Dzieci nieślubne w XVIII i XIX wieku
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
po łagodnej (delikatnie mówiąc) obyczajowo epoce XVIII w, "napoleońskich dzieciach naturalnych", epoce "lata dwudzieste/lata trzydzieste" przyszła widać potrzeba udawania, że się zna imię ojca
a podstawa j.w.
po co? pozostaje gdybanie...różne pomysły były dlaczego ludzie się decydowali na dopisanie ojca "z sufitu", odpowiedź więcej o przekonaniach odpowiadającego mówi niż motywach podmiotu takiej operacji:)
PS metryki urodzenia raczej, i przy okazji: ciekawe czy w obu egzemplarzach ASC dopisano, bywało, że tylko w jednej i to dość często
a podstawa j.w.
po co? pozostaje gdybanie...różne pomysły były dlaczego ludzie się decydowali na dopisanie ojca "z sufitu", odpowiedź więcej o przekonaniach odpowiadającego mówi niż motywach podmiotu takiej operacji:)
PS metryki urodzenia raczej, i przy okazji: ciekawe czy w obu egzemplarzach ASC dopisano, bywało, że tylko w jednej i to dość często
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
- Krystyna.waw

- Posty: 5525
- Rejestracja: czw 28 kwie 2016, 17:09
Dziękuję.
Sprawę wyjaśniła najlepiej Janina Tomczyk.
http://genealodzy.pl/PNphpBB2-printview ... rt-0.phtml
W 1953 roku w całej Polsce zaczęto wydawać nowe (jednolite) dowody osobiste.
Mogę się więc domyślać, że w nowym dokumencie Aniela nie chciała mieć pustej rubryki.
Sprawę wyjaśniła najlepiej Janina Tomczyk.
http://genealodzy.pl/PNphpBB2-printview ... rt-0.phtml
W 1953 roku w całej Polsce zaczęto wydawać nowe (jednolite) dowody osobiste.
Mogę się więc domyślać, że w nowym dokumencie Aniela nie chciała mieć pustej rubryki.
Krystyna
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
to i dziarę na czole, żeby odpustowić "znaki szczególne"?:)
oki, jak wyżej, więcej niż o ówczesnych motywach wynika o dzisiejszym zdaniu stawiającego hipotezę
skądś niechęć w 50 to tej akurat pustej rubryki się pojawiła
oki, jak wyżej, więcej niż o ówczesnych motywach wynika o dzisiejszym zdaniu stawiającego hipotezę
skądś niechęć w 50 to tej akurat pustej rubryki się pojawiła
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
- sstudzinska

- Posty: 111
- Rejestracja: pn 04 lip 2016, 13:02
Ja mam przypadek czwórki nieślubnych dzieci panieńskich zubożałej szlachcianki w pierwszej połowie XIX wieku, zresztą już go opisywałam na forum. W każdym przypadku ojciec jest wpisany jako NN, aczkolwiek raz jest wpis, że jeden ze świadków występuje w imieniu ojca (nie wiem tylko czy w sensie, że to jego ojciec miał być świadkiem, czy, że w imieniu ojca dziecka). Ani razu dziecka nie zgłasza akuszerka, tylko jacyś przedstawiciele szlachty, sąsiedzi lub znajomi, raz brat matki dziecka.
Losy dwojga z tych dzieci są znane - dziewczynka wychowywała się u wujostwa i bardzo młodo (16 lat) wyszła za mąż za rzemieślnika. Chłopiec został szewcem w pobliskim mieście i ożenił się z dziewczyną szlacheckiego pochodzenia (jej babcia była szlachcianką, w dodatku z rodu, który w przeszłości zawierał małżeństwa ze szlacheckimi przodkami tego nieślubnego dziecka). Także dzieci nieślubnego syna wyszło/ożeniło się w większości z osobami pochodzenia szlacheckiego.
Nieznane są natomiast losy pozostałej dwójki. Nie ma ich aktów ślubu ani zgonu, jakby rozpłynęły się w powietrzu. No i ciekawe kto był ojcem (ojcami)?
Losy dwojga z tych dzieci są znane - dziewczynka wychowywała się u wujostwa i bardzo młodo (16 lat) wyszła za mąż za rzemieślnika. Chłopiec został szewcem w pobliskim mieście i ożenił się z dziewczyną szlacheckiego pochodzenia (jej babcia była szlachcianką, w dodatku z rodu, który w przeszłości zawierał małżeństwa ze szlacheckimi przodkami tego nieślubnego dziecka). Także dzieci nieślubnego syna wyszło/ożeniło się w większości z osobami pochodzenia szlacheckiego.
Nieznane są natomiast losy pozostałej dwójki. Nie ma ich aktów ślubu ani zgonu, jakby rozpłynęły się w powietrzu. No i ciekawe kto był ojcem (ojcami)?
Pozdrawiam,Sylwia
-
Maślanek_Joanna

