Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
w skrócie to z kategorii jedna pani drugiej pani
dokumentów nie ma, a opowieści to opowieści:
Żelazny Karzeł Wasyl i poszukiwanie ojca:)
dokumentów nie ma, a opowieści to opowieści:
Żelazny Karzeł Wasyl i poszukiwanie ojca:)
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Nie prosiłam o wiarę, lecz o merytoryczne wskazówki na temat "Jak załatwiano adopcję przed wojną? Jeśli były z tym problemy to jakie?"Sroczyński_Włodzimierz pisze:w skrócie to z kategorii jedna pani drugiej pani
dokumentów nie ma, a opowieści to opowieści:
Żelazny Karzeł Wasyl i poszukiwanie ojca:)
Pewne dokumenty widziałam. Niektóre nawet mam. W oryginałach albo w skanach (to te, które dostałam od potomków owego chłopca). Urzędowe także, niestety nie stanu cywilnego. Związana koniecznością zachowania dyskrecji, publicznie mogę omawiać sprawę tylko w formule "case study". Interesuje mnie bowiem sposób dokonywania adopcji przed wojną. Da się to zrobić bez wywlekania danych osobowych przodka osób, które nie życzą sobie upubliczniania ich historii. (Znając zasady i zwyczaje poradzę sobie z "moim" przypadkiem, co mi się przyda zarówno do publikacji tylko dla rodziny, jak i planowanej książki "na bazie"). Przymusu rozmowy ze mną nie ma. Obrażanie sobie wypraszam.
Anna
szukam: Owczarski, Wesołowski, Zaparucha, Bzdyl, Muzyczuk, Jasiecka/Jasicka, Panfil - Rzeszowszczyzna, Kujawy, Roztocze, Małopolska
szukam: Owczarski, Wesołowski, Zaparucha, Bzdyl, Muzyczuk, Jasiecka/Jasicka, Panfil - Rzeszowszczyzna, Kujawy, Roztocze, Małopolska
Adopcja
Witam,
proszę o informację gdzie należy szukać danych osoby, która już nie żyje (rocznik 1933) ale w dzieciństwie została adoptowana i rodzina nie zna jej prawdziwego nazwiska ani danych rodziców biologicznych. Chodzi o osobę z województwa łodzkiego.
Z góry dziekuję za wszelką pomoc.
moderacja (elgra)
Zgodnie z regulaminem i przyjętym zwyczajem prosimy o podpisywanie swoich postów nazwiskiem i imieniem lub przynajmniej imieniem.
Jeżeli każdorazowe podpisywanie postów jest kłopotliwe, wtedy można ustawić automatyczny podpis. https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopi ... rt-0.phtml
Połączono z istniejącym tematem.
proszę o informację gdzie należy szukać danych osoby, która już nie żyje (rocznik 1933) ale w dzieciństwie została adoptowana i rodzina nie zna jej prawdziwego nazwiska ani danych rodziców biologicznych. Chodzi o osobę z województwa łodzkiego.
Z góry dziekuję za wszelką pomoc.
moderacja (elgra)
Zgodnie z regulaminem i przyjętym zwyczajem prosimy o podpisywanie swoich postów nazwiskiem i imieniem lub przynajmniej imieniem.
Jeżeli każdorazowe podpisywanie postów jest kłopotliwe, wtedy można ustawić automatyczny podpis. https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopi ... rt-0.phtml
Połączono z istniejącym tematem.
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Adopcja
Nie sądzę by w zasobach internetowych było to do odnalezienia - jeśli w ogóle, to poprzez kontakt zstępnego z urzędami. Zakładam, że po 1946 roku, a może nawet mocniej 1950 i później powinno być?
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Re: Adopcja
Adopcja musiała mieć miejsce przed wojną ponieważ rodzice adopcyjni zmarli w 1940 i 1944 roku.Sroczyński_Włodzimierz pisze:Nie sądzę by w zasobach internetowych było to do odnalezienia - jeśli w ogóle, to poprzez kontakt zstępnego z urzędami. Zakładam, że po 1946 roku, a może nawet mocniej 1950 i później powinno być?
Nie zakładam, że zasoby internetowe to mogą zawierać bo dokumenty nie mają 100 lat. szukam raczej informacji w jakich instytucjach należałoby zapytać.
- Irena_Kaczmarek

- Posty: 354
- Rejestracja: pt 30 lis 2007, 16:23
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Tzn na jakiej podstawie i co znaczy "adopcja"?
Chodzi o przysposobienie wg kodeksu cywilnego ("w Łódzkiem" możliwe tylko dla pełnoletnich)?
Część skanów dokumentów - jak np ewidencji ludności , w tym z okupowanej Łodzi jest dostępna on-line bez ograniczeń.
