Pozdrowionka
Robert
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie, adamgen







Bardzo podoba mi się Łukaszu Twój głos opisujący idee działania dr Minakowskiego, bo określa faktyczne cele jakie sobie postawił.bielecki pisze:Teoretycznie jedno nie wykluczałoby drugiego. Gdyby pan Marek zgodził się dopuścić jakieś dodatkowe osoby do projektu wyłącznie z uprawnieniami do weryfikacji danych typu data, miejsce zdarzenia, czy przypisanie rekordu do rodziny, to sam miałby więcej czasu na rozwijanie własnych narzędzi do badania relacji itp. spraw, które go najbardziej "kręcą". Sama baza zyskałaby na jakości kontentu, co byłoby z korzyścią dla wszystkich, dla niego również. No ale trudno go do tego zmusić. Niczego też nie osiągnie się jednak antagonizując go wobec środowiska genealogów.
Łukasz
Niestety życie i historia pouczają, że sprostowania "nie istnieją". Błędy WGM będą żyły sobie spokojnie dopóki nie zostanie "wycięte u źródła".Łucja pisze:I to jest bardzo dobry pomysł, o to chodzi, nowy temat albo nawet cały dział (żeby było łatwo to odszukać na forum). Skoro "dzieło" jest ważne dla polskiej genealogii, a autor nie ma koncepcji i mocy żeby je poprawiać, to taki dział dużo by załatwił, w dłuższej perspektywie czasowej.Robert_Kostecki pisze:Wojciechu,
5. Rozwiązanie sprawy sprostowań i uzupełnień do WGM wydaje się dosyć proste. Założę na forum nowy temat, pt. "Uzupełnienia i sprostowania do WGM". Zobaczymy, czy i jak ten temat rozrośnie się w sposób merytoryczny. Czyli wyobrażam to sobie w sposób następujący: podajemy aktualny link na daną stronę u Minakowskiego , a poniżej nasze uwagi, oczywiście poparte źródłowo.
Robert....................
A okaże się także czy to tak łatwo opracować te merytoryczne poprawki, ale możemy się przecież nauczyć tego robić.
Łucja
To że niegdyś "nie uważał za zasadne podawania, gdzie kto brał ślub w sensie parafii", z tego co mi wiadomo wynikało z jego nastawienia że to przekracza jego moce przerobowe, chciał skupić się na samym "rekordowaniu" postaci. A potem zaczął to uzupełniać, i stąd też niektóre błędyTomasz_Lenczewski pisze:autor ma swoje fobie, z których niewiele ludzi dotąd go wyprowadzało. Dziesięć lat temu z hakiem nie uważał za zasadne podawania, gdzie kto brał ślub w sensie parafii. I gdyby nie jeden człowiek nie przetłumaczyłby w czym rzecz, nie zrobiłby tego. Problem nie w błędach, ale w manierze postępowania - dodawania nieuzasadnionych przydomków, herbów do osób współczesnych, o tytułach warunkowych nie wspominając oraz naginaniu informacji z życia współczesnych potomków do swoich wyobrażeń. Czy ktoś jeszcze pamięta niepotrzebną akcję odnośnie tytułu i pochodzenia Bronisława Komorowskiego w oparciu o pierwotna wersję Bonieckiego? Po wielkim szumie i dodaniu do Komorowskich herbu „Dołęga” wycofał się z tego.
Nie wiem gdzie Pan zobaczył to wieszanie psów, i to w dodatku przez wszystkich, na panu Minakowskim. Znakomita większość wpisów to jedynie zwrócenie uwagi na uchybienia i braki tworzonej przez niego bazy. Doceniając ogrom wykonanej pracy, po prostu widzimy jej mankamenty, w tym brak zastrzeżenia co do "jakości" podanych w bazie informacji. Sygnalizujemy to gdyż niekiedy są one istotne, bo mocno wprowadzające w błąd, co w sytuacji traktowania tej bazy przez wielu, w tym naukowców, jako zweryfikowane źródło informacji genealogicznych ma mocno negatywne skutki (vide przykład opisany przez Tomasza Lenczewskiego w prasie).bielecki pisze:Wszyscy tu wieszają psy na panu doktorze Marku Minakowskim, to ja wystąpię w roli obrońcy.
