XIX w. małżeństwa z dużą różnicą wieku

Wszystkie sprawy związane z naszą pasją, w tym: FAQ - często zadawane pytania

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

Cecilia

Sympatyk
Posty: 135
Rejestracja: sob 21 cze 2008, 19:17
Lokalizacja: Zduńska Wola

Post autor: Cecilia »

jotce na forgenie przetłumaczył mi cztery akty narodzin dzieci mojego prapradziadka Stanisława. I w 1885 miał on 64 lata, gdy rejestrował dzieci, a żona 36 ;) Zresztą moja babka też rodziła dzieci po 40. roku życia :)
Ciąże po 40- stce są w tych czasach coraz powszechniejsze. A 100 - 150 lat temu chyba też nie należały do rzadkości.
Szukam rodziny: Brajer, Kaczmarek, Kazek, Królikowscy, Maciejewscy oraz Woszczak ze Zduńskiej Woli i okolic.
Marynicz_Marcin

Sympatyk
Mistrz
Posty: 2313
Rejestracja: sob 20 cze 2009, 19:06
Lokalizacja: Międzyrzecz

Post autor: Marynicz_Marcin »

julia-jarmola pisze:Marcinie
z pięćdziesięciolatkami rodzącymi dzieci nie zetknęłam się do tej pory , ale sporo po czterdziestce kobiety rodziły wcale nie tak rzadko.
Moja prababka Jadwiga ostatnie dziecko urodziła w wieku 45.lat, a babka w wieku 46.lat.
Ojcowie, jak już podano wyżej,bywali dużo, dużo starsi :)

Julia
Dlatego zdziwiła mnie ponad 50-letnia matka rodząca dziecko. Przyjąłem, że wiek pochodził z aktu lub po prostu pomyłka.
Moja prababcia ostatnie dziecko (mojego dziadka) urodziła mając prawie 45 lat.

Mężczyźni oczywiście mogli dłużej, stąd np. mój 5xpradziadek Filip Błoński (1790-1878) trzeci raz ożenił się w 1857r., a ostatnie dziecko urodziło się 3 lata później (prapraprapradziadek miał skończone 70 lat).
Pozdrawiam,
Marcin Marynicz

Zapraszam na mojego bloga genealogicznego :
http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com/
EwaH

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 84
Rejestracja: sob 02 cze 2007, 16:51

Post autor: EwaH »

W parafii św. Mikołaja na Czwartku w Lublinie:

1/ 1817 - młodzian lat 26 +wdowa lat 43
2/ 1825 – młodzian lat 23 + panna lat 30
3/ 1850 – młodzian lat 19 + wdowa lat 36
4/ 1850 – wdowiec lat 27 + wdowa lat 36
5/ 1854 – młodzian lat 20 + wdowa lat 38
6/ 1861 – młodzian lat 24 + wdowa lat 45

W parafii praw. w Różańcu, akt urodzenia 17/1887 : ojciec lat 70, matka lat 25 – różnica 45 lat. Ta sama para w 1882 ma odpowiednio 62 i 25 lat, a w 1881- 60 i 20 lat. Nie dotarłam do aktu ślubu i aktów urodzenia, nie mniej różnica jest spora.

W 1856 r. mój 2xpradziadek mając 18 lat ożenił się z moją 2xprababcią wdową mającą lat 29.

Pozdrawiam noworocznie
Ewa
Marynicz_Marcin

Sympatyk
Mistrz
Posty: 2313
Rejestracja: sob 20 cze 2009, 19:06
Lokalizacja: Międzyrzecz

Post autor: Marynicz_Marcin »

W 1836r. moja 4xprababcia wychodzi za mąż drugi raz.
Ona ma 44 lata, a wybranek 27. Dzieci z tego związku nie było.
Drugi mąż 4xprababci owdowiał w 1855r. i ponownie się ożenił.
Pozdrawiam,
Marcin Marynicz

Zapraszam na mojego bloga genealogicznego :
http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com/
Awatar użytkownika
zmad

Sympatyk
Posty: 479
Rejestracja: pn 05 sty 2009, 02:35
Lokalizacja: Melbourne. Au

Post autor: zmad »

[/quote]Mężczyźni oczywiście mogli dłużej, stąd np. mój 5xpradziadek Filip Błoński (1790-1878) trzeci raz ożenił się w 1857r., a ostatnie dziecko urodziło się 3 lata później (prapraprapradziadek miał skończone 70 lat).[/quote]

Teoretycznie, mezczyzna jest plodny niemal do ostatnich dni zycia. Oczywiscie zalezy to od jego stanu zdrowia.

