Na Nowogrodzką nie pojadę, bo mogą na lunch poczęstować robakami, na Wiejską nie, bo mogą poczęstować ośmiorniczkami, zresztą pod inne adresy też nie, bo wszędzie częstują wyborczą kiełbasą. Ja ani z lewa, ani z prawa, centrum omijam też. Jestem zdania, że genealogia uczy, że polityka, od wieków to zniewalające opium dla mas, i nie daj Boże, żeby w którąś opcję kompletnie uwierzyć. Niestety, zaciekłość stron i ilość nienawiści w necie przekracza wszelkie granice rozsądku - ach ten internet - anielski, ale i diabelski wynalazek - nawet AI głupieje.
Ale na wybory iść trzeba - cóż robić, wybierać mniejsze zło.
Pozdrawiam Tadeusz
P.S. Jeszcze raz przypomina mi się zdanie prof. Leszka Kołakowskiego, że "na wszelkie podobno jedynie słuszne polityczne idee - siła humoru!"