Wydaje mi się, że bez ustalenia źródeł wiadomości "adopcja przed 1940 w woj. łódzkim" będzie trudniej. Trochę dużo sprzeczności. Jakiś oryginalny dokument , wystawiony przed 1940 (a jeszcze lepiej przed IX 1939), świadczy o zmianie nazwiska "przed wojną".
Nie chciałbym redukować do najczęściej spotykanych rozwiązań, ale to wygląda bardziej na przypadek "nazwiska okupacyjnego", "życia na wtórniku" etc niż trudnego do osadzenia w systemie prawnym przypadku "adopcji kilkulatka w Międzywojniu" tj występowania opiekunów jako rodziców. Może poza terenem byłej Kongresówki takie "formalności"...
Chodzi o przysposobienie wg kodeksu cywilnego ("w Łódzkiem" możliwe tylko dla pełnoletnich)?
Część skanów dokumentów - jak np ewidencji ludności , w tym z okupowanej Łodzi jest dostępna on-line bez ograniczeń.
Wydaje mi się, że bez ustalenia źródeł wiadomości "adopcja przed 1940 w woj. łódzkim" będzie trudniej. Trochę dużo sprzeczności. Jakiś oryginalny dokument , wystawiony przed 1940 (a jeszcze lepiej przed IX 1939), świadczy o zmianie nazwiska "przed wojną".
Nie chciałbym redukować do najczęściej spotykanych rozwiązań, ale to wygląda bardziej na przypadek "nazwiska okupacyjnego", "życia na wtórniku" etc niż trudnego do osadzenia w systemie prawnym przypadku "adopcji kilkulatka w Międzywojniu" tj występowania opiekunów jako rodziców. Może poza terenem byłej Kongresówki takie "formalności"...
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Sroczyński_Włodzimierz pisze:Tzn na jakiej podstawie i co znaczy "adopcja"?
Chodzi o przysposobienie wg kodeksu cywilnego ("w Łódzkiem" możliwe tylko dla pełnoletnich)?
Część skanów dokumentów - jak np ewidencji ludności , w tym z okupowanej Łodzi jest dostępna on-line bez ograniczeń.
Wydaje mi się, że bez ustalenia źródeł wiadomości "adopcja przed 1940 w woj. łódzkim" będzie trudniej. Trochę dużo sprzeczności. Jakiś oryginalny dokument , wystawiony przed 1940 (a jeszcze lepiej przed IX 1939), świadczy o zmianie nazwiska "przed wojną".
Nie chciałbym redukować do najczęściej spotykanych rozwiązań, ale to wygląda bardziej na przypadek "nazwiska okupacyjnego", "życia na wtórniku" etc niż trudnego do osadzenia w systemie prawnym przypadku "adopcji kilkulatka w Międzywojniu" tj występowania opiekunów jako rodziców. Może poza terenem byłej Kongresówki takie "formalności"...
Nie posiadamy żadnych dokumentów. Jest tylko ustny przekaz samej adoptowanej, że wzięło ją z domu dziecka bezdzietne małżeństwo. Ich akty urodzenia i ślubu prawdopodobnie już odszukałam (na podstawie informacji iż jego rodzina pochodziła z pod Łowicza i po śmierci kogoś z jego rodziny pojawili się u adoptowanej współspadkobiercy i za pieniądze uzyskali od niej zrzeczenie praw do majątku po adopcyjnym ojcu).
zastanawia mnie tylko czy w tamtych czasach dom dziecka był w Łodzi bo adoptowana zamieszkiwała po uzyskaniu pełnoletności w małej miejscowości między Zgierzem a Łęczycą. Co ciekawe po śmierci adopcyjnych rodzicow trafiła do kolejnej rodziny na krótko na wsi w okolicy tego miasta a potem do pełnoletności była w domu Urszulanek w Pniewach.
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Jak poprzednio: pojęcie "adopcja" dla tego okresu i mniej więcej zakreślonego regionu, z konstrukcją opartą na nim ("zrzeczenie się praw do majątku po adopcyjnym ojcu") budzi wiele wątpliwości. Bez dokumentów wygląda to na legendę (w rozumienie nie mit, a zbudowana historia dla wyjaśnienia).
Trzeba zacząć od podstaw - kopi aktów stanu cywilnego, zapisów w ewidencji ludności, na pewno warto skontaktować się z siostrami ale lepiej już z dokumentami , które zstępni mogą uzyskać z USC.
Trzeba zacząć od podstaw - kopi aktów stanu cywilnego, zapisów w ewidencji ludności, na pewno warto skontaktować się z siostrami ale lepiej już z dokumentami , które zstępni mogą uzyskać z USC.
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
-
Grzegorz.Janoszka

- Posty: 57
- Rejestracja: czw 24 lut 2022, 15:49
- Kontakt:
Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
Rozmawiałem z synem na temat budowy drzewa genealogicznego i zadał mi on pytanie, na które nie potrafiłem odpowiedzieć.
