Badanie DNA w celach ustalenia pochodzenia
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
-
Sroczyński_Włodzimierz

- Posty: 35480
- Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
- Lokalizacja: Warszawa
Nie ma potrzeby robić autosomalnego wcześniej. To nie jest dobry pomysł (ani nie potwierdzi pokrewieństwa W DANEJ LINII), ani nie zmniejszenie ryzyka (minimalnego w tym przypadku ) nie jest warte kosztów (w tym czasu).
Może w pakiecie...ale też to średni pomysł (co wykaże tak naprawdę wynik "wykluczający" pokrewieństwo biologiczne?) i co potwierdzi jeden autosomalny?
Gdyby z róznych gałęzi "obcych" dwa lub więcej to ew. można wtedy myśleć o wykluczeniu fałszywych..a tak?
Ew. zbada związek swojego przodka niebiologicznego (tj prapra) z biologicznymi potomkami poprzez ten XV wiek..
jest hipoteza do zbadania konkretna:
prapra i linia męska z XV wieku i do tego jest Y..po co kombinować z testami próbek męskich potomków prapra na inne rzeczy niż Y?:)
Może w pakiecie...ale też to średni pomysł (co wykaże tak naprawdę wynik "wykluczający" pokrewieństwo biologiczne?) i co potwierdzi jeden autosomalny?
Gdyby z róznych gałęzi "obcych" dwa lub więcej to ew. można wtedy myśleć o wykluczeniu fałszywych..a tak?
Ew. zbada związek swojego przodka niebiologicznego (tj prapra) z biologicznymi potomkami poprzez ten XV wiek..
jest hipoteza do zbadania konkretna:
prapra i linia męska z XV wieku i do tego jest Y..po co kombinować z testami próbek męskich potomków prapra na inne rzeczy niż Y?:)
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
-
chołoniewski

- Posty: 266
- Rejestracja: sob 18 kwie 2009, 10:40
Witam ,czy posiadając kartę zwykła VISA mozna zamówic i opłacić test DNA-Y podaje link do strony.https://www.familytreedna.com/products/ ... t?pid=1676
Prosze o uwagi w/w temacie. Jurek
Prosze o uwagi w/w temacie. Jurek
-
uladziemid

- Posty: 62
- Rejestracja: ndz 15 maja 2016, 14:27
-
chołoniewski

- Posty: 266
- Rejestracja: sob 18 kwie 2009, 10:40
-
uladziemid

- Posty: 62
- Rejestracja: ndz 15 maja 2016, 14:27
Ciekawostka o Projekt Genomiczna Mapa Polski II
https://www.o2.pl/informacje/polskie-ge ... 330006112a
https://www.o2.pl/informacje/polskie-ge ... 330006112a
Pozdrawiam
Jarek
Jarek
Re: Badanie DNA w celach ustalenia pochodzenia
Jaką halo mają Świderscy. Na jakim poziomie był przeprowadzony test / ile markerów/ w jakiej firmie.jozefswider pisze:Witam.
Hunter Provyn opracował algorytm do przedstawienia tras migracji naszych przodków
na bazie wyników znajdujących się w drzewie Y Full ,oraz próbek starożytnych .
Po wejściu na podany link należy wybrać intresującą nas mutację , wyświetli się wtedy
okno z komputerową symulacją przedstawiającą trasę migracji naszego przodka .
Jak dalece jest ona odległa lub też bliska rzeczywistej trasie migracji trudno powiedzieć
ale projekt jest dość ciekawy
https://phylogeographer.com/mygrations/
Pozdrawiam Józek
Mariusz
Re: Badanie DNA w celach ustalenia pochodzenia
Witam.
Z góry zaznaczę, że jestem kompletnym laikiem w kwestii genealogii genetycznej i niezbyt rozumiem język, którym posługują się ludzie obeznani w tematyce. Mam zresztą pytanie natury praktycznej - tj. wynikającej z osobistego doświadczenia, a nie rozważań naukowo-technicznych.
