Wróciłam tu, żeby coś dopisać.
Franku, już własciwie masz gotowca, spróbuj następną metrykę przetłumaczyć sam. Zobaczysz, jakie to łatwe.
Moje poczatki wygladały też nienajlepiej.
Kilka lat temu dostałam zdjęcie, bo w sieci wtedy jeszcze nie było, aktu ślubu pradziadków, od kuzyna. Z mglistą obietnicą, że komuś tam da do przetłumaczenia. Zdębiałam, kiedy zobaczyłam te bazgroły, zwłaszcza, że nie miałam świadomości, że metryki pisano w innych językach niż polski (tak, tak, zaczynałam wtedy przygodę z genealogią). Gdybym czekała to ... chyba do dziś.
Szczęśliwie przypomniało mi się, że w zeszłym stuleciu

uczono mnie rosyjskiego. Mozolnie wpisywałam w tłumacza google (zapewniam Cię, że się da) rosyjskie litery, z różnym skutkiem. Ale przetłumaczyłam. Wcale nieźle, jak się potem okazało.
Jeżeli przebrniesz przez jedną, zobaczysz jak Cię to wciągnie. A i rosyjski sobie przypomnisz, jak i ja przypomniałam, nie wiem jakim cudem.
Teraz sytuacja się odwróciła, ten sam kuzyn, na widok aktów z końca XIX wieku jęknął "ale to po rusku" ... a ja siadłam, i chyba ze 40 metryk napisałam mu w trzy dni
