Z ciekawości. Czy często zdarza się Wam, że informacje zapisane (i poświadczone przez świadków) w aktach znania, tj. w czasach Księstwa Warszawskiego i później do 1825 roku, są delikatnie mówiąc nieprzydatne?
Rozumiem, że czasy ciężkie, można pomylić wieś urodzenia o kilkanaście kilometrów albo rok urodzenia o 5 lat w jedną czy w drugą stronę, ale mam przypadki, kiedy akt znania wydaje się totalną bujdą. Gdy dociera się do oryginalnych ksiąg urodzeń, okazuje się, że żadnego urodzenia w danej parafii nie było, a czasem nawet i nazwisko nie występuje.
Najprzedziwniejsza jest sytuacja, gdy mój przodek spisał pierwotnie akt znania bez świadków, którzy go osobiście znali jako dziecko, a po paru dniach przyszedł po raz kolejny do tego samego sądu ze świadkami, których w międzyczasie poznał w jego nowym miejscu zamieszkania. Jak sam tłumaczył - z grubsza - przeraził się, że gdyby zataił fakt istnienia tych świadków, to mogłyby go spotkać kłopoty. No i potem ci świadkowie (którzy rzekomo pochodzili ze wsi leżącej nieopodal jego rodzinnej wsi koło Żywca) poświadczają kropka w kropkę to, co on sam zeznał parę dni wcześniej. Ale to zeznanie i tak jest nieprawdziwe...
Kłamstwa w aktach znania
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
Kłamstwa w aktach znania
Marcin Senderski
Drzewo genealogiczne: http://drzewo.online/
Poszukuję:
*Wojciech Synderczyk ~1765 Małopolska
*Jakub Cichy ~1774 kraj morawsko-śląski
*Julianna Rydzik ~1833 Małopolska
Drzewo genealogiczne: http://drzewo.online/
Poszukuję:
*Wojciech Synderczyk ~1765 Małopolska
*Jakub Cichy ~1774 kraj morawsko-śląski
*Julianna Rydzik ~1833 Małopolska
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Kłamstwa w aktach znania
Kłamstwo - jako świadome głoszenie nieprawdy - niesie sporo informacji, czasem więcej niż prawdziwa, ale krótka informacja. Np taka prawda, do której można dotrzeć inaczej, bywa uboższa niż przekaz kłamliwy, potencjalnie będący startem do zbadania motywów etc
Zafałszowanie informacji, niekoniecznie świadome, w aktach znania, jest spotykane. Co nie znaczy, że każde info o miejscu i (mniej więcej) okresie urodzenia jest fałszywa dlatego, że nie ma potwierdzenia w odnalezionych kopiach ksiąg chrztu.
Informacja w akcie znania nie "obciąża" podmiotu, a świadków. W zasadzie nic nie stało na przeszkodzie zeznawać jak w wielu przypadkach (może nawet większości) spotykanych. Zeznaję co wiem: znam od pięciu lat; ma około 23 lat;o ile mi wiadomo kawaler/panna, przyjechał/a z...; rodzice nie żyją. Skłonność do przechodzenia z "mówiono mi" do "wiem" była i jest i pewnie będzie.
Mi też mówione kiedy i gdzie się urodziłem, nie znam tego z własnych świadomych wspomnień, a twierdzę najczęściej że urodziłem się w .. dnia....
I chyba nie jestem jedyny.
Jeśli fałsz w dobrej wierze, to często zdarza się, że miejsce i czas nie jest "z sufitu", a z tradycji czy z przesłanek ( np przeniesienie informacji o miejscu wspomnianych prze rodziców, miejscu chrztu rodzeństwa na "własne" miejsce urodzenia. Mechanizm jak przy miejscu urodzenia w katach zgonu - zeznający nie podają prawdy, a "znaną im rzeczywistość", a szerzej zjawisko normalne przy zeznaniach świadków zawsze.
Ot , normalna rzecz, niekoniecznie nieprawda = kłamstwo / wprowadzenie w błąd w celu uzyskania czegoś.
Zafałszowanie informacji, niekoniecznie świadome, w aktach znania, jest spotykane. Co nie znaczy, że każde info o miejscu i (mniej więcej) okresie urodzenia jest fałszywa dlatego, że nie ma potwierdzenia w odnalezionych kopiach ksiąg chrztu.
Informacja w akcie znania nie "obciąża" podmiotu, a świadków. W zasadzie nic nie stało na przeszkodzie zeznawać jak w wielu przypadkach (może nawet większości) spotykanych. Zeznaję co wiem: znam od pięciu lat; ma około 23 lat;o ile mi wiadomo kawaler/panna, przyjechał/a z...; rodzice nie żyją. Skłonność do przechodzenia z "mówiono mi" do "wiem" była i jest i pewnie będzie.
