Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Wszystkie sprawy związane z naszą pasją, w tym: FAQ - często zadawane pytania

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

kulik_agnieszka

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 627
Rejestracja: pt 30 sty 2015, 17:02

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: kulik_agnieszka »

Podobno zapytano kiedyś Św.Franciszka kopiącego ogródek co zrobiłby gdyby się dowiedział, że niebawem nastąpi koniec świata.
"Jak to co? Kopałbym dalej" ....

Babcia opowiadała mi kiedyś jak umarł pradziadek, jej teść.
Słaby jakiś był, polegiwał w pokoju na pietrze, miał 96 lat i tęsknił jak mówił, do Elżbietki.
Babcia była zajęta, zaniosła mu śniadanie a on wściekał się, że synowa nie ma czasu go ogolić.
Dwa razy upominał się o to golenie i o wiadomość czy Gagarin z kosmosu wrócił... a babcia cały czas miała coś do roboty....
i wtedy usłyszała : "Wikcia, ty mnie ogól bo ja dzisiaj będę umierał".
Ogoliła go , wieści o Gagarinie jeszcze nie było.......
Umarł jakieś dwie godziny później, późnym rankiem dniu 12.04.1961 roku.

No to Wam napisałam ;)
Idę wrzucić makaron do lodówki.
Agnieszka
Awatar użytkownika
jakozak

Sympatyk
Adept
Posty: 1394
Rejestracja: wt 14 lip 2009, 11:15
Lokalizacja: gmina Mykanów

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: jakozak »

Zgadzam się z Włodzimierzem. Geografia przemówiła do mnie. Nieatrakcyjne nazwy miejscowości stały się atrakcyjne. Przemówiły do mnie. Geografia to mało! Historia się też przybliżyła. Przestała być zlepkiem suchych nudnych faktów. To i to działo się tu i tu. A mój pra... wówczas tu mieszkał. :-)
Ostatnio zmieniony śr 28 paź 2015, 09:05 przez jakozak, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrowienia. Jola Kozak
Szukam aktów: - zgonu Macieja Podczaskiego ok. 1782 Sandomierz, - chrztu Marianna Opacka c.Stanisława ok.1670, - chrztu Jan Pakielewicz (Panfilowicz) łódzkie ok.1817, - ślubu Podczaskiego z Hadziewiczówną ok. 1720
Awatar użytkownika
MonikaNJ

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 1584
Rejestracja: ndz 03 lut 2013, 18:57

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: MonikaNJ »

Faktem jest ,że przemawiają do mnie pewne miejsca i wydarzenia bardziej emocjonalnie niż do innych. Zawsze myślałam iż moja działka wydzielona z sadu pradziadka jest dla mnie tak ważna z powodu wakacji spędzanych z dziadkami ale teraz myślę ,że to sięga głębiej . To kobiety w tej części rodziny dziedziczyły więcej jak mężczyźni, dziedzictwo jest więc w linii żeńskiej.
Moja mama ,zawsze się dziwiła temu sentymentowi (ona chciała się stamtąd wyrwać), dla mnie to część mnie.
Z wielką radością i chęcią zapoznaję się z kolejnymi miejscami na mapie moich przodków i przodków męża. Poznaję miejsca ,które kiedyś w ogóle by mnie nie zainteresowały.
Powstanie Warszawskie , mord w Kaliningradzie (obecnie Twer), obóz w Auschwitz ,Stutthof itd. to dla innych fakt historyczny dla mnie historia rodziny, bardzo wpływająca na mnie emocjonalnie ,czy na moją tożsamość ? tego nie wiem ale na pewno na pamięć. Nie jestem już w stanie ze stoicyzmem czytać czy oglądać pozycji dotyczących tych wydarzeń.
pozdrawiam monika matka Heleny, córka Wandy córki Feliksy, córki Anny, córki Józefy, córki Franciszki, córki Agnieszki, córki Heleny, córki Agnieszki.
pozdrawiam monika
>Wanda>Feliksa>Anna>Józefa>Franciszka>Agnieszka>Helena>Agnieszka
MonikaMaru

