Strona 2 z 4

: czw 27 lis 2008, 12:22
autor: Tadeusz_Wysocki
Mądre słowa uczestników tej dyskusji. Trzeba próbować zmieniać mentalność naszych rodaków, sposobami rozlicznymi, codzienną, ciężką "organiczną pracą", prowadzeniem stron www, braniem udziały we wszelakich dyskusjach, ale też i z użyciem poczucia humoru, a więc tuż przed Mikołajkami i prezentami pod Choinkę 2008 informuję o darze, który zdążył był już spłynąć z Laponii na moją klawiaturę. Dar ten przekazuję wszystkim do dowolnego wykorzystania:

==

ŚWIADOMOŚĆ GENEALOGICZNA INACZEJ:

Są IV warunki podstawowe zmiany podejścia do genealogii w Polsce i uszanowanie badań nad przeszłością KAŻDEJ rodziny:

I. Przyjęcie do wiadomości bardzo ciekawej informacji z dobrze poinformowanych źródeł z Brukseli, właśnie potwierdzonych przez moich przyjaciół dziennikarzy: otóż Unia Europejska od 2010 roku chce wprowadzić przepis o konieczności umieszczania w dowodach tożsamości nie tylko danych o rodzicach (dotychczas nie wiadomo dlaczego tylko tak), ale też o dziadkach i pradziadkach. Tu chodzi o włączenie krajów UE do badań nad wspólnym europejskim korzeniem.

II. Dodatkowo do p. I: Dane o dziadkach i pradziadkach będą też wymagane przy składaniu jakichkolwiek wniosków o kredyt na np. lodówkę, samochód czy mieszkanie - kto sięgnie głębiej w dane o rodzinie, będzie miał lepsze warunki w spłacie kredytu. Nie mówiąc już o wizach amerykańskich, gdzie korzenie dziadka i pradziadka muszą być zbadane, dla ochrony przed różnymi grupami nacisku.

III. W świetny sposób łączy się to z nowoodkrytą przez polskiego genealoga i odkrywcę Jacka O. zasadą podejścia do życia słynnego polskiego pisarza Melchiora Wańkowicza - "Nie podam ręki nikomu, kto nie zna nazwiska prababki z domu" właśnie ogłaszanej przez towarzystwa genealogiczne we wszystkich polskich mediach.

IV. Ostatnim warunkiem jest rezygnacja (Pani, panny? - osobiscie nie znam) Zuzy z wieloletniego dokuczania W.Sz. Waldemarowi F. na różnych polskich forach genealogicznych, oraz, zgodnie z freudowską zasadą "make love not war" przejście p. Zuzy na pozycje i uczucia bardziej spolegliwe.

==

Liczę na siłę plotki, i umieszczenie informacji I-II-III przez Was na różnych forach oraz przez dziennikarzy w prasie, radiu, tv - "Sekrety rodzinne", "Odkrywki genealogiczne", itp." , nie mówiąc już o wsparciu jej przez milionów Polakow i dotarciu propozycji od odpowiedniej komisji Unii Europejskiej (w końcu linię ogórka wyprostowano).
Liczę również na to, że nie zostanę oskarżony o liczne złośliwości, oraz o wyrywanie się przed szereg przed kwietniem. Niech żyje siła poczucia humoru Polaków, która została przekazana nam przez naszych uśmiechniętych, otwartych ojców, dziadków, pradziadków i ich antenatów z bardzo ważnym przesłaniem:

"I nie traktujmy tego wszystkiego nazbyt poważnie, życie winno być również uśmiechem łagodnym" :)

Uśmiechu życzę - na codzień,
Wasz,
Tadeusz

: śr 07 sty 2009, 20:45
autor: Mikolaj_Wilk
Oj nie zawsze jest tak, że w rodzinach chłopskich, czy jak kto woli wiejskich, nie zna się swojej rodziny. Moja babcia zna całą swoją rodzinę. Pamięta nawet nazwiska panieńskie obydwu swoich babci. Zna z nazwiska rodzeństwa dziadków, babć, wszystkie ciotki, wujków, stryjów..., nawet wnuków swoich kuzynów. Na dodatek opowiada mi wszystkie anegtoty z nimi związane jakie zna.

