Adopcje, jak to wyglądało w księgach?

Wszystkie sprawy związane z naszą pasją, w tym: FAQ - często zadawane pytania

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

w skrócie to z kategorii jedna pani drugiej pani
dokumentów nie ma, a opowieści to opowieści:
Żelazny Karzeł Wasyl i poszukiwanie ojca:)
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
bezkropki

Sympatyk
Posty: 159
Rejestracja: czw 11 gru 2014, 19:46

Post autor: bezkropki »

Sroczyński_Włodzimierz pisze:w skrócie to z kategorii jedna pani drugiej pani
dokumentów nie ma, a opowieści to opowieści:
Żelazny Karzeł Wasyl i poszukiwanie ojca:)
Nie prosiłam o wiarę, lecz o merytoryczne wskazówki na temat "Jak załatwiano adopcję przed wojną? Jeśli były z tym problemy to jakie?"
Pewne dokumenty widziałam. Niektóre nawet mam. W oryginałach albo w skanach (to te, które dostałam od potomków owego chłopca). Urzędowe także, niestety nie stanu cywilnego. Związana koniecznością zachowania dyskrecji, publicznie mogę omawiać sprawę tylko w formule "case study". Interesuje mnie bowiem sposób dokonywania adopcji przed wojną. Da się to zrobić bez wywlekania danych osobowych przodka osób, które nie życzą sobie upubliczniania ich historii. (Znając zasady i zwyczaje poradzę sobie z "moim" przypadkiem, co mi się przyda zarówno do publikacji tylko dla rodziny, jak i planowanej książki "na bazie"). Przymusu rozmowy ze mną nie ma. Obrażanie sobie wypraszam.
Anna
szukam: Owczarski, Wesołowski, Zaparucha, Bzdyl, Muzyczuk, Jasiecka/Jasicka, Panfil - Rzeszowszczyzna, Kujawy, Roztocze, Małopolska
Em_Ku

Sympatyk
Posty: 11
Rejestracja: śr 11 mar 2015, 15:48

Adopcja

Post autor: Em_Ku »

Witam,
proszę o informację gdzie należy szukać danych osoby, która już nie żyje (rocznik 1933) ale w dzieciństwie została adoptowana i rodzina nie zna jej prawdziwego nazwiska ani danych rodziców biologicznych. Chodzi o osobę z województwa łodzkiego.
Z góry dziekuję za wszelką pomoc.

moderacja (elgra)
Zgodnie z regulaminem i przyjętym zwyczajem prosimy o podpisywanie swoich postów nazwiskiem i imieniem lub przynajmniej imieniem.
Jeżeli każdorazowe podpisywanie postów jest kłopotliwe, wtedy można ustawić automatyczny podpis. https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopi ... rt-0.phtml

Połączono z istniejącym tematem.
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Adopcja

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

Nie sądzę by w zasobach internetowych było to do odnalezienia - jeśli w ogóle, to poprzez kontakt zstępnego z urzędami. Zakładam, że po 1946 roku, a może nawet mocniej 1950 i później powinno być?
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Em_Ku

Sympatyk
Posty: 11
Rejestracja: śr 11 mar 2015, 15:48

Re: Adopcja

Post autor: Em_Ku »

Sroczyński_Włodzimierz pisze:Nie sądzę by w zasobach internetowych było to do odnalezienia - jeśli w ogóle, to poprzez kontakt zstępnego z urzędami. Zakładam, że po 1946 roku, a może nawet mocniej 1950 i później powinno być?
Adopcja musiała mieć miejsce przed wojną ponieważ rodzice adopcyjni zmarli w 1940 i 1944 roku.
Nie zakładam, że zasoby internetowe to mogą zawierać bo dokumenty nie mają 100 lat. szukam raczej informacji w jakich instytucjach należałoby zapytać.
Awatar użytkownika
Irena_Kaczmarek

Sympatyk
Ekspert
Posty: 354
Rejestracja: pt 30 lis 2007, 16:23

Adopcja

Post autor: Irena_Kaczmarek »

Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

Tzn na jakiej podstawie i co znaczy "adopcja"?
Chodzi o przysposobienie wg kodeksu cywilnego ("w Łódzkiem" możliwe tylko dla pełnoletnich)?