Śmiertelność dorosłych, nawet młodych, także była całkiem wysoka, stąd tyle ślubów wdów i wdowców. Na pewno były przypadki, że zmarli oboje rodzice, zostawiając małe dzieci. Zgaduję, że najczęściej to rodzina brała dzieci do siebie, a co w przypadkach, gdy nie było bliskiej rodziny?
Czy istniało coś jak adopcje w latach 1700-1900? Jak to wygląda w księgach? Zgaduję, że chrzest był przez biologicznych rodziców, a jak w przypadku ślubu? Założmy, że mamy dziecko ochrzczone jako Anton Buchta syn Johanna, które zostało osierocone w wieku 4 latach i poszło do rodziny Valentina Schnura i tam dorosło. Jak ten Anton bierze ślub? Jako Anton Buchta syn Johanna, czy może też Anton Schnura syn Valentina?
Dziękuję za pomoc.
Śmiertelność dorosłych, nawet młodych, także była całkiem wysoka, stąd tyle ślubów wdów i wdowców. Na pewno były przypadki, że zmarli oboje rodzice, zostawiając małe dzieci. Zgaduję, że najczęściej to rodzina brała dzieci do siebie, a co w przypadkach, gdy nie było bliskiej rodziny?
Czy istniało coś jak adopcje w latach 1700-1900? Jak to wygląda w księgach? Zgaduję, że chrzest był przez biologicznych rodziców, a jak w przypadku ślubu? Założmy, że mamy dziecko ochrzczone jako Anton Buchta syn Johanna, które zostało osierocone w wieku 4 latach i poszło do rodziny Valentina Schnura i tam dorosło. Jak ten Anton bierze ślub? Jako Anton Buchta syn Johanna, czy może też Anton Schnura syn Valentina?
Dziękuję za pomoc.
Ostatnio zmieniony pt 13 paź 2023, 12:20 przez Grzegorz.Janoszka, łącznie zmieniany 1 raz.
--
Grzegorz Janoszka
parafie z przodkami: Chechło, Dolna, Kielcza, Klucz, Oświęcim,Poniszowice, Rudno, Toszek, Ujazd, Wiśnicz, Zakrzów i wiele innych
Grzegorz Janoszka
parafie z przodkami: Chechło, Dolna, Kielcza, Klucz, Oświęcim,Poniszowice, Rudno, Toszek, Ujazd, Wiśnicz, Zakrzów i wiele innych
-
radicalman

- Posty: 365
- Rejestracja: wt 09 paź 2007, 22:15
- Lokalizacja: Legnica
W przypadku mojej babci, adopcja to był nowy akt chrztu w wieku bodajże 4 lat ze wzmianką, że opóźnienie aktu nastąpiło z powodu nieobecności ojca w kraju
Czyli babcia ma dwa akty chrztu z różnymi rodzicami. Ani słowa o adopcji. Warszawa, zaraz po I WŚ. Sprawa nie do rozwikłania bez przekazów ustnych.
Radek
Radek
-
Szablewski_P

- Posty: 159
- Rejestracja: czw 18 cze 2020, 20:49
Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
U mnie był przypadek wzięcia pod opiekę osieroconego pradziada przez właścicieli dworu.Grzegorz.Janoszka pisze:Rozmawiałem z synem na temat budowy drzewa genealogicznego i zadał mi on pytanie, na które nie potrafiłem odpowiedzieć.
Śmiertelność dorosłych, nawet młodych, także była całkiem wysoka, stąd tyle ślubów wdów i wdowców. Na pewno były przypadki, że zmarli oboje rodzice, zostawiając małe dzieci. Zgaduję, że najczęściej to rodzina brała dzieci do siebie, a co w przypadkach, gdy nie było bliskiej rodziny?
Czy istniało coś jak adopcje w latach 1700-1900? Jak to wygląda w księgach? Zgaduję, że chrzest był przez biologicznych rodziców, a jak w przypadku ślubu? Założmy, że mamy dziecko ochrzczone jako Anton Buchta syn Johanna, które zostało osierocone w wieku 4 latach i poszło do rodziny Valentina Schnura i tam dorosło. Jak ten Anton bierze ślub? Jako Anton Buchta syn Johanna, czy może też Anton Schnura syn Valentina?
Dziękuję za pomoc.
Pradziad urodził się około 1796 (w Kamieńcu Podolskim, wiem to z aktu zgonu w 1863)
Rodzice mu zmarli jak miał maksymalnie 6 lat, ponieważ ich nie pamiętał.
Został wzięty pod opiekę przez Honoratę Tarnowską z dworku Bukowiec, parafia Kliczków Mały.
Metryk z parafii w Kliczkowie Małym do 1808 roku nie ma, więc nie mam jego ponownej metryki (jeżeli miał).
