Poszukiwania biologicznej matki - nie adopcja - ur. 1948

Wzajemna pomoc w problemach natury genealogicznej. Przed wysłaniem zapytania proszę sprawdzić podforum tematyczne : Tłumaczenia metryk: łacina, niemiecki, rosyjski, ukraiński, angielski, francuski ; także tematy : Poszukiwania lub Stronę Główną Forum

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

ktomiczak
Posty: 7
Rejestracja: pn 18 sty 2016, 11:44

Poszukiwania biologicznej matki - nie adopcja - ur. 1948

Post autor: ktomiczak »

Szanowni Państwo,

na prośbę taty próbuję odnaleźć jego biologiczną matkę lub chociaż informacje o jej rodzinie.

Ojciec mój, Stanisław Kulpa, urodzony 15 maja 1948, według wszelkich dokumentów (odpis pełny aktu urodzenia) jest dzieckiem Apolonii i Leopolda Kulpa. Jednak od dzieciństwa tacie mówiono, że jego matka nigdy nie była w ciąży, więc nie może być jej dzieckiem. Tajemnica była trzymana bardzo długo, dopiero przed kilku laty tata poznał nieco więcej informacji.

Istnieje domniemanie, że rodzona matka Stanisława to kobieta, którą Leopold poznał pracując jako malarz pokojowy w całej Polsce. Prawdopodobnie z okolic Kielc lub Przysuchy, być może była hrabiną, tata nie za dobrze kojarzy informacje.
Drugie domniemanie jest takie, że ojciec miał brata-bliźniaka, który zmarł przy porodzie, lub też przeżył. Jest to niewyjaśnione.

To nie była adopcja ani formalne przekazanie opieki. Matka po prostu zostawiła dziecko jego ojcu i jego żonie. Jedyny dokument, jakim dysponuję do ręcznie wypisane Zaświadczenie wydane przez akuszerkę Wiktorję Kochanek, iż w domu Państwa Kulpa (Dolna 37 m 6a), dnia 15 maja 1948 roku odebrała dziecko płci męskiej, dziecko żyje. Zaświadczenie wystawiono z dniem 21 maja 1948.

Rodzice ojca nie żyją, większość rodziny taty również odeszła. Pani akuszerka Kochanek również zmarła (z danych, które zebrałam wynika, iż urodziła się w 1878 roku, a w 1922 roku zdobyła dyplom), choć nie ma żadnych jej danych w Okręgowej Izbie Położnych w Warszawie, ani w Naczelnej Izbie Położnych.

Czy przy tak skromnych informacjach istnieje szansa na poznanie biologicznej matki Stanisława? Tacie bardzo na tym zależy, głównie aby poznać prawdę o swoim pochodzeniu. Jest chory, m.in. ma Parkinsona, i odkrycie tej informacji jest dla niego bardzo istotne.

Z góry dziękuję za jakiekolwiek podpowiedzi

Łączę pozdrowienia

Katarzyna Tomiczak (Kulpa)

PS> Mam nadzieję, że wrzuciłam post w odpowiednie miejsce na forum
Awatar użytkownika
Łucja

Sympatyk
Posty: 1865
Rejestracja: sob 05 maja 2007, 21:06
Lokalizacja: Warszawa

Poszukiwania biologicznej matki - nie adopcja - ur. 1948

Post autor: Łucja »

Twój Ojciec powinien zrobić badanie mtDNA, czyli mitochondrialne DNA, w ten sposób pozna grupę swojej prawdziwej Matki. To mtDNA dziedziczy się po kobietach, czyli jak on zrobi, to będzie to grupa jego matki, jej matki, itd. Ty nie możesz tego zrobić za Ojca w tym celu, bo poznasz grupę Swojej matki, czyli żony Ojca, jej matki, itd.
To jest dobry punkt wyjścia, zainteresowanie się genealogią genetyczną, spora dziedzina, teraz się rozwija dynamicznie. Sądzę, że to jest dobry pomysł, bo tylko Twój Ojciec może to zrobić, jego dzieci już nie. W ten sposób miałby jakby "dowód" w ręku czyim jest biogicznym synem, jakie ta kobieta miała mtDNA. Z tym zawsze wiesz więcej niż wiedziałaś, a inne poszukiwania swoją drogą oczywiście.



