Deklasacja szlachty do stanu włościańskiego przed zaborami
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie, adamgen
-
tomkrzywanski

- Posty: 142
- Rejestracja: czw 06 gru 2007, 18:38
-
Pawłowski_Henryk

- Posty: 408
- Rejestracja: śr 09 lut 2011, 17:01
@ Aquila
Indywidualne przypadki mogą być bardzo skomplikowane. Ja akurat w swoich badaniach analizuję przypadek rodziny a raczej 2 rodzin w południowej Małopolsce. Jedna rodzina rolników jest tam notowana od końca XVII wieku i z pewnością już wtedy nie była rodziną szlachecką, bo zajmowała się rolnictwem i częściowo prowadzeniem karczm. Pod koniec XVIII wieku do miejscowości obok sprowadziła się z Wielkopolski rodzina szlachecka o tym samym nazwisku. W tym przypadku oczywista jest odrębność rodzin o popularnym i często występującym nazwisku (nazwisko odimienne)
I teraz nie znając kontekstu przybycia w konkretnym czasie 2 rodziny łatwo można próbować łączyć je ze sobą. W tym przypadku jednak nie mam wątpliwości że to 2 odrębne rodziny a zbieżność nazwisk jest przypadkowa i wynikająca z popularności danego nazwiska które jako odimienne mogło powstawać równolegle w wielu częściach Rzeczpospolitej równocześnie bez jakiegokolwiek wspólnego pochodzenia
Indywidualne przypadki mogą być bardzo skomplikowane. Ja akurat w swoich badaniach analizuję przypadek rodziny a raczej 2 rodzin w południowej Małopolsce. Jedna rodzina rolników jest tam notowana od końca XVII wieku i z pewnością już wtedy nie była rodziną szlachecką, bo zajmowała się rolnictwem i częściowo prowadzeniem karczm. Pod koniec XVIII wieku do miejscowości obok sprowadziła się z Wielkopolski rodzina szlachecka o tym samym nazwisku. W tym przypadku oczywista jest odrębność rodzin o popularnym i często występującym nazwisku (nazwisko odimienne)
I teraz nie znając kontekstu przybycia w konkretnym czasie 2 rodziny łatwo można próbować łączyć je ze sobą. W tym przypadku jednak nie mam wątpliwości że to 2 odrębne rodziny a zbieżność nazwisk jest przypadkowa i wynikająca z popularności danego nazwiska które jako odimienne mogło powstawać równolegle w wielu częściach Rzeczpospolitej równocześnie bez jakiegokolwiek wspólnego pochodzenia
-
Robert_Kostecki

- Posty: 1955
- Rejestracja: pn 14 wrz 2015, 18:33
Warto przeczytać kilka pozycji tematycznych:
Beauvois D., Dezintegracja drobnej szlachty polskiej na Ukrainie w latach 1831-1863, [w:] Losy Polaków w XIX-XX w. Studia ofiarowane prof. S. Kieniewiczowi w osiemdziesiątą rocznice jego urodzin, Warszawa 1987.
Bieniak J., Od wójtów Rypina do rodu szlacheckiego. (Starorypińscy w XIV i XV stuleciu), [w:] Rypin. Szkice z dziejów miasta, pod red. Mirosława Krajeńskiego, Rypin 1994, s. 39-78.
Dworzaczek W., Przenikanie szlachty do stanu mieszczańskiego w Wielkopolsce w XVI i XVII w., [w:] Przegląd Historyczny, t. 47, z. 4, 1956, s. 656-684.
Gierszewski S., Migracje chłopów i szlachty do miast Pomorza Gdańskiego od połowy XVI do połowy XVII w., „Zapiski Historyczne”, z. 3, 1967.
Jedlicki J., Geneza wtórnego szlachectwa w Królestwie Polskim, [w:] Wiek XIX. Prace ofiarowane Stefanowi Kieniewiczowi w 60 rocznicę urodzin, Warszawa 1967.
Jedlicki J., Klejnot i bariery społeczne. Przeobrażenia szlachectwa polskiego w schyłkowym okresie feudalizmu, Warszawa 1968.
Rychlikowa I., Deklasacja drobnej szlachty polskiej w Cesarstwie Rosyjskim. Spór o „Pułapkę na szlachtę” Daniela Beauvois, [w:] Przegląd Historyczny, t. 79, z. 1, 1988, s. 121-147.
Sikorska-Kulesza J., Deklasacja drobnej szlachty na Litwie i Białorusi w XIX w., Pruszków 1995.
Szczygielski W., Zmiany w stanie posiadania i strukturze własnościowej szlachty powiatu wieluńskiego od połowy XVI do końca XVIII w., „Rocznik Łódzki”, t. 1, 1958.