Mi też mówione kiedy i gdzie się urodziłem, nie znam tego z własnych świadomych wspomnień, a twierdzę najczęściej że urodziłem się w .. dnia....
Jeśli fałsz w dobrej wierze, to często zdarza się, że miejsce i czas nie jest "z sufitu", a z tradycji czy z przesłanek ( np przeniesienie informacji o miejscu wspomnianych prze rodziców, miejscu chrztu rodzeństwa na "własne" miejsce urodzenia. Mechanizm jak przy miejscu urodzenia w katach zgonu - zeznający nie podają prawdy, a "znaną im rzeczywistość", a szerzej zjawisko normalne przy zeznaniach świadków zawsze.
Ot , normalna rzecz, niekoniecznie nieprawda = kłamstwo / wprowadzenie w błąd w celu uzyskania czegoś.
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Kłamstwa w aktach znania
do Marcina,
Oszukiwali nagminnie, poprawiali nazwiska, zmieniali miejsca urodzenia, odmładzali się, postarzali się, podawali innych rodziców, bardziej prestiżowych.
Mam wspaniałe okazy wśród moich przodków. Chętnie służę przykładami.
Dodam, że wszyscy byli piśmienni, więc niewiedza nie tłumaczy tych oszustw.
Podstawową pobudką była chęć dowartościowania się.
Serdeczności,
Bożenna
Oszukiwali nagminnie, poprawiali nazwiska, zmieniali miejsca urodzenia, odmładzali się, postarzali się, podawali innych rodziców, bardziej prestiżowych.
Mam wspaniałe okazy wśród moich przodków. Chętnie służę przykładami.
Dodam, że wszyscy byli piśmienni, więc niewiedza nie tłumaczy tych oszustw.
Podstawową pobudką była chęć dowartościowania się.
Serdeczności,
Bożenna
Kłamstwa w aktach znania
Ludzie fałszowali, fałszują i będą fałszować... Taki świat!
moderacja (elgra)
Zgodnie z regulaminem i przyjętym zwyczajem prosimy o podpisywanie swoich postów nazwiskiem i imieniem lub przynajmniej imieniem.
Jeżeli każdorazowe podpisywanie postów jest kłopotliwe, wtedy można ustawić automatyczny podpis. https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopi ... rt-0.phtml
moderacja (elgra)
Zgodnie z regulaminem i przyjętym zwyczajem prosimy o podpisywanie swoich postów nazwiskiem i imieniem lub przynajmniej imieniem.
Jeżeli każdorazowe podpisywanie postów jest kłopotliwe, wtedy można ustawić automatyczny podpis. https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopi ... rt-0.phtml
Kłamstwa w aktach znania
Mnie bardziej ciekawi akt znania bez świadków w Sądzie Pokoju. Skoro potem przyzwano dwóch świadków, to znaczy, że było to już po uchwaleniu dekretu zmniejszającym z 7 do 2 świadków, to takie akty były sporządzane już u np. wójta, a Sąd Pokoju jedynie potwierdzał.
Łukasz
-
AlicjaSurmacka

- Posty: 1034
- Rejestracja: czw 12 lip 2007, 21:42
- Lokalizacja: Radomsko
Kłamstwa w aktach znania
Ja mam ewidentne kłamstwo dotyczące aktu znania siostry mojej prababki. Praprababka stwierdza, że nie wie z jakich przyczyn nie został zgłoszony akt urodzenia jej córki i powołuje wiarygodnych świadków, którzy stwierdzają, że Cecylia Beyer jest urodzona w 1846 roku z Wilhelma Beyera i Gabrieli ze Starzyńskich. Tyle tylko, że Wilhelm Beyer zmarł w 1842 roku co jest napisane w akcie zgłoszenia wcześniejszej córki Tekli Beyer (zgłoszona gdy miała lat 13) w 1844 roku , jest napisane, że ojciec dziecka zmarł w roku 1842 jak również w akcie zgonu syna Zygmunta Antoniego Beyera zmarłego w marcu 1843 roku w Piotrkowie Tryb. W akcie zgonu syna jest napisane, że ojciec nie żyje a matka Gabriela Beyer mieszka w Warszawie. Rodzina wykształcona - Wilhelm Beyer był rachmistrzem w Urzędzie Municypalnym a Gabriela ze Starzyńskich była córką Marszałka dworu u hrabiego Zamoyskiego.
https://geneteka.genealodzy.pl/index.ph ... =&to_date=
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopi ... 0c4e.phtml
Alicja
https://geneteka.genealodzy.pl/index.ph ... =&to_date=
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopi ... 0c4e.phtml
Alicja