moje dwie historie z ostatniego miesiąca, obie w związku z USC w powiecie wadowickim:
1) USC w maleńkiej Gminie:
Dzwonię z pytaniem czy mogę przyjechać i wykonać zdjęcia aktów zgonu i ewentualnie innych metryk swoich przodków.
-"Pani przyjedzie, to się zobaczy"
Przyjechałam, na początku celowałam tylko w powojenne akty zgonów pradziadków (daty znałam z cmentarza) - pani udostępniła mi wszystko i poprosiła, żebym poszukała sama bo jest dosyć zajęta, a zmarłych i tak RODO nie obowiązuje. Wspomniałam też, że chciałabym podejrzeć metrykę zgonu praprababki z 1918r., o ile znajduje się w urzędzie. Początkowo, Pani nic nie znalazła (nawet sądziła, że takie księgi się u nich nie znajdują), ale po pół godzinie (przy okazji szukania czegoś innego) okazało się, że w szafie, w specjalnych pudełkach, po konserwacji leżą księgi małżeństw, urodzeń i zgonów z lat 1890-1920. I tutaj też dostałam wolną rękę, mogłam swobodnie zapoznać się z metrykami i sfotografować to co mnie interesowało. Inna sprawa, że tego dnia, nie było wielu petentów (byłam tam ponad 2 godziny, oprócz mnie do USC przyszły może 3 osoby), a ponadto pomieszczenie obok było puste, tak więc miałam gdzie się urządzić i nikomu nie przeszkadzałam.
2) USC Wadowice
-"Dzień dobry, czy mogłabym złożyć wniosek o odpis aktu zgonu prapradziadków, znając wyłącznie rok śmierci?" (niestety tylko tyle jest zapisane na ich nagrobkach)
-"Nie ma takiej możliwości, to za mało danych, żeby takie dokumenty odszukać." (I żeby nie odnieść mylnego wrażenia - Pani w słuchawce była bardzo miła, acz stanowcza
Podsumowując, polecam najpierw zadzwonić, bo wszystko zależy od urzędu. Są takie, gdzie nasze poszukiwania nie sprawią problemu, a są takie, które mogą nie mieć czasu by nam specjalnie pomagać
Pozdrawiam,
Patrycja


