Prośba o pomoc w tłumaczeniu-stanu,zawodu...
Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie
-
Krzysieksaf

- Posty: 117
- Rejestracja: pn 25 cze 2012, 15:56
Re: Zawody po łacinie
Witam, narobiłem trochę zamieszania.
Oto sprostowanie :
Osoby te mieszkały w Galicji, niedaleko Wadowic. Tomasz Koim/Kaim(ok 1771) był prawdopodobnie najstarszym synem Jakuba i Agnieszki Gąsiorowskiej. Jego ojciec był kmieciem. Tomasz ożenil się z Justyną Gąsiór w 1794 roku i mieli 11 dzieci. Przy pierwszym akcie urodzenia dzieci tomasza i Justyny jest on wymieniany jako "gazarius", przy następnych już jako "horulanus". Także połowa dzieci, która przeżyla(chodzi mi o synów) także byli wymieniani jako "hortulanus".
Wracając do Jakuba kmiecia, ojca Tomasza . Po śmierci matki Tomasza, Jakub ożenił się Katarzyną Woźniak . Miał z nią 4 dzieci. Również Tomasza(1796), który się ożenił (z Franciszką Ogiegło). Był wymieniany jako "kmieć",m a także Tomasz "cassarius" syn Jakuba "cassariusa".
Tutaj porządkując moją rodzinna genealogię miałem kilka problemów. Otóż mój 4x pradziadek - Tomasz Koim syn Tomasza i Justyny (ur 1796) ożenił sie w sąsiedniej wsi z Jadwigą Karpińską. Przez cały czas sądziłem , że mój 4x pradziadek jest synem Jakuba (chodzi mi o drugiego Tomasza (1796)), a on okazał się synem Tomasza i Justyny (urodził sie także w 1796 roku) i stąd mój błąd. Poznalem to dopiero , po tym, ze kilka dzieci Tomasza i Jadwigi urodziło się w mojej prafii.
Pozdrawiam Krzysztof
Oto sprostowanie :
Osoby te mieszkały w Galicji, niedaleko Wadowic. Tomasz Koim/Kaim(ok 1771) był prawdopodobnie najstarszym synem Jakuba i Agnieszki Gąsiorowskiej. Jego ojciec był kmieciem. Tomasz ożenil się z Justyną Gąsiór w 1794 roku i mieli 11 dzieci. Przy pierwszym akcie urodzenia dzieci tomasza i Justyny jest on wymieniany jako "gazarius", przy następnych już jako "horulanus". Także połowa dzieci, która przeżyla(chodzi mi o synów) także byli wymieniani jako "hortulanus".
Wracając do Jakuba kmiecia, ojca Tomasza . Po śmierci matki Tomasza, Jakub ożenił się Katarzyną Woźniak . Miał z nią 4 dzieci. Również Tomasza(1796), który się ożenił (z Franciszką Ogiegło). Był wymieniany jako "kmieć",m a także Tomasz "cassarius" syn Jakuba "cassariusa".
Tutaj porządkując moją rodzinna genealogię miałem kilka problemów. Otóż mój 4x pradziadek - Tomasz Koim syn Tomasza i Justyny (ur 1796) ożenił sie w sąsiedniej wsi z Jadwigą Karpińską. Przez cały czas sądziłem , że mój 4x pradziadek jest synem Jakuba (chodzi mi o drugiego Tomasza (1796)), a on okazał się synem Tomasza i Justyny (urodził sie także w 1796 roku) i stąd mój błąd. Poznalem to dopiero , po tym, ze kilka dzieci Tomasza i Jadwigi urodziło się w mojej prafii.
