Piotr rodzi się w roku 1851, w roku 1856 figuruje w księdze jako zmarły (w wieku lat 5). Tylko, że po 23 latach rodzi się jednak Piotrowi dziecko(wg księgi) parafialnej, chociaż nie ma wspisu o "kolejnych" narodzinach Piotra, czyli innego, następnego dziecka -jak można by wnioskować- któreg przecież mogło dostać to samo imię co zmarły wcześniej brat. Księgi przepatrzone w całym XIX wieku w danej wsi i parafii, rodzina niezbyt rozbudowana o dość charakterystycznym nazwisku. Czyżby przygarniecie dziecka na miejsce zmarłego? W księgach wsytępuje sporo dzieci bez ojca, a byli to chłopi zagrodnicy może przygarnęli jakiegoś po odejściu synka, ale już go nie chrzcili drugi raz (bo np był już ochrzczony?). Teorię niszczy mi tylko to, że rodzice mają jeszcze jedno dziecko Jana, przeto "niepotrzebny" byłby im żaden zastępnik na miejsce tego zmarłego w dzieciństwie Piotra.
Jak myślicie?
Co ciekawe nie ma też wpisu w ksiedze małżeństw o ślubie Piotra, ale zakładam, że jest w księdze parafii narzeczonej, a jej nie widziałam. Jest za to wpis urodzeniowy syna Piotra, gdzie podane są imiona rodziców i dziadków oraz numer domu i wszystko się zgadza.
Efekt jest taki, że Piotr się nie urodził, ale za to począł dziecko