- Posty: 1043
- Rejestracja: wt 11 mar 2014, 17:41
-
Słowiński_Marek

- Posty: 48
- Rejestracja: śr 06 sie 2014, 08:38
- sstudzinska

- Posty: 111
- Rejestracja: pn 04 lip 2016, 13:02
Dzieci nieślubne-ten sam stawiający się w imieniu ojca
Taka sytuacja - w dwóch aktach urodzenia nieślubnych dzieci stawia się tabacznik Wojciech Miller, ewangelik, w imieniu ojca. W jednym z aktów jako ojciec podany jest Jan Zagrobski, szlachcic służący (?!), w drugim ojciec nieznany, "wiadomy tylko onej". Czy to możliwe, że Jan Zagrobski jest też ojcem drugiego dziecka, skoro w imieniu ojca stawia się ten sam świadek? A tutaj wspomniane akty:
(Dochy wioska, na dole) http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 490&y=2145 oraz Psurze wieś (góra) http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... =444&y=144
Będę wdzięczna za wszelkie opinie.
(Dochy wioska, na dole) http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 490&y=2145 oraz Psurze wieś (góra) http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... =444&y=144
Będę wdzięczna za wszelkie opinie.
Ostatnio zmieniony pn 05 gru 2016, 21:27 przez sstudzinska, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam,Sylwia
-
AGATAzeSWIATA

- Posty: 27
- Rejestracja: sob 08 paź 2016, 17:37
dzieci nieślubne-ten sam stawiający się w imieniu ojca
Sylwio,
Według mnie nie koniecznie, jakby to ująć " poszedł bo poszedł" może był w jakiś sposób powinowaty z matką dzieci. Jednakże ekspertem nie jestem, więc dobrze by było gdyby ktoś bardziej doświadczony się wypowiedział.
Pozdrawiam, Agata
Według mnie nie koniecznie, jakby to ująć " poszedł bo poszedł" może był w jakiś sposób powinowaty z matką dzieci. Jednakże ekspertem nie jestem, więc dobrze by było gdyby ktoś bardziej doświadczony się wypowiedział.
Pozdrawiam, Agata
- sstudzinska

- Posty: 111
- Rejestracja: pn 04 lip 2016, 13:02
dzieci nieślubne-ten sam stawiający się w imieniu ojca
ciekawe, bo chyba nie było tak, że tabacznik Miller stawiał się etatowo w imieniu nieślubnych ojców z tej parafii.
Pozdrawiam,Sylwia
-
Janina_Tomczyk

- Posty: 1259
- Rejestracja: pn 10 gru 2012, 17:28
dzieci nieślubne-ten sam stawiający się w imieniu ojca
Sylwio linki sie nie otwierają
- sstudzinska

- Posty: 111
- Rejestracja: pn 04 lip 2016, 13:02
Re: dzieci nieślubne-ten sam stawiający się w imieniu ojca
Janina_Tomczyk pisze:Sylwio linki sie nie otwierają
Pani Janino, poprawiłam. Teraz już powinny.
Pozdrawiam,Sylwia
-
Janina_Tomczyk

- Posty: 1259
- Rejestracja: pn 10 gru 2012, 17:28
Re: dzieci nieślubne-ten sam stawiający się w imieniu ojca
Witaj Sylwio
W indeksach i aktach widziałam tylko 3 dzieci Salomei Studzińskiej dlatego chciałam otworzyć ten link do aktu ze wsi Dochy, a w tym akcie nie chodzi o dziecko Salomei Studzińskiej lecz Katarzyny Kucharzówny i Jana Zgrobskiego szlachcica - służącego. W tym akcie także występuje tabacznik Miller zgłaszający "bachora" jak określono w akcie, w imieniu ojca. Jedyne co te akty łączy to ów tabacznik Miller, który występuje jako zgłaszający w imieniu ojca. Widocznie taką rolę mu przypisano jako obcemu i ewangelikowi, bo katolicy mieli z tym problem ( zakłamana moralność im nie pozwalała ?)
Jeśli chodzi o ojca dzieci nieślubnych Salomei Studzińskiej to Miller podał, iż znany jest on tylko "onej" czyli matce. I tyle. Trudno na podstawie tych danych snuć domysły kto mógł być ojcem tych dzieci i czy był to ten sam mężczyzna, czy inni w każdym przypadku więci jak mówi porzekadło: niech spadnie na to zasłona milczenia, bo taka była wola matki.
Jeśli chodzi o spadek w hierarchii społecznej szlachcica lub szlachcianki do roli służącego, lokaja, kucharza itd to było normalne zjawisko wielokrotnie tu opisywane występujące od XVII wieku, czyli wojen, zaraz, rozdrobnienia majątków i skupowania ich przez magnatów oraz zadłużania u Żydów.
W indeksach i aktach widziałam tylko 3 dzieci Salomei Studzińskiej dlatego chciałam otworzyć ten link do aktu ze wsi Dochy, a w tym akcie nie chodzi o dziecko Salomei Studzińskiej lecz Katarzyny Kucharzówny i Jana Zgrobskiego szlachcica - służącego. W tym akcie także występuje tabacznik Miller zgłaszający "bachora" jak określono w akcie, w imieniu ojca. Jedyne co te akty łączy to ów tabacznik Miller, który występuje jako zgłaszający w imieniu ojca. Widocznie taką rolę mu przypisano jako obcemu i ewangelikowi, bo katolicy mieli z tym problem ( zakłamana moralność im nie pozwalała ?)
Jeśli chodzi o ojca dzieci nieślubnych Salomei Studzińskiej to Miller podał, iż znany jest on tylko "onej" czyli matce. I tyle. Trudno na podstawie tych danych snuć domysły kto mógł być ojcem tych dzieci i czy był to ten sam mężczyzna, czy inni w każdym przypadku więci jak mówi porzekadło: niech spadnie na to zasłona milczenia, bo taka była wola matki.
Jeśli chodzi o spadek w hierarchii społecznej szlachcica lub szlachcianki do roli służącego, lokaja, kucharza itd to było normalne zjawisko wielokrotnie tu opisywane występujące od XVII wieku, czyli wojen, zaraz, rozdrobnienia majątków i skupowania ich przez magnatów oraz zadłużania u Żydów.
- sstudzinska