Pozdrawiam Krzysztof
-
Janina_Tomczyk

- Posty: 1259
- Rejestracja: pn 10 gru 2012, 17:28
Re: Zawody po łacinie
Miły Januszu
Dziękuję za poradę i doskonale wiem,że jestem amatorem w dziedzinie genealogii oraz nigdy nie miałam ambicji występowania tu jako ekspert. Masz absolutną rację, że borykamy się z trudną materią historyczną i z wielkim trudem staramy się ustalić rodzinne fakty. Jest mi bardzo miło, że mnie rozumiesz, a jeśli chodzi o Pana Jerzego to bardzo szanuję jego wiedzę i z pokorą przyjęłam jego ostre pouczenia. Miałam dobre intencje i nie spodziewałam się takiej reakcji nawet na błędne sugestie. Nadal uważam, że nie powinnam jednak wypowiadać się w sprawie, której faktów nie znałam i jest to jeszcze jedna nauczka w moim długim życiu.
A teraz serdecznie pozdrawiam Krzysztofa i na podstawie podanych faktów po pierwsze składam gratulacje z powodu sukcesów w wertowaniu genealogii, a po wtóre jestem już pewna, że chodzi o tzw. Chałupnika czyli gospodarza, którego było stać na mieszkanie we własnej chałupie. Wiek XVIII obfitował w wojny, zarazy i tak liczne nieszczęścia w Polsce, że bardzo wielu kmieci i szlachciców ubożało i nie stać ich było na płacenie magnatom oraz duchownym (właścicielom wsi) wygórowanych danin i dodatkowych podatków. Opuszczali swoje domy i nie mieli z czego utrzymywać rodzin. Stawali się komornikami, bo nie stać ich było na posiadanie zwierząt gospodarskich, a także na płacenie podymnego, od "dymu", czyli od posiadanego domu. Jestem już całkowicie pewna, że pradziadek był na tyle zamożny, że stać go było na utrzymanie licznej rodziny i własnej chałupy, a to nie była łatwa sprawa w tym trudnym wieku, bo już były zabory i mężczyźni byli powoływani do służby wojskowej. W spisach oraz aktach urodzenia zaznaczano wówczas fakt mieszkania w chałupie odróżniając w ten sposób kategorię społeczną i podatkową nowego członka danej wsi. Tu dodam jeszcze, że bardzo często właścicielami wsi byli proboszczowie i arcybiskupi, którzy starannie przeliczali tych nowo narodzonych ludzi na pieniądze, a podstawą były właśnie akty urodzenia. Jeśli chodzi o słowo "hortulanus", to z pewnością rację ma również Pan Jerzy i chodzi o to, że ten pierwszy Tomasz miał już tylko "wygrodzony" kawałek ziemi z ojcowizny kmiecia, który jak piszesz miał 11 dzieci z pierwszą żoną, a z następną 4. Jak widać dzieci po zmarłej matce otrzymały kawałki ziemi, a ojciec zachował majątek dla dzieci z drugiego małżeństwa i drugi Tomasz był w znacznie lepszej sytuacji majątkowej.
Drogi Krzysztofie mam nadzieję, że dalsze poszukiwania dziejów Twojej rodziny dostarczą Ci wiele satysfakcji i odnajdziesz odległe koligacje rodzinne. Nie martw się tym zamieszaniem, bo fascynaci historii bardzo często się spierają, ale jak napisał Janusz zawsze czegoś się nauczymy.
Serdecznie pozdrawiam obu Panów
Janina Tomczyk
Dziękuję za poradę i doskonale wiem,że jestem amatorem w dziedzinie genealogii oraz nigdy nie miałam ambicji występowania tu jako ekspert. Masz absolutną rację, że borykamy się z trudną materią historyczną i z wielkim trudem staramy się ustalić rodzinne fakty. Jest mi bardzo miło, że mnie rozumiesz, a jeśli chodzi o Pana Jerzego to bardzo szanuję jego wiedzę i z pokorą przyjęłam jego ostre pouczenia. Miałam dobre intencje i nie spodziewałam się takiej reakcji nawet na błędne sugestie. Nadal uważam, że nie powinnam jednak wypowiadać się w sprawie, której faktów nie znałam i jest to jeszcze jedna nauczka w moim długim życiu.
