Absurdy, kiksy i inne kwiatki w zapisach metrykalnych

w tym bazy PTG : Geneteka, Metryki .. Nasze bazy, Wyszukiwarki na Genealodzy.pl oraz szukaj w Postach i Tematach.. na Forum

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

Joanna_Lewicka

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 653
Rejestracja: ndz 23 wrz 2012, 07:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Joanna_Lewicka »

A może jest jej podpis na akcie małżeństwa? Moja trójimienna pra- używała zawsze drugiego imienia, a w dokumentach miała wpisywane najróżniejsze kombinacje :)
Pozdrawiam-
Joanna
Słomińska_Dominika

Sympatyk
Ekspert
Posty: 701
Rejestracja: sob 27 cze 2009, 21:43
Lokalizacja: Pow. Grójecki

Post autor: Słomińska_Dominika »

No dobrze akt śubu - jednego znalazłam i tam stoi Zofia Krawczyk vel Baćmaga - i dalej jest już Baćmaga. Nie ma aktu kolejnego ślubu. Na razie nie dokopałam się do jej urodzenia ale poszperam
Dzieci Adama mają kolejno za matkę: Zofia, Józefa, Józefa, Zofia, Zofia, Zofia, ....., Józefa i znów Zofia ;)
Panowie księża nieźle namieszali tutaj bo widze, ze w drzewach - a jest ich kilka, nikt nie dochodził do prawdy ale pisał jak mu leciało z aktu. I teraz pytanie czego się trzymać? Napisac imie przez Vel?
Pozdrawiam
Dominika

Interesuja mnie nazwiska Słomiński, Szelągowski, Maroszek, Chłopecki
Awatar użytkownika
magda_lena

Sympatyk
Legenda
Posty: 758
Rejestracja: sob 05 sty 2013, 22:29

Post autor: magda_lena »

http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 65-070.jpg akt 65

Zmarły to Andrzej Osiadło, córka Wojciecha i Agnieszki z Rusaków :roll:
Pozdrawiam, Magdalena
kotik7

Sympatyk
Mistrz
Posty: 453
Rejestracja: wt 17 sie 2010, 16:13

Post autor: kotik7 »

Wg mnie mylenie Zofii i Józefy spowodowane było niewyraźnym przedstawieniem żony przez męża. U mnie też pewna Zofia była czasem nazywana Józefą, ale akt chrztu może potwierdzić, że była to Zofia.
Kuba
alus

Sympatyk
Mistrz
Posty: 127
Rejestracja: śr 26 mar 2008, 12:45

Post autor: alus »

Nieborów, 1816, karta 50

(...) Stawił się osobiście ojciec i oświadczył że (...) syn jego mający lat dwa przypadkowo spalił się przy ojcu w kominie (...)
===========
Arek
Christian_Orpel

Sympatyk
Posty: 739
Rejestracja: pn 28 sie 2006, 01:02
Lokalizacja: HENIN-BEAUMONT , Francja
Kontakt:

Post autor: Christian_Orpel »

bielecki pisze:
RomanK pisze:P. Chrystianie

Może ma Pan rację z tym tłumaczeniem "słaby, słabowity", aczkolwiek wyraz "debilitatis" kojarzy mi się ostrzej i brutalniej. Z drugiej strony wiele niemowląt było słabowitych i niestety, umierało wkrótce po porodzie i chrzcie, i mieli chrzestnych. Przyjąłem "ostracyzm" miejscowej ludności jako wyjaśnienie braku chrzestnych, aczkolwiek Pana wyjaśnienie też jest możliwe.
Debilitas z całą pewnością oznacza ułomność czy słabowitość dziecka niezdolnego do życia. Zresztą jest to bliskie etymologii tego słowa (przeciwieństwo "habilitas" czyli zdolności). Sens współczesny słowa "debil" i pokrewnych jest wtórny.

Do transkrypcji Chrystiana dodałbym poprawkę, że ostatnie słowo "domi" oznacza "w domu" - czyli dziecko bardzo szybko zmarło w domu, zdążono je ochrzcić (akuszerka), ale nie było czasu na "zorganizowanie" chrzestych. Tak mniej więcej ta sytuacja da się odtworzyć z przedstawionego zapisu.

Pozdrawiam,
Łukasz
Nie bardzo rozumiem, o jaką poprawkę chodzi, gdyż właśnie w taki sposób przetłumaczyłem : domi, w domu.

:?:

Pozdrawiam

Chrystian
Christophorus

Sympatyk
Posty: 129
Rejestracja: wt 08 maja 2012, 17:54

Post autor: Christophorus »

RomanK pisze:Spotkałem w tej samej wiejskiej parafii pod Krakowem, w parę lat potem, podobną sprawę. Aczkolwiek mam tu "wąty" formalne. W akcie chrztu ksiądz zapisał:
"Ego it supra baptisavi infantem nomine non imposito in partu difficili sine Sacris Ceremonialis masculum filium" co tłumaczę tak: "ja ten co wyżej ochrzciłem dziecko bezimienne ("imieniem nie nadanym")
Dosłownie: nie nadawszy imienia (konstrukcja ablativus absolutus).
RomanK pisze:podczas trudnego porodu bez Świętej Ceremoni płci męskiej" (rok 1775)
Skądinąd i w tym przypadku nie było chrzestnych.