Sympatyk
Posty: 8049
Rejestracja: czw 04 lis 2010, 16:43
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: MonikaMaru »

Kiedy pytano mnie - skąd jestem- nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Bo niby skąd? Dziadkowie wędrowali, rodzice przemieszczali się nie zagrzawszy nigdzie miejsca na dłużej niż osiem lat i ja z mężem przemierzyłam Polskę wszerz, zanim zakotwiczyłam w Bielsku-Białej. Cóż, że mieszkam tu od lat, gdy nie jestem "stąd". I kiedy zajrzałam w głąb dziejów swojej rodziny, zrozumiałam, że jestem "ze świata". Korzeniami wrosłam tu w Podbeskidzie, ale gałęzie moich przodków sięgają na zachód, gdzieś do krajów germańskich, na północ ku krajom nadbałtyckim, na wschód przez Wołyń aż ku Rosji i na południe ku Morawom, a centrum ich jest na Mazowszu. To cudowne mieć świadomość tej różnorodności. Nie jestem już zawieszona w próżni. Mam świadomość bycia częścią wielkiej społeczności.

Ajtmatow, pisarz kirgizki, napisał w jednej ze swoich książek; kimże jesteś, jeżeli nie znasz swoich przodków do siódmego pokolenia? To oni cię kształtowali i uczyli, jak żyć. Wobec kogo więc czujesz się odpowiedzialnym - wobec kierownika kołchozu ...?

Pozdrawiam, :k:
Monika córka Anny córki Zofii córki Stanisławy córki Józefy córki Anny córki Anny .....
michalp

Sympatyk
Posty: 56
Rejestracja: wt 08 kwie 2014, 18:13

Post autor: michalp »

Dziękuję wszystkim za podzielenie się swoimi przemyśleniami. Chodziło mi o to, aby każdy mógł się tutaj wypowiedzieć, właśnie jak to zostało zauważone, swoją własną, osobistą refleksją. Padło tutaj dużo bardzo ładnych wpisów i przemyśleń, z częścią z nich się zgadzam w dużej mierze, ale każdy z pozostałych ma coś co warto uwzględnić.

Pozwolę sobie teraz na zabranie głosu. W moim przypadku sytuacja wygląda tak, że pochodzę z rodziny, która była pod względem etnicznym i kulturowym mieszana. Jestem młodą osobą ale kwestia, powiedzmy sobie, uporządkowania tych fundamentów tożsamości, miejsca w świecie, wartości, tego co jest cenne, a co nie, była bardzo ważna już kilka dobrych lat temu. Wiąże się to właśnie dla mnie w dużej mierze z religią, tradycją, kulturą, językiem itp. - to zaś wszystko stanowi właśnie spuściznę po przodkach.

Dla mnie osobiście, życie przodków i pamięć o nich wpływają na naszą tożsamość, kształtują ją, definiują, określają pewną ścieżkę, którą możemy obrać - zależy to jednak od tego czy te dziedzictwo zostanie nam przekazane (a więc czy istnieje ciągłość) oraz czy sami tego chcemy (a więc nie wykazujemy się ignorancją, nie uciekamy od tego, lecz doceniamy i szanujemy). Mówiąc o dziedzictwie, czy spuściźnie przodków mam na myśli ich wiarę, kulturę, tradycję, doświadczenie i mądrość, przekazywaną przez pokolenia, mniej czy bardziej, ale wciąż żywą w takim stopniu w jakim się staramy aby była żywa. W takim też kontekście zapatruję się właśnie na genealogię, która w dużej mierze pozwala mi poznać moje najdawniejsze korzenie, zrozumieć siebie samego dzisiaj. Udzielić odpowiedzi dlaczego bliżej mi do takiej kultury, a nie do takiej, dlaczego to jest mi bliższe, a to dalsze. Wierzę, że to ma takie właśnie uzasadnienie i jest to dobra droga.

