Życie chłopów pańszczyźnianych (komentarz)

Komentarze artykułów opublikowanych na stronie PTG

Moderator: maria.j.nie

Awatar użytkownika
olmek

Sympatyk
Posty: 154
Rejestracja: wt 24 sty 2012, 00:31

Re: życie chłopów pańszczyźnianych (komentarz)

Post autor: olmek »

Szanowna Janino,

Ponieważ w moim komentarzu znalazło się odniesienie do PRL-u (absolutnie nie do Twojej osoby, lecz do doktrynalnej walki klas, która była polityką socjalizmu), czuję się wywołany do tablicy.

Jeszcze raz chciałbym Cię zapewnić, że w żadnym wypadku mój komentarz nie miał złych intencji, a tym bardziej nie zawierał insynuacji wobec Twojej osoby.

Na forum jestem od 2012 roku i czerpię z niego informacje garściami. Są tu tak pomocni ludzie, że trudno mi to wyrazić słowami.

Po pierwsze: Bardzo szanuję wszystkich, którzy zajmują się historią swoich korzeni, bo naród bez korzeni nie istnieje.

Po drugie: Mój podziw wzbudzają osoby, które zadają sobie tyle trudu, by prowadzić szczegółowe badania, a do tego dzielą się nimi — tak jak zrobiłaś to Ty.

Po trzecie: Szczególnym szacunkiem darzę tych, którzy poświęcają swój wolny czas na niesienie pomocy innym. Na przykład tłumacze czy archiwiści wykonujący dla nas pracę bezpłatnie, podczas gdy my jesteśmy beneficjentami.

Twój artykuł — bo tak został oznaczony — a wpis na forum sugerował, by czytelnicy wyrażali swoje opinie. Przeczytałem go od deski do deski i byłem pełen podziwu dla tak dokładnego opisu relacji we wsi Kamień.

Jeszcze raz, uparcie powtarzam, że swój wpis zacząłem od słów: „Kawał dobrej roboty dotyczącej tego konkretnego przypadku.”

Być może powinienem dobrać bardziej wysublimowane słowa, ale wydaje mi się, że na forum nie musimy być przesadnie bon ton. Czy te słowa nie są docenieniem Twojego opracowania?

Skoro jednak artykuł trafił na forum do komentowania, skorzystałem z tej możliwości i zawarłem w mojej wypowiedzi informację, że był to po prostu taki ustrój — innego świat wówczas nie znał — oraz że bywały lepiej zarządzane wsie. Z tego ustroju wyewoluowaliśmy przez rewolucję przemysłową aż do tzw. „dzisiejszej demokracji”. W czasach, które badałaś, szacuje się, że rolnictwo odpowiadało za większość produkcji i zatrudnienia — często stanowiło około 70–90% gospodarki. W roku 2024 w Polsce zatrudnienie w rolnictwie wynosiło jedynie 8,4%.

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ napisałaś w swoim komentarzu:
„Bardzo chętnie przeczytam opracowanie o choćby jednej, konkretnej wsi, w której chłopi pańszczyźniani mieli lepsze warunki życia niż właściciele tej wsi lub jej dzierżawcy.”

Odwrócę pytanie:
Janino, pokaż mi w dzisiejszych czasach wszechobecnej demokracji choćby jedną firmę (rolnictwo ustąpiło miejsca przemysłowi, jak wspomniałem wyżej), w której robotnicy czy pracownicy mają lepsze warunki życia niż właściciele tej firmy…

Posunę się dalej — czy uważasz, że dziś masz lepszy dostęp do leczenia niż właściciel korporacji?
Myślę, że żyjemy w ładniej „opakowanym” świecie, ale podstawowe prawa, jakimi rządzi się świat, są podobne.

Piszesz, że chłopi byli traktowani przedmiotowo. Ja napisałem, że bywało też inaczej — że, podobnie jak dziś, wiele zależało od tego, jakim się jest człowiekiem. Empatia nie jest domeną dzisiejszych czasów. Napisałem, że bywało, iż dziedzic doceniał inteligentnych, zaradnych i pracowitych poddanych. Pisze o tym w swojej książce „Chłopstwo” profesor Wyżga.