Część skanów dokumentów - jak np ewidencji ludności , w tym z okupowanej Łodzi jest dostępna on-line bez ograniczeń.

Wydaje mi się, że bez ustalenia źródeł wiadomości "adopcja przed 1940 w woj. łódzkim" będzie trudniej. Trochę dużo sprzeczności. Jakiś oryginalny dokument , wystawiony przed 1940 (a jeszcze lepiej przed IX 1939), świadczy o zmianie nazwiska "przed wojną".
Nie chciałbym redukować do najczęściej spotykanych rozwiązań, ale to wygląda bardziej na przypadek "nazwiska okupacyjnego", "życia na wtórniku" etc niż trudnego do osadzenia w systemie prawnym przypadku "adopcji kilkulatka w Międzywojniu" tj występowania opiekunów jako rodziców. Może poza terenem byłej Kongresówki takie "formalności"...
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Em_Ku

Sympatyk
Posty: 11
Rejestracja: śr 11 mar 2015, 15:48

Post autor: Em_Ku »

Sroczyński_Włodzimierz pisze:Tzn na jakiej podstawie i co znaczy "adopcja"?
Chodzi o przysposobienie wg kodeksu cywilnego ("w Łódzkiem" możliwe tylko dla pełnoletnich)?

Część skanów dokumentów - jak np ewidencji ludności , w tym z okupowanej Łodzi jest dostępna on-line bez ograniczeń.

Wydaje mi się, że bez ustalenia źródeł wiadomości "adopcja przed 1940 w woj. łódzkim" będzie trudniej. Trochę dużo sprzeczności. Jakiś oryginalny dokument , wystawiony przed 1940 (a jeszcze lepiej przed IX 1939), świadczy o zmianie nazwiska "przed wojną".
Nie chciałbym redukować do najczęściej spotykanych rozwiązań, ale to wygląda bardziej na przypadek "nazwiska okupacyjnego", "życia na wtórniku" etc niż trudnego do osadzenia w systemie prawnym przypadku "adopcji kilkulatka w Międzywojniu" tj występowania opiekunów jako rodziców. Może poza terenem byłej Kongresówki takie "formalności"...

Nie posiadamy żadnych dokumentów. Jest tylko ustny przekaz samej adoptowanej, że wzięło ją z domu dziecka bezdzietne małżeństwo. Ich akty urodzenia i ślubu prawdopodobnie już odszukałam (na podstawie informacji iż jego rodzina pochodziła z pod Łowicza i po śmierci kogoś z jego rodziny pojawili się u adoptowanej współspadkobiercy i za pieniądze uzyskali od niej zrzeczenie praw do majątku po adopcyjnym ojcu).
zastanawia mnie tylko czy w tamtych czasach dom dziecka był w Łodzi bo adoptowana zamieszkiwała po uzyskaniu pełnoletności w małej miejscowości między Zgierzem a Łęczycą. Co ciekawe po śmierci adopcyjnych rodzicow trafiła do kolejnej rodziny na krótko na wsi w okolicy tego miasta a potem do pełnoletności była w domu Urszulanek w Pniewach.
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

Jak poprzednio: pojęcie "adopcja" dla tego okresu i mniej więcej zakreślonego regionu, z konstrukcją opartą na nim ("zrzeczenie się praw do majątku po adopcyjnym ojcu") budzi wiele wątpliwości. Bez dokumentów wygląda to na legendę (w rozumienie nie mit, a zbudowana historia dla wyjaśnienia).
Trzeba zacząć od podstaw - kopi aktów stanu cywilnego, zapisów w ewidencji ludności, na pewno warto skontaktować się z siostrami ale lepiej już z dokumentami , które zstępni mogą uzyskać z USC.
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Grzegorz.Janoszka

Sympatyk
Ekspert
Posty: 57
Rejestracja: czw 24 lut 2022, 15:49
Kontakt:

Adopcje, jak to wyglądało w księgach?

Post autor: Grzegorz.Janoszka »

Rozmawiałem z synem na temat budowy drzewa genealogicznego i zadał mi on pytanie, na które nie potrafiłem odpowiedzieć.
Śmiertelność dorosłych, nawet młodych, także była całkiem wysoka, stąd tyle ślubów wdów i wdowców. Na pewno były przypadki, że zmarli oboje rodzice, zostawiając małe dzieci. Zgaduję, że najczęściej to rodzina brała dzieci do siebie, a co w przypadkach, gdy nie było bliskiej rodziny?

Czy istniało coś jak adopcje w latach 1700-1900? Jak to wygląda w księgach? Zgaduję, że chrzest był przez biologicznych rodziców, a jak w przypadku ślubu? Założmy, że mamy dziecko ochrzczone jako Anton Buchta syn Johanna, które zostało osierocone w wieku 4 latach i poszło do rodziny Valentina Schnura i tam dorosło. Jak ten Anton bierze ślub? Jako Anton Buchta syn Johanna, czy może też Anton Schnura syn Valentina?

Dziękuję za pomoc.
Ostatnio zmieniony pt 13 paź 2023, 12:20 przez Grzegorz.Janoszka, łącznie zmieniany 1 raz.
--
Grzegorz Janoszka
parafie z przodkami: Chechło, Dolna, Kielcza, Klucz, Oświęcim,Poniszowice, Rudno, Toszek, Ujazd, Wiśnicz, Zakrzów i wiele innych
radicalman

Sympatyk
Posty: 365
Rejestracja: wt 09 paź 2007, 22:15
Lokalizacja: Legnica

Post autor: radicalman »

W przypadku mojej babci, adopcja to był nowy akt chrztu w wieku bodajże 4 lat ze wzmianką, że opóźnienie aktu nastąpiło z powodu nieobecności ojca w kraju :) Czyli babcia ma dwa akty chrztu z różnymi rodzicami. Ani słowa o adopcji. Warszawa, zaraz po I WŚ. Sprawa nie do rozwikłania bez przekazów ustnych.

Radek
Szablewski_P

Sympatyk
Posty: 159
Rejestracja: czw 18 cze 2020, 20:49

Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?

Post autor: Szablewski_P »

Grzegorz.Janoszka pisze:Rozmawiałem z synem na temat budowy drzewa genealogicznego i zadał mi on pytanie, na które nie potrafiłem odpowiedzieć.
Śmiertelność dorosłych, nawet młodych, także była całkiem wysoka, stąd tyle ślubów wdów i wdowców. Na pewno były przypadki, że zmarli oboje rodzice, zostawiając małe dzieci. Zgaduję, że najczęściej to rodzina brała dzieci do siebie, a co w przypadkach, gdy nie było bliskiej rodziny?

Czy istniało coś jak adopcje w latach 1700-1900? Jak to wygląda w księgach? Zgaduję, że chrzest był przez biologicznych rodziców, a jak w przypadku ślubu? Założmy, że mamy dziecko ochrzczone jako Anton Buchta syn Johanna, które zostało osierocone w wieku 4 latach i poszło do rodziny Valentina Schnura i tam dorosło. Jak ten Anton bierze ślub? Jako Anton Buchta syn Johanna, czy może też Anton Schnura syn Valentina?

Dziękuję za pomoc.
U mnie był przypadek wzięcia pod opiekę osieroconego pradziada przez właścicieli dworu.
Pradziad urodził się około 1796 (w Kamieńcu Podolskim, wiem to z aktu zgonu w 1863)
Rodzice mu zmarli jak miał maksymalnie 6 lat, ponieważ ich nie pamiętał.