Powiedzmy, że chodzi o dziecko (płci męskiej) nieślubne urodzone 150 lat temu. Od tego dziecka wywodzi się nieprzerwana linia męska. Zaistniało prawdopodobieństwo, właściwie domniemanie, co do ojcostwa tego dziecka. Na logikę, gdyby po biologicznym (ale formalnie nieznanym) ojcu tego dziecka także pozostała nieprzerwana do dziś linia męska należałoby oczekiwać, że wykorzystując testy DNA Y-STR można byłoby dowieść, że "podejrzewany" mężczyzna istotnie był biologicznym ojcem tego nieślubnego dziecka.
Pytanie dotyczy praktyki - gdyby nawet znaleźć męskich potomków owego mężczyzny sprzed 150 lat (abstrahując, jak ich znaleźć i czy zgodziliby się poddać testowi), to na ile wiarygodne byłyby takie testy? Jak daleko wstecz sięga "identyczność" chromosomu Y (w końcu muszą być jakieś różnice, inaczej wszyscy mężczyźni na świecie mieliby ten sam Y). 150 lat to jednak kilka pokoleń. Czy ktoś z was miał osobiste doświadczenia tego typu - własne lub znane innych osób - w obszarze ilu pokoleń (lat) wstecz udało się ustalić pokrewieństwo w linii męskiej między dwoma współczesnymi mężczyznami?
Marek
Z góry zaznaczę, że jestem kompletnym laikiem w kwestii genealogii genetycznej i niezbyt rozumiem język, którym posługują się ludzie obeznani w tematyce. Mam zresztą pytanie natury praktycznej - tj. wynikającej z osobistego doświadczenia, a nie rozważań naukowo-technicznych.
Powiedzmy, że chodzi o dziecko (płci męskiej) nieślubne urodzone 150 lat temu. Od tego dziecka wywodzi się nieprzerwana linia męska. Zaistniało prawdopodobieństwo, właściwie domniemanie, co do ojcostwa tego dziecka. Na logikę, gdyby po biologicznym (ale formalnie nieznanym) ojcu tego dziecka także pozostała nieprzerwana do dziś linia męska należałoby oczekiwać, że wykorzystując testy DNA Y-STR można byłoby dowieść, że "podejrzewany" mężczyzna istotnie był biologicznym ojcem tego nieślubnego dziecka.
Pytanie dotyczy praktyki - gdyby nawet znaleźć męskich potomków owego mężczyzny sprzed 150 lat (abstrahując, jak ich znaleźć i czy zgodziliby się poddać testowi), to na ile wiarygodne byłyby takie testy? Jak daleko wstecz sięga "identyczność" chromosomu Y (w końcu muszą być jakieś różnice, inaczej wszyscy mężczyźni na świecie mieliby ten sam Y). 150 lat to jednak kilka pokoleń. Czy ktoś z was miał osobiste doświadczenia tego typu - własne lub znane innych osób - w obszarze ilu pokoleń (lat) wstecz udało się ustalić pokrewieństwo w linii męskiej między dwoma współczesnymi mężczyznami?
Marek
Re: Badanie DNA w celach ustalenia pochodzenia
Panie Marku
Tu nie chodzi o genetykę ale o logikę .
Załóżmy iż badania potwierdzą tezę .
Załóżmy ,że taką tezę przyjmiemy .
I efekt jest taki .
Do końca naszego zycia będziemy mieli wątpliwości .
Czyli tworzymy nową kategorię przodków : domniemanych przodków .
NIkt takich dylematów nie ma . Ja bym nie chciał mieć w wywodzie przodków kategorii domniemenych przodków .
Tylko matka zna ojca i jak chce podac to podaje .
A jak nie podaje domniemanie mija się z celem .
Nie wyobrażam sobie abym w wywodzie miał kategorię Domniemanych przodków .
To lipa.
Nie ma kategorii : biologiczny ojciec .
Jest przodek .
Ale udokumentowany a nie domniemany.
Nie mam takich
Kamil
Tu nie chodzi o genetykę ale o logikę .
Załóżmy iż badania potwierdzą tezę .
Załóżmy ,że taką tezę przyjmiemy .
I efekt jest taki .
Do końca naszego zycia będziemy mieli wątpliwości .
Czyli tworzymy nową kategorię przodków : domniemanych przodków .
