)

Pozdrawiam serdecznie

Aneta
Witold_Witkowski

Sympatyk
Posty: 133
Rejestracja: wt 30 paź 2012, 18:07

Post autor: Witold_Witkowski »

Jak myślicie, kto mógłby być wśród osób zgłaszających narodziny mojego pradziadka: akuszerka, znajomi, osoby związane z ojcem, osoby życzliwe rodzicom Kunegundy, jakieś inne opcje?
"61 Worowice
Działo się we wsi Daniszewo, 01 listopada 1869 roku, o godz. 1.00 po południu. Stawiła się osobiście Marianna Adamkowska, robotnica, lat 30 mająca, z Worowic, w towarzystwie świadków: Wawrzyńca Konkol, lat 50, rolnika i Jana Zakrzewskiego, lat 47, także rolnika, obu zamieszkałych w Worowicach i okazała Nam dziecko płci męskiej, oświadczając, że urodziło się ono w Worowicach, w dniu dzisiejszym, o godz. 12.00 w nocy, z niezamężnej panny, Kunegundy z domu Witkowskiej, lat 20. Dziecku temu, na chrzcie świętym, w dniu dzisiejszym udzielonym przez księdza Ludwika Żmijewskiego, nadano imię Konstanty, a chrzestnymi jego byli, wyżej wspomniany Jan Zakrzewski i Marianna Adamkowska. Akt ten oświadczającej i świadkom niepiśmiennym przeczytany, po czym przez Nas samego podpisany.
Ksiądz Ludwik Żmijewski, Administrator Parafii Daniszewo, Utrzymujący Akta Stanu Cywilnego "

Zgadzam się Aneto w 100% co do uroków genealogii. Inspiracji jest tu wyjątkowo dużo, aż nad miarę. Jakie to ciekawe!!! :evil:
jackun

Sympatyk
Tytan
Posty: 371
Rejestracja: sob 19 lut 2011, 03:05

Post autor: jackun »

Dziecko pozamłżeńskie mogło być uznane przez ojca za swoje w czasie zgłoszenia w USC. Oto przykład takiej metryki:

http://www.fotopliki.pl/img.php?f=1d31c3c087

Pozdrawiam - jackun
Kaczmarek_Aneta pisze: Na pewno zdarzały się pisemne uznania dzieci przez ojców - spotkałam takie oświadczenie zamieszczone na końcu księgi zgonów w jednej z parafii. Oświadczenie to skutkowało zmianą nazwiska dziecka z panieńskiego matki na nazwisko ojca.
Awatar użytkownika
Kaczmarek_Aneta

Sympatyk
Legenda
Posty: 6297
Rejestracja: pt 09 lut 2007, 13:00
Lokalizacja: Warszawa/Piaseczno

Post autor: Kaczmarek_Aneta »

Oczywiście, to są najczęstsze przypadki "uznań", podobnie jak często spotykało się takie wzmianki w aktach małżeństw, gdy oboje małżonkowie dziecko zrodzone przez ślubem (bywało, że już kilkuletnie) uznają za własne.
Moje znalezisko rozpisane zostało na kilka stron i stanowiło oddzielny dokument - nie jestem w tej chwili w stanie go zlokalizować.

Pozdrawiam
Aneta
Witold_Witkowski

Sympatyk
Posty: 133
Rejestracja: wt 30 paź 2012, 18:07

Post autor: Witold_Witkowski »

Sprawę trochę skomplikujmy. Załózmy, ze rodzina chciała ukryć narodziny dziecka z nieprawego łoża, ze strachu przed "dziedzicem"-który sobie poswawolił ze skutekiem zapłodnienia, bo ojcem był żonaty mężczyzna, bo ojciec córki swoje chędożył, a może panna chłopców bardzo lubiła. Rodzina chciała ukryć narodziny dziecka które poczete zostało jak mąż na wojnę poszedł, do wojska poszedł lub za pracą wyjechał. Można tu rózne przyczyny mnożyc.
Dziecko zostało podrzucone, porzucone, etc.
Ojca nie ma lub nie można go podać, lub nie wiadomo, kto ojcem bo pretendentów wielu w tym samym czasie.

Pytanie brzmi: Jak w tych sytuacjach Waszym zdaniem wyglądałby zapis w księdze parafialnej/ :roll:
Słomińska_Dominika

Sympatyk
Ekspert
Posty: 701
Rejestracja: sob 27 cze 2009, 21:43
Lokalizacja: Pow. Grójecki

Post autor: Słomińska_Dominika »

A to ciekawe pytanie i w sumie z taką ciekawostką się spotkałam, ale nie mam skanu i nie wiem czy uda mi się do niego dokopać. Widziałam akt, gdzie było napisane, że panna urodziła dziecko nieślubne dziedzica :D Może proboszcz nie lubił dziedzica i się nie bał tak napisać. To łacińskie było.
Pozdrawiam
Dominika

Interesuja mnie nazwiska Słomiński, Szelągowski, Maroszek, Chłopecki
Witold_Witkowski

Sympatyk
Posty: 133
Rejestracja: wt 30 paź 2012, 18:07

Post autor: Witold_Witkowski »