A teraz serdecznie pozdrawiam Krzysztofa i na podstawie podanych faktów po pierwsze składam gratulacje z powodu sukcesów w wertowaniu genealogii, a po wtóre jestem już pewna, że chodzi o tzw. Chałupnika czyli gospodarza, którego było stać na mieszkanie we własnej chałupie. Wiek XVIII obfitował w wojny, zarazy i tak liczne nieszczęścia w Polsce, że bardzo wielu kmieci i szlachciców ubożało i nie stać ich było na płacenie magnatom oraz duchownym (właścicielom wsi) wygórowanych danin i dodatkowych podatków. Opuszczali swoje domy i nie mieli z czego utrzymywać rodzin. Stawali się komornikami, bo nie stać ich było na posiadanie zwierząt gospodarskich, a także na płacenie podymnego, od "dymu", czyli od posiadanego domu. Jestem już całkowicie pewna, że pradziadek był na tyle zamożny, że stać go było na utrzymanie licznej rodziny i własnej chałupy, a to nie była łatwa sprawa w tym trudnym wieku, bo już były zabory i mężczyźni byli powoływani do służby wojskowej. W spisach oraz aktach urodzenia zaznaczano wówczas fakt mieszkania w chałupie odróżniając w ten sposób kategorię społeczną i podatkową nowego członka danej wsi. Tu dodam jeszcze, że bardzo często właścicielami wsi byli proboszczowie i arcybiskupi, którzy starannie przeliczali tych nowo narodzonych ludzi na pieniądze, a podstawą były właśnie akty urodzenia. Jeśli chodzi o słowo "hortulanus", to z pewnością rację ma również Pan Jerzy i chodzi o to, że ten pierwszy Tomasz miał już tylko "wygrodzony" kawałek ziemi z ojcowizny kmiecia, który jak piszesz miał 11 dzieci z pierwszą żoną, a z następną 4. Jak widać dzieci po zmarłej matce otrzymały kawałki ziemi, a ojciec zachował majątek dla dzieci z drugiego małżeństwa i drugi Tomasz był w znacznie lepszej sytuacji majątkowej.
Drogi Krzysztofie mam nadzieję, że dalsze poszukiwania dziejów Twojej rodziny dostarczą Ci wiele satysfakcji i odnajdziesz odległe koligacje rodzinne. Nie martw się tym zamieszaniem, bo fascynaci historii bardzo często się spierają, ale jak napisał Janusz zawsze czegoś się nauczymy.
Serdecznie pozdrawiam obu Panów
Janina Tomczyk
- Aftanas_Jerzy

- Posty: 3287
- Rejestracja: śr 15 kwie 2009, 15:52
Re: Zawody po łacinie
Pani Janino,
to nie Pani powinna przepraszać, a raczej ja, bo nie wykazałem niezbędnej w tej dyskusji tolerancji i cierpliwości. Tym bardziej, że łacina nie jest moją silną stroną (jestem emerytowanym inżynierem i zawodowym tłumaczem - rusycystą) i dlatego moje wypowiedzi w tej dziedzinie są często amatorskie, wymagające potwierdzenia fachowców, którzy niestety rzadko zaglądają na nasze forum. Niemniej, w tej dyskusji wspólnie doszliśmy kolejny raz do wniosku, który Janusz trafnie podsumował, że mamy "wiele problemów z interpretacja słownictwa łacińskiego" stosowanego w dokumentach metrykalnych.
Jeszcze raz przepraszam, bo nie było moją intencją wywołanie Pani wniosku o "wyłączeniu sie całkowitym z dyskusji".
to nie Pani powinna przepraszać, a raczej ja, bo nie wykazałem niezbędnej w tej dyskusji tolerancji i cierpliwości. Tym bardziej, że łacina nie jest moją silną stroną (jestem emerytowanym inżynierem i zawodowym tłumaczem - rusycystą) i dlatego moje wypowiedzi w tej dziedzinie są często amatorskie, wymagające potwierdzenia fachowców, którzy niestety rzadko zaglądają na nasze forum. Niemniej, w tej dyskusji wspólnie doszliśmy kolejny raz do wniosku, który Janusz trafnie podsumował, że mamy "wiele problemów z interpretacja słownictwa łacińskiego" stosowanego w dokumentach metrykalnych.
Jeszcze raz przepraszam, bo nie było moją intencją wywołanie Pani wniosku o "wyłączeniu sie całkowitym z dyskusji".
Serdeczne pozdrowienia
Jerzy Aftanas
Jerzy Aftanas
Zawody po łacinie, scabino
Witam,
chciałbym spytać co oznacza termin "scabino" w kontekście XVIII-wiecznej wsi w centrum Polski. Ławnik, wójt-tyle znalazłem w Internecie do tej pory, ale nie wiele mi to wyjaśnia. Czy ktoś wie kogo rzeczywiście tak określano?
Kuba
chciałbym spytać co oznacza termin "scabino" w kontekście XVIII-wiecznej wsi w centrum Polski. Ławnik, wójt-tyle znalazłem w Internecie do tej pory, ale nie wiele mi to wyjaśnia. Czy ktoś wie kogo rzeczywiście tak określano?
Kuba
-
Sawicki_Julian

- Posty: 3423
- Rejestracja: czw 05 lis 2009, 19:32
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Re: Zawody po łacinie
Witam Kuba, w starym słowniku pisze ; scabillarius - robiący ławeczki, czyli stolarz meblowy by było po naszemu ; pozdrawiam - Julian
- Aftanas_Jerzy

- Posty: 3287
- Rejestracja: śr 15 kwie 2009, 15:52
Re: Zawody po łacinie
Z ławką ma wiele wspólnego, ale to nie stolarz, a członek kolegium sędziowskiego (ławnik) pochodzi od późno - łacińskiego Scabini, niem. skapan — instytucja ta powstała w wyniku reformy sądownictwa wprowadzonej przez Karola Wielkiego. Ławnik w dawnej Polsce - członek zarządu miejskiego lub gminnego. Wczesniej wg. Prawa Magdeburskiego sprawowali sądy nad kmieciami (niem. Schöpfen), naznaczani przez władzę zwierzchnią.Więcej w haśle Wikipedii>> http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81awa_miejska oraz po czesku http://cs.wikipedia.org/wiki/%C5%A0epmistrSawicki_Julian pisze:Witam Kuba, w starym słowniku pisze ; scabillarius - robiący ławeczki, czyli stolarz meblowy by było po naszemu ; pozdrawiam - Julian
Jest też pochodne nazwisko.
Ciekawostka lingwistyczna dla Juliana: Rosyjskie słowo СКАМЬЯ (ukr. скамна, скамня, скамя) = ławka, pochodzi też z łacińskiego scamnum "ławka" (od sсаbo, -еrе "trzeć, strugać") - wg. rosyjskiego językoznawcy (Niemca z pochodzenia) Maxa Vasmera.
Serdeczne pozdrowienia
Jerzy Aftanas
Jerzy Aftanas
Re: Zawody po łacinie
Kuba,
a mógłbyś ten kontekst nieco rozszerzyć?
