Deklasacja szlachty do stanu włościańskiego przed zaborami

Szlachectwo, heraldyka

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie, adamgen

Chet_Sikora

Sympatyk
Posty: 38
Rejestracja: pt 20 sie 2021, 07:58

Post autor: Chet_Sikora »

Doceniam możliwość przeczytania tego postu. Powyższe dyskusje dostarczyły znacznie bardziej osobistego zrozumienia definicji, historii, zwyczajów i kultury.
Dziękuję,
Chet Sikora
aneta.janas

Sympatyk
Adept
Posty: 22
Rejestracja: czw 10 wrz 2020, 14:52
Lokalizacja: ŻYRARDÓW

Post autor: aneta.janas »

"Jeżeli ubogi szlachcic, a już tym bardziej zdeklasowany w XVIII-XIX wieku, przeprowadził się z kresów wschodnich do centralnej Polski w poszukiwaniu pracy"

Czy są jakieś opracowania odnośnie takich przypadków? Poczytałabym.
Pozdrawiam,
Aneta

Moje parafie: Łany Wielkie, Żarnowiec, Mstyczów, Niedźwiedź, Książ Wielki, Tczyca
nazwiska: Janas, Lipiński, Heruciński, Leszczyńska, Marszycka
Szczeszek

Sympatyk
Posty: 119
Rejestracja: śr 27 maja 2020, 15:01

Post autor: Szczeszek »

Z kresów może nie, ale z Podlasia do Warszawy tak. Być może impulsem było osierocenie w wieku 4 lat i decyzja rodziny by wysłać do Warszawy mojego prapradziadka. Rodzina nie przeszła "legitymacji". Nie miała wystarczającego majątku. Prapardziadek został mistrzem kowalskim.

Magda
jamiolkowski_jerzy

Sympatyk
Adept
Posty: 3178
Rejestracja: śr 28 kwie 2010, 19:24

Post autor: jamiolkowski_jerzy »

"Jeżeli ubogi szlachcic, a już tym bardziej zdeklasowany w XVIII-XIX wieku, przeprowadził się z kresów wschodnich do centralnej Polski w poszukiwaniu pracy"
Czy są jakieś opracowania odnośnie takich przypadków? Poczytałabym.
Obawiam się, że takiego całościowego opracowania nie ma . Ale można ten problem zgłębiać przez analizę metryk migrantów. Najłatwiej to robić w oparciu o metryki warszawskie, głównie śluby. Najłatwiej ale najsensowniej bowiem Warszawa była największym celem migracji. Metryki pozwalają na ocenę statusu społecznego migrantów. Jest tylko jeden warunek musimy wiedzieć jakich nazwisk szukamy. Czyli wiedzy o regionie z którego migrowali. I jeszcze jedna uwaga z moich kwerend. Ze wsi na wschodzie daleko na wieś do centralnej Polski nie migrowali. Nie znam takiego przypadku. Najmowali się co najwyżej w pobliskich majątkach, Dalekie migracje były do miast.
Zrobiłem taki warszawski spis dla Jamiołkowskich. Dla chętnych do wglądu
http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata ... =&lp=2&QI=
a konkretnie od strony 314. Warszawa. W tym miejscu konieczne wyjaśnienie. Uważam że tereny mojego bielskiego Podlasia można zaliczyć do kresów bowiem migracje spoza tereny Królestwa Polskiego były migracją z zagranicy, trudna do zrealizowania dla migracji zarobkowej a o takiej trzeba mówić w przypadku deklasującej się drobnej szlachty. Jako wyraz tych trudności niech posłuży fakt że do pobliskiego Białegostoku (ale już poza granica Królestwa emigrowali tylko liczeni na palcach Jamiołkowscy , do Warszawy wyniosło się blisko setki, może i więcej bo nie liczyłem. Powód oczywisty -na Narwi była granica i do migracji potrzebne była zgoda (paszport) .
Jakie główne wnioski płyną z tego spisu. Końcówka XVIII i pierwsza polowa XIX wieków to migracja zamożniejszych. Niektórzy Jamiołkowscy, posiadają wymienione w spisach Warszawy domy. Nieliczni obejmują niskie urzędy, są szumnie zwani „fabrykanci” zajmujący się produkcją krochmalu, generalnie „moi” trzymają się „spożywki” np. handlu wiktuałami ,są ogrodnicy, relatywnie sporo organistów. Są w tej liczbie wylegitymowani. Tak się składa ,ze wiem z jakich rodzin (o jakim statusie) migrowali i nie był to jeszcze wtedy status zmuszający do wyjazdu za chlebem
Z czasem do Warszawy przynosi się ich coraz więcej, szczególny przyrost następuje po uruchomieniu kolei warszawsko wileńskiej (1862). W tej liczbie coraz więcej biedoty. Kobiety to oczywiście służące , a mężczyźni to głównie wyrobnicy, szewcy , furmani i dorożkarze. Widać coraz wyraźniejszy podział . W rodowym gnieździe bogatszym w Warszawie też się raczej relatywnie lepiej wiedzie. Szczególnie przedstawicielom, krza kowalaków (Jan zwany jest królem dorożkarzy, był także wielkim producentem powozów) . Ale było jeszcze kilku pisanych obywatel (choć się nie legitymowali) a także przedstawicieli już nowoczesnych zawodów technicznych. Stanowili jednak mniejszość w morzu pospólstwa i biedoty. Zawrotnych karier jednak nie odnotowałem.
Nie zrobiłem takiego spisu dla innych nazwisk, przedstawiciel drobnej podlaskiej szlachty. Ale nawet pobieżny przegląd na genealodzy w genetece i metrykach ukazuje podobną sytuację u Stypułkowskich, Łapińskich, Perkowskich, Kamieńskich, Roszkowskich i wszystkich innych. Jednym udawało się lepiej, innym gorzej. Generalnie - startowa sytuacja majątkowa rzutował na warszawski status. Ale także ważne były wrodzona zaradność i szczęście.
Awatar użytkownika
Tomasz_Lenczewski