NIkt takich dylematów nie ma . Ja bym nie chciał mieć w wywodzie przodków kategorii domniemenych przodków .
Tylko matka zna ojca i jak chce podac to podaje .
A jak nie podaje domniemanie mija się z celem .
Nie wyobrażam sobie abym w wywodzie miał kategorię Domniemanych przodków .
To lipa.
Nie ma kategorii : biologiczny ojciec .
Jest przodek .
Ale udokumentowany a nie domniemany.
Nie mam takich
Kamil
Re: Badanie DNA w celach ustalenia pochodzenia
Ja uważam dokładnie odwrotnie. Biologia to biologia. Każdy ma matkę i ojca. Wiele spraw w sądach dotyczy właśnie ustalenia ojcostwa i w przypadkach ojca do dziecka można to określić na 99,99% (mylę się?). "Tylko matka zna ojca" - czyżby? Poleciłbym rozmowę z moim znajomym profesorem od medycyny sądowej, prof. Doboszem - można się zdziwić. W sądzie nawet matką często okazuje się nie ta kobieta, która się za takową podaje.
To biologiczny ojciec jest tak naprawdę jedyną racjonalną kategorią, choć być może tylko Pan Bóg wie, kto nim jest. Domniemani przodkowie? Ja tworzę taką kategorię? Ktoś nie doczytał. Ja właśnie chciałbym ustalić ojcostwo - tyle, że sprzed 150 lat - a nie domniemywać!
"Udokumentowany ojciec"... W moim drzewie mam kilka przypadków, gdy dziecko rodziło się np. 2 tygodnie po ślubie, albo nawet... 2 tygodnie przed ślubem!, i jest udokumentowane (!) jako małżeńskie. Może i jest moim domniemaniem, że mąż raczej nie był biologicznym ojcem dziecka, ale dla wkupienia się w lokalną społeczność (w każdym takim przypadku pochodził z skąd inąd) ożenił się z panną w ciąży (korzyść dla społeczności podwójna).
Ale czy o tym mowa? Prosiłem o podzielenie się doświadczeniami w genetycznym ustalaniu pokrewieństwa w linii męskiej - Y-STR. Chyba temu służą takie testy - mylę się? Pytanie jak daleko wstecz można je stosować na poziomie powiedzmy błędu statystycznego. Właśnie po to, żeby nie tworzyć (!) kategorii "domniemanych przodków".
Marek
To biologiczny ojciec jest tak naprawdę jedyną racjonalną kategorią, choć być może tylko Pan Bóg wie, kto nim jest. Domniemani przodkowie? Ja tworzę taką kategorię? Ktoś nie doczytał. Ja właśnie chciałbym ustalić ojcostwo - tyle, że sprzed 150 lat - a nie domniemywać!
"Udokumentowany ojciec"... W moim drzewie mam kilka przypadków, gdy dziecko rodziło się np. 2 tygodnie po ślubie, albo nawet... 2 tygodnie przed ślubem!, i jest udokumentowane (!) jako małżeńskie. Może i jest moim domniemaniem, że mąż raczej nie był biologicznym ojcem dziecka, ale dla wkupienia się w lokalną społeczność (w każdym takim przypadku pochodził z skąd inąd) ożenił się z panną w ciąży (korzyść dla społeczności podwójna).
Ale czy o tym mowa? Prosiłem o podzielenie się doświadczeniami w genetycznym ustalaniu pokrewieństwa w linii męskiej - Y-STR. Chyba temu służą takie testy - mylę się? Pytanie jak daleko wstecz można je stosować na poziomie powiedzmy błędu statystycznego. Właśnie po to, żeby nie tworzyć (!) kategorii "domniemanych przodków".
Marek
Re: Badanie DNA w celach ustalenia pochodzenia
Marek
Tylko matka zna ojca i jakiekolwiek ustalanie domniemane to kompletna bzdura .
Przyjmij to do wiadomości .
Pozdrawiam i żegnam
Kamil
====================================
Marku
Dziwne masz maniery .
Najpierw piszesz i prosisz o opinie . A późnij się nie zgadzasz .
Napisz ,że prosisz o opinie tylko tych ,którzy mają taką opinię jak ty.