Wątek o DNA na forum:
http://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic ... -165.phtml
Niedawno, 8 maja, była promocja na takie badanie, albo poczekać na następną promocję, pewnie latem, albo zrobić już, do wyboru, koszt pewnie rzędu kilkuset złotych.


Łucja
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

badanie DNA w kierunku obciążenia zwiększonym ryzykiem Parkinsona nie jest zależne od badania relacji rodzinnych, tzn widziałbym w tym problem diagnostyki medycznej (dostępnej), rodzina...przy okazji bo m.in.:
- niezależnie która kobieta była matką biologiczną mogła "wnieść"
- malarz pokojowy od poczęcia do narodzenia...to pałac musiałby być nielichy, by 3/4 roku go malować:)

Na udokumentowanie tj "papiery" - moim zdaniem - szanse prawie zerowe -ale jak wyżej - nie ma potrzeby dla "zbadania DNA w kierunku Parkinsona".

pozdrawiam
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
ktomiczak
Posty: 7
Rejestracja: pn 18 sty 2016, 11:44

Post autor: ktomiczak »

Łucja - Dziękuję za podpowiedź w sprawie mtDNA - podejmę wątek z tatą.
Ten Parkinson, wg psychologów, może wynikać także z braku wiedzy o swoim prawdziwym pochodzeniu, stąd też szukamy informacji.

Włodzimierz - no też jestem bardzo ciekawa jak to się stało - czy on malował miesiącami, aż się zorientowali że ciąża czy też ona go odszukała potem w Warszawie :D
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

piję do tego, że rodzice tj osoby, które były rodzicami -oboje nie muszą być biologiczni. Czyli może warto szerszy pakiet niż mitochondrialne - od razu.
a na Parkinsona (bez względu na kwestie rodzinne i genealogiczne) robią w wielu miejscach, z tego co kojarzę to np Inno-Gene ma w jednym z paneli, a chyba nawet miała być szansa na NFZ przy mocnych wskazaniach. a nawet jeśli nie...
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Awatar użytkownika
Skiba_A

Sympatyk
Posty: 90
Rejestracja: ndz 27 gru 2015, 19:06

Post autor: Skiba_A »

Miałam w rodzinie podobną sytuację.
Otóż: tuż po wojnie pewna kobieta z bliskiego grona znajomych mojej ciotecznej babki chciała oddać dziecko zaraz po urodzeniu.
Ponieważ moja cioteczna babka i jej mąż dzieci mieć nie mogli tak załatwili z akuszerką, że ta poświadczyła iż dziecko urodziło się w ich domu bez wpisywania, że zrodzone z takich a takich rodziców. To pozwoliło im uzyskać niezbędne dokumenty, które świadczyły o tym, że mój wujek jest ich rodzonym synem.
Sytuacja zagmatwana i niewyjaśniona w mojej rodzinie. Wujek nie doszedł, kto jest jego prawdziwą matką...

pozdr,
Agnieszka
pozdrawiam,
Agnieszka
Awatar użytkownika
Bozenna

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 2473
Rejestracja: pn 07 sie 2006, 16:03
Lokalizacja: Francja

Post autor: Bozenna »

Dzien dobry,
A skad macie taka kartke akuszerki?
Czy przetrwala w rodzinnym archiwum?
Bardzo mnie ten temat interesuje.
Pozdrawiam,
Bozenna
Lina

Sympatyk
Posty: 51
Rejestracja: sob 09 sie 2008, 21:16

Post autor: Lina »