Mam na to własny dowód. W jednej z moich linii przodek urodził się jako nieślubny bękart komornicy. W wieku 26 lat Wojciech brał ślub już jako kamerdyner hrabiny, a jego syn odniósł znaczny awans społeczny — wykształcił się i dzięki własnym zdolnościom oraz pracowitości zbudował bardzo dobrze prosperujący warsztat meblarski (170 lat temu).

Piszesz o „funduszu żelaznym”. Ja, badając inne swoje linie, dotarłem do informacji z Podlasia. Tam również istniała instytucja funduszu żelaznego, ale bywało też tak, że dziedzic dawał chałupę i pole i potem zezwalał na zabranie wszystkiego, co poddany wypracował, gdy ten postanowił opuścić miejsce i wyjechać do Lublina.

Cały czas piszę o latach, których dotyczy Twój artykuł.

Piszesz o chłopach uciekających z niewoli (advena). Napisałaś:
„Taka sytuacja wystąpiła w mojej rodzinie Wawrzyniaków w XVIII wieku.”
Czy znalazłaś dowód dotyczący przyczyny tej ucieczki? Czy była ona z niedoli, czy z innego powodu?

Oczywiście, zapewne nie raz uciekali w poszukiwaniu lepszego życia. Jednak wiele z tych odnotowanych ucieczek to nie tylko ucieczki przed niedolą. Czy ci ludzie byli kryształowi? Byli jak dziś — uciekali z różnych powodów, a bardzo często z powodu popełnionych przestępstw.

I tu znów mam dowód. W kolejnej mojej linii genealogicznej natrafiłem na taki przypadek. Nurtowało mnie, czemu nagle ślad po przodku zaginął. Po kilku latach badań okazało się, że dopuścił się ogromnego wyłudzenia i zwyczajnie uciekł. Co najciekawsze — dowód na to, gdzie uciekł, znalazłem za oceanem, przeglądając archiwa ze starą prasą polonijną. Tak, Polacy wydawali w Ameryce polskojęzyczne gazety już 150 lat temu.

Na koniec swojego artykułu napisałaś:
„Pisząc ten artykuł pragnęłam pokazać faktyczne warunki życia chłopów pańszczyźnianych i na faktach pokazać, jak bardzo krzywdzące dla pamięci tych ludzi jest wypisywanie bredni o tamtych czasach przez współczesnych, młodych ludzi, wychowanych w komfortowych warunkach.”

Udokumentowałaś faktyczne warunki życia chłopów pańszczyźnianych we wsi Kamień.
Jeśli są tacy, którzy wypisywali, że chłopi pańszczyźniani leżeli do góry brzuchami — to dostali niezbite dowody, że tak nie było.

I znów — w jednej z moich linii dotarłem w okolice Radzynia Podlaskiego. Ponad 150 lat temu żyli tam moi przodkowie. Okazało się, że byli chłopami pańszczyźnianymi, a w dodatku Unitami. A jak się żyło Unitom w zaborze rosyjskim? Temat rzeka…

Dla mnie temat pańszczyzny nie jest jednowymiarowy. Ciężka praca nie jest dla mnie problemem — problemem jest niewola. Ale w tym miejscu stawiam pytanie: jak zatem w tamtych czasach inaczej mogło wyglądać życie we wsi Kamień, skoro cały świat tak był urządzony?

Prowadzę poszukiwania moich przodków we wszystkich możliwych rozgałęzieniach — gdzie tylko da się wykonać najdrobniejszy krok dalej i dalej… W szóstym pokoleniu wstecz płynie w nas krew 64 osób, a w siódmym — 128 praprapradziadów.