Z kobieta sprawa przedstawia sie zupelnie inaczej.
Kobiecy organizm owuluje, czyli produkuje jajeczka okolo 600 razy i przestaje. Zatem, do ktorego roku moze ona rodzic uzaleznine jest od czasu wystapienia pierwszej owulacji i oczywiscie jej stanu zdrowia. Teoretycznie kobieta jest plodna przez okolo 45 lat.

Zbyszek Maderski
Ewafra

Sympatyk
Posty: 895
Rejestracja: czw 02 sie 2012, 08:45

Post autor: Ewafra »

Przez 45 lat? Oooo pewnie dla wielu fajnie by tak było. Móc zostać matką w wieku około 57. Niestety szanse niewielkie, ale podobno życie nam się stale wydłuża więc i aktywność reprodukcyjna kobiet może trochę się przedłuży. Bądźmy dobrej myśli.
Nas ludzi dzisiejszych bardzo dziwią 6 czy 10-letnie różnice wieku między małżonkami. Oczywiście wyłącznie wtedy gdy to kobieta jest starsza bo mężczyzna może być stary i nikogo to nie wzrusza. To dlatego, że my wszystko mierzymy z zegarkiem i kalendarzem w ręce.
Patrzymy na tych przodków naszych dalekich jak na samych siebie i z irytacją dziwimy się, że nazwisk rodowych matek czy babek nie znali, że mieszali imiona, wieku własnego określić nie potrafili. Zapominamy, że ci ludzie byli w 90% analfabetami, nie znali własnych dat urodzin, nie wspominając o cudzych. I tak młodzian 20-letni jak mu się trafiła zażywna, apetyczna wdowa 30-letnia co to warta grzechu była, że hoho to nawet się nie zastanawiał ile to jej wiosen bije. Sama kobiecina dobrze nie wiedziała. Młoda jeszcze była, zdrowa, silna, być może ładna, zatem do żeniaczki i macierzyństwa zdatna i nikt nie wnikał kiedy to ona na tym świecie się pojawiła. Zwłaszcza, że najprawdopodobniej poza księdzem, który mógł w metryce sprawdzić nikt inny pojęcia nie miał. :)
Sawicki_Julian

Sympatyk
Posty: 3423
Rejestracja: czw 05 lis 2009, 19:32
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski

Post autor: Sawicki_Julian »

Jest nawet przysłowie ; psy o lata się nie gryzą, jest w moim drzewku że panna ma 13 lub 15 lat bo skreślone w metryce jej zgonu po latach, a młody ma 49 lat. Ale mi się wydaje ze to kąt pod dachem, czyli posag był ważny, czy to ważne jak tam było. Może i ważne że tak było, co dowodem jestem ja po 300 latach i opisuje co wiem by pamięć o przodkach nie zaginęła - Julian
Nagórski_Bogusław

Sympatyk
Mistrz
Posty: 682
Rejestracja: czw 29 gru 2011, 11:24

Post autor: Nagórski_Bogusław »

Witam!
Nie wszystkie nasze prababki nosiły koronę hrabiowską a lud był bardzej praktyczny niż dziś. Indeksując metryki zgonu widzę często wielkie tragedie w tle. Gdy umierał mąż w sile wieku to pozostawała wdowa z licznym drobnym przychówkiem i jeśli miała gospodarkę to mogła liczyć na powtórne zamęście. Gdy w takiej sytuacji pozostawał wdowiec z 4-6 dziećmi to MUSIAŁ szybko znaleźć młodą żonę bo ubyły RĘCE DO PRACY w gospodarstwie i potrzebna była na gwałt "matka nierodzona" dla dziatwy.