I będzie wporzo .
Kamil
Tylko matka zna ojca i jakiekolwiek ustalanie domniemane to kompletna bzdura .
Przyjmij to do wiadomości .
Pozdrawiam i żegnam
Kamil
====================================
Marku
Dziwne masz maniery .
Najpierw piszesz i prosisz o opinie . A późnij się nie zgadzasz .
Napisz ,że prosisz o opinie tylko tych ,którzy mają taką opinię jak ty.
I będzie wporzo .
Kamil
Re: Badanie DNA w celach ustalenia pochodzenia
Kompletnie nie rozumiem twoich komentarzy Kamilu - dla mnie są bez sensu, a przede wszystkim nie na temat. Nie będę się do nich odnosił.
Sprawa wydaje mi się prosta - choć może byłbym bardziej zrozumiały, gdybym napisał o wykluczeniu ojcostwa na podstawie testów DNA, a nie jego potwierdzaniu.
Generalnie nie ma chyba wątpliwości, że:
1) chromosom Y dziedziczymy po ojcu i przenoszony jest on w linii męskiej
2) możemy zrobić testy Y-STR dwóm współczesnym mężczyznom i analizować wyniki pod kątem możliwości posiadania przez nich wspólnego męskiego przodka ileś tam pokoleń wstecz
3) porównywanie chromosomów Y jest znaną i poważną praktyką w badaniach sądowych o ustalenie pokrewieństwa w linii męskiej (ustalanie ojcostwa, sprawy spadkowe itp.) - i one są podstawą wydawania wyroków w takich sprawach, niezależnie od tego, co np. matka sądzi o tym, kto jest ojcem jej dziecka
4) wszystkie geny podlegają mutacjom i innym zmianom na przestrzeni czasu, zatem na logikę identyczność chromosomu Y dziedziczonego po ojcu spada w kolejnych pokoleniach.
Pytanie brzmi: jak daleko sięga identyczność chromosomu Y przenoszonego z ojca na syna, żeby można było powiedzmy na poziomie błędu statystycznego określać, że chodzi o ten sam chromosom. Nie może on być identyczny w nieskończoność, bo wówczas praktycznie wszyscy mężczyźni na ziemi mieliby taki sam (podobno wszyscy wywodzimy się od "Adama" żyjącego setki tysięcy lat temu we wschodniej Afryce). Użyteczność badań genetycznych polega na tym, że geny można odróżniać i np. ustalić, czy wymienieni w przykładzie dwaj współcześni mężczyźni mieli czy nie mieli wspólnego męskiego przodka w dającej się określić perspektywie czasowej.
Upraszczając: zdobywam próbki DNA od takich dwóch mężczyzn, wysyłam do laboratorium, dostaję wyniki i... co? 150 lat to niedużo w skali historii genetycznej, zakładam więc, że takie wyniki w dość wyraźny sposób wskażą, czy ci dwaj mieli wówczas wspólnego przodka w linii męskiej, czy nie. Ale co np., gdyby mieli takiego przodka (dlaczego by nie), ale w czasach Mieszka I lub jeszcze wcześniej (o czym z oczywistych powodów nikt nie miałby zielonego pojęcia)? Jak to odróżnić i jak zachowałyby się w takim wypadku testy DNA. Napisałem na wstępie, że nie mam w tym względzie żadnego doświadczenia, stąd pytanie do kogoś, kto ma.
W chwili obecnej moje rozważania są czysto hipotetyczne, ale sądzę, że są o wiele bardziej potencjalnie praktyczne, niż badania haplogrup całego DNA, i "ustalanie pochodzenia etnicznego", jakim z pasją poddaje się spora grupa genealogów. Skoro im nikt się nie dziwi i nie zarzuca bezsensowności ich badań, to nie widzę podstaw do twierdzeń, że moje pytania są absurdalne.
Marek
Sprawa wydaje mi się prosta - choć może byłbym bardziej zrozumiały, gdybym napisał o wykluczeniu ojcostwa na podstawie testów DNA, a nie jego potwierdzaniu.
