Bozenna pisze:
1. Jak rodzice mogli się pomylić o 10 lat podając datę urodzenia córki?
Nie pomylili się, odmłodzili córeczkę, gdyż wychodziła za mąż za dużo młodszego on niej kawalera.
Nie znam przypadku, więc trudno wyrokować i sądzę że Pani też nie ma do tego prawa.
Bo skąd wie Pani, że to rodzice podali błędną datę urodzenia córki, a nie jest to wynik błędnego zapisania przez księdza. Pomyłka pisarska o 10 lat jest bardzo prosta i nierzadka, zwłaszcza gdy jeszcze po drodze było przepisywanie z notatek po jakimś czasie.
A wychodzenie za mąż, za znacznie młodszych mężczyzn nie było aż taką rzadkością, by była "potrzeba" fałszowania wieku, tym bardziej że miejscowi ten wiek (z grubsza) znali, więc takie fałszowanie nic by nie dało.
Bozenna pisze:
2. Ludzka pamięć jest zawodna? Wyjeżdża z wioski jako Stryjek, przybywa do Warszawy jako Stryjaszewski, urodzony we Lwowie. Faktycznie, po drodze zapomniał.
Znów nie znając przypadku trudno ocenić. Bo może były po temu istotne powody. Nie podaje Pani w którym to było roku, czym się ów człowiek wcześniej zajmował w zaborze austriackim itp.
A poza tym, nawet fakt, iż poznała Pani jeden przypadek zmiany (w domyśle oszukańczej) nazwiska w żaden sposób nie uprawnia Pani do sądu jaki Pani wyraziła i to w sposób kategoryczny i to totalnie generalizując.
Bozenna pisze:
3. A ten ostatni, był synem austriackiego funkcjonariusza w czasie I-ego podziału Królestwa Polskiego. Jak miał się do tego przyznać chcąc wżenić się w polską szlachecką rodzinę?
Akty znania, które tu wspominam, porównałam z aktami chrztów (urodzeń) i wyniki były zaskakujące.
Znów nie znając akt trudno ocenić sprawę, ale widząc Pani pochopność we wnioskowaniu i w istocie bez podstaw, nie zdziwiłbym się gdyby sytuacja była inna niż to Pani przedstawia.
Przydatna byłaby wiedza o historii tej rodziny, skąd pochodzili itp. Zwłaszcza że chodzi o Węgry i Austrię. I na czym polegała zmiana danych.
Może Pani pokazać akty dotyczące tego przypadku, bo jako że pojawiają się Węgry to jest to dla mnie ciekawe.
Dla pokazania jakie bywają realia, a nie świat wydumany, przykład z czasów nie tak dawnych, ale jeszcze przedkomupterowych. Każde z dzieci zgłaszanych po urodzeniu do urzędu przez ich ojca zostało zapisane pod innym nazwiskiem.
Czy to znaczy że rodzic kłamał i podawał urzędnikowi fałszywe nazwisko? Nie, po prostu urzędniczka zapisała jak słyszała, albo jak się jej wydawało że jest poprawnie. Ale dla Pani jest to zapewne dowód że to rodzice "Kłamali szybciej niż oddychali"...
Dlatego też tę Pani ocenę przodków pozostawiam bez komentarza, bo każdy który ma jakiekolwiek pojęcie o XIX w., ma świadomość fałszywości takiej oceny i to zwłaszcza oceny tak zgeneralizowanej jak to Pani zrobiła.
Oczywiście zdarzały się sytuacje podawania faktycznie nie błędnych, ale fałszywych danych. Z tym że bardzo często bywają to sytuacje związane z ucieczką przed represjami z jednego zaboru do drugiego itp. a wiek XIX w takie ucieczki obfitował i to w każdym kierunku.
Dlatego Pani Mariolo należy rozróżniać i odróżniać sytuacje
1. zwykłych pomyłek,
a) z niewiedzy / niepamięci podających (albo bo im się tak wydaje)
b) z błędnego usłyszenia/ zapisania przez księdza/urzędnika
2. świadomego mijania się z prawdą (choćby dlatego że już wcześniej coś błędnie zapisano w jakichś dokumentach)
3. świadomego podawania fałszywych danych.
To zasadniczo różne przypadki i różne historie za nimi stoją. Jeśli jest możliwość ich odkrycia, to warto się tym zająć, bo to one najbardziej przybliżają nam przodków.
Wojciech