Pozdrawiam życząc miłego popołudnia, Michał :)
Awatar użytkownika
Elwiras8

Sympatyk
Posty: 16
Rejestracja: pn 25 maja 2015, 20:09

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: Elwiras8 »

Genealogią zainteresowałam się dość dawno temu, jako młoda osoba. Skupiłam się na tym co wiem, lub delikatnie mogłam wypytać rodzinę. Moje drzewko, a raczej krzaczek miał ok 100 osób, bez skanów, często dat. Wpisałam to co wiem, rodziców, rodzeństwo, dziadków, troszeczkę pradziadków, wujów, ciotek i ich rodzin. To mi wystarczyło na jakiś czas. Często wiedziałam, że ktoś jest z mojej rodziny, ale nie dochodziłam pokrewieństwa. Wstyd się przyznać, ale wstydziłam się pochodzenia rodziny, obie rodziny dziadków pochodziły z małej wioski. Cóż mogłabym się dowiedzieć, kto ile hektarów ma, kto pisać umiał, oczekiwałam czegoś więcej, miałam na to wielką nadzieję, ale czego spodziewać się po ludziach, którzy od zawsze mieszkali na podlaskiej wsi i tylko tym żyli? Dopiero opowieści dziadka o masowym ludobójstwie w Krasowie Częstkach, które to opowiadał nam "na dobranoc", o "ruszaniu się" grobów po tej egzekucji, opowieść o uniknięciu wojska i udawaniu głuchego, o tym jak dostał skrzypce od żołnierza niemieckiego, który szedł na front, uzmysłowiło mi, że mogą Oni kryć w sobie wiele opowieści i historii. Po śmierci dziadka, na pogrzebie nie za bardzo wiedziałam kto jest rodziną a kto nie, 40 dni później zmarł mój drugi dziadek. Na tym pogrzebie mój wuj opowiadał mi kto jest kim dla mnie i zastanowiła mnie ta liczba ludzi, to morze ludzi płynące do kościoła, ogromnie wstyd mi o tym pisać, ale dotarło do mnie, że to wszystko to rodzina, moi dziadkowie i babcie mieli rodzeństwo, Oni z kolei dzieci, wnuki itd. Coś nas łączyło. Zrozumiałam poniewczasie, jak wiele straciłam przez te 40 dni, nie tylko dziadków, ale i historie, które mogłam wysłuchać. Naprawdę wstyd mi, na wspomnienie tamtych czasów. Zajmowałam się tylko sobą, szkołą, pracą, nie myśląc po prostu na co dzień o kruchości życia, o wartościach niematerialnych, które mogłam zyskać. Nie powrócę do tych lat minionych, nie cofnę czasu, ale dlatego, ze zdwojoną siłą szukam wszystkiego o mojej rodzinie.
Poznałam ze sobą rodziny, które to nie wiedziały o sobie, rozwikłałam wiele rodzinnych zagadek, związanych głównie z emigracją. Pomogłam odszukać osoby, które nie miały ze sobą kontaktu, pozlepiałam wiele rozbitych wspomnień. Poznałam historię rodziny, która wcale nie okazała się nudną. Dowiedziałam się, że "moi rolnicy z małej podlaskiej wsi" to kiedyś znacząca szlachta, potomkowie Sejmu Wielkiego, hollywood'cy aktorzy, znane pisarki, ludzie którzy zwiedzili więcej świata ode mnie, muzycy koncertujący w Europie, ale też nauczyciele, księża i dyrektorzy. Niestety za późno dowiedziałam się, ogromnie żałuję, że nie doceniałam mych dziadków i nie prosiłam o ich opowieści. Moim celem nie jest wywyższanie się, ale urodziłam się w Warszawie, mieście które ciągle żyje, w którym jest pośpiech, nie sądziłam, że rodzina z małej wsi może mnie aż tak zaskoczyć, nieść w sobie takie pokłady, cóż, sądziłam, że wieje tam nudą. Nie myślałam jak wiele musieli przeżyć i stracić przez powstania, rozbiory, wojny, sądziłam, że życie na wsi to ich wybór, nie rozumiałam miłości do ziemi ojców, nie sądziłam, że to ambitni ludzie, nieszczęśliwie rzuceni w nieprzyjazne czasy, którzy musieli przystosować się.
Teraz z przyjemnością jeżdżę na Podlasie, jak mijam wsie i miasta, myślę o ludziach, którzy tu mieszkali, ale też, czy mają kompletne archiwa, zachowane cmentarze, nowo poznanych ludzi zdarza mi się pytać skąd są rodem, zastanawiać się nad pochodzeniem nazwiska.
Poznałam na tyle historię rodzinną, by wiedzieć, że zawsze wiara katolicka była dość mocno obecna w życiu przodków, wszyscy byli ochrzczeni i to skłoniło mnie do tego samego względem moich dzieci, choć plany były inne.
Od czasu poznania przyszłego męża zaczęłam interesować się Jego rodziną, a od kiedy mamy dzieci, szukam intensywniej Jego przodków. W domu mam porozwieszane na ścianach różne drzewa genealogiczne, by lepiej mi się pracowało. W kuchni w starym kredensie, pamiątce rodzinnej męża leżą poukładane informacje o naszych rodzinach, a ja "urzęduję" przy starym rodzinnym stole należącym do moich pradziadków. Żałuję, że nie mogłam zasiąść z przodkami przy tym stole i rozmawiać długie godziny. Dostałam od rodziny sporo starych mebli, z ich historią, właśnie dlatego, że zaczęłam szukać korzeni.
Czy to mnie zmieniło? Owszem, zmieniło się z hobby w styl życia. Pomału odmieniło mnie i moje postrzeganie rodziny. Ale zastanawiając się dogłębnie, analizując moje wysiłki, to miało wpływ na mnie i na innych i to całkiem duży.
Jeśli ktoś mnie zapyta: skąd pochodzę, zawsze mówię, że z Warszawy, (miasto jaki każde inne, kocham je, tu się urodziłam, tu mieszkam, tu urodził się mąż i moje dzieci), ale korzenie sięgają dalej, na razie dotarłam do krańców Mazowsza i Podlasia. I jest to cudowny wstęp do "zarażenia" ludzi do własnych poszukiwań.
rozpisałam się przepraszam
pozdrawiam
Elwira
Awatar użytkownika
Łucja