Trepka Nekanda W., Liber Generationis Plebeanorum, Ossolineum 1963.
Tymieniecki K., Szlachta-mieszczanie w Wielkopolsce XV w. (1400-1475 r.), [w:] Miesięcznik Heraldyczny, t. 15, 1936, nr 10-12; t.16, 1937, nr 1-2.
Złotkowski P., Nazwiskotwórcza i modelowa funkcja formantu –ski/–cki w antroponimii szlachty i chłopów okolic Brańska na Podlasiu w XV-XIX wieku, [w:] Biełaruska-polskija mounyja, litaraturnyja, histarycznyja i kulturnyja suwjazi. Zbornik artykułau, Biełarusika-Albaruthenica 37, red. I. E. Bagdanowicz, M. I. Swistunowa, Minsk 2016, s. 80-90.
Beauvois D., Dezintegracja drobnej szlachty polskiej na Ukrainie w latach 1831-1863, [w:] Losy Polaków w XIX-XX w. Studia ofiarowane prof. S. Kieniewiczowi w osiemdziesiątą rocznice jego urodzin, Warszawa 1987.
Bieniak J., Od wójtów Rypina do rodu szlacheckiego. (Starorypińscy w XIV i XV stuleciu), [w:] Rypin. Szkice z dziejów miasta, pod red. Mirosława Krajeńskiego, Rypin 1994, s. 39-78.
Dworzaczek W., Przenikanie szlachty do stanu mieszczańskiego w Wielkopolsce w XVI i XVII w., [w:] Przegląd Historyczny, t. 47, z. 4, 1956, s. 656-684.
Gierszewski S., Migracje chłopów i szlachty do miast Pomorza Gdańskiego od połowy XVI do połowy XVII w., „Zapiski Historyczne”, z. 3, 1967.
Jedlicki J., Geneza wtórnego szlachectwa w Królestwie Polskim, [w:] Wiek XIX. Prace ofiarowane Stefanowi Kieniewiczowi w 60 rocznicę urodzin, Warszawa 1967.
Jedlicki J., Klejnot i bariery społeczne. Przeobrażenia szlachectwa polskiego w schyłkowym okresie feudalizmu, Warszawa 1968.
Rychlikowa I., Deklasacja drobnej szlachty polskiej w Cesarstwie Rosyjskim. Spór o „Pułapkę na szlachtę” Daniela Beauvois, [w:] Przegląd Historyczny, t. 79, z. 1, 1988, s. 121-147.
Sikorska-Kulesza J., Deklasacja drobnej szlachty na Litwie i Białorusi w XIX w., Pruszków 1995.
Szczygielski W., Zmiany w stanie posiadania i strukturze własnościowej szlachty powiatu wieluńskiego od połowy XVI do końca XVIII w., „Rocznik Łódzki”, t. 1, 1958.
Trepka Nekanda W., Liber Generationis Plebeanorum, Ossolineum 1963.
Tymieniecki K., Szlachta-mieszczanie w Wielkopolsce XV w. (1400-1475 r.), [w:] Miesięcznik Heraldyczny, t. 15, 1936, nr 10-12; t.16, 1937, nr 1-2.
Złotkowski P., Nazwiskotwórcza i modelowa funkcja formantu –ski/–cki w antroponimii szlachty i chłopów okolic Brańska na Podlasiu w XV-XIX wieku, [w:] Biełaruska-polskija mounyja, litaraturnyja, histarycznyja i kulturnyja suwjazi. Zbornik artykułau, Biełarusika-Albaruthenica 37, red. I. E. Bagdanowicz, M. I. Swistunowa, Minsk 2016, s. 80-90.
-
dzika_jagoda

- Posty: 178
- Rejestracja: sob 13 lip 2024, 19:33
bardzo dziękuję za cenne wskazówki 
Taka droga na skróty to jest to !
Ja od 300 lat mam przodków tylko i wyłącznie z Lubelszczyzny
Taka droga na skróty to jest to !
Ja od 300 lat mam przodków tylko i wyłącznie z Lubelszczyzny
Pozdrawiam,
Jagoda
*** Korzeniowski,Ostrowski, Sowiński, Ceglarski, Warchowski, Ozimek ,Gąsiorowski, Skoczewski, Grochowalski, Chmielowski, Mężeński ,Wilkoszewski ,Onuszkiewicz i wielu innych
Jagoda
*** Korzeniowski,Ostrowski, Sowiński, Ceglarski, Warchowski, Ozimek ,Gąsiorowski, Skoczewski, Grochowalski, Chmielowski, Mężeński ,Wilkoszewski ,Onuszkiewicz i wielu innych
-
Robert_Kostecki

- Posty: 1955
- Rejestracja: pn 14 wrz 2015, 18:33
Tak, jak napisał wyżej Henryk Pawłowski. Należy szczegółowo rozpatrywać poszczególne przypadki, oczywiście mając na względzie kilka możliwości. Generalizowanie można ewentualnie zastosować wówczas, jeżeli staniemy przed "murem".
Podam przykład z terenu pogranicza borowiacko-kociewskiego. Chodzi o wieś Osówek (nazwa alternatywna i zwyczajowa: Ossowka, Osówko) – wieś . Dawna polska nazwa Ossówek. Z tą miejscowością wchodzącą w skład królewszczyzn było związane nazwisko Osowicki lub Ossowicki (nie mylić z Osowskim). Dotarłem do dwóch dokumentów przechowywanych w AP w Gdańsku. Jeden, to przywilej z 1595 roku, w którym czytamy:
„Zofia z Fulsztyna na Świeciu i Lipnie Starościna – wiadomo czynię komu o tym wiedzieć będzie należało teraz i na wsze czasy potomne, że ja obmyśliwając rozszerzenie gruntów i przyczynienie zarośli w starostwie moim świeckim, zaprzedałam cztery włóki na pustym, dziedziczne Ossowko nazwany, robotnemu Łukaszowi Gąbce za złotych polskich sto i z łąkami i jeziorkami, w których ma mieć wolne ryb łowienie, Rózankiem, Sumionkiem, Puciazdą, przy których chować ma bydło, co chce, do tej roli ma łączki, które przeznacza się także u Starego Krza do Ławk na pograniczu, gdzie ich przeznaczenie jak, których ma zażywać wiecznemi czasy, ma wolność pszczoł, owiec chować. Piwa warzyć, chróstów na opał, drzewo do budowy w bliskości borach moich z mieszkańcami swemi, co podleżały. Będzie wolne od szarwarków. Ci dla szacunku, a my zaś dla lepszej wiary i sumienia dobrego przyznaliśmy, co dla lepszego potwierdzenia prawa mu to ręką własną podpiszajną i pieczęcią zapieczętowaną w Zamku Świeckim działo się dnia 13 listopada Anno 1595-tego Roku.”
Drugi dokument jest datowany na dzień 15 maja 1698 roku. Jan Stanisław na Jabłonowie Jabłonowski, starosta świecki, wobec upadku przywileju od przodków i po odtworzeniu utraconych dokumentów, nadał przywilej na karczmę w Osówku oraz ziemię i inne przywileje sławetnym Kazimierzowi i Jadwidze Osowickim oraz ich małżeńskim sukcesorom. Dokument zatwierdzony został przez króla Augusta II Mocnego w dniu 10 sierpnia 1698 roku.
Przeprowadziłem kwerendę w zachowanych metrykach kościelnych od 1670 roku. W Osówku mieszkańcy o nazwisku Osowicki lub Ossowicki po raz pierwszy pojawili się w 1742 roku. Metryka dotyczyła urodzin Piotra, syna Kazimierza i Jadwigi, małżonków Osowickich. W parafiach: Tuchola, Szlachta i Śliwice nazwisko Osowicki występuje dosyć licznie. Z zapisków ks. Stanisława Kujota wynika, że w 2 połowie XVII wieku odnotowano Tomasza Osowickiego, starostę cekcyńskiego rewiru bartniczego. Szczególnie licznie Osowiccy zamieszkiwali wieś Kiełpin k/Tucholi. Pod koniec XVIII wieku, nawet jeden z nich poślubił pannę z Osówka.
Zestawienie dat rocznych 1698 i 1742 raczej zaprzecza tezie, iż Kazimierz i Jadwiga Osowiccy, domniemani przodkowie Osowickich, później notowanych w Osówku, byli tymi samymi, co "sławetni" Kazimierz i Jadwiga wymienieni w przywileju z 1698 roku, ponieważ w 1742 roku w chwili chrztu Piotra, pierwszego swojego dziecka, musieliby liczyć ponad 60 lat [sic!].
Postawiłem więc tezę, że przodek Osowickich vel Ossowickich (być może był nim „robotny” Łukasz Gąbka wymieniony w akcie z 1595 roku) osiadł w dobrach królewskich, w których skład wchodził też Osówek. W tamtych czasach, chłopi pracujący w dobrach królewskich byli uwolnieni od tyraństwa panów. Z aktu z 1595 roku wynika, że Łukasz Gąbka nabył ziemię od starościny świeckiej, czyli stał się tzw. wolnym. Od nazwy dziedziczonej miejscowości, na modłę szlachecką, któryś z przedstawicieli tej rodziny nazwał się Osowickim. Takich przykładów jest więcej, np. Tuszkowscy ze wsi Tuszkowy w powiecie kościerskim, którzy nigdy szlachtą nie byli. Być może, któryś z dziedzicznych sołtysów Osówka osiadł w mieście Tuchola, stąd w akcie z 1698 roku Kazimierz Osowicki był określony mianem „sławetny”. Tak, jak wykazałem na drodze przeprowadzonej kwerendy, przed 1742 rokiem nazwisko Osowicki w Osówku nie występowało. Płynie stąd wniosek, że Osowiccy po 1698 roku powrócili do Osówka na dziedziczne dobra. Nie znajdziemy ich w spisach miejscowej szlachty.
Podam przykład z terenu pogranicza borowiacko-kociewskiego. Chodzi o wieś Osówek (nazwa alternatywna i zwyczajowa: Ossowka, Osówko) – wieś . Dawna polska nazwa Ossówek. Z tą miejscowością wchodzącą w skład królewszczyzn było związane nazwisko Osowicki lub Ossowicki (nie mylić z Osowskim). Dotarłem do dwóch dokumentów przechowywanych w AP w Gdańsku. Jeden, to przywilej z 1595 roku, w którym czytamy:
„Zofia z Fulsztyna na Świeciu i Lipnie Starościna – wiadomo czynię komu o tym wiedzieć będzie należało teraz i na wsze czasy potomne, że ja obmyśliwając rozszerzenie gruntów i przyczynienie zarośli w starostwie moim świeckim, zaprzedałam cztery włóki na pustym, dziedziczne Ossowko nazwany, robotnemu Łukaszowi Gąbce za złotych polskich sto i z łąkami i jeziorkami, w których ma mieć wolne ryb łowienie, Rózankiem, Sumionkiem, Puciazdą, przy których chować ma bydło, co chce, do tej roli ma łączki, które przeznacza się także u Starego Krza do Ławk na pograniczu, gdzie ich przeznaczenie jak, których ma zażywać wiecznemi czasy, ma wolność pszczoł, owiec chować. Piwa warzyć, chróstów na opał, drzewo do budowy w bliskości borach moich z mieszkańcami swemi, co podleżały. Będzie wolne od szarwarków. Ci dla szacunku, a my zaś dla lepszej wiary i sumienia dobrego przyznaliśmy, co dla lepszego potwierdzenia prawa mu to ręką własną podpiszajną i pieczęcią zapieczętowaną w Zamku Świeckim działo się dnia 13 listopada Anno 1595-tego Roku.”
Drugi dokument jest datowany na dzień 15 maja 1698 roku. Jan Stanisław na Jabłonowie Jabłonowski, starosta świecki, wobec upadku przywileju od przodków i po odtworzeniu utraconych dokumentów, nadał przywilej na karczmę w Osówku oraz ziemię i inne przywileje sławetnym Kazimierzowi i Jadwidze Osowickim oraz ich małżeńskim sukcesorom. Dokument zatwierdzony został przez króla Augusta II Mocnego w dniu 10 sierpnia 1698 roku.
Przeprowadziłem kwerendę w zachowanych metrykach kościelnych od 1670 roku. W Osówku mieszkańcy o nazwisku Osowicki lub Ossowicki po raz pierwszy pojawili się w 1742 roku. Metryka dotyczyła urodzin Piotra, syna Kazimierza i Jadwigi, małżonków Osowickich. W parafiach: Tuchola, Szlachta i Śliwice nazwisko Osowicki występuje dosyć licznie. Z zapisków ks. Stanisława Kujota wynika, że w 2 połowie XVII wieku odnotowano Tomasza Osowickiego, starostę cekcyńskiego rewiru bartniczego. Szczególnie licznie Osowiccy zamieszkiwali wieś Kiełpin k/Tucholi. Pod koniec XVIII wieku, nawet jeden z nich poślubił pannę z Osówka.
Zestawienie dat rocznych 1698 i 1742 raczej zaprzecza tezie, iż Kazimierz i Jadwiga Osowiccy, domniemani przodkowie Osowickich, później notowanych w Osówku, byli tymi samymi, co "sławetni" Kazimierz i Jadwiga wymienieni w przywileju z 1698 roku, ponieważ w 1742 roku w chwili chrztu Piotra, pierwszego swojego dziecka, musieliby liczyć ponad 60 lat [sic!].
Postawiłem więc tezę, że przodek Osowickich vel Ossowickich (być może był nim „robotny” Łukasz Gąbka wymieniony w akcie z 1595 roku) osiadł w dobrach królewskich, w których skład wchodził też Osówek. W tamtych czasach, chłopi pracujący w dobrach królewskich byli uwolnieni od tyraństwa panów. Z aktu z 1595 roku wynika, że Łukasz Gąbka nabył ziemię od starościny świeckiej, czyli stał się tzw. wolnym. Od nazwy dziedziczonej miejscowości, na modłę szlachecką, któryś z przedstawicieli tej rodziny nazwał się Osowickim. Takich przykładów jest więcej, np. Tuszkowscy ze wsi Tuszkowy w powiecie kościerskim, którzy nigdy szlachtą nie byli. Być może, któryś z dziedzicznych sołtysów Osówka osiadł w mieście Tuchola, stąd w akcie z 1698 roku Kazimierz Osowicki był określony mianem „sławetny”. Tak, jak wykazałem na drodze przeprowadzonej kwerendy, przed 1742 rokiem nazwisko Osowicki w Osówku nie występowało. Płynie stąd wniosek, że Osowiccy po 1698 roku powrócili do Osówka na dziedziczne dobra. Nie znajdziemy ich w spisach miejscowej szlachty.
-
Robert_Kostecki

- Posty: 1955
- Rejestracja: pn 14 wrz 2015, 18:33
-
klukowski_michael
- Posty: 4
- Rejestracja: pt 25 lip 2025, 23:18
Re: Deklasacja szlachty do stanu włościańskiego przed zaborami
Nie wiem, czy trafiłem we właściwe miejsce, ale na podstawie tego, co tu przeczytałem, możliwe, że deklasacja mogłaby również dotyczyć mojej rodziny. Kilka informacji z moich dotychczasowych badań:
Chodzi o rodzinę „Oleksy vel Klukowski”, która w aktach metrykalnych występuje naprzemiennie jako Oleksy i Klukowski (w większości jednak jako Oleksy, przy czym stare akta sądowe wyraźnie potwierdzają także używanie nazwiska Klukowski). Nazwisko Klukowski pasowałoby do kilku herbów występujących w okolicy, takich jak Jasieńczyk i Gozdawa na Mazowszu lub Korczak na Litwie. Istnieją także Klukowscy herbu Prus II, co również mogłoby mieć związek z Jaćwingami?
Zanim w drugiej połowie XIX wieku przenieśli się do Rajgrodu, mieszkali w sąsiedniej parafii Bargłów Kościelny, a dokładniej w Brzozówce. I właśnie tam występuje bardzo wielu Klukowskich i Oleksych.
Jerzy Wiśniewski pisze, że na tym obszarze osiedlała się tez szlachta mazowiecka, która jednak nie funkcjonowała już jako szlachta, lecz jako chłopi – czyli świadomie zrzekła się przywilejów szlacheckich w zamian za lepsze warunki życia (w Bargłowie przez wiele lat obowiązywała wolnizna).
W swoich badaniach dotarłem do XVIII wieku. Dla porządku zacznę nieco później, od:
Franciszek Oleksy vel Klukowski (1815–1888)
jego ojciec:
Bartłomiej Oleksy vel Klukowski (1777–1842)
oraz jego ojciec:
Adam Oleksy vel Klukowski — na którym utknąłem, ponieważ istnieje Adam Oleksy, który w momencie narodzin dziecka musiałby mieć zaledwie 17 lat, oraz dwóch Adamów Klukowskich.
Wszyscy w rodzinie występują w aktach jako „honestus” lub „czcigodny”.
Szczerze mówiąc, nie wiem już, gdzie dalej pytać i prowadzić badania.
Co o tym sądzicie? Czy ktoś ma jakieś wskazówki?
Czy to może być przypadek takiej deklasacji?
Jeśli znalazłby się doświadczony genealog, który chciałby się tym zająć, byłbym — o ile warunki byłyby odpowiednie — gotów zainwestować pieniądze w dalsze poszukiwania.
Chodzi o rodzinę „Oleksy vel Klukowski”, która w aktach metrykalnych występuje naprzemiennie jako Oleksy i Klukowski (w większości jednak jako Oleksy, przy czym stare akta sądowe wyraźnie potwierdzają także używanie nazwiska Klukowski). Nazwisko Klukowski pasowałoby do kilku herbów występujących w okolicy, takich jak Jasieńczyk i Gozdawa na Mazowszu lub Korczak na Litwie. Istnieją także Klukowscy herbu Prus II, co również mogłoby mieć związek z Jaćwingami?
Zanim w drugiej połowie XIX wieku przenieśli się do Rajgrodu, mieszkali w sąsiedniej parafii Bargłów Kościelny, a dokładniej w Brzozówce. I właśnie tam występuje bardzo wielu Klukowskich i Oleksych.
Jerzy Wiśniewski pisze, że na tym obszarze osiedlała się tez szlachta mazowiecka, która jednak nie funkcjonowała już jako szlachta, lecz jako chłopi – czyli świadomie zrzekła się przywilejów szlacheckich w zamian za lepsze warunki życia (w Bargłowie przez wiele lat obowiązywała wolnizna).
W swoich badaniach dotarłem do XVIII wieku. Dla porządku zacznę nieco później, od:
Franciszek Oleksy vel Klukowski (1815–1888)
jego ojciec:
Bartłomiej Oleksy vel Klukowski (1777–1842)
oraz jego ojciec:
Adam Oleksy vel Klukowski — na którym utknąłem, ponieważ istnieje Adam Oleksy, który w momencie narodzin dziecka musiałby mieć zaledwie 17 lat, oraz dwóch Adamów Klukowskich.
Wszyscy w rodzinie występują w aktach jako „honestus” lub „czcigodny”.
Szczerze mówiąc, nie wiem już, gdzie dalej pytać i prowadzić badania.
Co o tym sądzicie? Czy ktoś ma jakieś wskazówki?
Czy to może być przypadek takiej deklasacji?
Jeśli znalazłby się doświadczony genealog, który chciałby się tym zająć, byłbym — o ile warunki byłyby odpowiednie — gotów zainwestować pieniądze w dalsze poszukiwania.
-
Marcin4340
- Posty: 9
- Rejestracja: sob 13 gru 2025, 00:16
Re: Deklasacja szlachty do stanu włościańskiego przed zaborami
Witam!
Przytoczę obszerny fragment wypowiedzi z 28 VIII 2021 roku usera, który jest już chyba od lat nieobecny na forum, bo tyczyć się może moich antenatów:
----------------------------———------------------
"(...)Dopóki szlachcic mógł utrzymać najdrobniejszą choćby f’ortunkę, póty trzymał się swojej szlacheckiej ambicyi, – skoro wypadki losowe lub nędza wygnały go z ostatniego kawałka ziemi, porzucał szlachectwo, szedł w służbę za parobka, a jego dzieci traciły wszelką pamięć dawnego pochodzenia. Mieszkając przez jakiś czas w okolicy, w której się jeszcze dosyć zaścianków utrzymało, widziałem tego liczne i codzienne prawie przykłady. Drobny szlachcic, żyjący w nędzy i ciemnocie, dopóki ma choć parę morgów własnej ziemi, zachowuje całą staroszlachecką ambicyę, która głosiła, że: „szlachcic na zagrodzie, równa się nawet wojewodzie”. Przyszedłszy do ostatniej nędzy, skoro już utrzymać swego kawałka roli nie może, wyprzedaje wszystko cokolwiek posiada, nie sieje, nie orze, wyprowadza ostatnie ziarno, ostatnią słomkę do ludzi, płot pali, dach ze stoły obdziera, i dopiero spuściznę swoją sprzedaje, zostawiając następcy tylko niebo i ziemię. Wówczas wynosi się gdzieś o parę mil na komorne, dopóki ostatnia potrzeba nie zmusi go wejść w służbę i tym sposobem nie przemieni go w chłopa. Nędza i ciemnota, w połączeniu ze szlachecką hardością, doprowadza biednych tych ludzi do zepsucia i występku, stosunkowo daleko częściej niż chłopów. Ogromna masa szlachty tym sposobem przeszła w chłopów i z niemi się pomięszała; są w kraju okolice, niegdyś zaludnione prawie wyłącznie zaściankami, jak okolice Czerska i Góry – Kalwaryi, w których dziś nawet nie posłyszy o zagonowym szlachcicu. Gdzież są resztki albo wspomnienia, jakie szlacheckość w pieśni albo tradycyach powinna była pozostawić? – Spuścizna, jeżeli jaka była, powinna była przejść do ludu wiejskiego, i rzeczywiście przeszła, jak tego dowodzą szlacheckie pieśni i melodye, tu i ówdzie pomiędzy ludem powtarzane. Żyją wreszcie szczątki ostatnie tego społeczeństwa, czekając rychłej zagłady – i możemy przekonać się naocznie, że takowe w domowem pożyciu, w obyczajach, niczem się nie różnią od chłopstwa, niczego się nie nauczyły, ani też – prócz szlacheckiej ambicyi – niczego z przeszłości nie zapamiętały . Ludność ta wraz ze zbiedniałą wieśniaczą, przyjmując obowiązki i służbę u zamożniejszych gospodarzy i rzemieślników, gdziekolwiek takowa się nastręczy, przenosi się częstokroć do miast, i tu niemały także dostarcza kontyngens proletaryatowi miejskiemu.”
* Sosiński Jan – masztalerz – 15 XI 1787r.
…Rodem jestem ze wsi Suchożebry, dóbr szlacheckich, z parafii suchożrebskiej, o półtorej mili od miasta Siedlec sytuowanej. Lat mam blisko 30, religii katolickiej, kondycyi szlacheckiej, bez żadnej profesyi. Rodzice w dziecinnym wieku mnie odumarli, za życia bawili się rolnictwem w własnej posesyi. Po śmierci rodziców udałem się do krewnych, a najprzód u pana Podniesińskiego do wszelkiej domowej posługi lat 4, potem u niejakiego Gałeckiego do takowychże usług lat 3
* Pawłowski Jan – wyrobnik, tracz – 12 III 1788r.
…rodem jestem z Podlasia, ze wsi Wólki spod Drohiczyna, lat mam może 20, katolik, kondycyi szlacheckiej, rzemiosła żadnego nie umiem. Tu, w Warszawie, wyrobnictwem bawie się. Rodzice moi przed lat kilku pomarli; żyli także z wyrobnictwa. Ja zaś z młodości sługiwałem u chłopów do roboty wiejskiej
* Wysocki Józef – młynarz, mularz – 6 X 1788r.
…Rodziłem się w Warszawie, lat rachuję sobie 30, młodzian, religii katolickiej, kondycyi szlacheckiej, profesyi młynarz i mularz. Rodzice jeszcze żyją, ojciec bawi się ciesielstwem, przy którym ja zostaję(...)".
------------—-------------------------------------
Jak ulał pasuje to do historii moich odległych przodków ze strony ojca, którzy w XIX wieku mieszkali właśnie we wspomnianych okolicach Czerska i Góry Kalwarii. Zmarły ponad 30 lat temu dziadek opowiadał o szlacheckim pochodzeniu tej gałęzi rodziny. Mało kto z krewnych wierzył jednak w autentyczność tych historii, zwłaszcza, że dziadek lubił fantazjować... Jeziorkowie, Wyszogrodzcy, Folwarscy, Kozłowscy, Janiszewscy - to nazwiska brzmiące jakby szlachecko. Żyli np. w Mikówcu, Cendrowicach, Brzuminie, Sobikowie, Dobieszynie, Baniosze, Sobieniach i Górze Kalwarii. Przejrzałem ich akty metrykalne z XIX wieku w genetece - i wszyscy określani są jako chłopi - gospodarze, włościanie, jednak głównie jako wyrobnicy. Ani śladu szlacheckości. Akty z XVIII wieku i wcześniejsze są niestety niedostępne w formie cyfrowej. Nie mam więc na razie możliwości sprawdzić, czy moi przodkowie to spauperyzowana jeszcze przed rozbiorami szlachta, która weszła w mariaże z rodami chłopskimi (Królakowie, Doba/oszowie, Szymańscy, Osiadacz a opowieści dziadka to echo dawnych historii szlacheckich sprzed ponad 2-óch wieków, czy jednak byli to odwieczni chłopi, o przypadkowej zbieżności nazwisk z rodzinami szlacheckimi a opowieści dziadka to bajki z mchu i paproci. Jak mogę zweryfikować te opowieści? Najprościej było by znaleźć akty metrykalne rodziców i dziadków najstarszych znanych mi Jeziorków, Folwarskich, Wyszogrodzkich etc, w których odnotowany byłby ich status (czy laborus, czy nobil), czy te dokumenty jednak gdzieś istnieją?
- Marcin
Przytoczę obszerny fragment wypowiedzi z 28 VIII 2021 roku usera, który jest już chyba od lat nieobecny na forum, bo tyczyć się może moich antenatów:
----------------------------———------------------
"(...)Dopóki szlachcic mógł utrzymać najdrobniejszą choćby f’ortunkę, póty trzymał się swojej szlacheckiej ambicyi, – skoro wypadki losowe lub nędza wygnały go z ostatniego kawałka ziemi, porzucał szlachectwo, szedł w służbę za parobka, a jego dzieci traciły wszelką pamięć dawnego pochodzenia. Mieszkając przez jakiś czas w okolicy, w której się jeszcze dosyć zaścianków utrzymało, widziałem tego liczne i codzienne prawie przykłady. Drobny szlachcic, żyjący w nędzy i ciemnocie, dopóki ma choć parę morgów własnej ziemi, zachowuje całą staroszlachecką ambicyę, która głosiła, że: „szlachcic na zagrodzie, równa się nawet wojewodzie”. Przyszedłszy do ostatniej nędzy, skoro już utrzymać swego kawałka roli nie może, wyprzedaje wszystko cokolwiek posiada, nie sieje, nie orze, wyprowadza ostatnie ziarno, ostatnią słomkę do ludzi, płot pali, dach ze stoły obdziera, i dopiero spuściznę swoją sprzedaje, zostawiając następcy tylko niebo i ziemię. Wówczas wynosi się gdzieś o parę mil na komorne, dopóki ostatnia potrzeba nie zmusi go wejść w służbę i tym sposobem nie przemieni go w chłopa. Nędza i ciemnota, w połączeniu ze szlachecką hardością, doprowadza biednych tych ludzi do zepsucia i występku, stosunkowo daleko częściej niż chłopów. Ogromna masa szlachty tym sposobem przeszła w chłopów i z niemi się pomięszała; są w kraju okolice, niegdyś zaludnione prawie wyłącznie zaściankami, jak okolice Czerska i Góry – Kalwaryi, w których dziś nawet nie posłyszy o zagonowym szlachcicu. Gdzież są resztki albo wspomnienia, jakie szlacheckość w pieśni albo tradycyach powinna była pozostawić? – Spuścizna, jeżeli jaka była, powinna była przejść do ludu wiejskiego, i rzeczywiście przeszła, jak tego dowodzą szlacheckie pieśni i melodye, tu i ówdzie pomiędzy ludem powtarzane. Żyją wreszcie szczątki ostatnie tego społeczeństwa, czekając rychłej zagłady – i możemy przekonać się naocznie, że takowe w domowem pożyciu, w obyczajach, niczem się nie różnią od chłopstwa, niczego się nie nauczyły, ani też – prócz szlacheckiej ambicyi – niczego z przeszłości nie zapamiętały . Ludność ta wraz ze zbiedniałą wieśniaczą, przyjmując obowiązki i służbę u zamożniejszych gospodarzy i rzemieślników, gdziekolwiek takowa się nastręczy, przenosi się częstokroć do miast, i tu niemały także dostarcza kontyngens proletaryatowi miejskiemu.”
* Sosiński Jan – masztalerz – 15 XI 1787r.
…Rodem jestem ze wsi Suchożebry, dóbr szlacheckich, z parafii suchożrebskiej, o półtorej mili od miasta Siedlec sytuowanej. Lat mam blisko 30, religii katolickiej, kondycyi szlacheckiej, bez żadnej profesyi. Rodzice w dziecinnym wieku mnie odumarli, za życia bawili się rolnictwem w własnej posesyi. Po śmierci rodziców udałem się do krewnych, a najprzód u pana Podniesińskiego do wszelkiej domowej posługi lat 4, potem u niejakiego Gałeckiego do takowychże usług lat 3
* Pawłowski Jan – wyrobnik, tracz – 12 III 1788r.
…rodem jestem z Podlasia, ze wsi Wólki spod Drohiczyna, lat mam może 20, katolik, kondycyi szlacheckiej, rzemiosła żadnego nie umiem. Tu, w Warszawie, wyrobnictwem bawie się. Rodzice moi przed lat kilku pomarli; żyli także z wyrobnictwa. Ja zaś z młodości sługiwałem u chłopów do roboty wiejskiej
* Wysocki Józef – młynarz, mularz – 6 X 1788r.
…Rodziłem się w Warszawie, lat rachuję sobie 30, młodzian, religii katolickiej, kondycyi szlacheckiej, profesyi młynarz i mularz. Rodzice jeszcze żyją, ojciec bawi się ciesielstwem, przy którym ja zostaję(...)".
------------—-------------------------------------
Jak ulał pasuje to do historii moich odległych przodków ze strony ojca, którzy w XIX wieku mieszkali właśnie we wspomnianych okolicach Czerska i Góry Kalwarii. Zmarły ponad 30 lat temu dziadek opowiadał o szlacheckim pochodzeniu tej gałęzi rodziny. Mało kto z krewnych wierzył jednak w autentyczność tych historii, zwłaszcza, że dziadek lubił fantazjować... Jeziorkowie, Wyszogrodzcy, Folwarscy, Kozłowscy, Janiszewscy - to nazwiska brzmiące jakby szlachecko. Żyli np. w Mikówcu, Cendrowicach, Brzuminie, Sobikowie, Dobieszynie, Baniosze, Sobieniach i Górze Kalwarii. Przejrzałem ich akty metrykalne z XIX wieku w genetece - i wszyscy określani są jako chłopi - gospodarze, włościanie, jednak głównie jako wyrobnicy. Ani śladu szlacheckości. Akty z XVIII wieku i wcześniejsze są niestety niedostępne w formie cyfrowej. Nie mam więc na razie możliwości sprawdzić, czy moi przodkowie to spauperyzowana jeszcze przed rozbiorami szlachta, która weszła w mariaże z rodami chłopskimi (Królakowie, Doba/oszowie, Szymańscy, Osiadacz a opowieści dziadka to echo dawnych historii szlacheckich sprzed ponad 2-óch wieków, czy jednak byli to odwieczni chłopi, o przypadkowej zbieżności nazwisk z rodzinami szlacheckimi a opowieści dziadka to bajki z mchu i paproci. Jak mogę zweryfikować te opowieści? Najprościej było by znaleźć akty metrykalne rodziców i dziadków najstarszych znanych mi Jeziorków, Folwarskich, Wyszogrodzkich etc, w których odnotowany byłby ich status (czy laborus, czy nobil), czy te dokumenty jednak gdzieś istnieją?
- Marcin