Mnie osobiście denerwuje to ile zachodu kosztuje przeciętnego "szaraczka" dostanie jakichkolwiek informacji z IPN. Te papiery, które trzeba dla nich zdobyć i przedstawić...
Teraz tym bardziej poprzez Inwentarz widzę, że są 2-3 osoby, które nie są ze mną spokrewnione w takiej linii aby uzyskać jakiekolwiek informacje w IPN. Więc mam je w drzewie ale nie będę w stanie dowiedzieć się niczego poza tym, że jakieś dane są.
Może ktoś z Was wie czego mogą dotyczyć takie archiwa?
Osoba rozpracowywana, współpracująca? Nie mam pojęcia.
Warakomski pisze:... później masz „Inwentarz zespołu archiwalnego Wojskowego Sądu Rejonowego w Szczecinie”... W latach 1946-1955 Wojskowy Sąd Rejonowy w Szczecinie przeprowadził ponad 4,5 tys. procesów. http://ipn.gov.pl/obep-szczecin/publika ... ie-1945-19
Krzysztof
Witam,
IPN rozpatrzył pozytywnie moj wniosek o status badacza i mam zaproszenie do Czytelni IPN w Gdansku.
Wybieram sie tam 11 kwietnia.
Czy bede miał w Gdansku mozliwosc wgladu do do wspomnianego Inwentarza?
Oprocz domniemanego roku procesu - 1947, nazwiska (ale niestety nie imienia) jednej z oskarzonych (o nielegalne przekraczanie granicy) oraz imienia i nazwiska jednego ze swiadkow, nic niestety wiecej nie wiem...
No moze jeszcze tyle, ze oskarzona otrzymał wyrok 2 lat.
Prawdopodobnie formalnie oskarzonym był tez... jej maz - ten ktory najprawdopodobniej podczas owego przekraczania granicy został zastrzelony... (niestety, rodzinne wspomnienia sa małojasne).
Bede wdzieczny za kazda rade od osob, ktore prowadziły w IPN podobne poszukiwania.
Oglądam wniosek badacza i mam pytanie: czy trzeba być pracownikiem naukowym? Bo na przykład w rubryce "Informacje dotyczące prowadzonych badań naukowych" można by wpisać: poszukiwania genologiczne itd.? Przeszedł by taki wniosek?
Szanowni,
Napisałem do IPN w Rzeszowie maila z prośbą o sprawdzenie, czy w swoich zasobach posiadają teczke mojego 92 letniego dziadka. W skrócie dziadek opowaida jak był zwerbowany do armi radzieckiej w 1944 r; jak dezerterował, był więzoiny w Rzeszowskim więzieniu, skąd puźniej uciekł. Wyjaśniłem, że robie to po to aby nie fatygować staruszka do Rzeszowa (mieszka na podkarpaciu 100 km od Rzeszowa) ani, żeby nie angażować notariusza jeśli miało by sie okazać, że żadnych dokumentów nie ma. Sam mieszkam w Warszawie i taki adres do korespondencji podałem. Dziś dostałęm pismo, że IPN Rzeszów. Sprawę skierowali do Warszawskiego IPN bo ja zamieszkuje w Warszawie. Czy wystąpiła tu aż taka biurokracja, że Rzeszów przesłąl do Warszawy, żeby Warszawa skierowałą moje podanie do Rzeszowa bo niby gdzie znajdują się akta człowieka żyjącego i działaiącego na podkarpaciu ? Czy może czegoś nie rozumiem ?
Pzdrawiam,
Sylwek
Czysta biurokracja. W IPN jest wewnętrzna baza komputerowa, gdzie po wpisaniu imienia i nazwiska pojawia się wynik o tym co posiadają na temat danej osoby. Dostęp do tej bazy jest w każdym oddziale IPN. Czyli oni już na pewno wiedzą, czy coś jest o Twoim dziadku. Jeśli dziadek działał w Rzeszowie to jego akta powinny się znajdować w rzeszowskim IPN. Szkoda, że w tym piśmie, które Ci wysłali nie poinformowali Cię o tym czy coś jest bądź nie na temat dziadka.
Poszukiwane nazwisko: Turski - okolice Częstochowy, Jędrzejowa i Włoszczowy
Uwaga na lata 1944 -1946 i „Akta personalne funkcjonariuszy MO”
W latach 1944 - 1945 czyli w okresie tzw. Polski lubelskiej do milicji wstępowali masowo partyzanci AK, BCh i AL. Dowództwo AK chcąc chronić swoich żołnierzy uznawało to za coś pożądanego. Zasadniczo powody były dość oczywiste, otóż obsadzenie milicji dawało wpływy w terenie i po drugie służba w milicji chroniła przed poborem do wojska.
Zmieniało się to w latach 1946 – 1947 w MO nastąpiły czystki. Część dawnych poakowskich milicjantów zdezerterowała i poszła do lasu, część znalazła się w Rawiczu, Wronkach i innych więzieniach skąd niejednokrotnie żywi już nie wyszli, a jeżeli wyszli to przez lata byli nękani. I dla nich ten „suchy” inwentarz może być krzywdzący. Ale to tak jak ze wszystkim, trzeba posiłkować się kontekstem historycznym.
Krzysztof
Po przeszukaniu tej strony pod kątem nazwisk znajdujących się w mojej bliskiej rodzinie, znalazłam dwie teczki dotyczące moich krewnych. Napisałam odpowiednio maile do dwóch oddziałów, w Łodzi i Lublinie. Jeżeli otrzymam jakieś informacje dotyczące udostępniania, lub skanów, dam znać. Według opisu w jednej z teczek znajduje się fotografia. Na niej chyba najbardziej mi zależy. Jeśli chodzi o IPN to jestem kompletnie zielona i nie wiem na jakiej zasadzie odbywa się udostępnianie. Nie liczę na cud, ale nadzieja umiera ostatnia.
angelika.smola pisze:Po przeszukaniu tej strony pod kątem nazwisk znajdujących się w mojej bliskiej rodzinie, znalazłam dwie teczki dotyczące moich krewnych. Napisałam odpowiednio maile do dwóch oddziałów, w Łodzi i Lublinie. Jeżeli otrzymam jakieś informacje dotyczące udostępniania, lub skanów, dam znać. Według opisu w jednej z teczek znajduje się fotografia. Na niej chyba najbardziej mi zależy. Jeśli chodzi o IPN to jestem kompletnie zielona i nie wiem na jakiej zasadzie odbywa się udostępnianie. Nie liczę na cud, ale nadzieja umiera ostatnia.
Pozdrawiam, Angelika
Ja bezpośrednio nie starałam się o papiery z IPN ale mój wujek wyciągał papiery swojego ojca.
Ogólnie z IPN jest ciężka przeprawa,trzeba udać się osobiście do odpowiedniego oddziału,zlożyć podanie i udowodnić pokrewienstwo(jesli to dalszy przodek albo ktoś w bocznej linii to może być trudno),potem czeka się kilka miesięcy na ich odpowiedz czy są dokumenty i kiedy można je obejrzeć(tylko osobiście w oddziale).
angelika.smola pisze:Po przeszukaniu tej strony pod kątem nazwisk znajdujących się w mojej bliskiej rodzinie, znalazłam dwie teczki dotyczące moich krewnych. Napisałam odpowiednio maile do dwóch oddziałów, w Łodzi i Lublinie. Jeżeli otrzymam jakieś informacje dotyczące udostępniania, lub skanów, dam znać. Według opisu w jednej z teczek znajduje się fotografia. Na niej chyba najbardziej mi zależy. Jeśli chodzi o IPN to jestem kompletnie zielona i nie wiem na jakiej zasadzie odbywa się udostępnianie. Nie liczę na cud, ale nadzieja umiera ostatnia.
Pozdrawiam, Angelika
Ja bezpośrednio nie starałam się o papiery z IPN ale mój wujek wyciągał papiery swojego ojca.
Ogólnie z IPN jest ciężka przeprawa,trzeba udać się osobiście do odpowiedniego oddziału,zlożyć podanie i udowodnić pokrewienstwo(jesli to dalszy przodek albo ktoś w bocznej linii to może być trudno),potem czeka się kilka miesięcy na ich odpowiedz czy są dokumenty i kiedy można je obejrzeć(tylko osobiście w oddziale).
Nie sądziłam, że może być to takie trudne. Jeżeli tak to wygląda, to czeka mnie wycieczka. O ile do Lublina mam blisko, to do Łodzi już trochę dalej. Ale kilka miesięcy czekania? Poważnie? Nie sądziłam, że są tacy zajęci. Najbardziej mnie zastanawia to ich sprawdzanie czy są dokumenty. Przecież nawet w Internecie można to sprawdzić w ciągu kilku sekund. Chcą sprawiać wrażenie zapracowanych?
angelika.smola pisze:Po przeszukaniu tej strony pod kątem nazwisk znajdujących się w mojej bliskiej rodzinie, znalazłam dwie teczki dotyczące moich krewnych. Napisałam odpowiednio maile do dwóch oddziałów, w Łodzi i Lublinie. Jeżeli otrzymam jakieś informacje dotyczące udostępniania, lub skanów, dam znać. Według opisu w jednej z teczek znajduje się fotografia. Na niej chyba najbardziej mi zależy. Jeśli chodzi o IPN to jestem kompletnie zielona i nie wiem na jakiej zasadzie odbywa się udostępnianie. Nie liczę na cud, ale nadzieja umiera ostatnia.
Pozdrawiam, Angelika
Ja bezpośrednio nie starałam się o papiery z IPN ale mój wujek wyciągał papiery swojego ojca.
Ogólnie z IPN jest ciężka przeprawa,trzeba udać się osobiście do odpowiedniego oddziału,zlożyć podanie i udowodnić pokrewienstwo(jesli to dalszy przodek albo ktoś w bocznej linii to może być trudno),potem czeka się kilka miesięcy na ich odpowiedz czy są dokumenty i kiedy można je obejrzeć(tylko osobiście w oddziale).
Nie sądziłam, że może być to takie trudne. Jeżeli tak to wygląda, to czeka mnie wycieczka. O ile do Lublina mam blisko, to do Łodzi już trochę dalej. Ale kilka miesięcy czekania? Poważnie? Nie sądziłam, że są tacy zajęci. Najbardziej mnie zastanawia to ich sprawdzanie czy są dokumenty. Przecież nawet w Internecie można to sprawdzić w ciągu kilku sekund. Chcą sprawiać wrażenie zapracowanych?
Inwentarz nie podaje wszystkiego co mają w zasobach.Wujek raz czekał około pół roku,za drugim razem trzy miesiace.
Wiem że jeśli to nie jest bezpośredni przodek to otrzymanie wglądu do teczki jest prawie niemożliwe.
Mnie kusi o wystąpienie o sprawdzenie czy mają dokumenty brata mojej babci.Ale wiem że nie mam po co bo nie jestem bezpośrednią jego krewną(nie mam też aktu zgonu).
Czyli wygląda na to, że moje nie liczenie na cud ma sens. Straciłam nadzieję, że cokolwiek się uda. Ale tak czy inaczej dam znać, jakąkolwiek odpowiedź od nich dostanę.