Strona 9 z 9
: wt 13 lis 2018, 21:25
autor: lukas_07
Dekret ogólny w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych w Kościele katolickim jak sama nazwa wskazuje dotyczy osób fizycznych. Jeżeli poszukiwania genealogiczne dotyczą osób żyjących to ten dekret ma jak najbardziej zastosowanie. W większości poszukiwania dotyczą jednak osób nieżyjących i ten dekret nie może mieć zastosowania w takich przypadkach.
Jeżeli ksiądz odmawia udostępnienia to powinien podać podstawę odmowy wynikającą z jakiegoś rozporządzenia kurii czy jeszcze innego dokumentu czy to nawet ze złego stanu ksiąg. Problemem jest również to, że w kancelariach parafialnych znaczną większość spraw wszystko załatwia się na "słowo" więc w przypadku odmowy nie ma nawet jej pisemnego potwierdzenia.
Pozdrawiam
Łukasz
: śr 14 lis 2018, 09:34
autor: bezkropki
lukas_07 pisze: Dekret ogólny w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych w Kościele katolickim jak sama nazwa wskazuje dotyczy osób fizycznych. Jeżeli poszukiwania genealogiczne dotyczą osób żyjących to ten dekret ma jak najbardziej zastosowanie. W większości poszukiwania dotyczą jednak osób nieżyjących i ten dekret nie może mieć zastosowania w takich przypadkach.
Jeżeli ksiądz odmawia udostępnienia to powinien podać podstawę odmowy wynikającą z jakiegoś rozporządzenia kurii czy jeszcze innego dokumentu czy to nawet ze złego stanu ksiąg. Problemem jest również to, że w kancelariach parafialnych znaczną większość spraw wszystko załatwia się na "słowo" więc w przypadku odmowy nie ma nawet jej pisemnego potwierdzenia.
Pozdrawiam
Łukasz
Mód prawdy płynie z Twych ust. Jednakowoż trudno czasem z upartym księdzem się kłócić. Spotkałam osoby dla których ochrona danych osobowych = ochrona dóbr osobistych. Jednak walenie głową w mur (tu: nauczanie podstaw prawnych) nie ma sensu. Lepiej udać, że dekret to po prostu "ogólne zasady udostępniania ksiąg wszelakich". - Są spisane zasady i tych zasad się trzymajmy, bez względu czy osoba żyje, czy nie - ta robocza zasada czasem ratuje sytuację i pozwala uniknąć "nie, bo nie". Zwł. że część danych ksiądz musi udostępnić "z ustawy" (z racji tego, że w danym okresie czasu parafia była USC), a część, to tylko takie tam "notatki wyznaniowe" (w okresach, gdy parafia nie była USC) ( upraszczam oczywiście), ale weź się kłóć, której jest które... lepiej rznąć głupa i iść po linii "zasad ogólnych dekretu".
Natomiast co do załatwiania na słowo, to właśnie dlatego osobiście wolę i doradzam pisać niż dzwonić. Pisane zostaje (oczywiście zostawiamy sobie kopie wysłanych przez nas listów i dołączamy do nich dowód nadania listu poleconego). Brak odpowiedzi w terminie zwyczajowego miesiąca też swoje znaczy i też może zostać później użyty jako argument przed, bo ja wiem? Radą parafialną? Biskupem?
Mała dorada (nie do Ciebie, tylko do początkujących): wspomniano już gdzieś, że do listu z prośbą dobrze jest dołączyć znaczki pocztowe - drobna uprzejmość też czasem pomaga.
Podsumowując: prawo swoje, życie - swoje.
: śr 14 lis 2018, 11:51
autor: slawek_krakow
Abstrahując od RODO, UOODO i innych, które i tak w większości przypadków stanowią wymówkę, zazwyczaj skuteczną, to impertynencja i nieuzasadniona roszczeniowość w kontaktach z parafią, przeważnie skutecznie zamyka drzwi kancelarii. Gorzej, że nie tylko impertynentom i "roszczeniowcom". Również tym, którzy przychodzą po nich...
: śr 14 lis 2018, 12:30
autor: Sroczyński_Włodzimierz
"nieuzasadniona roszczeniowość w kontaktach z parafią"
...nawet więcej - nieuzasadniona bywa często nie tylko roszczeniowość, ale i sama obecność
od odpisów, kopii udostępnienia konkretnego aktu jest USC/AP nie parafia (oczywiście jeśli USC/AP ma)
: śr 14 lis 2018, 14:41
autor: Albin_Kożuchowski
Proszę szanownych forumowiczów. Ta dyskusja niczego nie wyjaśni. A sprawa jest prosta. Wszystko zależy od proboszcza, jeśli chodzi o parafie. Te powoływanie się na jakieś przepisy, ustalenia, zasady nic tu nie mają do rzeczy. Jest pan i władca i on decyduje. Przykład: pytam w parafii o księgi z XVIII wieku i dostaję odpowiedź, że oddano je do archiwum diecezjalnego. Pytam w archiwum, tam nic na ten temat nie wiedzą. Pytam, kto mija się z prawdą? Milczenie jest złotem. Ale przyjeżdża gość z USA i zielony datek dla proboszcza czyni cuda. Są księgi. Wiedząc o tym znowu idę do proboszcza i słyszę, że księgi są oddane...A ja zielonych papierków nie mam. Ot i cały problem. Oczywiście, jak wszędzie są wyjątki.