Sympatyk
Posty: 2237
Rejestracja: ndz 26 wrz 2010, 14:41
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Tomasz_Lenczewski »

Dobrym przykładem może tu być Roman Dmowski, którego obaj rodzice pochodzili z drobnej szlachty. Ojciec był brukarzem. Matka natomiast miała pochodzić z rodziny, która już w XVIII w. utraciła szlachectwo z powodu zajęcia się rzemiosłem.
aneta.janas

Sympatyk
Adept
Posty: 22
Rejestracja: czw 10 wrz 2020, 14:52
Lokalizacja: ŻYRARDÓW

Post autor: aneta.janas »

Dzięki. Tak, w Warszawie znalazłam jednego z moich Marszyckich, ślusarza (po powstaniu listopadowym). Ale bardziej intryguje mnie jego dziadek, Walenty Formowicz, który w 1781 ożenił się w Kliszowie, parafia Kije (koło Pińczowa). W Genetece nie ma nikogo starszego o tym nazwisku, w żadnym województwie, ale jakaś bezimienna Formowicz pojawia się później w Daszowie, parafia Ilińce. Dlatego zastanawiam się, czy Walenty mógł z tamtych okolic przed 1781 przywędrować w okolice Pińczowa.
Pozdrawiam,
Aneta

Moje parafie: Łany Wielkie, Żarnowiec, Mstyczów, Niedźwiedź, Książ Wielki, Tczyca
nazwiska: Janas, Lipiński, Heruciński, Leszczyńska, Marszycka
pawel_po

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 84
Rejestracja: ndz 20 sty 2008, 04:37
Kontakt:

Post autor: pawel_po »

Tomasz_Lenczewski pisze:Dobrym przykładem może tu być Roman Dmowski, którego obaj rodzice pochodzili z drobnej szlachty. Ojciec był brukarzem. Matka natomiast miała pochodzić z rodziny, która już w XVIII w. utraciła szlachectwo z powodu zajęcia się rzemiosłem.
Tomku, wg Zbigniewa Wąsowskiego "Monografia parafii Rozbity Kamień na Podlasiu", dwaj starsi bracia Romana - Julian i Wacław - "wyelgitymowali się w Królestwie Polskim ze szlachectwa" (s. 106). Wąsowski podaje to za Bonieckim.

Paweł
Szablewski_P

Sympatyk
Posty: 159
Rejestracja: czw 18 cze 2020, 20:49

Post autor: Szablewski_P »

Jako, że temat już dawno wypłynął poza kwestie deklasacji pod zaborami dodam i swoje anegdotki pół żartem pół serio - współczesne:
1) Mam koleżankę w pracy (handel), która sobie dorabia mając główną pracę na politechnice (mgr inż. od ćwiczeń). Zabiera się za doktorat. Zapytała się mnie pół żartem pół serio (znając moje zainteresowania) czy jak zrobi doktorat to czy będzie jej wypadało dalej dorabiać sobie w handlu (gdzie zarabia wcale niezłe pieniądze). Odpowiedziałem, że mgr inż. to tytuł zawodowy, ale dr to już naukowy a zatem "szlachecki"- noblesse oblige - nie będziesz mogła zatem już handlem się zajmować.

