Już nie mam siły do moich przodków. Chyba przewidzieli, że będę śledzić ich losy i zawczasu zadbali o ukrycie swoich poczynań. Do tego stopnia chcieli sie przede mna ukryć, że zakamuflowali swoje akty urodzenia.
Mam w moim dzrewie kilka takich przypadków, że z innych zdobytych dokumentów mam dokładna datę i miejsce urodzenia, ale w indeksach ani w samych ksiegach metryki znaleźć nie mogę. Tak było z aktem urodzenia Stanisława syna Kazimierza Kulwiecia urodzonego w Suwałkach w 1901 - opisałam to w wątku http://genealodzy.pl/index.php?name=PNp ... highlight= .
I tak mam z aktem urodzenia Andrzeja Adama Kulwiecia - http://www.cmentarz.bydgoszcz.pl/osoba.php?id=65. Wiem, że urodził się w Warszawie 25-05-1884r. Jego rodzice mieszkali po ślubie przy ul. Aleksandria 2780 (czyli obecna ul. Kopernika 28) czyli w grę wchodzi chrzest u Św. Krzyża. Zresztą ten kościół był też miejscem ślubu rodziców w 1879r. Szukałam i w indeksach i w samych aktach (ależ ten ksiądz bazgrał!). No i niespodzianka - NIE MA!
W kilku okolicznych warszawskich kościołach też nie znalazłam. Czy chrztu można było dokonać poza parafią?
Zaczęłam wierzyć, że jest to działanie na moją szkodę, wykonywane świadomie przez moich przodków. No bo nie dopuszczam myśli, że taka ślepa jestem, że nie widzę!
Macie jakiś pomysł gdzie i jak znaleźć te akty?
Wiem, pytanie głupie, bo jak nie ma to nie ma! A jak są a ja nie widzę, to i tak nie zobaczę! Ale gdzie oni mi się ukryli?
Pozdrawiam
Małgorzata

