List z tamtego świata....

Wszystkie sprawy związane z naszą pasją, w tym: FAQ - często zadawane pytania

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

Wojciechowicz_Krzysztof

Sympatyk
Posty: 399
Rejestracja: pt 09 kwie 2010, 22:36

List z tamtego świata....

Post autor: Wojciechowicz_Krzysztof »

To tytuł książki Makuszyńskiego, ale w te Święta ja sam otrzymałem taki własnie list. Od lat bezskutecznie usiłuję odnaleźć korzenie rodziny mojego Taty - jak dotąd, bez żadnego zaczepienia.
Zapomniałem nawet imienia mojego pradziadka Wojciechowicza. Dzisiaj przypadkiem przeglądając stare listy Rodziców, znalazłem największy skarb - list mojego Taty z 1990 roku, napisany rok przed jego śmiercią. Załączam go tutaj w nadziei, że ktoś może zna nazwiska w nim wymienione:

Obrazek

Serdecznie pozdrawiam

Krzysztof
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

List z tamtego świata....

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

wstaw link (taki, który się nie 'ładuje' automatycznie:) do kopii
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Wojciechowicz_Krzysztof

Sympatyk
Posty: 399
Rejestracja: pt 09 kwie 2010, 22:36

List z tamtego świata....

Post autor: Wojciechowicz_Krzysztof »

doprawdy - nie rozumiem dlaczego? Czy mam napisać specjalny program ASP, który pozwoli na załadowanie tego obrazka?
Jeśli dam w formie JPG, to i tak automatycznie się załaduje:
http://econostatistics.co.za/images/lis ... 6_0001.jpg
Czy taki jest regulamin Forum?

Krzysztof
Sawicki_Julian

Sympatyk
Posty: 3423
Rejestracja: czw 05 lis 2009, 19:32
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski

List z tamtego świata....

Post autor: Sawicki_Julian »

Witam Krzysztofie, w liście wymienione osoby nie są mi bliskie, a jak wiesz Starachowice są mi znane. List pisany w 1990 roku, to zawierucha okrągłego stołu. Ale wspomnienia są z czasów wojennych, wszystkim obszarnikom ziemskim nie było łatwo, bo wrogiem był żołnierz Niemiecki i taki sam wróg, to żołnierz od Stalina z Rosji. A z nimi Ukraińcy, jedni byli u Hitlera w wojsku, a drudzy za Stalinem, ale Polaków jedni i drudzy łącznie w wojnę zabili 6 milionów ludzi. Do tego w Polsce naród podzielony, na chłopów w partyzantce za obiecane hektary z dworskiego, zabijał sąsiad sąsiada. A kto wrócił z zachodniego frontu, lub był w AK, czy NSZ, też był tępiony, taka jest prawdziwa historia Polski.
Tu widzę Krzysztofie pożegnalny list Twojego ojca, czyli niektórzy ludzie wiedzą kiedy koniec jest bliski, pozdrawiam - Julian
Wojciechowicz_Krzysztof

Sympatyk
Posty: 399
Rejestracja: pt 09 kwie 2010, 22:36

List z tamtego świata....

Post autor: Wojciechowicz_Krzysztof »

Dzięki, Julianie, za komentarz. Gdy dostałem ten list ćwierć wieku temu, musiałem go pobieżnie przeczytać, bo nie tylko zapomniałam imienia pradziadka, ale zapomniałem i o samym liście. Choć znasz Starachowice, osób wymienionych nie możesz pamietać, bo większość przewinęła się przez nasz dom w czasie wojny - najwięcej po powstaniu warszawskim. Potem się porozjeżdzali.
To, co Tata pisze o Krystynie Giecewicz (siostrze barona Bystrama - ocalałaby, gdyby została u nas w Starachowicach), to znany mord dokonany przez Niemców:

"Północną część powiatu tarnobrzeskiego, płaskimi polami między Wisłą a Sanem przebiega od Sandomierza do Rozwadowa i Stalowej Woli uczęszczana szosa. Leżą przy niej kolejno między innymi wsie: Gorzyce, Zaleszany, Zbydniów, Turbia, Charzewice i zaraz za nimi węzeł kolejowy Rozwadów. Ciekawy turysta, który w Zbydniowie zboczy kilkaset metrów na południe od szosy, do dawnego dworu, gdzie obecnie mieści się ośrodek zdrowia, zobaczy ukryty w krzewach zbiorowy, skromny grób ofiar jednego z najbardziej makabrycznych mordów dokonanych przez hitlerowców na ziemi rzeszowskiej. Leżą w nim szczątki 19 mieszkańców dworu, którzy zginęli w noc Świętojańską 1943 r.
Majątek 60-letniego Zbigniewa Horodyńskiego w Zbydniowie był dobrze zagospodarowany. Prócz gospodarstwa rolnego obejmował on młyn, gorzelnię, tartak i zarodową stadninę koni. Centrum majątku stanowił obszerny, piętrowy dwór w dużym parku. Obok niego stała kaplica dworska i letnia kuchnia. Na parterze dworu znajdowała się kancelaria właściciela, jadalnia, salon oraz pokoje nauczycielki Rozalii Koczalskiej i części służby, na piętrze zaś mieszkali Horodyńscy i ich domownicy.
Zbigniew i Zofia Horodyńscy mieli trzech, liczących po około 20 lat synów: Dominika, Zbigniewa i Andrzeja, oraz 14-letnią córkę Annę. Dwaj pierwsi przebywali czasowo w Warszawie, pozostałe dzieci mieszkały w Zbydniowie. Ponadto gospodarze przyjęli do dworu liczne grono krewnych i znajomych, którzy z uwagi na warunki wojenne zmuszeni byli opuścić swoje domy. Mieszkali więc wówczas we dworze: wysiedlona z Poznańskiego bratowa Horodyńskiej Krystyna Giecewicz z 12-letnim synem -Leonem, znajoma Aleksandra Wańkowicz z córką Teresą oraz Iwon Mierzejewski i Elżbieta Meysztowiczówna."