Generalnie nie ma chyba wątpliwości, że:
1) chromosom Y dziedziczymy po ojcu i przenoszony jest on w linii męskiej
2) możemy zrobić testy Y-STR dwóm współczesnym mężczyznom i analizować wyniki pod kątem możliwości posiadania przez nich wspólnego męskiego przodka ileś tam pokoleń wstecz
3) porównywanie chromosomów Y jest znaną i poważną praktyką w badaniach sądowych o ustalenie pokrewieństwa w linii męskiej (ustalanie ojcostwa, sprawy spadkowe itp.) - i one są podstawą wydawania wyroków w takich sprawach, niezależnie od tego, co np. matka sądzi o tym, kto jest ojcem jej dziecka
4) wszystkie geny podlegają mutacjom i innym zmianom na przestrzeni czasu, zatem na logikę identyczność chromosomu Y dziedziczonego po ojcu spada w kolejnych pokoleniach.
Pytanie brzmi: jak daleko sięga identyczność chromosomu Y przenoszonego z ojca na syna, żeby można było powiedzmy na poziomie błędu statystycznego określać, że chodzi o ten sam chromosom. Nie może on być identyczny w nieskończoność, bo wówczas praktycznie wszyscy mężczyźni na ziemi mieliby taki sam (podobno wszyscy wywodzimy się od "Adama" żyjącego setki tysięcy lat temu we wschodniej Afryce). Użyteczność badań genetycznych polega na tym, że geny można odróżniać i np. ustalić, czy wymienieni w przykładzie dwaj współcześni mężczyźni mieli czy nie mieli wspólnego męskiego przodka w dającej się określić perspektywie czasowej.
Upraszczając: zdobywam próbki DNA od takich dwóch mężczyzn, wysyłam do laboratorium, dostaję wyniki i... co? 150 lat to niedużo w skali historii genetycznej, zakładam więc, że takie wyniki w dość wyraźny sposób wskażą, czy ci dwaj mieli wówczas wspólnego przodka w linii męskiej, czy nie. Ale co np., gdyby mieli takiego przodka (dlaczego by nie), ale w czasach Mieszka I lub jeszcze wcześniej (o czym z oczywistych powodów nikt nie miałby zielonego pojęcia)? Jak to odróżnić i jak zachowałyby się w takim wypadku testy DNA. Napisałem na wstępie, że nie mam w tym względzie żadnego doświadczenia, stąd pytanie do kogoś, kto ma.
W chwili obecnej moje rozważania są czysto hipotetyczne, ale sądzę, że są o wiele bardziej potencjalnie praktyczne, niż badania haplogrup całego DNA, i "ustalanie pochodzenia etnicznego", jakim z pasją poddaje się spora grupa genealogów. Skoro im nikt się nie dziwi i nie zarzuca bezsensowności ich badań, to nie widzę podstaw do twierdzeń, że moje pytania są absurdalne.
Marek
Re: Badanie DNA w celach ustalenia pochodzenia
Tematu nikt nie podjął to ja spróbuję chociaż trochę. Doświadczenia w tym co piszesz nie mam, ale mam inne doświadczenia z testami DNA. W Twoim pytaniu widać, że nie masz doświadczeń z testami DNA, do czego się przyznajesz. A to dziedzina wybitnie "doświadczalna", praktyczna i trzeba zrobić test żeby wiedzieć/rozumieć o co chodzi. W Twoim przypadku, żeby rozstrzygnąć takie zagadnienie, skorzystać należy także z testów autosomalnych (czyli tych o ustalaniu pochodzenia etnicznego, wg tego co napisałeś). Do takich 150 lat właśnie zwykłe testy autosomalne się nadają, a testy Y tylko pomocniczo. Także ze względów finansowych. BIG-Y dla 2 mężczyzn to ok. 800 USD w FTDNA (jak promocja), 2 testy autosomalne to ok. 80 USD (też w czasie promocji). Ale nie tylko o finanse, 150 lat to po prostu horyzont czasu w zakresie takich testów.mwpch pisze:Kompletnie nie rozumiem twoich komentarzy Kamilu - dla mnie są bez sensu, a przede wszystkim nie na temat. Nie będę się do nich odnosił.
Sprawa wydaje mi się prosta - choć może byłbym bardziej zrozumiały, gdybym napisał o wykluczeniu ojcostwa na podstawie testów DNA, a nie jego potwierdzaniu.
Generalnie nie ma chyba wątpliwości, że:
1) chromosom Y dziedziczymy po ojcu i przenoszony jest on w linii męskiej
2) możemy zrobić testy Y-STR dwóm współczesnym mężczyznom i analizować wyniki pod kątem możliwości posiadania przez nich wspólnego męskiego przodka ileś tam pokoleń wstecz
3) porównywanie chromosomów Y jest znaną i poważną praktyką w badaniach sądowych o ustalenie pokrewieństwa w linii męskiej (ustalanie ojcostwa, sprawy spadkowe itp.) - i one są podstawą wydawania wyroków w takich sprawach, niezależnie od tego, co np. matka sądzi o tym, kto jest ojcem jej dziecka
4) wszystkie geny podlegają mutacjom i innym zmianom na przestrzeni czasu, zatem na logikę identyczność chromosomu Y dziedziczonego po ojcu spada w kolejnych pokoleniach.
Pytanie brzmi: jak daleko sięga identyczność chromosomu Y przenoszonego z ojca na syna, żeby można było powiedzmy na poziomie błędu statystycznego określać, że chodzi o ten sam chromosom. Nie może on być identyczny w nieskończoność, bo wówczas praktycznie wszyscy mężczyźni na ziemi mieliby taki sam (podobno wszyscy wywodzimy się od "Adama" żyjącego setki tysięcy lat temu we wschodniej Afryce). Użyteczność badań genetycznych polega na tym, że geny można odróżniać i np. ustalić, czy wymienieni w przykładzie dwaj współcześni mężczyźni mieli czy nie mieli wspólnego męskiego przodka w dającej się określić perspektywie czasowej.
Upraszczając: zdobywam próbki DNA od takich dwóch mężczyzn, wysyłam do laboratorium, dostaję wyniki i... co? 150 lat to niedużo w skali historii genetycznej, zakładam więc, że takie wyniki w dość wyraźny sposób wskażą, czy ci dwaj mieli wówczas wspólnego przodka w linii męskiej, czy nie. Ale co np., gdyby mieli takiego przodka (dlaczego by nie), ale w czasach Mieszka I lub jeszcze wcześniej (o czym z oczywistych powodów nikt nie miałby zielonego pojęcia)? Jak to odróżnić i jak zachowałyby się w takim wypadku testy DNA. Napisałem na wstępie, że nie mam w tym względzie żadnego doświadczenia, stąd pytanie do kogoś, kto ma.
W chwili obecnej moje rozważania są czysto hipotetyczne, ale sądzę, że są o wiele bardziej potencjalnie praktyczne, niż badania haplogrup całego DNA, i "ustalanie pochodzenia etnicznego", jakim z pasją poddaje się spora grupa genealogów. Skoro im nikt się nie dziwi i nie zarzuca bezsensowności ich badań, to nie widzę podstaw do twierdzeń, że moje pytania są absurdalne.
Marek
Niedawno ustaliłam, że mężczyzna ur. 1844 r. był moim pradziadkiem, a nie 2xpradziadkiem (jak myślałam wcześniej). Ze zwykłego testu autosomalnego, przetestował się kuzyn, dla którego mój pradziadek był dziadkiem. 1844 r. to ponad 180 lat temu. "% pochodzenia etnicznego" (i ich miejsca na chromosomach) też okazały się pomocne, ale głównie wielkość połączenia (inne kryteria też).
Często nawet, ze względów finansowych, poprzestaje się na autosomalnym dla określenia tak bliskiego pokrewieństwa (bo Y to drogi test przecież, a z autosomów na poziomie 150 lat wstecz odpowiedź bardziej pewna). Y wystarczy zrobić jednemu mężczyźnie w rodzinie, my nie robimy tego masowo bo to drogie, jeden wystarczy (a potwierdzenie, że linia Y właściwa możliwe jest już przy okazji testu autosomalnego, można też zrobić jakiegoś taniego przybliżonego Y).
Słowem = 150 lat to testy autosomalne, świetnie dają sobie z tym radę.
Łucja