W jednej z moich linii genealogicznych (cały czas powołuję się na sprawdzone dane, ponieważ posiadam odpowiednie dokumenty) natrafiłem na akta ślubu Wawrzyńca i Joanny, zawartego w dworze, gdzie nowożeńcy zostali określeni jako „magnifice” i „generosus”.
Ich córka Teodora poślubiła w 1832 roku Alexego. Syn tej pary, Augustyn, przy urodzeniu miał już świadków niepiśmiennych (szynkarza), a przy swoim ślubie — rolników. Syn Augustyna również — dokumenty ujawniają wielkie ubóstwo rodziny.
Piszę o tym, ponieważ historia kołem się toczy. Potomkowie „generosus” stali się niepiśmiennymi biedakami, a biedacy — „bękarty”, jak Wojciech — odnieśli sukces.

Jaki ma to wszystko związek z pańszczyzną? Moim zdaniem taki, że z dzisiejszego punktu widzenia pańszczyzna jest zaledwie małym elementem wielu niesprawiedliwości jaka dotykała ludzi na przestrzeni wieków a była koniecznym elementem stosunków do ewolucji systemów społecznych
Mam nadzieję, że w ten sposób wnoszę nieco dodatkowych informacji na temat tamtych czasów.
Pozdrawiam
Jacek

Felix Grochowski ur. ~ 1740 (gdzie?) - zm. 1806 w Gnieźnie. Napisz do mnie gdy gdziekolwiek zobaczysz wpis o Felixie Grochowskim przed 1773 rokiem.
Awatar użytkownika
Krystyna.waw

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 5525
Rejestracja: czw 28 kwie 2016, 17:09

Post autor: Krystyna.waw »

Chyba rozumiem dlaczego się mijacie. Różni Was punkt widzenia, perspektywa.
Jacek:
- jak zatem w tamtych czasach inaczej mogło wyglądać życie we wsi Kamień, skoro cały świat tak był urządzony?
- relacje między właścicielem wsi Kamień a jego poddanymi to dokładnie tak jak relacje między małżonkami. Są małżeństwa gdzie mąż leje żonę i były takie wsie gdzie dziedzic lał poddanych. Są takie małżeństwa gdzie żona leje męża

Janka inaczej. Patrzy na tamte czasy z dzisiejszej perspektywy, z miejsca, w którym uderzenie drugiego człowieka jest nieakceptowalne.
Ja też traktuję swoich przodków osobiście i szkoda mi pra...babci, która umarła w połogu. I nie zmniejsza mojego smutku świadomość, że w tamtym czasie w tamtej okolicy ludzie marli jak muchy.
Dziś mniej mężów "leje żonę" i z tej dzisiejszej perspektywy współczuję nagminnie kiedyś bitym kobietom.
Nie oskarżam, czasy były inne, ale wiem, że bicie boli niezależnie od epoki.
Krystyna
*** Szarlip, Zakępscy, Kowszewicz, Broczkowscy - tych nazwisk szukam.
Awatar użytkownika
olmek

Sympatyk
Posty: 154
Rejestracja: wt 24 sty 2012, 00:31

Post autor: olmek »

Mam nadzieję, że czytający wyciągną sobie inny cytat do podsumowania tego co napisałem...... :wink:
Pozdrawiam
Jacek

Felix Grochowski ur. ~ 1740 (gdzie?) - zm. 1806 w Gnieźnie. Napisz do mnie gdy gdziekolwiek zobaczysz wpis o Felixie Grochowskim przed 1773 rokiem.
Janiszewska_Janka

Sympatyk
Adept
Posty: 1123
Rejestracja: sob 28 lip 2018, 05:34

Post autor: Janiszewska_Janka »

Jacku,

Dziękuję za Twój komentarz. Podsumowując nasze spojrzenie na tamte czasy zacytuję to, co napisałeś:

"
Na koniec swojego artykułu napisałaś:
„Pisząc ten artykuł pragnęłam pokazać faktyczne warunki życia chłopów pańszczyźnianych i na faktach pokazać, jak bardzo krzywdzące dla pamięci tych ludzi jest wypisywanie bredni o tamtych czasach przez współczesnych, młodych ludzi, wychowanych w komfortowych warunkach.”

Udokumentowałaś faktyczne warunki życia chłopów pańszczyźnianych we wsi Kamień.
Jeśli są tacy, którzy wypisywali, że chłopi pańszczyźniani leżeli do góry brzuchami — to dostali niezbite dowody, że tak nie było."