Sympatyk
Posty: 1865
Rejestracja: sob 05 maja 2007, 21:06
Lokalizacja: Warszawa

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: Łucja »

cyt.: "Czy dla Was wiedza o przodkach, o ich życiu i tym kim byli stanowi źródło Waszej tożsamości, czy zgromadzoną wiedzę o nich zachowujecie w pamięci i co z tego wynika ? Czy ma to wpływ na wartości, przekonań, przywiązania do danej kultury, zwyczajów, a może stanowi to jakieś wzory w Waszym życiu"

Gdyby tak było genealogia byłaby chyba cudownym lekiem na schizofrenię i pokrewne dolegliwości, tyle tożsamości w jednej. I im głębiej tym gorzej i lepiej zarazem, bo tożsamości przybywa.
Chyba jednak patrzę na swoje odkrycia z dystansem, staram się przynajmniej i z nikim się nie utożsamiam w pełni. Mam przed sobą jeszcze najważniejsze odkrycie - moja linia męska, nazwisko w linii ojcowskiej, za daleko w głąb nie doszłam. Czy to przesąd, że z linią męską mam się przede wszystkim utożsamiać, jak już wybrać jakaś jedną, żeby się za bardzo w tych tożsamościach nie rozpraszać? Jeśli tak, to nie mam jeszcze "tożsamości". Nie wiem jakiego byli stanu i jakiej narodowości, źle, że nie wiem.
Ale szukam wszystkich i ta tożsamość jest w tej chwili patchworkiem.