W Polsce chyba nawet do 1960 roku jeszcze często porody odbywały się w domu. Wzywano miejscową akuszerkę , która odbierała poród i wypisywała takie zaświadczenie. Z tym papierkiem zgłaszał narodziny dziecka w USC ojciec. Mam dwa takie dokumenty. Jeden z 1942 roku na niemieckim druku i z 1955 roku na zwykłej kartce po polsku . Nie ma w nich imienia dziecka , jedynie określona płeć , długość , waga , info czy ciąża donoszona , data i godzina narodzin oraz nazwiska i imiona rodziców.
Tak więc w 1948 roku możliwe , że akuszerka była " wtajemniczona" i wystawiła zaświadczenie na innych rodziców. A potem zgłoszono dziecko w USC bez problemu. Pozdrawiam. Lina
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

a nie zostawiało się ich w USC? tych kartek? na pewno?
bo rozumiem,że stąd zdziwienie "skąd kartki", nie że istniały (istnieją do dziś czy ze szpitala czy od akuszerki, tyle że USC zabiera:)
podobnie jak karty zgonu - były, są (przynajmniej do 2014 były) ale nie w rękach 'prywatnych; a zdawane w USC przy sporządzaniu aktu
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Lina

Sympatyk
Posty: 51
Rejestracja: sob 09 sie 2008, 21:16

Post autor: Lina »

Wychodzi na to , że nie zabierali w USC bo mam takie znalezione w papierach rodzinnych. Być może akuszerka miał jakiś swój rejestr, albo w jakiś inny sposób potwierdzała narodziny w USC ale tego to już nie wiem.Pozdrawiam.Lina
ktomiczak
Posty: 7
Rejestracja: pn 18 sty 2016, 11:44

Post autor: ktomiczak »

Bozenna pisze:Dzien dobry,
A skad macie taka kartke akuszerki?
Czy przetrwala w rodzinnym archiwum?
Bardzo mnie ten temat interesuje.
Pozdrawiam,
Bozenna
Bozenna, faktycznie z archiwum rodzinnego ;) okazało się, że tata ma całkiem przepastne ilości różnego rodzaju papierów. Niektóre bardzo przydatne.
Awatar użytkownika
Bozenna

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 2473
Rejestracja: pn 07 sie 2006, 16:03
Lokalizacja: Francja

Post autor: Bozenna »

Dziekuje, Kasiu za odpowiedz.

Ciekawa jestem, jak to moglo sie odbywac w latach 1920-tych?
Chodzi o Warszawe i parafiie WWS.
Czy tez wystarczylo miec kartke od akuszerki i przedstawic dziecko ksiedzu do chrztu z ta kartka, aby bylo uznane za wlasne?
Pozdrawiam,
Bozenna
Ostatnio zmieniony czw 12 maja 2016, 10:35 przez Bozenna, łącznie zmieniany 2 razy.
ktomiczak
Posty: 7
Rejestracja: pn 18 sty 2016, 11:44

Post autor: ktomiczak »

Na odpisie aktu urodzenia jest informacja, że narodziny zgłosił Leopold, czyli ojciec. Więc pewnie pokazał, wypisali i zabrał ...
Awatar użytkownika
jurek.solecki

Sympatyk
Posty: 635
Rejestracja: ndz 19 lip 2009, 12:44
Lokalizacja: Orneta woj.Warmińsko-Mazurskie

Post autor: jurek.solecki »

Kochanek Wiktoria, 1878, 1922, Warszawa, Belwederska 29
według wykazu 1939r.
http://genealogyindexer.org/

Jurek Solecki
ktomiczak
Posty: 7
Rejestracja: pn 18 sty 2016, 11:44

Post autor: ktomiczak »

Bozenna pisze:Dziekuje, Kasiu za odpowiedz.

Ciekawa jestem, jak to moglo sie odbywac w latach 1920-tych?
Chodzi o Warszawe i parafiie WWS.
Czy tez wystarczylo miec kartke od akuszerki i przedstawic dziecko ksiedzu do chrztu z ta kartka, aby bylo uznane za wlasne?
Pozdrawiam,
Bozenna
Bożeno podejrzewam, że podobnie. To też Warszawa, teraz to parafia św Michała, ale nie wiem jak było wcześniej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Potrzebuję pomocy”