Podobnie jak Jerzy, przypuszczam, że nie chodzi tu o robiącego ławeczki, czyli stolarza meblowego, a o ławnika – (łac.) scabinus i o sąd wójtowsko-ławniczy:
„W XVII–XVIII wieku dominował model pięcioosobowej ławy złożonej z landwójta i czterech ławniczych. Zmienił się on w latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku, kiedy liczba ławników wzrosła, nie licząc landwójta, do siedmiu. Wybory do ławy w okresie staropolskim odbywały się razem z elekcją rady miejskiej, landwójta i innych oficjeli. W rekrutacji ławników stosowano przeważnie obiór przez rajców i pospólstwo. Pod koniec istnienia Rzeczypospolitej powoływano spośród mieszczan „triumwirów”, z których rekrutowano następnie ławników. W styczniu 1788 r. wydano ordynację regulującą hierarchię i procedurę wyboru władz miejskich. Według niej, na funkcję prezydencką nie można było podawać, jak się to wcześniej zdarzało, kandydata z ławy, lecz spośród radnych, w wypadku zaś śmierci któregoś z rajców, na jego miejsce miał być promowany członek ławy, którą z kolei miał uzupełniać jeden z triumwirów. Wspomniana ordynacja praktykowana była w ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej. Dość powszechnie ławników wybierano spośród członków cechu. W wypadku nieobecności landwójta ławie przewodniczył jeden z ławników (scabinus subdelegatus)” – cytuję za: Marian Surdacki, Korzenie samorządu miejskiego w Urzędowie.
Natomiast Zygmunt Gloger, etnograf, folklorysta, krajoznawca, archeolog i historyk, pisze: „Sołtys, sołtystwo czyli sołectwo.
W czasach, gdy ziemi pustej było dużo a osadników mało, książęta, królowie, panowie i duchowni, zakładając wioski, stanowili w nich sołtysów czyli zwierzchników, którzy mieli obowiązek starać się o nowych osadników, zarządzać gromadą, naznaczać podwody, poprawiać drogi i mosty, strzedz całości granic, wybierać daniny, dziesięcinę i czynsze, donosić o zbrodniach i sądzić wszystkie sprawy pomniejsze wraz z ławnikami obieranymi przez gromadę z pośród kmieci” (zob. Zygmunt Gloger, Encyklopedia staropolska).
Łączę pozdrowienia –
Lidia
a mógłbyś ten kontekst nieco rozszerzyć?
Podobnie jak Jerzy, przypuszczam, że nie chodzi tu o robiącego ławeczki, czyli stolarza meblowego, a o ławnika – (łac.) scabinus i o sąd wójtowsko-ławniczy:
„W XVII–XVIII wieku dominował model pięcioosobowej ławy złożonej z landwójta i czterech ławniczych. Zmienił się on w latach dziewięćdziesiątych XVIII wieku, kiedy liczba ławników wzrosła, nie licząc landwójta, do siedmiu. Wybory do ławy w okresie staropolskim odbywały się razem z elekcją rady miejskiej, landwójta i innych oficjeli. W rekrutacji ławników stosowano przeważnie obiór przez rajców i pospólstwo. Pod koniec istnienia Rzeczypospolitej powoływano spośród mieszczan „triumwirów”, z których rekrutowano następnie ławników. W styczniu 1788 r. wydano ordynację regulującą hierarchię i procedurę wyboru władz miejskich. Według niej, na funkcję prezydencką nie można było podawać, jak się to wcześniej zdarzało, kandydata z ławy, lecz spośród radnych, w wypadku zaś śmierci któregoś z rajców, na jego miejsce miał być promowany członek ławy, którą z kolei miał uzupełniać jeden z triumwirów. Wspomniana ordynacja praktykowana była w ostatnich latach istnienia Rzeczypospolitej. Dość powszechnie ławników wybierano spośród członków cechu. W wypadku nieobecności landwójta ławie przewodniczył jeden z ławników (scabinus subdelegatus)” – cytuję za: Marian Surdacki, Korzenie samorządu miejskiego w Urzędowie.
Natomiast Zygmunt Gloger, etnograf, folklorysta, krajoznawca, archeolog i historyk, pisze: „Sołtys, sołtystwo czyli sołectwo.
