lukas_07 pisze: Dekret ogólny w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych w Kościele katolickim jak sama nazwa wskazuje dotyczy osób fizycznych. Jeżeli poszukiwania genealogiczne dotyczą osób żyjących to ten dekret ma jak najbardziej zastosowanie. W większości poszukiwania dotyczą jednak osób nieżyjących i ten dekret nie może mieć zastosowania w takich przypadkach.
Jeżeli ksiądz odmawia udostępnienia to powinien podać podstawę odmowy wynikającą z jakiegoś rozporządzenia kurii czy jeszcze innego dokumentu czy to nawet ze złego stanu ksiąg. Problemem jest również to, że w kancelariach parafialnych znaczną większość spraw wszystko załatwia się na "słowo" więc w przypadku odmowy nie ma nawet jej pisemnego potwierdzenia.
Pozdrawiam
Łukasz
Mód prawdy płynie z Twych ust. Jednakowoż trudno czasem z upartym księdzem się kłócić. Spotkałam osoby dla których ochrona danych osobowych = ochrona dóbr osobistych. Jednak walenie głową w mur (tu: nauczanie podstaw prawnych) nie ma sensu. Lepiej udać, że dekret to po prostu "ogólne zasady udostępniania ksiąg wszelakich". - Są spisane zasady i tych zasad się trzymajmy, bez względu czy osoba żyje, czy nie - ta robocza zasada czasem ratuje sytuację i pozwala uniknąć "nie, bo nie". Zwł. że część danych ksiądz musi udostępnić "z ustawy" (z racji tego, że w danym okresie czasu parafia była USC), a część, to tylko takie tam "notatki wyznaniowe" (w okresach, gdy parafia nie była USC) ( upraszczam oczywiście), ale weź się kłóć, której jest które... lepiej rznąć głupa i iść po linii "zasad ogólnych dekretu".
Natomiast co do załatwiania na słowo, to właśnie dlatego osobiście wolę i doradzam pisać niż dzwonić. Pisane zostaje (oczywiście zostawiamy sobie kopie wysłanych przez nas listów i dołączamy do nich dowód nadania listu poleconego). Brak odpowiedzi w terminie zwyczajowego miesiąca też swoje znaczy i też może zostać później użyty jako argument przed, bo ja wiem? Radą parafialną? Biskupem?
Mała dorada (nie do Ciebie, tylko do początkujących): wspomniano już gdzieś, że do listu z prośbą dobrze jest dołączyć znaczki pocztowe - drobna uprzejmość też czasem pomaga.
Podsumowując: prawo swoje, życie - swoje.