Spotykam taki zapis po raz pierwszy i mam wątpliwości, bo czy prawo kanoniczne dopuszcza brak imienia na chrzcie? (ksiądz wyraźnie osobiście ochrzcił dziecko!)
Nie spotkałem się z takim wymogiem. Widocznie przyjmowano to za oczywistość, choć przy trudnym porodzie potrafię sobie wyobrazić okoliczności przemawiające za chrztem bez nadania imienia.

Na przykład:
1. Chrzest sub conditione po domniemanym ochrzczeniu przez akuszerkę.
3. Chrzest in utero, jeszcze w trakcie porodu, w okolicznościach uniemożliwiających identyfikację płci.
3. W domu nie można było przeprowadzać chrztu uroczystego, tylko prywatny. Ze względu na jakieś przesądy miejscowej ludności kapłan zrezygnował z nadania imienia dziecku, które później i tak miało je otrzymać przy chrzcie uroczystym.
RomanK

Sympatyk
Posty: 101
Rejestracja: pn 24 paź 2011, 14:36

Post autor: RomanK »

Panie Krzysztofie, dziekuję za wyjaśnienia. No cóż takich przypadków, chrztu bez nadania imienia, już znalazłem kilka, więc faktycznie nie należały do wyjątków.
A teraz mam inną dziwną sprawę do zbadania.

Pragnę tu bowiem powrócić na chwilę do tematu absurdu, jakim jest narodzenie dwóch dzieci w odstępstwie mniejszym niż naturalny (np. 7 miesięcy) jak to było pokazane na przykładzie, podanym przez p. Jurka:

"A co powiecie na coś takiego?
Posiadam kopie aktów chrztu przodków mojej żony:
- Marii ur. 8 czerwca 1923
- jej brata Henryka ur. 1.01.1924
Tak więc Henryk urodził się już 7 miesięcy po urodzeniu siostry (?) Marii. Nie czuję się ekspertem od położnictwa i ginekologii, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne".

Nie wiem, czy sprawa się wyjaśniła, ale natrafiłem na jeszcze bardziej absurdalny przypadek. Oto on:

Wieś Władysław, par. Sieciechowice (pow. krakowski)
25 styczeń 1787 - wieś Władysław, chrzest Agata Dorota ("natam circa mediam nectem"), córka Macieja Goleji i Jadwigi Zaborówny
22 maj 1787 - wies Władysław, chrzest Jan ("natam heri vesperi"), syn Macieja Goleji i Jadwigi Żytkiewiczówny

Właściwie te "pary" są identyczne, a różni je między sobą jedynie nazwisko panieńskie matki (raz Zaborówna, a raz Żydkiewiczówna). Dlatego uważam, że to jedna i ta sama para (* często bywało, że w rodzinie nosiło się dwa nazwiska, i raz pisano tak, a raz inaczej), i że ewidentnie mamy tu do czynienia z kiksem, pomyłką? I z oczywistym absurdem narodzin powtórnego dziecka (Jana) w niecałe 4 miesięcy po narodzinach pierwszego dziecka (Agata). Obie "pary" (lub raczej jak uważam jedna i ta sama) pojawiły się w metrykach tylko raz, właśnie z okazji chrztu. Pojawiają się nagle i znikąd, po czym słuch o nich ginie. Zapewne Goleja pochodził z sąsiedniej parafii Prandocin, ale akurat metryk z tego okresu dla Prandocina nie ma, co utrudni wytropienie co i jak. Jeszcze tej zagadki nie rozwiązałem, nie znam przyczyny i wyjaśnienia tego mocno domniemanego "kiksu", ale do przejrzenia pozostały mi jeszcze metryki zgonów. Może tam będzie jakiś ślad?
Ale może ktoś coś już wie...

Roman KK
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

i bardziej prawdopodobne jest urodzenie w takim odstępie czasu dwójki, czy jednak (chyba narzucające się) Żytkiewoczówna<>Zaborówna ?:)
Maciej może być ten sam

może błąd, może nie
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
RomanK

Sympatyk
Posty: 101
Rejestracja: pn 24 paź 2011, 14:36

Post autor: RomanK »

Nie wiem, sprawa wcale nie jest prosta. Brałem nawet pod uwagę bigamię, no ale to by się na pewno wydało w tej samej parafii :) Oczywiście pro forma mogą to być faktycznie dwie różne pary małżeńskie, ale akurat zbyt dziwnie na siebie nachodzą i za dużo je łączy, żeby nie mieć wątpliwości :)
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

raczej niewierność niż bigamię
odstęp jest
o księgę zgonów nie pytam (i zapis o zgonie może i przy porodzie? pierwszej, jedynej w tym czasie tj w styczniu 1787, Jadwigi)

Jan przeżył?

