Ojciec NN

Wzajemna pomoc w problemach natury genealogicznej. Przed wysłaniem zapytania proszę sprawdzić podforum tematyczne : Tłumaczenia metryk: łacina, niemiecki, rosyjski, ukraiński, angielski, francuski ; także tematy : Poszukiwania lub Stronę Główną Forum

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

marcus

Sympatyk
Posty: 31
Rejestracja: czw 07 lut 2013, 19:07

Post autor: marcus »

Mam identyczną sytuację w swojej rodzinie. Mój pradziadek oraz jego starsze rodzenstwo: brat i siostra byli nieślubnymi dziećmi. We wszystkich aktach U-M-Z, nigdzie nie ma wzmianki o ojcu, a o matce tylko tyle iż była wyrobnicą: stanu wolnego albo niezamężna. Dzieci nosiły jej nazwisko. Akuszerki tylko zgłaszały dzieci. Nawet w akcie zgonu pradziadka z 1959 nie moge się doszukać żadnych informacji o ojcu (może będzie coś w paszporcie, chociażby imię). MonikaMaru sama może potwierdzić ten barwny wątek ;-)
Też przypuszczam, ale to tylko moje wolne przypuszczenie, że ich matka pracowała na rzecz dworu...
Jednak dość istotnym w tym wszystkim jest fakt iż 3 lata po urodzeniu mojego pradziadka, mając 37 lat nagle bierze ślub i wychodzi za wdowca/parobka o 29 lat starszego od niej !!! wtedy miał bodaj 67 lat. Przybiera jego nazwisko. Dwa lata później rodzi im się syn i 3 lata później umiera jej mąż, więc znowu zostaje z czwórką dzieci. 6 lat później ponownie wychodzi za mąż za 55 letniego wdowca... Jest pochowana z jego nazwiskiem. Na tym kończy się ta historia. Wart uwagi jest fakt tego ślubu z o wiele starszym mężczyzna. Czyżby ktoś wywarł jakąś presję? Komuś na tym zależało, żeby dzieci miały przybranego ojca? Teorii jest wiele... ale ile w tym wszystkim racji..... ;) nie wiem ;)
Sawicki_Julian

Sympatyk
Posty: 3423
Rejestracja: czw 05 lis 2009, 19:32
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski

Post autor: Sawicki_Julian »

Witam Krzysztof, ja widzę to tak, dziewczynka ur. w 1923 i może ciut starsza druga, ale nadal najmłodsze z dziewięciorga już bez ojca dzieci bo zm. w 1927 r. zostały adaptowane i dekretem, czyli wyrokiem nadano im nazwiska nowych rodziców - Stawiarz. To odnosi się do roku 1930, czyli mają 7 lat i matka może nie miała szans wszystkich wychowywać sama. Nazwisko urzędowo było znane im samym ( córką), ale może nie sąsiadom, który podawał kiedy któraś zmarła, lub ksiądz pisał sam z pamięci z dawnych lat ; pozdrawiam - Julian

Do Markusa ; pomyśl ze w tamtych czasach bieda piszczała wszędzie na wzór Rosji, to czy niedobry był wybór ( starego ), czyli mieć wróbla w garści niż gołębia na dachu, czy oglądać się za młodym, ale z dzieckiem to trudno o szczęście.
Praca we dworze, to praca ludzi młodych z różnych wsi zespołowo, np. młody do kosy w żniwa, a młoda i obca dziewczyna za nim odbierała skoszone zboże i wiązała je w snopy. Na co dzień był w polu nie dziedzic, tylko polowy zawsze nad ludźmi stał ; pozdrawiam - Julian
krzysztof_lubieński

Sympatyk
Posty: 87
Rejestracja: ndz 17 lip 2011, 16:09

Post autor: krzysztof_lubieński »

Witam Julianie,
Nie wiem czy ma to znaczenie, ale popełniłeś drobną nieścisłość. Dziewczynki urodziły się w 1911 i 1918 a więc w chwili śmierci ojca Józefa miały 16 i 7 lat. Poza tym nic nie wiadomo w licznej rodzinie o ponownym zamążpójściu matki Katarzyny i adopcji dzieci - byłby to fakt raczej nie do ukrycia. Jeszcze jedno nie daje mi spokoju - obie mają wpisane w akty urodzenia jako ojca
Józefa Warneckiego którym dekretem zmieniono nazwisko na Stawiarz. Czy przypadkiem przyczyną dekretowej zmianie nazwiska, nie są rodzice Józefa, co przytaczam niżej z dokładnego zapisu ze świadectwa chrztu Józefa :
"Józef Warnecki urodził się w Krakowie w 1880 jako syn ojca NN i matki Marianny Warneckiej córki Michała Stawiarza i Rozalii z domu Grochot."
Pozdrawiam - Krzysztof
Krzysztof Lubieński
Marian_Kiełbasa

Sympatyk
Posty: 57
Rejestracja: wt 17 lip 2012, 12:29

Post autor: Marian_Kiełbasa »

Krzysztofie moim zdaniem było tak. Józefa Warneckiego matka urodziła będąc panną, lub jej mąż nie uznał ojcostwa jego. Sprawdź datę ślubu. Zatem Józef używał nieprawnie nazwiska męża swojej matki. Dlatego zmieniono je na nazwisko panieńskie jego matki. Automatycznie jego dzieci też miały zmienione nazwisko. W moim przypadku też podobnie mogło by się skończyć. Bo moja prababka 2 lata była wdową kiedy urodziła mojego dziadka. Miała 26 lat i do śmierci została sama z dzieckiem. Przez wiele lat nie były to jeszcze jedne ręce do pracy tylko jeszcze jedna gęba do nakarmienia. Pozdrawiam Marian
Ewafra

Sympatyk
Posty: 895
Rejestracja: czw 02 sie 2012, 08:45

Post autor: Ewafra »

Ręce do roboty, gęba do wyżywienia, a może po prostu jej dziecko, które kochała i o które się troszczyła jak całe mnóstwo matek? Czemu tak często w rozważaniach na tym forum zapomina się o uczuciach, które często były dominującym motywem zachowań. Także wśród włościan.
Co do sprawy Krzysztofa to wydaje się "na oko", że dość prosta. Dziecku nieślubnemu po dziś dzień zawsze jest wpisywane nazwisko matki. Takie jakie ona prawnie, legalnie nosi. Nawet jeśli jest to nazwisko jej męża, zmarłego przed 10 laty. Tu zapewne matka wdowa. Dziecko otrzymało jej nazwisko czyli jej nieżyjącego już męża. Potem jednak jako dorosły już człowiek postanowił odrzucić zupełnie obce nazwisko i przyjąć nazwisko macierzystego dziadka czyli rodowe miano matki. Zastanawia tylko dlaczego zmiana nazwiska objęła jedynie najmłodsze dzieci? Może jako małoletnie nie miały prawa do samodzielnej decyzji i musiały zmienić nazwisko wraz z ojcem, a starsi już pełnoletni musieliby indywidualnie o zmianę występować, a nie chcieli?
Trzeba by treść tego dekretu poznać, może wtedy sprawa by sie wyjaśniła i skonkretyzowała.
krzysztof_lubieński

Sympatyk
Posty: 87
Rejestracja: ndz 17 lip 2011, 16:09

Post autor: krzysztof_lubieński »

Tak, to wszystko co opisuje EWAFRA może być prawdą, tym bardziej że matka Józefa - Maria miała w chwili urodzenia Józefa lat 45. Jest jeszcze jedno ale. Dlaczego owym dekretem nie zmieniono nazwiska njmłodszemu dziecku Józefa - Michałowi ur. w 1923 bo całe życie nosił nazwisko takie jak ojciec, czyli Warecki. Trzeba chyba poznać treść tego dekretu z 1930r, jak sugeruje EWAFRA
Pozdrawiam - Krzysztof
Krzysztof Lubieński
Awatar użytkownika
Kaczmarek_Aneta

Sympatyk
Legenda
Posty: 6297
Rejestracja: pt 09 lut 2007, 13:00
Lokalizacja: Warszawa/Piaseczno

Post autor: Kaczmarek_Aneta »

Indeksując warszawskie chrzty za rok 1909 z parafii św. Krzyża, natrafiłam na ciekawostkę w temacie poszukiwań ojców incognito.

Do aktu stawia się panna Zofia wraz z dwoma świadkami i oświadcza fakt urodzenia córki. Danych ojca brak. Jednocześnie na marginesie jest informacja o uprawnieniu dziecka poprzez małżeństwo swoich rodziców, zawarte 14 lat później. Intrygujące natomiast w tym akcie jest to, że ojcem tym jest drugi ze świadków występujący w akcie.

Zastanawiam się zatem, jak często (statystycznie) zdarzało się, że ojciec był obecny przy chrzcie dziecka, ale z jakichś powodów nie został ujawniony jako faktyczny rodzic? Czy ktoś z Was spotkał się z podobnym przypadkiem?
Link do aktu nr 467:
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 67-470.jpg

Pozdrawiam
Aneta
JMrozowski

Sympatyk
Mistrz
Posty: 58
Rejestracja: ndz 23 sie 2015, 22:55
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: JMrozowski »

Podobny przypadek w parafii św. Augustyna w Warszawie, akt nr 327/1910:
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 27-330.jpg

akt ślubu rodziców 10/1911:
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 10-011.jpg


pozdrawiam
Jerzy Mrozowski
Awatar użytkownika
Kaczmarek_Aneta

Sympatyk
Legenda
Posty: 6297
Rejestracja: pt 09 lut 2007, 13:00
Lokalizacja: Warszawa/Piaseczno

Post autor: Kaczmarek_Aneta »

Dziękuję bardzo za ten przykład.

To dowodzi, że być może pośród naszych przodków illegitimi thori, ich ojcowie byli przy chrzcie swoich dzieci, ale pozostali incognito.
Zdarzyć się również mogło, że rodzice z jakichś względów nie pobrali się, ale znali się i utrzymywali kontakt, stąd chyba prawie jest możliwe, aby w takim przypadku rozpoznać ojca dziecka w osobie świadka chrztu.
Rzecz jasna, taka niewiedza bardziej może dotyczyć starszych pokoleń, bo o dziadkach czy pradziadkach to i owo słyszeliśmy...

Ciekawe to wszystko ;)

Pozdrawiam
Aneta
ODPOWIEDZ

Wróć do „Potrzebuję pomocy”