W 1821 roku bierze ślub pod swoim nazwiskiem Franciszek Osiński (nie Tarnawski)
https://metryki.genealodzy.pl/index.php ... ik=010.jpg
"Stawił się Franciszek Osiński mający lat dwadzieścia i jeden podług aktu znania... sporządzonego (w akcie znania nic ciekawego) sporządzonego i... przez sąd pokoju zatwierdzonego... przy dworze mikołajewskim za lokaja służącego... syn niewiadomych z imion rodziców, gdyż go małym dzieckiem rodzice obumarli i na wychowanie do wielmożnej z Cieleckich Tarnowskiej (Honoraty) był wziętym jak opiewa powyższy akt znania"
Franciszek miał wówczas lat około 24, nie 21, był służącym w Mikołajewicach k. Warty od około 16 roku życia.
Czyli adopcji "zwykłych dzieci" raczej formalnej nie było. Nawet jeśli były "brane na wychowanie" przez zupełnie obce sobie osoby jak mój pradziad. Zresztą i tak miał ogrom szczęścia.
aweł
Mam przodków z okolic Warty (Sieradzkie) i Pleszewa (Kaliskie) - także jakby co - PW
Mam przodków z okolic Warty (Sieradzkie) i Pleszewa (Kaliskie) - także jakby co - PW
-
Janiszewska_Janka

- Posty: 1123
- Rejestracja: sob 28 lip 2018, 05:34
Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
Podobnie jak wyżej napisał Paweł Szablewski sądzę, że formalnej adopcji w postaci aktu nie było, bo zwykle osierocone dzieci "brano pod opiekę" przez kogoś z rodziny lub zupełnie obce osoby.
Niżej podaję link do takiej opieki i danie dziecku własnego nazwiska przez Marcina Koszewskiego. Fakt przyjęcia dziecka został opisany w akcie znania do ślubu Anieli Koszewskiej, której rodzice zmarli na cholerę gdy miała 4,5 roku i danych rodziców nie znała.
https://metryki.genealodzy.pl/index.php ... 255&zoom=1
Janina Janiszewska
Niżej podaję link do takiej opieki i danie dziecku własnego nazwiska przez Marcina Koszewskiego. Fakt przyjęcia dziecka został opisany w akcie znania do ślubu Anieli Koszewskiej, której rodzice zmarli na cholerę gdy miała 4,5 roku i danych rodziców nie znała.
https://metryki.genealodzy.pl/index.php ... 255&zoom=1
Janina Janiszewska
Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
Tłumacząc akty łacińskie, spotkałem się (w AM z 1797 r.) z określeniem „quasi-adoptata filia” (quasi-adoptowana córka).
https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... 612#684612
Określenie „quasi” (tak jakby) wskazywałoby, że mimo braku formalnej adopcji wspomniana osoba była w praktyce traktowana jak przybrane dziecko.
https://genealodzy.pl/index.php?name=PN ... 612#684612
Określenie „quasi” (tak jakby) wskazywałoby, że mimo braku formalnej adopcji wspomniana osoba była w praktyce traktowana jak przybrane dziecko.
Pozdrawiam
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Adopcje, jak to wyglądało w księgach?
Ale to quasi pokazuje też, że nie była to "adopcja".
A co ciekawsze - sugeruje, że były też "nie quasi"..pytanie czy w oparciu o pruskie przepisy w 1797 i czy także dla nieletnich takie niequasi:)
----
I jak poprzednio zauważone - większość problemów wynika z prób nazwania zdarzeń opisem nieprecyzyjnym, sformułowaniem nieoddającym zdarzenia (procesu?)
"Adopcja" (nie przysposobienie) sugeruje miniony okres (dość dawno miniony) i potoczny język do czynności/procesu? bliżej nieokreślonego ni czasem, ni miejscem (jurysdykcją), ni treścią.
Ot "ktoś u kogoś się wychowywał, kiedyś, gdzieś - nazwijmy to ogólnie, bo jak damy nazwę to będzie coś znaczyło":)
A co ciekawsze - sugeruje, że były też "nie quasi"..pytanie czy w oparciu o pruskie przepisy w 1797 i czy także dla nieletnich takie niequasi:)
----
I jak poprzednio zauważone - większość problemów wynika z prób nazwania zdarzeń opisem nieprecyzyjnym, sformułowaniem nieoddającym zdarzenia (procesu?)
"Adopcja" (nie przysposobienie) sugeruje miniony okres (dość dawno miniony) i potoczny język do czynności/procesu? bliżej nieokreślonego ni czasem, ni miejscem (jurysdykcją), ni treścią.
Ot "ktoś u kogoś się wychowywał, kiedyś, gdzieś - nazwijmy to ogólnie, bo jak damy nazwę to będzie coś znaczyło":)
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz