Niestety ta linia jest dla mnie wciąż tajemnicą, pomimo poszukiwań nie znalazłem żadnych metryk rodziców Michała, w tym ich aktu ślubu. Jako komornicy zapewne zmieniali swoje miejsce zamieszkania, Bóg jeden wie, gdzie szukać ich aktów, poszukiwania w Genetece w różnych konfiguracjach nie dały mi odpowiedzi.EWAFRA pisze:A jakieś metryki dotyczące rodziców tego Michała już znalazłeś? Co wiesz o Józefie? Data i miejsce urodzenia, imiona i nazwiska rodziców?
Nieślubne dzieci - rozszyfrowanie aktów urodzeń
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
No widzisz, wystarczy czasem świeżej głowy, by coś znaleźć. Dzięki wielkie, teraz, gdy znam imiona rodziców Kazimierza i Józefy, mam otwartą drogę do ich aktów urodzeń, znalazłem nawet już indeksy (bez skanów).sbasiacz pisze:to dziwne, że nie znalazłeś, jest w genetece w tej samej parafii, tylko Józefa zapisana jako Marianna, ślub był 20 listopada
Nie jest to dziwne, najwidoczniej taka konfiguracja nie przyszła mi do głowy. Czasem coś, czego szukamy latami, znajdujemy w ciągu chwili. Tu akurat nie szukałem latami, niemniej jednak nie mogę sobie darować takiego przeoczenia.
Swoją drogą pomylenie imienia młodej to kolejny dowód na to, że metryki prowadzone przez tego księdza były sporządzane "niechlujnie".
w akcie ślubu zapisano, że Marianna (czyli Józefa) mieszkała w momencie ślubu przy siostrze, a jej siostra miała na imię Marianna (po mężu Smolarczyk) i to pewnie z tego powodu nastąpiła ta pomyłka, w akcie urodzenia Michała, matka dziecka mieszka przy szwagrze (w domyśle przy mężu siostry) a urodziła się w parafii Parzęczew a nie w Janowie jak zapisano w AM.
pozdrawiam
BasiaS
BasiaS
Jeśli przez całe życie używał nazwiska macierzystego i to nazwisko przekazał potomkom, a na dodatek występował w dokumentach jako syn NN to chyba jednak cała sprawa nie opierała sie wyłącznie na słowie małżonka. W świetle tego co napisano we wcześniejszych postach nt obowiązujących standardów prawnych nie wystarczyło do tego samo słowo mężczyzny, wypierającego się dziecka i przypuszczam, że sporządzona przez księdza metryka chrztu nie była dokumentem ostatecznie rozstrzygającym. Chyba, że się mylę. Wydaje się także, że była to sytuacja dla wszystkich zupełnie klarowna i oczywista, nie budząca wątpliwości, poświadczana przez samą matkę i zaakceptowana przez syna. Ciekawe jak potoczyły się dalsze losy Józefy/Marianny i Kazimierza. Żyli nadal ze sobą jak małżeństwo? Mieli inne dzieci?sbasiacz pisze:to dziwne, że nie znalazłeś, jest w genetece w tej samej parafii, tylko Józefa zapisana jako Marianna, ślub był 20 listopada, a Michał urodził się we wrześniu 1861, to również dziwne, że ksiądz zapisał go jako nieślubnego syna tylko dlatego, że małżonek stwierdził, że to nie jego
Jak pisali przedmówcy, zgodnie z lege artis nie powinno wystarczyć, a jednak wystarczyło, bowiem zapis ten był niezgodny z prawem. Wątpię, by ktoś dochodził to sądownie. Nie takie kwiatki się zdarzały przy aktach stanu cywilnego.EWAFRA pisze:W świetle tego co napisano we wcześniejszych postach nt obowiązujących standardów prawnych nie wystarczyło do tego samo słowo mężczyzny, wypierającego się dziecka i przypuszczam, że sporządzona przez księdza metryka chrztu nie była dokumentem ostatecznie rozstrzygającym.
Nie odnalazłem żadnych dzieci poza Michałem ani aktów zgonu Józefy i Kazimiera. W 1882 roku, zgodnie z aktem ślubu Michała, Józefa jeszcze żyła i też była zapisana jako Kaczorowska:EWAFRA pisze:Ciekawe jak potoczyły się dalsze losy Józefy/Marianny i Kazimierza. Żyli nadal ze sobą jak małżeństwo? Mieli inne dzieci?
"Michał Kaczorowski (...) urodzony we wsi Janów, powiat łęczycki, syn Józefy Kaczorowskiej, robotnicy zamieszkałej na Folwarku Jarugów, lat 21 lat i 2 miesiące, zamieszkały na Folwarku Jarugów, parafia Małyń".