Zarzuciłeś mi generalizowanie opinii o niezwykle trudnych warunkach życia zniewolonych chłopów pańszczyźnianych, ale opinie przeciwne są niestety całkowicie gołosłowne, a w dodatku skażone ideologicznym zacietrzewieniem. Z tego powodu byłam zmuszona napisać wyjaśnienie, że ja trzymałam się wyłącznie konkretów, a komentarze do mojego artykułu dotyczyły tylko jakichś ogólnych opinii i własnych przekonań.
To, że były takie czasy i taki ustrój nie zmienia faktu, że był on szczególnie trudny dla tej właśnie grupy społecznej. Ja przedstawiłam tylko konkretny obraz, aby uświadomić dlaczego żenili się młodzi z wdowami, dlaczego rodziło się tak dużo dzieci, ale śmiertelność dzieci i ich matek była tak wielka, jak radziły sobie matki z niemowlakami skoro musiały cały czas pracować itd. bo takich pytań było wiele. Sugerowanie empatycznego dziedzica bez poparcia konkretnym przykładam jest bardziej nieuprawnione, niż wnioski jakie wyciągnęłam z zachowania Pana Czartkowskiego wobec jego poddanych. Pan Czartkowski bogacił się bardzo szybko i w zapuszczonych Rożdżałach wybudował okazały pałac, a po śmierci żony i tam osiadł z nową żoną. Pałac istnieje dotychczas i jest siedzibą Domu Pomocy Społecznej. Wieś Kamień była w rękach jego córki i zięcia przez długie lata i nie musieli cierpieć biedy, a piszę o tym, bo Robert sugerował biednych i cierpiących szlachciców, ale w przypadku tu opisanym wcale tak nie było. Nie odnosiłam się i nie odnoszę do ogółu stanu szlacheckiego.
Piszesz Jacku o niedoli współczesnych rolników z czym się kompletnie nie zgadzam, bo mieszkam na wsi, codziennie widzę pola i sady, widzę bogate gospodarstwa rolne na dawniej biednych wsiach w łódzkim i ich przodkowie doznali by szoku widząc obecne warunki życia nowych pokoleń. Jest postęp i to naturalna konsekwencja rozwoju cywilizacji europejskiej, a ja mam tak rozwiniętą wyobraźnię i pamięć, że nie ma potrzeby mnie nauczać w tym temacie.
Bardzo wiele osób robi badania DNA by odnaleźć jakąś kolejną rodzinę i ustalić pochodzenie etniczne, natomiast nie widzę komentarzy na temat chorób dziedzicznych jakie przypadły nam w genach po wcześniejszych pokoleniach, a przecież nie tylko nazwisko odziedziczyliśmy, ale wiele zaskakujących chorób genetycznych.
W opisywanych przeze mnie czasach była brutalna selekcja naturalna wynikająca z trudnych warunków życia tych chłopów, ale ci co przeżyli także przenosili wiele wad wynikających z życia poprzednich pokoleń. Tu skupiam się tylko na życiu chłopów, a nie szlachty, która także przekazała wiele wad genetycznych wynikających z ich stylu życia.
Rozważania o socjalizmie i PRL nie mają tu nic do rzeczy i są całkowicie pozbawione związku z wątkiem i tym co napisałam więc pomijam te ideologizmy jako wypaczające i sugerujące mi nieuprawnione podteksty.
Oczywiście nikomu nie narzucam swojego punktu widzenia życia w XIX wieku. Każdy ma swoje poglądy i ma do nich pełne prawo, ale dobrze byłoby gdyby te poglądy miały twarde podstawy merytoryczne, a nie tylko mniemanie lub cudze opinie zawarte w publikacjach o charakterze pseudonaukowym.