Został wzięty pod opiekę przez Honoratę Tarnowską z dworku Bukowiec, parafia Kliczków Mały.

Metryk z parafii w Kliczkowie Małym do 1808 roku nie ma, więc nie mam jego ponownej metryki (jeżeli miał).

W 1821 roku bierze ślub pod swoim nazwiskiem Franciszek Osiński (nie Tarnawski)

https://metryki.genealodzy.pl/index.php ... ik=010.jpg

"Stawił się Franciszek Osiński mający lat dwadzieścia i jeden podług aktu znania... sporządzonego (w akcie znania nic ciekawego) sporządzonego i... przez sąd pokoju zatwierdzonego... przy dworze mikołajewskim za lokaja służącego... syn niewiadomych z imion rodziców, gdyż go małym dzieckiem rodzice obumarli i na wychowanie do wielmożnej z Cieleckich Tarnowskiej (Honoraty) był wziętym jak opiewa powyższy akt znania"

Franciszek miał wówczas lat około 24, nie 21, był służącym w Mikołajewicach k. Warty od około 16 roku życia.

Czyli adopcji "zwykłych dzieci" raczej formalnej nie było. Nawet jeśli były "brane na wychowanie" przez zupełnie obce sobie osoby jak mój pradziad. Zresztą i tak miał ogrom szczęścia.
aweł
Mam przodków z okolic Warty (Sieradzkie) i Pleszewa (Kaliskie) - także jakby co - PW :)
Janiszewska_Janka

Sympatyk
Adept
Posty: 1123
Rejestracja: sob 28 lip 2018, 05:34

Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?

Post autor: Janiszewska_Janka »

Podobnie jak wyżej napisał Paweł Szablewski sądzę, że formalnej adopcji w postaci aktu nie było, bo zwykle osierocone dzieci "brano pod opiekę" przez kogoś z rodziny lub zupełnie obce osoby.
Niżej podaję link do takiej opieki i danie dziecku własnego nazwiska przez Marcina Koszewskiego. Fakt przyjęcia dziecka został opisany w akcie znania do ślubu Anieli Koszewskiej, której rodzice zmarli na cholerę gdy miała 4,5 roku i danych rodziców nie znała.
https://metryki.genealodzy.pl/index.php ... 255&zoom=1

Janina Janiszewska
Andrzej75

Sympatyk
Posty: 15141
Rejestracja: ndz 03 lip 2016, 00:25
Lokalizacja: Wrocław

Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?

Post autor: Andrzej75 »

Tłumacząc akty łacińskie, spotkałem się (w AM z 1797 r.) z określeniem „quasi-adoptata filia” (quasi-adoptowana córka).
https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... 612#684612
Określenie „quasi” (tak jakby) wskazywałoby, że mimo braku formalnej adopcji wspomniana osoba była w praktyce traktowana jak przybrane dziecko.
Pozdrawiam
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

Ale to quasi pokazuje też, że nie była to "adopcja".
A co ciekawsze - sugeruje, że były też "nie quasi"..pytanie czy w oparciu o pruskie przepisy w 1797 i czy także dla nieletnich takie niequasi:)
----

I jak poprzednio zauważone - większość problemów wynika z prób nazwania zdarzeń opisem nieprecyzyjnym, sformułowaniem nieoddającym zdarzenia (procesu?)
"Adopcja" (nie przysposobienie) sugeruje miniony okres (dość dawno miniony) i potoczny język do czynności/procesu? bliżej nieokreślonego ni czasem, ni miejscem (jurysdykcją), ni treścią.
Ot "ktoś u kogoś się wychowywał, kiedyś, gdzieś - nazwijmy to ogólnie, bo jak damy nazwę to będzie coś znaczyło":)
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ja i Genealogia, wymiana doświadczeń”