Pozdrawiam

Krzysztof
Awatar użytkownika
Tomasz_Lenczewski

Sympatyk
Posty: 2237
Rejestracja: ndz 26 wrz 2010, 14:41
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

List z tamtego świata....

Post autor: Tomasz_Lenczewski »

Giecewiczowa miała aż trzech braci Bystramów. Wydaje mi się, że oni wszyscy dawno już nie mieli majątku, a to ich barnostwo wynikało z formalnego należenia do matrykułu szlachty nadbałtyckiej, o co kompletnie nie dbali. Jeden z tych braci pozostawił syna, którego syn z kolei mieszka w Warszawie. Czy będzie coś wiedział o Starachowicach? Być może, ale to tylko przyczynek. Kwestia mordu w Zbydniowie jest dobrze znana, choć pewne szczegóły do dziś nie są jasne. Pozdrawiam Tomek
Wojciechowicz_Krzysztof

Sympatyk
Posty: 399
Rejestracja: pt 09 kwie 2010, 22:36

List z tamtego świata....

Post autor: Wojciechowicz_Krzysztof »

Oczywiście, Bystramowie byli jedynie baronami kurlandzkimi, ale chyba tytuł im przysługiwał, bo w herbarzach tak są określani. A ten Bystram w Warszawie, to chyba syn A.J.D. Bystrama, którego poznałem w Londynie w 1965 roku, i którego wizytówkę dotąd mam. Pamiętałem to nazwisko z rodzinnych opowiadań, a osobę tego ze Starachowic ustalilismy jedynie na podstawie jego reputacji, o której słyszałem.
Londyński Bystram odgadł, że chodzi o jego stryja, który obecnie byłby zwolennikiem Tęczy na Placu Zbawiciela.
Pamietam też zdjęcie grupy panów w pumpach, z laseczkami i w kapeluszach słomkowych, wśród których był mój Tata i onże Bystram. Chyba z przełomu lat 1920/1930. Mój Tata, nawet mając 85 lat, nigdy nie posługiwał się laską, ale okazało sie, że taka była wtedy moda.
Pozdrawiam
Krzysztof
Awatar użytkownika
tom0207

Sympatyk
Posty: 80
Rejestracja: śr 18 lis 2015, 19:02
Lokalizacja: Sianów

Post autor: tom0207 »

Moją uwagę przykuła najbardziej wzmianka o Koszalinie, nie z racji na jakiekolwiek przypuszczenie pokrewieństwa, ale na moje zamieszkanie nieopodal.
Na Koszalińskim cmentarzu wciąż znajdują się groby zarówno Edwarda jak i Heleny Turkułł:

http://cmentarz.koszalin.mpcms.pl/icorm ... datazgonu=

co sugeruje że ich potomkowie żyją i opiekują się tymi grobami. Powodzenia, bo istny skarb taki list :)
Wojciechowicz_Krzysztof

Sympatyk
Posty: 399
Rejestracja: pt 09 kwie 2010, 22:36

Post autor: Wojciechowicz_Krzysztof »

Bardzo będę wdzięczny za informacje, jacy potomkowie Turkułłów opiekują się ich grobami. W latach 1946/1955 jeździliśmy na wakacje nad morze do Chłopów koło Sarbinowa. Jak to dzieci, nie interesowalismy sie, dlaczego odwiedzamy Turkułłów w Koszalinie - wtedy między 'wrogami klasowymi' , nie zdrowo było przyznawać sie do więzi rodzinnych czy powinowackich. Był to ciekawy okres.
Na noc plaże bronowane były, aby łatwo odkryć ślady potencjalmych uciekinierów. Dopiero rano można było iść na plażę i szukać bursztynów. Co kilometr na plaży wznosiły się drewniane wieże z uzbrojonymi wartownikami. Przez cały dzień na niebie krążyly samoloty MIG, ćwiczące się w strzelaniu do worków ciągniętych przez samoloty. Moja Mama z dziecmi łatwo dostawała przepustkę na miesięczne wakacje, lecz mój Tata rzadko otrzymywał te przepustki na weekendy. A była to kilkuset kilometrowa droga ze Starachowic! Ale teren graniczny strzeżony był tak, jak granica ościennego państwa. Pamiętam, głęboko w lesie na drodze z Chłopów do Sarbinowa, stała zrujnowana willa niemiecka, która wydawała sie nam, sploretyzowanym poddanym państwa komunistycznego, pieknym pałacem. Rano rybacy przynosili wiadra małych rybek, które można było smażyc bez patroszenia. Takie to były piękne czasy!
Pozdrawiam
Krzysztof
Nakoneczny_Natalia

Sympatyk
Posty: 99
Rejestracja: ndz 29 kwie 2007, 13:41
Lokalizacja: Zbydniów

Re: List z tamtego świata....

Post autor: Nakoneczny_Natalia »

Wojciechowicz_Krzysztof pisze:doprawdy - nie rozumiem dlaczego? Czy mam napisać specjalny program ASP, który pozwoli na załadowanie tego obrazka?
Jeśli dam w formie JPG, to i tak automatycznie się załaduje:
http://econostatistics.co.za/images/lis ... 6_0001.jpg
Czy taki jest regulamin Forum?

Krzysztof
Panie Krzystofie pochodzę ze Zbydniowa czy mogę prosić jeszcze raz o wstawienie całego listu pańskiego ojca?
Ewentualnie proszę o wiadomość prywatną.

Pozdrawiam Natalia
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ja i Genealogia, wymiana doświadczeń”