Albo proboszcz dogadał się z dziedzicem, żeby proboszczowe dziecko dziedzic wziął na swoje "barki", a w zamian za to odpust zupełny :D . Oczywiście jest to żart i nie jestem antyklerykałem. Nie chodzi też o szydzenie ze stanu duchownego, to tylko taki niewinny żart.
Może w opisanej przez ciebie sytuacji proboszcz okazał własnie swoją odwagę i obnażył zło, które spotkało prostą kobietę nie kalkulując, nie trzymając się politycznej poprawności.
Awatar użytkownika
Jan.Ejzert

Sympatyk
Adept
Posty: 922
Rejestracja: pt 25 mar 2011, 17:06
Lokalizacja: woj. łódzkie

Post autor: Jan.Ejzert »

DominikaS. pisze:A to ciekawe pytanie i w sumie z taką ciekawostką się spotkałam, ale nie mam skanu i nie wiem czy uda mi się do niego dokopać. Widziałam akt, gdzie było napisane, że panna urodziła dziecko nieślubne dziedzica :D Może proboszcz nie lubił dziedzica i się nie bał tak napisać. To łacińskie było.
Nie taki to odosobniony przypadek.
W niektórych regionach właściciele majątków egzekwowali "Prawo pierwszej nocy" (ius primae noctis).
Jak urodziło się dziecko to dziedzic dawał wysokie wiano i wydawał dziewczynę za jakiegoś parobka. Stosowano ten zwyczaj na mazowszu jeszcze w XIX w.
Pozdrawiam,
Czarek

Wesołowscy, Flatt, Zamojscy, Grochowscy, Ślascy.
Witold_Witkowski

Sympatyk
Posty: 133
Rejestracja: wt 30 paź 2012, 18:07

Post autor: Witold_Witkowski »

Dorzuciłeś Czarku coś cennego do tego wątku. Tylko co w takim razie z zapisem w ksiedze narodzin? Rozumiem, ze parobek wtedy figurowałby jako ojciec!
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
MarylaW.

Sympatyk
Mistrz
Posty: 275
Rejestracja: śr 31 sty 2007, 17:08
Lokalizacja: Kluczbork woj.Opole

Post autor: MarylaW. »

Ja mam trochę inny akt urodzenia:dziecko urodziło się 24 .09.1858r.w parafii Dobre z żyjącej matki Justyny " wdowy liczącej lat trzydzieści sześć ,pozostającej po Franciszku .....,przed lat sześciu zmarłym podług aktu miejscowego zejścia.Dziecięciu temu, na Chrzcie Świętym odbytym nadane zostały imona Justyna Maryanna, a rodzicami jego chrzestnymi byli wyżej wspomniany Faustyn... i Karolina..."Akt w j.polskim. Mam też akt zgonu tego Franciszka - faktycznie z 1852r. Jest to siostra mojego bezpośredniego przodka, ale czy należy do rodziny?
Pozdrawiam serdecznie
Maryla Wojciechowska
Pozdrawiam serdecznie
Maryla Wojciechowska
Witold_Witkowski

Sympatyk
Posty: 133
Rejestracja: wt 30 paź 2012, 18:07

Post autor: Witold_Witkowski »

No, no, ciekawe! Czy wdowa Justyna podała się za matkę, czy rzeczywiście urodziła? Patrząc na wiek wszystko możliwe, była jeszcze młoda, w tamtych czasach pewnie nikt by tego tak nie określił...
Nic Marylo na temat ojca, a jak wiadomo powszechnie, ojciecjest przynajmniej technologicznie potrzebny. Zatem NN ojciec, o którym tu się milczy dał geny i tyle. Jednak jeśli w tej zabawie w rozmnażanie chodzi o przenoszenie genów, to wdowa przekazała geny swojej córce. Wynik dedukcji: rodzina!!! :o

Jak oceniacie zapisy dokonywane w aktach w języku rosyjskim?
Sposób zapisywania wymuszał akt prawny, ale styl, dobór słownictwa etc. był jednak kwestią indywidualną chyba?
Mam wrażenie, a j. rosyjski znam słabo - tylko ze szkoły - że cyrylica była często tylko źródłem liter, wyrazy czasem pochodziły z j. polskiego. Problem z tzw. rozczytaniem był związany z tym, że pisano odręcznie, a ręka cóż: jedna lepsza, druga gorsza.
Czy ma ktoś tu jakieś doświadczenia?
Pozdrawiam Witek Witkowski :k:
Witold_Witkowski

Sympatyk
Posty: 133
Rejestracja: wt 30 paź 2012, 18:07

Post autor: Witold_Witkowski »

Przyznam się szczerze, że przeglądanie ksiąg metrykalnych, dotykanie poszczególnych kart i odnajdywanie zapisów z nazwiskami moich przodków było perwersyjnie przyjemne. Tropy w postaci zapisów świadczyły o tym, ze coś się zdarzyło: narodziny, smierć, ślub, etc. O wiele ciekawsza byłaby możliwość odtworzenia dzień po dniu tej nudy życia, bo ona teraz byłaby chyba odkryciem!
Co czuliście przeglądając księgi metrykalne, akty narodzin, śmierci Waszych bliskich.
Piszemy na Forum o faktach, pomyślmy też o uczuciach.
:roll:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Potrzebuję pomocy”