Pozdrawiam i życzę spokojnego wspomnienia naszych antenatów
Janka
Awatar użytkownika
Czerkawska_Ewa

Sympatyk
Legenda
Posty: 513
Rejestracja: czw 25 lip 2013, 12:26
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Czerkawska_Ewa »

Dziękuję Janko za ciekawe informacje. Na tym terenie nadal mieszkają moi krewni i powinowaci rodziny Czerkawskich. Już wcześniej czytałam na forum Wielkopolski złe wspomnienia o Czartkowskich. Twoje informacje to potwierdziły. Mój 3xpradziadek Wojciech Czerkawski wziął ślub w 1831 r. w Kościelcu Kaliskim, w tym czasie był ekonomem w Słomkowie Suchym. Jego syn Władysław Czerkawski uciekł z innymi młodymi chłopakami przed poborem do wojska carskiego do zaboru pruskiego, gdzie założył rodzinę. Wziął ślub w Buku z Heleną z domu Ginter w 1879 r. Z powodu rugów pruskich musieli wrócić w rodzinne strony. Władysław przeziębił się w czasie podróży i zmarł w 1886 r., a jego żona zamieściła nekrolog w Kurierze Poznańskim. Władysław Czerkawski został pochowany w Kamieniu, a dzięki życzliwości tamtejszego proboszcza i mieszkańców jego nagrobek został ostatnio odrestaurowany.

Pozdrowienia,

Ewa
Awatar użytkownika
olmek

Sympatyk
Posty: 154
Rejestracja: wt 24 sty 2012, 00:31

Post autor: olmek »

Janiszewska_Janka pisze: Piszesz Jacku o niedoli współczesnych rolników z czym się kompletnie nie zgadzam, bo mieszkam na wsi, codziennie widzę pola i sady, widzę bogate gospodarstwa rolne na dawniej biednych wsiach w łódzkim i ich przodkowie doznali by szoku widząc obecne warunki życia nowych pokoleń.
Szanowna Janino,
jestem przekonany, że właśnie dzięki takim żywym i emocjonującym dyskusjom przyczyniamy się do lepszego zrozumienia opisywanych historii.
Nie tylko my, dyskutujący w tym wątku ale i czytający odnajdą ciekawe informacje.

Jeśli chodzi o genetykę to oczywiście, że jesteśmy dziedzictwem poprzednich pokoleń i to nie jednego czy dwóch ale wszystkich.



We wcześniejszym poście wspomniałaś, że " w kolejnych pokoleniach mamy w spadku osteoporozę i postępujące zmiany w kręgosłupie" a "Moja babcia Marianna z Wawrzyniaków Wietecka, córka Michała i wnuczka tego Józefa Grzegorza Wawrzyniaka z Kamienia, w moim wieku była tak pochylona jakby cały czas pracowała pochylona nad ziemią. Podobnie cierpiała moja mama i jej rodzeństwo, kończące życie bez możliwości chodzenia przez kilka ostatnich lat życia".

Nie jestem genetykiem ale wydaje mi się, że nie jest to dziedzictwo po tym co opisałaś. Nie mam dostatecznej wiedzy, może są tu jacyś genetycy i wypowiedzieli się w temacie ponieważ byłoby to bardzo ciekawe. Genetyka sama w sobie jest fascynująca.

Pisałem wcześniej o moich zbadanych liniach i ta linia mojej mamy, gdzie byli pańszczyźniani chłopi a w dodatku ukrywający się z dziećmi w lasach Unici, więc gdyby to było prawdą powinno byłoby to obciążyć ich potomków a tym czasem mój dziadek ze strony mamy żył w pełnej sprawności fizycznej i umysłowej 96 lat i gdyby nie zapalenie płuc żyłby pewnie ze 100. Babcia 88 , jej brat 95 i całe jej rodzeństwo zdrowo do 90 dożywało. Syn siostry mojej babci ma teraz 96 lat i jest w pełni sprawny.

Ze strony mojego ojca babcia z udokumentowaną linią przodków żyjących w dużym dostatku przez wieki a i świadomości zdrowotnej (dziadek mojej babci miał aptekę) w połowie XIX wieku chorowali na potęgę. Skleroza, arytmie w całej rodzinie, Babcia moja w wieku 70 lat chodziła tak zgarbiona, że jedyne co widziała to swoje stopy, osteoporoza mojej babci i jej sióstr taka, że siostra babci w wieku 75 lat jak upadła i złamała biodro to już tego nie przeżyła.