2) W tej samej pracy tylko w innym mieście tak się zżyłem z kolegami, że każdemu zrobiłem drzewko (Poznań, a zatem prosta sprawa- w 15 minut wyskakiwali 6xpradziadkowie również dzięki WAM). Jednemu koledze drzewka robić nie musiałem, bo się dowiedział w wieku ok. 30 lat - dopiero ode mnie, że ojciec jego matki jest w sumie... nadal hrabią dla którego książęta Czartoryscy to jak bracia. To tak w kwestii "zapominania" i całkiem serio zapominania o jakimś zaściankowym szlachectwie z którego robi się tutaj czasem wydarzenie :P

W kwestii mojego osobistego drzewa- kilku chłopów śmierdzi mi dawnym szlachectwem (Wawrowski, Rogoziński, Ogłoziński, Tłokiński - wszyscy ziemia sieradzko-łęczycka), ale kręciłoby mnie tylko o tyle o ile pozwoliłoby mi to pchnąć drzewa dalej, bo ze względu na szybką pauperyzację (laboris już ok. 1750) raczej dworkowi nigdy nie byli :P
aweł
Mam przodków z okolic Warty (Sieradzkie) i Pleszewa (Kaliskie) - także jakby co - PW :)
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

herbowi noblesse to tylko (albo aż) ochrona herbowych handlowców, ich szlaków, organizacji
no od pewnego poziomu, dr mało chyba..odpowiednicy "prof." może mieli tego świadomość, detaliści i szaraczki chyba nie...chociaż może..skoro tak rzadko i niechętnie zjawiali nie na innych głosowaniach niż sejmikowe lokalne, to może wiedzieli jak "wiele znaczą"

może tak poznańsko bardziej: jak handlowiec idzie w doktoraty, to może mieć problemy zdrowotne (nawet we Wiedniu)
Bez PW. Korespondencja poprzez maila:
https://genealodzy.pl/index.php?module= ... 3odzimierz
Szablewski_P

Sympatyk
Posty: 159
Rejestracja: czw 18 cze 2020, 20:49

Post autor: Szablewski_P »

Sroczyński_Włodzimierz pisze: może tak poznańsko bardziej: jak handlowiec idzie w doktoraty, to może mieć problemy zdrowotne (nawet we Wiedniu)
:lol: :lol: :lol: złośliwy jesteś "fest" Włodzimierzu :) Pozdrawiam
aweł
Mam przodków z okolic Warty (Sieradzkie) i Pleszewa (Kaliskie) - także jakby co - PW :)
Aquila

Sympatyk
Posty: 185
Rejestracja: wt 16 sty 2018, 02:03

Post autor: Aquila »

Zastanowiło mnie stwierdzenie, że w danej miejscowości istniały dwie rodziny o tym samym nazwisku, które "z pewnością nie były spokrewnione". Skąd taka pewność? Jeśli metryki urywają się na, powiedzmy, 1750 roku - jaka pewność, że te dwie rodziny to nie gałęzie jednej i tej samej, które rozeszły się, powiedzmy, w 1600 roku? 150 lat to szmat czasu.

Temat ciekawi mnie, bo nazwisko mam takie same jak stara szlachta wywodząca się z tego regionu jeszcze z XIV wieku. Przedstawiciele tego rodu zasiadali na urzędach w okolicy. Jest ponoć jakaś wzmianka o jednym z przedstawicieli tego rodu który z powodu małżeństwa przeniósł się w XVII wieku bodajże do wsi kilkanaście kilometrów od wsi moich przodków. Jednak najstarsze metryki sięgające lat 1770 wykazują, że moi bezpośredni przodkowie o tym nazwisku to chłopi odrabiający pańszczyznę. Nie znając realiów tamtych czasów nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony czytam o tym, że szlachta mogła spaść do poziomu chłopów pańszczyźnianych, z drugiej widzę teksty w których mowa o tym, że szlachta, nawet najbiedniejsza, prawa swoje zachowywała i dbała o pamięć o swoich korzeniach. I komu tu wierzyć?
Pozdrawiam,
Mirek
Awatar użytkownika
Krystyna.waw