PS ale może i błąd
tylko jaki?
data?
nazwisko?
RomanK

Sympatyk
Posty: 101
Rejestracja: pn 24 paź 2011, 14:36

Post autor: RomanK »

Tak, na tym etapie wszystko jest możliwe. No cóż zamierzam przejrzeć metryki zgonów, ale nie lubię tych metryk, bo potem śni mi się w nocy niczym koszmar ta strasznie wysoka śmiertelność dzieci. Dlatego unikam metryk zgonów jak się da. Kluczem do roziwązania zagadki jest ustalenie kim był Goleja i skąd pochodził i dokąd się wyprowadził (* tu bowiem we wsi Włądysław zapewne najął się krótkotrwale do służby np. jako parobek). Również metryka ślubu, jakby się odnalazła to byłoby super (ślub zawarto w innej parafi, nie wiadomo jednak jakiej, w "genetece" nie ma).
Piórkowska_Ewa

Sympatyk
Mistrz
Posty: 169
Rejestracja: ndz 05 lut 2012, 10:18

Post autor: Piórkowska_Ewa »

Witam. Jeśli idzie o nazwiska to ja mam przodka, który chrzci 8 dzieci z tą samą żoną Wiktorią, której nazwisko występuje w 6 odmianach: Bańkowska, Bańczykowska, Baczkowska..., będę szukać ich ślubu, bo sama chciałabym wiedzieć jaką wersję przyjąć.
Jeśli zaś idzie o krótkie odstępy czasu, to mój dziadek wiedział, że nie urodził się 1 października, tylko wtedy "kiedy się len przędło i nie było czasu wybrać się do chrztu", parafia była daleko, a datę świadomie ojciec przekłamał, bo obawiał się jakiejś kary sądząc, że trzeba dziecko zgłosić w odpowiednim terminie. Lojalnie wobec syna wiele razy powtarzał, że on nie urodził się 1 października - ale dokładnie to nie pamiętał kiedy. Myślę, że można założyć, że takie bliskie chrzty dwójki dzieci wynikać mogą czasem, z opóźnionego chrztu pierwszego dziecka, a przy drugim przecież ksiądz nie musiał sprawdzać, czy nie chrzci za często. Ewa
Awatar użytkownika
magda_lena

Sympatyk
Legenda
Posty: 758
Rejestracja: sob 05 sty 2013, 22:29

Post autor: magda_lena »

Jesli chodzi o nazwiska to wszyscy wiemy, że są błędy. Wczoraj spisywałam akt śmierci dziecka o nazwisku Suska. Po nazwisku panieńskim matki skojarzyłam, że kilkanaście dni temu spisywałam jego akt urodzenia (pytałam o odmianę tego nazwiska tu, na forum. Nazwisko rzadkie, w tej wsi do tej pory, wystąpiło tylko w tym konkretnym przypadku). Sprawdziałam. Przy urodzeniu dziecko zapisano jako Suszek.

Natomiast chciałabym się odnieść do:
Piórkowska_Ewa pisze: Jeśli zaś idzie o krótkie odstępy czasu, to mój dziadek wiedział, że nie urodził się 1 października, tylko wtedy "kiedy się len przędło i nie było czasu wybrać się do chrztu", parafia była daleko, a datę świadomie ojciec przekłamał, bo obawiał się jakiejś kary sądząc, że trzeba dziecko zgłosić w odpowiednim terminie. Lojalnie wobec syna wiele razy powtarzał, że on nie urodził się 1 października - ale dokładnie to nie pamiętał kiedy. Myślę, że można założyć, że takie bliskie chrzty dwójki dzieci wynikać mogą czasem, z opóźnionego chrztu pierwszego dziecka, a przy drugim przecież ksiądz nie musiał sprawdzać, czy nie chrzci za często
"A co powiecie na coś takiego?
Posiadam kopie aktów chrztu przodków mojej żony:
- Marii ur. 8 czerwca 1923
- jej brata Henryka ur. 1.01.1924
Tak więc Henryk urodził się już 7 miesięcy po urodzeniu siostry (?) Marii. Nie czuję się ekspertem od położnictwa i ginekologii, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne".
Moja mama, w "papierach" rocznik 1939. Naprawdę 1938. Wg. tego co mówiono, zapisana tak wg. pomysłu księdza. A jak było naprawdę? Coraz częściej myślę, że dziadek, z jakiś sobie znanych powodów, podał nieprawdziwą datę urodzenia :?
Pozdrawiam, Magdalena
Grażyna-Tymicka

Sympatyk
Posty: 26
Rejestracja: sob 13 lis 2010, 11:47

Post autor: Grażyna-Tymicka »

Akt nr 1 ślubu z Zaborowa z roku 1830, panna Marianna Gzyrówna wychodzi za mąż za Pawła który nie posiada nazwiska bo był wzięty ze szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie a jego opiekunem był Augustyn Kaczyński.
Jeszcze nie doszłam co było dale,i jak rozwiązano problem z nazwiskiem dzieci tej pary i nazwiskiem Marianny po ślubie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólne”