W lipcu 1915 roku Rosjanie zostali wyparci (po 100 latach!) z moich terenów i księgi zaczęto prowadzić z powrotem po polsku.
Miejscowy proboszcz chyba nie wiedział, że "kriestianin" to "chłop" bo w nowych aktach wpisywał "włościanin".
https://metryki.genealodzy.pl/index.php ... 256&zoom=1
Akt 94 = kriestianin, akt 95 = włościanin
Ile lat mógł żyć chłop pańszczyźniany?
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
-
Giemza_Karol

- Posty: 95
- Rejestracja: śr 14 gru 2016, 01:25
A 100 lat temu kriestianin to przede wszystkim właśnie włościanin.janusz59 pisze:A kto powiedział , że krestianin tłumaczy się tylko jako chłop . Również wieśniak, włościanin.
Wpisanie w oficjalnym akcie „wieśniak” albo „chłop” mogłoby wtedy brzmieć nieco pogardliwie albo zbyt potocznie.
Pozdrawiam
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
100 lat temu był 1924 - czas szybko płynie:)
Jeszcze nie kołchozy (tam gdzie "krestianie" byli tzn było to pojęcie) ale nadal "wspólna własność"
krestianin w Rosji carskiej, sowieckiej, czy później - na początku ZSRS, to inna inszość niż chłop/włościanin w Rzeczpospolitej, Królestwie Polskim, Prusach, CK a później i Polsce.
Inna własność, inna wolność
bez pełnej analogii
a wmawianie że "chłop" to "rab"..eee..
włościanin dłużej się pisze:), ale jak komuś chłop przeszkadza, to można się przychylić..choć to tak jakby z określenia "kobieta" rezygnować bo komuś, gdzieś, kiedyś...i wmuszać dziś rosyjską "żeńszczynę" (że niby wcześniej i u nas)
ale mi i "partacz" nie przeszkadza, a "pasjonat" to dla mnie - łatwo wpadający w pasję, nie miłośnik, więc nie poczuwam się do reprezentowania większości. Jak spolegliwy to nie potulny, ale ktoś, na kim można polegać
O części (znaczącej:) moich własnych przodków spokojnie możecie pisać "chłopi" - nie będę się czuł obrażony, że nie włościanie
ale "chamy" niekoniecznie:))
Jeszcze nie kołchozy (tam gdzie "krestianie" byli tzn było to pojęcie) ale nadal "wspólna własność"
krestianin w Rosji carskiej, sowieckiej, czy później - na początku ZSRS, to inna inszość niż chłop/włościanin w Rzeczpospolitej, Królestwie Polskim, Prusach, CK a później i Polsce.
Inna własność, inna wolność
bez pełnej analogii
a wmawianie że "chłop" to "rab"..eee..
włościanin dłużej się pisze:), ale jak komuś chłop przeszkadza, to można się przychylić..choć to tak jakby z określenia "kobieta" rezygnować bo komuś, gdzieś, kiedyś...i wmuszać dziś rosyjską "żeńszczynę" (że niby wcześniej i u nas)
ale mi i "partacz" nie przeszkadza, a "pasjonat" to dla mnie - łatwo wpadający w pasję, nie miłośnik, więc nie poczuwam się do reprezentowania większości. Jak spolegliwy to nie potulny, ale ktoś, na kim można polegać
O części (znaczącej:) moich własnych przodków spokojnie możecie pisać "chłopi" - nie będę się czuł obrażony, że nie włościanie
ale "chamy" niekoniecznie:))
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
-
julia_jarmola

- Posty: 606
- Rejestracja: ndz 12 lut 2012, 12:47
Co by na ten temat nie mówić, to rzeczownika wmawianie że "chłop" to "rab"..eee..
w języku prasłowiańskim oznaczał niewolnika.chłop
A do XIX wieku, uznawany był za pogardliwy.
Mnie osobiście bardziej razi określenie "wieśniak".
Co do samej pańszczyzny, to któraś konwencja genewska (lata pięćdziesiąte XX wieku) wymieniała odrabianie pańszczyzny, jako rodzaj niewolnictwa.
Dziś nic z pejoratywnego określenia w wyrazie
nie ma.chłop
Jest obojętny znaczeniowo :"swój chłop", "mój chłop"," chłop na schwał"
Pozdrawiam,
Julia
Również się pobawiłam analizą takich danych, spostrzeżenia podobne: im człowiek starszy tym więcej "na oko" co do podawanego wieku; albo "kwiatki" takie, że matka rodzi jedno dziecko i wpisane ma powiedzmy 35 lat, a kolejne po 3 latach i ma wpisane 30 lat; zawsze trzeba liczyć wiek z aktu urodzenia, a jak go nie ma to trzeba przyjąć mniej więcej.Giemza_Karol pisze:Ja mam zmapowane parafie rodzinne. Tzn. dopasowałem wszystkie urodzenia do zgonów, nadałem każdemu unikalny guid. Parafie do ogarnięcia, maksymalnie 100 urodzonych rocznie. Zmapowałem 150 lat. Z analizy wynika, że nikt nie dożył 100 lat. Dla zgonów powyżej 70-tki podawany jest wiek zmarłego "na oko". Podano 80 lat, a człowiek miał np. 72. Kilka przypadków gdzie podano 100 lat, a zmarli mieli 79, inny miał 82, itp. Te osoby "śledziłem" od momentu ślubu, poprzez narodziny dzieci i jako świadków w aktach. Kobiety zwykle rodziły dzieci do wieku 42/43 lata. Dziecko w wieku 45 jest to jest kilka przypadków.
Ok. 30% aktów urodzenia nie udało się zmapować. Albo nie zapisano zgonu dziecka (szczególnie w XVIII wieku), albo rodzina wyjechała.
Przy właściwym podejściu do tematu da się dopasować zgony i dzieci do właściwych rodziców i uzyskać całkiem fajne wyniki z metryk staropolskich i austryackich. Oczywiście dla małych parafii wiejskich.
Zaczynajac swoją przygodę z genealogią od doświadczonych osób tutaj dostałam wskazówkę, że im późniejsza metryka dla danego człowieka tym mniej wiarygodny wiek (tj. najbardziej pewny akt ur, a najmniej zgonu)
Pozdrawiam
Sylwia
---
Szukam potomków pary: Antonina (Wolak) i Stanisław Dziedziak; okolice: Dębica, Lubzina
Sylwia
---
Szukam potomków pary: Antonina (Wolak) i Stanisław Dziedziak; okolice: Dębica, Lubzina