Zajmując się genealogią raczej grozi utrata tożsamości, bo z wszystkimi utożsamiać się nie sposób, chyba, że ktoś ma inną genealogią, bardziej skupioną i ukierunkowaną. Ja wśród kuzynów przodków mam np. w latach 30-tych XX w. zarówno przedstawiciela endecji, jak i komunistę, To mój dziadek miał takich kuzynów, zmarł młodo w latach 30-tych zanim te ideologie się rozwinęły i nie wiem jakie on miał poglądy, na przykład. Ale po kuzynach dziadka mam szerokie spectrum bardzo, obaj ci kuzyni w czasie II wojny zginęli, 1942 i 1943, obu groby symboliczne są w Warszawie i bliskich okolicach Warszawy. A ja dzięki temu pamiętam, że wszelkie skrajne poglądy są groźne i choć ogarniam dzięki tym korzeniom wszystkie, to staram się trzymać jak najbliżej środka, jakiegoś środka.

Łucja
michalp

Sympatyk
Posty: 56
Rejestracja: wt 08 kwie 2014, 18:13

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: michalp »

Elwiras8 pisze: rozpisałam się przepraszam
pozdrawiam
Elwira
Nie ma tutaj za co przepraszać. Pięknie napisane słowa, bardzo wzruszające :) Napisała Pani o przykładzie religii, właśnie o między innymi znaczeniu takiej wartości, przy genealogicznym poznaniu mi chodziło pisząc ten temat.
Sam też pochodzę z Warszawy, i mówię jak pytają, że stąd właśnie pochodzę, natomiast nijak ma się to do moich dziadów i pradziadów pochodzących głównie ze wschodnich terenów i do ich spuścizny kulturowej i tradycji, która jest dla mnie ważną częścią w życiu. :)

Co do Pani Łucji, potraktowała Pani, zdaje mi się, postawiony problem za bardzo w kwestii poglądów politycznych, a o nie mi zupełnie nie chodziło. Miałem na myśli dużo wyższe wartości, do których jesteśmy przywiązani, które wyznajemy, które są nam po prostu bliskie, a wiemy (lub staramy znaleźć uzasadnienie dlaczego tak właśnie jest), że zostały nam one "dane" przez pradziadów i dalszych. Ja na to patrzę tak, że nie chodzi o to by się z kimś utożsamiać, lecz by umieć wskazać źródło tego dziedzictwa tradycji, kultury, korzeni jakie posiadamy (oczywiście jeśli ktoś je odziedziczył czy odkrył, w każdym razie o nie dba i je zachowuje).

Pozdrawiam.
Anna_S

Sympatyk
Mistrz
Posty: 136
Rejestracja: pn 21 lip 2014, 14:50

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: Anna_S »

michalp pisze:dużo wyższe wartości, do których jesteśmy przywiązani, które wyznajemy, które są nam po prostu bliskie, a wiemy (lub staramy znaleźć uzasadnienie dlaczego tak właśnie jest), że zostały nam one "dane" przez pradziadów i dalszych
Witam

i polemizuję. Wydaje mi się, że o naszej tożsamości, wartościach, które wyznajemy, tradycjach, do których jesteśmy przywiązani decydują rodzice, dziadkowie i środowisko w którym żyjemy. Oni nam je przekazują, "nasączają" nas nimi.
Tradycje czy religia przodków powyżej dziadków? Odkrycie prapraprababki o włoskich korzeniach nie sprawi, że zacznę się zajadać lasagne. Po odkryciu hebrajskiego praprapradziadka nie zacznę świętować chanuka. Prapraprapradziadek powstaniec nie sprawi, że bardziej pokocham swój kraj.

Pozdrawiam
Anna
michalp

Sympatyk
Posty: 56
Rejestracja: wt 08 kwie 2014, 18:13

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: michalp »

Anna_S pisze:
michalp pisze:dużo wyższe wartości, do których jesteśmy przywiązani, które wyznajemy, które są nam po prostu bliskie, a wiemy (lub staramy znaleźć uzasadnienie dlaczego tak właśnie jest), że zostały nam one "dane" przez pradziadów i dalszych
Witam

i polemizuję. Wydaje mi się, że o naszej tożsamości, wartościach, które wyznajemy, tradycjach, do których jesteśmy przywiązani decydują rodzice, dziadkowie i środowisko w którym żyjemy. Oni nam je przekazują, "nasączają" nas nimi.
Witam witam,
i oczywiście odpowiedź z mojej strony: to zależy od człowieka - jeśli wspomniani rodzice i dziadkowie na nas oddziałują , wychowują w takich czy innych wartościach, to może to znaczyć właśnie tyle, że robią to w taki sposób co... robili właśnie ich wstępni, a więc, nasi, dalecy pradziadowie.

Każdy w tym temacie wypowiadając się ma pewny punkt widzenia, zapatruje się na ten temat przez pryzmat własnego doświadczenia, ale to i dobrze, bo o to właśnie chodziło. Pojawiło się tutaj dużo różnych wypowiedzi, które właśnie to poświadczają, że każdy ma osobisty stosunek do kwestii swojej przeszłości i tożsamości oraz, że różnie go tłumaczy.

Pozdrawiam i spokojnej nocy. :)
Sofeicz

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 369
Rejestracja: śr 18 sty 2012, 13:59

Post autor: Sofeicz »

Z mojej strony.
- W sensie praktycznym, to czysta sztuka dla sztuki.
- W sensie psychologicznym, to wspaniała robota detektywistyczna.
- W sensie poznawczym, to nieocenione źródło oglądu historii w działaniu.
Mnie wciągnęło, chociaż mam wrażenie, że nikogo poza mną to nie interesuje. Młodych (na razie) nie kręci, a starzy już wymarli.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

Anna_S pisze:
michalp pisze:dużo wyższe wartości, do których jesteśmy przywiązani, które wyznajemy, które są nam po prostu bliskie, a wiemy (lub staramy znaleźć uzasadnienie dlaczego tak właśnie jest), że zostały nam one "dane" przez pradziadów i dalszych
Witam

i polemizuję. Wydaje mi się, że o naszej tożsamości, wartościach, które wyznajemy, tradycjach, do których jesteśmy przywiązani decydują rodzice, dziadkowie i środowisko w którym żyjemy. Oni nam je przekazują, "nasączają" nas nimi.
Tradycje czy religia przodków powyżej dziadków? Odkrycie prapraprababki o włoskich korzeniach nie sprawi, że zacznę się zajadać lasagne. Po odkryciu hebrajskiego praprapradziadka nie zacznę świętować chanuka. Prapraprapradziadek powstaniec nie sprawi, że bardziej pokocham swój kraj.

Pozdrawiam
Anna
Podtrzymuję co napisałem wcześniej ("za mało o Nich wiem, by..") to nie wydaje się czymś niemożliwym czerpanie wzorców z innych źródeł niż bezpośrednie relacje
Zobowiązanie dobrowolne:) do podtrzymania tradycji nie musi wynikać z "genów" lub bezpośredniej znajomości wzorca.
Chęć kontynuowania postaw, czy to bardzo delikatnie (zaciekawiło->poznałem->uznałem za godne, prawe->będę próbował się stosować) czy bardziej wprost na zasadzie "to moje! spróbuję życ zgodnie i przekazać dalej" nie jest powiązane na sztywno z "dlatego bo usłyszałem od dziadka historię o nim, może być "usłyszałem od dziadka historię którą opowiadał mu dziadek o sowim dziadku", "przeczytałęm w dokumentach" etc

w końcu "Kmicice" "Longinusy" etc w 1944 nie mieli po 250 lat. Pośrednika w przekazach wykluczać? Raczej się spodziewać:)
Nie musi, ale może zadziałać:) Podróż do Mongolii "jeśli przodek stamtąd" może mieć wpływ na regularne pojawianie się potraw po jakimś czasie. Jeśli zasmakuje? A będzie miało szanse -bo podróż "z powodu". to tak apropos lasagne...
itd
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
mlszw

Sympatyk
Posty: 885
Rejestracja: śr 01 paź 2014, 19:30
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: mlszw »

Nescire autem quid ante quam natus sis acciderit, id est semper esse puerum. Quid enim est aetas hominis, nisi ea memoria rerum veterum cum superiorum aetate contexitur?