Chciałbym poznać opinię genetyków na ten temat. Ciekawy temat.

Pozdrawiam
PS

Napisałaś, że ja pisałem o niedoli współczesnych rolników. Nie przypominam sobie takiego postu. Oczywiście, że nie można porównywać standardu życia pańszczyźnianych chłopów do standardu życia po II wojnie światowej.

W rodzinie mojej żony jest osoba, która nie chce myślami wracać do swojego dzieciństwa, Wyparła się wsi, nawet nie chce odwiedzać tamtych terenów. Urodziła się po 1950 roku. Rozmawiałem z ta osobą. Mówił mi, że żyli w takiej biedzie, że w wieku 16 lat wyjechał do stryja do Warszawy i już na wieś ne wrócił. Nikt im na szczęście kur nie zabierał więc mieli przynajmniej jajka i krowę. Mieli przy domu małe pole i z tego musieli wyżyć. Do PKSu kilka kilometrów. Nie doznał niewoli tylko wykluczenia ekonomicznego. Nędza i trud życia powodował to wyparcie.
Pomyśleć, że ta wieś jest 35 kilometrów od Warszawy a dzisiaj miejscem gdzie wyrastają piękne wille. Ta historia przypomina mi trochę polski serial "Daleko od szosy" tylko nędza była chyba dużo większa bo on wspomina lata pięćdziesiąte i połowę sześćdziesiątych a serial pokazywał życie w gierkowskiej Polsce "mlekiem i miodem płynącej" z hasłem "Oby Polska w siłę rosła również z pracy rąk rzemiosła". To hasło widziałem na własne swoje oczy :)


Edytuję post ponieważ nalazłem coś o genach.

Szukając odpowiedzi na to czy styl życia wpływa na to jakie geny odziedziczy nasze potomstwo odnalazłem taką informację:
"Styl życia nie wpływa bezpośrednio na to, jakie geny odziedziczy potomstwo, ponieważ dziedziczymy genetyczny materiał rodziców. Jednakże, styl życia ma ogromny wpływ na ekspresję genów poprzez zjawisko zwane epigenetyką. Oznacza to, że czynniki takie jak dieta, stres czy aktywność fizyczna mogą aktywować lub dezaktywować pewne geny, a zmiany te mogą być dziedziczone przez przyszłe pokolenia, wpływając na zdrowie potomstwa


Poszukałem tej epigenetyki i znalazłem to:
Cytat ze strony istotne.pl

Epigenetyka – czym jest i jak steruje naszym DNA?

Przez dekady wierzyliśmy, że nasz los zdrowotny jest zapisany w genach, które dziedziczymy po rodzicach. Koncepcje takie jak „rodzinna skłonność do otyłości” czy „genetyczne ryzyko chorób serca” utrwaliły fatalistyczne podejście, w którym nasze zdrowie jest w dużej mierze poza naszą kontrolą. Jednak rewolucja w biologii, jaką jest epigenetyka, całkowicie zmienia ten obraz. To dziedzina nauki badająca zmiany w funkcjonowaniu genów, które nie wynikają ze zmian w samej sekwencji DNA. Mówiąc prościej, geny to instrukcja obsługi, ale epigenetyka decyduje, które jej rozdziały zostaną odczytane, a które pominięte. Proces ten, znany jako ekspresja genów, jest kluczowy dla funkcjonowania każdej komórki naszego ciała. To właśnie dzięki niemu komórka skóry wie, że ma produkować keratynę, a komórka trzustki – insulinę, mimo że obie posiadają identyczny zestaw genów. Okazuje się, że na ten proces mamy ogromny wpływ poprzez nasz styl życia i wpływ środowiska, w którym żyjemy. To, co jemy, jak często się ruszamy, ile śpimy i jak radzimy sobie ze stresem, wysyła sygnały do naszych komórek, które mogą „włączać” lub „wyłączać” określone geny.
Pozdrawiam
Jacek

Felix Grochowski ur. ~ 1740 (gdzie?) - zm. 1806 w Gnieźnie. Napisz do mnie gdy gdziekolwiek zobaczysz wpis o Felixie Grochowskim przed 1773 rokiem.
Janiszewska_Janka

Sympatyk
Adept
Posty: 1123
Rejestracja: sob 28 lip 2018, 05:34

Post autor: Janiszewska_Janka »

Czerkawska_Ewa pisze:Dziękuję Janko za ciekawe informacje. Na tym terenie nadal mieszkają moi krewni i powinowaci rodziny Czerkawskich. Już wcześniej czytałam na forum Wielkopolski złe wspomnienia o Czartkowskich. Twoje informacje to potwierdziły. Mój 3xpradziadek Wojciech Czerkawski wziął ślub w 1831 r. w Kościelcu Kaliskim, w tym czasie był ekonomem w Słomkowie Suchym. Jego syn Władysław Czerkawski uciekł z innymi młodymi chłopakami przed poborem do wojska carskiego do zaboru pruskiego, gdzie założył rodzinę. Wziął ślub w Buku z Heleną z domu Ginter w 1879 r. Z powodu rugów pruskich musieli wrócić w rodzinne strony. Władysław przeziębił się w czasie podróży i zmarł w 1886 r., a jego żona zamieściła nekrolog w Kurierze Poznańskim. Władysław Czerkawski został pochowany w Kamieniu, a dzięki życzliwości tamtejszego proboszcza i mieszkańców jego nagrobek został ostatnio odrestaurowany.

Pozdrowienia,

Ewa
Dziękuję Ewo za komentarz i dodam, że również z Kościelcem ma powiązania moja rodzina Wawrzyniaków ze strony babci. W tej parafii w 1824 r brał ślub Michał Jakubowski fornal dworski ze Stawiszyna, syn Jana Jakubowskiego komornika ze wsi Petryki z Marianną Zdrojną, córką Mikołaja i Gertrudy Zdrojnych ze wsi Pawłówek w parafii Kokanin. Matką mojej babci była Antonina Jakubowska pochodząca z tej rodziny. Po sprawdzeniu tabel prestacyjnych z tych wsi wiem, że nie byli chłopami pańszczyźnianymi. Przemieszczali się w celach zarobkowych między wsiami na ziemi kaliskiej.
Oczywiście Twojej rodziny nie ma wymienionej w tych tabelach, ale jeśli chcesz poznać włościan i ich życie we wsi Kościelec to podaję link do skanów:
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/jed ... a/11848060
Również przeczytałam wiele innych tabel prestacyjnych, które zostały opublikowane przez AP Kalisz i los chłopów pańszczyźnianych był podobnie trudny jak tych wymienionych w Kamieniu.
Miałam także ekonomów w rodzinie Snopczyńskich ze strony mojego Ojca, a najstarszy z nich Tomasz Snopczyński ( mój 3xpradziadek) administrował folwarkami najpier w Ludwikowie parafii Stara Wieś, a po zaborach był gospodarzem folwarku Książeniec należącego dawniej do Prażmowskich.
Nawiązując do wypowiedzi Roberta o zubożałych i zdeklasowanych rodzin szlacheckich dodam, że córka tego Tomasza Snopczyńskiego była zatrudniona u hrabiny Skarbek jako praczka do dbania o jej garderobę i poślubiła kucharza u nich pracującego, którego matka była ochmistrzynią majątku w łowickim.
Zatrudnieniu u bogatszej szlachty posiadali znacznie lepsze umiejętności w tym zakresie niż przeciętne chłopki i chłopi. Nie cierpieli biedy, a ich syn został wykształcony i zatrudniony jako zarządca innego majątku.
Rozwarstwienie klasowe było w połowie XIX wieku jeszcze znaczne i zacierało się dopiero po uprzemysłowieniu, gdzie nastąpiła ogromna potrzeba ludzi do pracy.

Pozdrawiam serdecznie i życzę wiele satysfakcji z poznawania losów Twojej rodziny.

Janka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Komentarze artykułów”