W czasach, gdy ziemi pustej było dużo a osadników mało, książęta, królowie, panowie i duchowni, zakładając wioski, stanowili w nich sołtysów czyli zwierzchników, którzy mieli obowiązek starać się o nowych osadników, zarządzać gromadą, naznaczać podwody, poprawiać drogi i mosty, strzedz całości granic, wybierać daniny, dziesięcinę i czynsze, donosić o zbrodniach i sądzić wszystkie sprawy pomniejsze wraz z ławnikami obieranymi przez gromadę z pośród kmieci” (zob. Zygmunt Gloger, Encyklopedia staropolska).
Łączę pozdrowienia –
Lidia
-
Sawicki_Julian

- Posty: 3423
- Rejestracja: czw 05 lis 2009, 19:32
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Re: Zawody po łacinie
Witam, na pewno macie rację , Jerzy i Lidia ale ja zrobiłem maleńki krok bo temat dotknąłem i na korzyść pytającego wyszło dobrze, tak na prawdę to to słowo które podał Kuba wychodziło mi o wiele gorsze od stolarza ; pozdrawiam - Julian
-
vonklinkoff

- Posty: 288
- Rejestracja: wt 06 wrz 2011, 01:01
Zawód
Pisarz piwowarniczy - Scriba braxatorialis
Czym zajmowała się taka osoba?
pozdrawiam
Maciej Klinkoff
Czym zajmowała się taka osoba?
pozdrawiam
Maciej Klinkoff
Dzień dobry
Może ten artykuł coś pomoże:
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,81807,4306269.html
Pozdrawiam
Może ten artykuł coś pomoże:
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,81807,4306269.html
Pozdrawiam
zawody po łacinie
Dzień dobry,
Czy mogłabym poprosić o pomoc w przetłumaczeniu z łaciny nazwy zawodu mojego 3xpradziadka Walentego Maroszka?
Posiadam 2 akty, w których występują 2 różne słowa określające jego zawód:
1. http://szukajwarchiwach.pl/53/3350/0/1. ... YBA3GioEiA - pozycja nr 44, czwarta kolumna od końca (jako że mamy tam 'ditto', patrzymy na słowo, które znajduje się powyżej)
2. http://szukajwarchiwach.pl/53/3350/0/1. ... 4vKfa38kYw - pozycja nr 79, czwarta kolumna od końca
Dodam jeszcze, że będą to raczej zawody odnoszące się do klasy niższej - w latach 60-tych XIX w. Walenty opuścił Wlk Księstwo Poznańskie i przeniósł się na Lubelszczyznę, gdzie pracował jako wyrobnik przy dworze, więc sądzę, że i w tym przypadku tłumaczenie będzie podobne. Chciałabym mieć jednak pewność
Będę bardzo wdzięczna za pomoc
Pozdrawiam,
Ania
Czy mogłabym poprosić o pomoc w przetłumaczeniu z łaciny nazwy zawodu mojego 3xpradziadka Walentego Maroszka?
Posiadam 2 akty, w których występują 2 różne słowa określające jego zawód:
1. http://szukajwarchiwach.pl/53/3350/0/1. ... YBA3GioEiA - pozycja nr 44, czwarta kolumna od końca (jako że mamy tam 'ditto', patrzymy na słowo, które znajduje się powyżej)
2. http://szukajwarchiwach.pl/53/3350/0/1. ... 4vKfa38kYw - pozycja nr 79, czwarta kolumna od końca
Dodam jeszcze, że będą to raczej zawody odnoszące się do klasy niższej - w latach 60-tych XIX w. Walenty opuścił Wlk Księstwo Poznańskie i przeniósł się na Lubelszczyznę, gdzie pracował jako wyrobnik przy dworze, więc sądzę, że i w tym przypadku tłumaczenie będzie podobne. Chciałabym mieć jednak pewność
Będę bardzo wdzięczna za pomoc
Pozdrawiam,
Ania
zawody po łacinie
Pani Anno,
1. cmetho,
2. elaborator
pozdrawiam,
Roman M.
1. cmetho,
2. elaborator
pozdrawiam,
Roman M.