Skąd jednak w Kongresówce brali się WIEKOWI kawalerowie? Byli to często byli żołnierze (dymisjonowani lub nieoraniczenie urlopowani).
Jeśli przeżyli w carskim szynelu i wrócili po latach w rodzinne strony to ożenek z młodziutką panienką był najlepszym rozwiązaniem na początek nowego życia. Mój Pradziadek powrócił z wojskowej służby w 1859 roku odsłużywszy (dzięki dekretowi koronacyjnemu cara) JEDYNIE 15 -18 lat. Jako 48-letni kawaler poślubił 19-letnią panienkę. Dochowali się jeszcze osmiorga dziatek.

O małżeństwie decydowali wówczas nie tyle "młodzi" co rodzina lub opiekunowie. O tym musimy pamiętać.
Pozdrawiam
Bogusław
anna-grażyna

Sympatyk
Posty: 657
Rejestracja: sob 25 sie 2012, 18:42

Post autor: anna-grażyna »

Czasem zdarzały się takie związki "dwa w jednym"
przykład Anny Kern m in autorki pamiętników związanej z Puszkinem.
Pierwszy mąż starszy o 35 lat nikogo nie zadziwił ale następny młodszy o lat 20 to już i owszem.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Kern

Natomiast w mojej rodzinie starsza o jedyne 8 lat żona brata
mojego ojca wzbudzała niezbyt przychylne emocje.
Wszystko zależy od środowiska obecnie również.

Anna Grażyna
Ostatnio zmieniony pt 03 sty 2014, 19:31 przez anna-grażyna, łącznie zmieniany 1 raz.
Cecilia

Sympatyk
Posty: 135
Rejestracja: sob 21 cze 2008, 19:17
Lokalizacja: Zduńska Wola

Post autor: Cecilia »

Moja ciotka np. jest starsza od swojego męża 7 lat :)
Zresztą moja praprababcia miała 18 lat gdy urodziła mojego pradziadka (nie wiem czy to jej pierwsze dziecko) :)
Szukam rodziny: Brajer, Kaczmarek, Kazek, Królikowscy, Maciejewscy oraz Woszczak ze Zduńskiej Woli i okolic.
Grzegorz_B

Sympatyk
Posty: 17
Rejestracja: pn 25 paź 2010, 21:12

Post autor: Grzegorz_B »

Zastanawia mnie inny aspekt tego zjawiska. Czy rodziny po śmierci małżonka utrzymywały ze sobą kontakt i nadal uczestniczyły w życiu rodzinnym?
Cecilia

Sympatyk
Posty: 135
Rejestracja: sob 21 cze 2008, 19:17
Lokalizacja: Zduńska Wola

Post autor: Cecilia »

Grzegorz_B pisze:Zastanawia mnie inny aspekt tego zjawiska. Czy rodziny po śmierci małżonka utrzymywały ze sobą kontakt i nadal uczestniczyły w życiu rodzinnym?
Na to pytanie chyba nie każdy badacz przodków odpowie. Mnie też ciekawi to zjawisko ;)
Szukam rodziny: Brajer, Kaczmarek, Kazek, Królikowscy, Maciejewscy oraz Woszczak ze Zduńskiej Woli i okolic.
jerkre

Sympatyk
Ekspert
Posty: 238
Rejestracja: pn 09 cze 2008, 12:00
Lokalizacja: Sosnowiec

Post autor: jerkre »

Cecilia pisze:
Grzegorz_B pisze:Zastanawia mnie inny aspekt tego zjawiska. Czy rodziny po śmierci małżonka utrzymywały ze sobą kontakt i nadal uczestniczyły w życiu rodzinnym?
Na to pytanie chyba nie każdy badacz przodków odpowie. Mnie też ciekawi to zjawisko ;)
Wystarczy postudiować akta małżeństw i urodzin dzieci.
Wszystko jest podobnie jak teraz.
pozdrawiam serdecznie, Jurek
W kręgu moich zainteresowań nazwiska: Bąkowski, Buczkiewicz, Kręcisz, Pawlicki, Sajkiewicz, Skuta
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ja i Genealogia, wymiana doświadczeń”