Zresztą bardzo podobna dyskusja miała miejsce 3 lata temu na forum WTG Gniazdo. Wtedy tam napisałem:
"Myślę, że p. Minakowski po prostu sam jeden (a ma zasadę, że wszystko robi sam) porwał się na zadanie, które przerosłoby siły sporego instytutu. No i taki jest efekt."
Przy swej ogromnej pracowitości i samodyscyplinie p. dr Minakowski po prostu dotarł do granicy tego, co pojedynczy człowiek jest w stanie zrobić. Żaden z nas zapewne nie zrobiłby tyle, a większość z nas nawet 20% tego (nikt nie powinien się poczuć obrażony tym, co napisałem, bo jeśli uważa, że zrobiłby, to widocznie jest w tej mniejszości).
Przy czym p. dr Minakowski ma swoje idee fixe. Tak naprawdę, jego cele nie są do końca zbieżne z celami większości z nas jako badaczy dziejów swoich rodzin, czy też jakichś szerszych zbiorowości. Tego efektem są pewne frustracje jakie mamy, korzystając z bazy. Ujmując rzecz najkrócej, dla nas najważniejsze są dane, dla MM powiązania. Dla nas zawsze rodzina, której szukamy, dla MM wartość danych dla określonej osoby rośnie nawet nie proporcjonalnie, ale pewnie wykładniczo wraz rolą tej osoby w budowanej przezeń "sieci elit". Przecież na blogu pisze on otwartym tekstem, że większość danych, które do niego docierają od genealogów, to właściwe szum informacyjny. Nie powinniśmy się na niego za to gniewać, bo ma on po prostu inne założenia celu swojej pracy.
Jeśli chcemy więc oceniać wartość pracy dr Minakowskiego, to powinniśmy to czynić wg kryteriów, jakie on sobie przyjał, a nie według innych. Auto wyścigowe, albo eleganckie nie będzie np. pakowne.
Łukasz
Ależ MJM w pewnym zakresie wprowadził taką opcję dla zarejestrowanych użytkowników, można było korygować i uzupełniać niektóre informacje, i część z tego, w czasach gdy MJM zajmował się też poprawkami, była potem wprowadzona do bazy.bielecki pisze: Gdyby pan Marek zgodził się dopuścić jakieś dodatkowe osoby do projektu wyłącznie z uprawnieniami do weryfikacji danych typu data, miejsce zdarzenia, czy przypisanie rekordu do rodziny, [...] Sama baza zyskałaby na jakości kontentu, co byłoby z korzyścią dla wszystkich, dla niego również. Łukasz
Nie niewiele, ale wręcz przeciwnie, bardzo wiele osób dostarczało uzupełnienia i poprawki do WGM, z tym że część zaprzestała to czynić, widząc że poprawki przestały być uwzględniane, a niektóre (te robione wprost w bazie), które były widoczne tylko dla wprowadzających nim zostały przez MJM zatwierdzone, wręcz zniknęły z bazy (możliwe że przy okazji jej przenosin).Janiszewska_Janka pisze:sprawdziłam pewne znane mi dane, ale nie wiem ile osób jeszcze taką pracę wymienną wykonało. Zapewne niewiele, bo ludzie chętnie korzystają z cudzej pracy, ale sami nie kwapią się do wysiłku.
Janka


Nie wiem, jak teraz, ale w zamyśle ma to być źródło dochodu dla autora. Temu dodatkowemu służyło wpisanie ogromu nekrologów z kilku pism, z których korzystanie wymaga zakupienia nowego pakietu. Nawiasem mówiąc ludzie dziś szukają bardziej współczesnych nekrologów z wielu miast czemu służy jedyna tylko warszawska baza nekrologów.TadeuszTadWysocki pisze:Świat staje na głowie. Doceniając ogromny, wieloletni wysiłek Dr. Marka Minakowskiego w stworzenie WGM trzeba zadać sobie najprostsze pytanie: Jak w tym całym rozważaniu akceptować i pogodzić oferowanie bezpłatnych pomocy stronie www, która jest płatna?
Bardzo proszę o zrozumienie, nikt tu nie chce nikomu dopiekać, czy "wieszać na nim psy". Strona WGM mogłaby by być otwarta, tak jak np Genealodzy.pl, z uzyskiwaniem funduszy od ludzi i instytucji dobrego serca (a wtedy ja bym datki na otwarte strony MJM bardzo chętnie wpłacał).