A to nie jest jej AZ?Tedesco pisze:W 1882 roku, zgodnie z aktem ślubu Michała, Józefa jeszcze żyła i też była zapisana jako Kaczorowska:
https://metryki.genealodzy.pl/index.php ... 5&zoom=1.5
https://geneteka.genealodzy.pl/index.ph ... _date=1893
Co prawda wiek się lekko nie zgadza (* 1834 zamiast 1831), jako miejsce urodzenia podano Janów w par. Leźnica (zamiast Symonii w par. Parzęczew; pewnie pomylono jedno z miejsc poprzedniego zamieszkania z miejscem urodzenia) — ale we wsi Żerniki w par. Wierzchy mieszkał w tym czasie Michał Kaczorowski/Koczorowski (żonaty z Józefą Kałużną), więc bardzo prawdopodobne, że mieszkała z nim jego matka:
https://geneteka.genealodzy.pl/index.ph ... te=&pair=1
https://geneteka.genealodzy.pl/index.ph ... rdertable=
https://geneteka.genealodzy.pl/index.ph ... te=&pair=1
https://geneteka.genealodzy.pl/index.ph ... rdertable=
Pozdrawiam
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
No faktycznie, znowu intuicja mnie zawiodła, wpisywałem "Kaczorowska", nie pomyślałem, że mogła być zapisana jako "Koczorowska".Andrzej75 pisze: A to nie jest jej AZ?
https://metryki.genealodzy.pl/index.php ... 5&zoom=1.5
https://geneteka.genealodzy.pl/index.ph ... _date=1893
A czy mógłbym prosić o przetłumaczenie całego tego aktu? Byłbym bardzo wdzięczny.
Wierzchy: nr 31 (wieś Żerniki)
23 VII / 4 VIII 1893 r. o godz. 8 rano
zgon: 21 VII / 2 VIII 1893 r. o godz. 11 w nocy umarła w Żernikach Józefa Koczorowska, wdowa, gospodyni, mająca 59 l., urodzona w Janowie w par. Leźnica, zamieszkała w Żernikach, córka nieznanych z imienia rodziców, rolników
zgłaszający zgon: Ignacy Rzepkoski, 41 l.; Walenty Dominiak, 38 l.; obaj rolnicy zamieszkali w Żernikach
23 VII / 4 VIII 1893 r. o godz. 8 rano
zgon: 21 VII / 2 VIII 1893 r. o godz. 11 w nocy umarła w Żernikach Józefa Koczorowska, wdowa, gospodyni, mająca 59 l., urodzona w Janowie w par. Leźnica, zamieszkała w Żernikach, córka nieznanych z imienia rodziców, rolników
zgłaszający zgon: Ignacy Rzepkoski, 41 l.; Walenty Dominiak, 38 l.; obaj rolnicy zamieszkali w Żernikach
Kazimierz mógł teoretycznie umrzeć w par. Leźnica Wielka, ale zdaje się, że brak aktów zgonu za l. 1877–1926.Tedesco pisze:Nie odnalazłem żadnych dzieci poza Michałem ani aktów zgonu Józefy i Kazimiera.
Pozdrawiam
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
Andrzej
PS. Na znak, że moje tłumaczenie zostało zaakceptowane, proszę edytować pierwszy post, dopisując w temacie – OK (dotyczy działu tłumaczeń).
https://genealodzy.pl/PNphpBB2-viewtopic-t-59525.phtml
domysły
Istniały przepisy, które szczegółowo regulowały zapisy w aktach metrycznych.
Trzeba do nich dotrzeć i nie snuć domysłów wprowadzających w błąd poszukujących. Swój czas lepiej wykorzystać.
Trzeba do nich dotrzeć i nie snuć domysłów wprowadzających w błąd poszukujących. Swój czas lepiej wykorzystać.
Prześledziłem trochę kodeks cywilny Królestwa Polskiego i zastanowiłem się nad tym, co pisała Ewa. Obawiam się jednak, że może mieć Ona rację. Dziwne byłoby, by samo oświadczenie ojca wywarło takie skutki. Michał wszędzie przez całe życie konsekwentnie występuje pod nazwiskiem Kaczorowski i jego dzieci również urodziły się pod tym nazwiskiem, sytuacja dla wszystkich była oczywista. Jedynie akt zgonu mówi o jego ojcu, Kazimierzu, ale tutaj ksiądz chyba po prostu zapisał to, co oświadczyli stawiający. Czy wobec tego Waszym zdaniem ciągnięcie wywodu przodków również w linii Kazimierza Jędrzejczaka, którego raczej nikt nie uważał za ojca Michała, tylko że względu na fikcję prawną, ma jakikolwiek sens?EWAFRA pisze:Jeśli przez całe życie używał nazwiska macierzystego i to nazwisko przekazał potomkom, a na dodatek występował w dokumentach jako syn NN to chyba jednak cała sprawa nie opierała sie wyłącznie na słowie małżonka. W świetle tego co napisano we wcześniejszych postach nt obowiązujących standardów prawnych nie wystarczyło do tego samo słowo mężczyzny, wypierającego się dziecka i przypuszczam, że sporządzona przez księdza metryka chrztu nie była dokumentem ostatecznie rozstrzygającym. Chyba, że się mylę. Wydaje się także, że była to sytuacja dla wszystkich zupełnie klarowna i oczywista, nie budząca wątpliwości, poświadczana przez samą matkę i zaakceptowana przez syna.
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
To nie fikcja prawna, a stan prawny, który rodził pewnie skutki (np dziedziczenie po mężu żony jako po ojcu.)
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