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 5525
Rejestracja: czw 28 kwie 2016, 17:09

Post autor: Krystyna.waw »

Mogło być jeszcze tak, że chłop bez nazwiska (kiedyś ich nie mieli) zaczął być nazywany tak jak dziedzic (właściciel dzierżawca) wsi.
Zobacz rozdział: Zmiana nazwisk
https://ornatowski.com/nazwiska/pochodz ... ka-ludowe/
Krystyna
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
Aquila

Sympatyk
Posty: 185
Rejestracja: wt 16 sty 2018, 02:03

Post autor: Aquila »

Tak, wiem, ale tej wsi ta rodzina nigdy nie posiadała z tego co mi wiadomo. Jako właściciele i dziedzice zawsze wymieniane są inne rody. Również w pobliżu nie posiadała niczego z tego co mi wiadomo. Było ponoć jakieś małżeństwo (mój brat tak twierdzi, że kiedyś dogrzebał się do takiej informacji, ale nie ma żadnego dokumentu a ja nie znalazłem żadnego potwierdzenia np w zachowanych metrykach żeby jacyś potomkowie tam mieszkali) które miało mieć miejsce jakieś 15 km od wsi moich przodków, ale nie wiem na jakiej dokładnie zasadzie to wówczas wyglądało (czy mąż oficjalnie przejmował dobra żony itd).
Pozdrawiam,
Mirek
Awatar użytkownika
Markowski_Maciej

Członek PTG
Adept
Posty: 948
Rejestracja: ndz 09 maja 2010, 22:22
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Markowski_Maciej »

Szablewski_P pisze:Jako, że temat już dawno wypłynął poza kwestie deklasacji pod zaborami dodam i swoje anegdotki pół żartem pół serio - współczesne:
1) Mam koleżankę w pracy (handel), która sobie dorabia mając główną pracę na politechnice (mgr inż. od ćwiczeń). Zabiera się za doktorat. Zapytała się mnie pół żartem pół serio (znając moje zainteresowania) czy jak zrobi doktorat to czy będzie jej wypadało dalej dorabiać sobie w handlu (gdzie zarabia wcale niezłe pieniądze). Odpowiedziałem, że mgr inż. to tytuł zawodowy, ale dr to już naukowy a zatem "szlachecki"- noblesse oblige - nie będziesz mogła zatem już handlem się zajmować.
W kwestii formalnej:
doktor to nie jest tytuł naukowy. Jest tylko jeden tytuł naukowy: profesor (tzw. belwederski, bo jest też uczelniany i licealny).
Doktor to stopień naukowy, tak jaki doktor habilitowany.
Pozdrawiam
Maciej

http://KimOnibyli.pl
dzika_jagoda

Sympatyk
Posty: 178
Rejestracja: sob 13 lip 2024, 19:33

Post autor: dzika_jagoda »

Ja mam następującą zagwozdkę...
czy tu jest błąd ?

https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/en/ ... d08c1547c4

jest napisane w akcie 67 z parafii Wąwolnica

że rodzice zmarłego byli właścicielami części wsi Konopnica...
czy to może być jakiś błąd?

Zastanawiam się, ponieważ mój przodek i jego żona ,wspomniany w akcie zgonu tej osoby (Błażeja Andrzeja Warchowskiego) są wymienieni jako właściciele części wsi...a pobrali się w 1780 roku i pan młody Stefanus Warchowski był określony jako "honestus" ,czy to możliwe ,aby był właścicielem części wsi Konopnica będąc "honestus" ? Czy może dzierżawił tę wieś albo jego żona dostała na przykład takie wiano?

Nadmienię tylko ,że Szczepan Warchowski
brał ślub w Konopnicy z Krystyną Zybicher
i jeśli nie ma pomyłki w księgach to on miał 38 lat w chwili ślubu a ona 16 :/

Ona zmarła w wieku 35 lat w 1799 roku a on w 1813 roku w wieku 71 lat...

Jednakże nie wiem co się mogło stać z "częścią wsi Konopnica" ,bo już w 1804 Warchowscy rodzili się w Wąwolnicy
Ostatnio zmieniony śr 13 lis 2024, 14:48 przez dzika_jagoda, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam,
Jagoda

*** Korzeniowski,Ostrowski, Sowiński, Ceglarski, Warchowski, Ozimek ,Gąsiorowski, Skoczewski, Grochowalski, Chmielowski, Mężeński ,Wilkoszewski ,Onuszkiewicz i wielu innych :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Szlachta, herbarze”