Marcus Tullius Cicero, "Orator"

Pozdrawiam
mlszw
Anna_S

Sympatyk
Mistrz
Posty: 136
Rejestracja: pn 21 lip 2014, 14:50

Re: Genealogia rodzinna, a pamięć i tożsamość - Wasze zdanie

Post autor: Anna_S »

Sroczyński_Włodzimierz pisze: Zobowiązanie dobrowolne:) do podtrzymania tradycji nie musi wynikać z "genów" lub bezpośredniej znajomości wzorca.
Chęć kontynuowania postaw, czy to bardzo delikatnie (zaciekawiło->poznałem->uznałem za godne, prawe->będę próbował się stosować) czy bardziej wprost na zasadzie "to moje! spróbuję życ zgodnie i przekazać dalej" nie jest powiązane na sztywno z "dlatego bo usłyszałem od dziadka historię o nim, może być "usłyszałem od dziadka historię którą opowiadał mu dziadek o sowim dziadku", "przeczytałęm w dokumentach" etc

w końcu "Kmicice" "Longinusy" etc w 1944 nie mieli po 250 lat. Pośrednika w przekazach wykluczać? Raczej się spodziewać:)
Nie musi, ale może zadziałać:)
Wszystko ładnie pięknie, ale tylko przy niezróżnicowanych, powiedzmy, poglądowo przodkach. Bo w przeciwnym przypadku muszę wybrać przodka, z którego postawą się zgodzę, z czego automatycznie wyniknie niezgoda na postawę drugiego. Z czego ma wynikać mój wybór? To jest dobre, a to złe? To może jednych przodków wyeksponować, a innych schować troszkę za listkami na drzewie? Przykładowo, żeby odbiec od religii i kuchni, ten był w AK a ten w AL - to ja sobie wybiorę opcję, która mi bardziej pasuje. Ale, halo, czy ten wybór nie wynika z mojej już istniejącej tożsamości? Bo na pewno jej nie kształtuje.

Pozdrawiam
Anna
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

ano tym się różni tradycja od historii, że jest wybranym zbiorem, tego co uważasz za godne kultywowania, przekazania dalej

i ten wybór (nie co było, ale Twój stosunek do tego co było) Cię kształtuje

"ale, halo, czy ten wybór nie wynika z mojej już istniejącej tożsamości?"
czy rodzisz się z nią?:) odrzucasz samokształcenie, pracę nad sobą, sumienie, świadomą tożsamość? człowiek uczy się ponoć przez całe życie, podróż w przeszłość rodziny jest nienajgorszą ku temu okazją
liczy się co na wejściu? "istniejąca tożsamość" - liczy się, ale nie decyduje...no chyba, że "grzebiemy pod tezę"
pewnie gdzieś pośrodku- łatwiej się dać ukształtować zgodnie z...

a czy przodków chować? nie pierwszy raz się zastanawiam - i tez pośrodku to widzę: nie chowam, ale niektórych odpowiedzi nie udzielam gdy pytanie nie padnie, a niektóre owszem - nie czekam, czasem dzielę się "sam z siebie"
to o swojej rodzinie:)

PS może nie na skutek genealogii, ale na pewno czytanie źródeł mocno wpłynęło na ten przykładowy "AK vs AL",
Od wielu lat, (ale inaczej niż gdy byłem licealistą): nie widzę aż takiej różnicy jak kiedyś..tj różnice widzę, ale inaczej formułowałbym, inaczej dobrałbym parę, by dziś ukazać przeciwieństwa, użyłbym innych skrótów, bliżej mi do poglądów jednego z dziadków, który określał mocniej niż "wątpliwe, niekoniecznie sensowne" wysadzanie torów w 1942-44 przez AK utrudniając transporty wojskowe na wschód...mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako czepianie się słówek, ot poszedłem dalej - akurat przypasowało;) I nie traktjcie tego jako kij w mrowisko i konfrontowanie użytkowników:)))
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ja i Genealogia, wymiana doświadczeń”