- Posty: 111
- Rejestracja: pn 04 lip 2016, 13:02
Re: dzieci nieślubne-ten sam stawiający się w imieniu ojca
No niestety, pewnie to tylko zbieg okoliczności, chociaż po przejrzeniu aktów urodzenia w w tej parafii z lat 1810-1818 tabacznik Miller występuje tylko w tych dwóch przypadkach, zwykle w imieniu ojca nieslubnego dziecka stawiali się jednak katolicy i raczej te nazwiska nie powtarzały się. Przeciwko mojej hipotezie, ze ojcem jest ta sama osoba, świadczy tu jednak fakt, ze skoro tu ojciec jest wymieniony z nazwiska, to bylby i w przypadku dzieci Salomei. Wiem, że szanse na rozwikłanie zagadki są nikłe, ale staram się sprawdzać każdy ślad.
A metryka czwartego dziecka Salomei jest niestety tylko w alegatach i to w takiej dziwnej, skróconej formie w stosunku do metryk innych dzieci http://metryki.genbaza.pl/genbaza,detail,147574,17
A metryka czwartego dziecka Salomei jest niestety tylko w alegatach i to w takiej dziwnej, skróconej formie w stosunku do metryk innych dzieci http://metryki.genbaza.pl/genbaza,detail,147574,17
Pozdrawiam,Sylwia
-
Janina_Tomczyk

- Posty: 1259
- Rejestracja: pn 10 gru 2012, 17:28
Re: dzieci nieślubne-ten sam stawiający się w imieniu ojca
Witaj Sylwio
Hipotezy można stawiać zawsze, ale pewności nie będzie w tym przypadku nigdy. Ten akt wymieniony pod linkiem jako wypis z księgi 1814 roku z parafii Łąkoszyn nigdy tam nie był wpisany.Mam zdjęcia tek księgi i akta są numerowane więc pod taką datą aktu nie było. Wypis robiono w Kutnie i bywało, że zamiennie z różnych przyczyn chrzty bywały w sąsiedniej parafii, ale chyba w Kutnie także go nie było. Mogło tak być, że aktu urodzenia nie zgłoszono i ksiądz wydał wypis do ślubu by nie było dalszych komplikacji.
Dzieci Salomei także zgłaszali katolicy np wójt wymieniony w pierwszym akcie, ale być może w tamtym okresie pruskiego zaboru wyznaczono Niemca jako pilnującego zgłoszeń narodzonych dzieci. Oni tworzyli własną administrację i sporo Niemców na te tereny ściągnęli.
Jeśli dzieci przeżyły to prawdopodobnie rodzina ( a w Łąkoszynie powiązania były liczne) akceptowała ich narodzenie i pomagała matce w ich utrzymaniu.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniach
Janina
Hipotezy można stawiać zawsze, ale pewności nie będzie w tym przypadku nigdy. Ten akt wymieniony pod linkiem jako wypis z księgi 1814 roku z parafii Łąkoszyn nigdy tam nie był wpisany.Mam zdjęcia tek księgi i akta są numerowane więc pod taką datą aktu nie było. Wypis robiono w Kutnie i bywało, że zamiennie z różnych przyczyn chrzty bywały w sąsiedniej parafii, ale chyba w Kutnie także go nie było. Mogło tak być, że aktu urodzenia nie zgłoszono i ksiądz wydał wypis do ślubu by nie było dalszych komplikacji.
Dzieci Salomei także zgłaszali katolicy np wójt wymieniony w pierwszym akcie, ale być może w tamtym okresie pruskiego zaboru wyznaczono Niemca jako pilnującego zgłoszeń narodzonych dzieci. Oni tworzyli własną administrację i sporo Niemców na te tereny ściągnęli.
Jeśli dzieci przeżyły to prawdopodobnie rodzina ( a w Łąkoszynie powiązania były liczne) akceptowała ich narodzenie i pomagała matce w ich utrzymaniu.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniach
Janina
- sstudzinska

- Posty: 111
- Rejestracja: pn 04 lip 2016, 13:02