I jeśli idąc tym tropem myślenia i rzeczy akceptacji, to bardzo blisko do rozpoczęcia dyskusji, czy strona Genenalodzy.pl może być płatna - a cóż tam, inni w kraju i z całego świata mogą - niewielkie opłaty, np. rocznie 10 złotych za dostęp podstawowy, no może 50 za dostęp rozszerzony, a np 100 za dostęp luksusowy, itd.
No i cała piękna idea całkowicie otwartej strony Genealodzy.pl już przy rozpoczęciu takiej dyskusji upadła.
Trzeba zadawać tego typu najprostsze pytania, bo od odpowiedzi na nie, myśli i życiowe rozwiązania biegną w bardzo różne, niebezpieczne strony.
Tadeusz


Faktycznie się nie rozumiemy. Ponieważ jak widać Pani "Janiszewska_Janka" czyta mało uważnie, ale polemizuje z pełnym przekonaniem, to muszę sprostować jej komentarz i wyjaśnić forumowiczom, co zresztą mogą łatwo sami sprawdzić od ręki, że nigdzie nie pisałem ani nawet nie sugerowałem, że Pani "Janiszewska_Janka" zajmowała się robieniem sprostowań dotyczących jej rodziny.Janiszewska_Janka pisze:"Janiszewska_Janka napisał:
sprawdziłam pewne znane mi dane, ale nie wiem ile osób jeszcze taką pracę wymienną wykonało. Zapewne niewiele, bo ludzie chętnie korzystają z cudzej pracy, ale sami nie kwapią się do wysiłku.
Janka
Nie niewiele, ale wręcz przeciwnie, bardzo wiele osób dostarczało uzupełnienia i poprawki do WGM, z tym że część zaprzestała to czynić, widząc że poprawki przestały być uwzględniane, a niektóre (te robione wprost w bazie), które były widoczne tylko dla wprowadzających nim zostały przez MJM zatwierdzone, wręcz zniknęły z bazy (możliwe że przy okazji jej przenosin).
Wojciech"
Nie rozumiemy się Panie Wojciechu. Nie będę dalej tu dyskutowała, ale całkowicie Pan moją myśl przekręcił i muszę to innym forumowiczom wyjaśnić. Ja nie robiłam sprostowań dotyczących mojej rodzimy, mimo iż tam jest i nie wszystko się zgadza. Ja wykonałam porównania zapisów "robota" jaki używa dr Minakowski z zapisami będącymi w Tekach Dworzaczka, bo dla moich celów dość dokładnie prześledziłam te zapisy w Tekach w odniesieniu interesujących mnie rodzin. Początkowo Pan Minakowski tych zapisów z Tek nie publikował i próbował z pomocą wolontariuszy weryfikować PRZED zamieszczeniem w swojej bazie. Nie miał jednak chyba zbyt wielu chętnych i poszedł następnie na żywioł, czyli przyjął dane z tego "robota".
Jak już wcześniej napisano Teki Dworzaczka zawierają także liczne błędy, podobnie jaku u Bonieckiego więc trudno uniknąć błędów opierając się na tym materiale.
Na przykładzie jednej z moich rodzin wywodzącej się z rodziny młynarzy ze Skierniewic zobaczyłam jakimi drogami do niej dotarł ( bardzo mnie zdziwiła jego dokładność i trud ich powiązania), bo wyszedł od bardzo znanej szlacheckiej rodziny Rozwadowskich, a konkretnie od Oskara Rozwadowskiego, który ożenił się z panną będącą siostrą rodzoną żony jednego z prawnuków owego młynarza ze Skierniewic. W moim pojęciu zadał sobie ogromnie dużo trudu by powiązać te moje rodziny Galskich i Snopczyńskich ze szlacheckimi rodzinami Brzezińskich, Ancypów i Rozwadowskich z Warszawy.
Zrozumiałam, że interesują go wyłącznie koligacje, a nie całe rodziny i patrząc z tego punktu widzenia różne szczegóły, lub kompletność danych rodów nie miały dla niego znaczenia. Publikując takie powiązania rodzinne wykonuje on pracę genealogiczną, ale nie w szczegółach, które byłyby "gotowcami" dla poszukiwaczy.
Obserwuję nagminne opieranie się na cudzych znaleziskach w MH i jest to działanie obarczone ryzykiem błędów ( a nawet większym) podobnie jak korzystanie z informacji w WGM.
Pozdrawiam wszystkich świątecznie
Janka