Agnieszko,kulik_agnieszka pisze::(
No to powiem szczerze, że zaczynam głupieć i na dodatek jest mi przykro.
Kilka tygodni temu miałam problem z zapisem danych z zupełnie innej przyczyny.
Nie mam wielkiego doświadczenia a chciałabym to robić dobrze bo inaczej szkoda czasu - więc poprosiłam o radę na forum.
Gdy spoglądam na ilości zindeksowanych przez was aktów to czapka mi się zsuwa z głowy z uszanowania więc kogo mam prosić o radę, sąsiada?
No więc zapytałam i o mały włos oczu nie straciłam i to właśnie przez to, że próbowałam robić śledztwo.
Napisano, że "mam indeksować dokumenty jakimi są akty a nie poprawiać osobę, która je napisała” i jeszcze” że wyjaśnienie czy osoba z aktu A jest osobą z aktu B powinnam zostawić poszukującym".
Teraz znowu lekkie zarzuty, że chcę zapisać co widzę a może raczej co można zobaczyć w akcie bez porównywania z innymi aktami.
Po południu wkleję cały akt.
Agnieszka
nie ma jednej polityki, stosowanej przez wszystkich, a zachowując wszelkie proporcje można by sprowadzić sprawę do sporu deontologicznego jak w klasycznej tragedii greckiej - obie strony mają rację (swoją) i są to racje niezbieżne. Ja uważam, że należy do źródła podejść z ostrożnym krytycyzmem, bo nabożne przeniesienie wszystkich błędów i omyłek pisarskich doprowadza często do sytuacji, że indeks zamiast pomagać wiedzie na manowce czy (częściej) błędnie odwodzi od poszukiwania w danym miejscu. Jest wielu (pewnie więcej) takich, co uważają, że to już interpretacja, której winien dokonywać dopiero kwerendzista, a nie indeksowacz - ten ma przenieść treść aktu do indeksu. Zwłaszcza przy indeksowaniu aktów nieupublicznbionych uważam to za szkodliwe.
Sama musisz wybrać, jakie podejście wolisz, bo wszystkim nie dogodzisz. Pytałaś przecież o radę (co kto widzi), a nie o decyzję, prawda?
ukłony,
Radek Konca