Świadomość genealogiczna, nasze rodziny, nasze społeczności

: czw 08 sty 2009, 12:43
autor: Tadeusz_Wysocki
Ech drogi Niko, szczęściarz z Ciebie!
Spisuj to dokładnie, notuj wszystko, opisz w "Historia Mojej Rodziny", Twoje dzieci, wnuki, prawnuki, itd. będą Ci wdzięczne na wieki. Nasza generacja Polaków, która w większości potraciła przez drugą wojnę światową i 45 lat komuny swoje rodzinne dokumenty i świadomość historii pradziadów, musi teraz nadrabiać te zaległości, a czym wcześniej młodzi i starsi członkowie rodzin się za to wezmą, tym większe są szanse, że te ślady jeszcze nie zanikły zupełnie.
Powodzenia życzę w tych poszukiwaniach, Tobie i wszystkim "nadwrażliwcom", którzy zrozumieli dlaczego to jest tak ważne dla każdej rodziny, co to znaczy kochać małe ojczyzny swoich rodzin i swoich małych społeczności, bo z tego rodzi się wielkość.
Tadeusz
www.Narodowa.pl
PolTG23

Świadomość genealogiczna, nasze rodziny, nasze społeczności

: czw 08 sty 2009, 17:08
autor: bozenabalaw
Dodatkowo do p. I: Dane o dziadkach i pradziadkach będą też wymagane przy składaniu jakichkolwiek wniosków o kredyt na np. lodówkę, samochód czy mieszkanie -
Bardzo to mi się podoba. Ja swoich pradziadków Znam, ale już nie znam dziadków mojego męża. Gdy mój teść zmarł był problem jak nazywała się Jego Matka (czyli Babcia mojego męża) Ponieważ teść miał 90 lat to nikt nie pamięta. Co robić w Takich przypadkach? Problem jest jeszcze w tym, że moja rodzina pochodzi z kresów i tu dopiero jest kołomyjka. Gdzie są dane ztych terenów. Dlatego ratujmy co tylko da się jeszcze znaleźć. Pozrawiam wszystkich Bożena

: wt 24 sie 2010, 13:28
autor: babajack
Witam, mam pytanie do ekspertów a problem jest taki. Na starym cmentarzu ewangelickim (właściwie resztkach), zachował się nagrobek siostry diakoniski z trzema datami , datą urodzin * 30.6.1876, datą zgonu + 29.12.1921 i trzecią datą UO.9.V.24 , co ten trzeci napis oznacza ? Cmentarz znajduje się w Wielgowie (dzielnica Szczecina, przed wojną Hohenkrug) , z góry dziękuję Jacek

: wt 24 sie 2010, 14:27
autor: jakozak
Witam.
Zainteresowanie się przodkami jest - moim zdaniem - zainteresowaniem podobnym do innych: literatura, motoryzacja, sport, biologia.
Mnie wzięło i trzyma, a zatem staram się coś na ten temat wiedzieć. Mojego męża to nie interesuje i w życiu pewnie nie zainteresuje, to i nie wie. Jego rodzina musiała skupiać się na budowie domu i na pracy w polu i w obejściu oraz na utrzymaniu z tego trzech synów. To ogromne obciążenie. Sądzę, że nie mieli czasu zajmować się - ich zdaniem - bzdurami. Nie moim, nie moim!!! Jego babcia była "Tofilka", wszyscy we wsi tak mówili, a ponieważ była wredna, więc jej nie lubił i nie chciał więcej wiedzieć, bo i po co?
Co dalej? W mojej rodzinie była siostra mojej babci, która miała na tym tle dosłownie "fioła". Tym swoim nieustannym gadaniem o przodkach zraziła niemal wszystkich i każdy bronił się przed nią i tematem rękami i nogami. :-)
Teraz żałuję, że jej nie słuchałam, ale była naprawdę bardzo męcząca.
Dane o pradziadkach? Proszę mnie nie straszyć. Bo już mam czarne myśli, że na żądanie urzędników będę musiała zlecić prywatnie badania genealogiczne. Sama bowiem w żaden sposób nie mogę trafić na żaden ślad. I płacić. Z polskich głodowych zarobków (emerytur). To tak na marginesie.
Co dalej?
Losy rzucały ludźmi w strony tak odległe, że nawet kontaktu nie było. Wiem, jak było w mojej rodzinie. Z wyjątkiem rodziny ze strony mojej prababci nie wiem nic. Nie znam korzeni, nie znam miejsca. Nie trafiam nawet na miejscowość, której "nie ma".
Były ogromne różnice wieku w małżeństwie. Ojciec starszy o 20 lat od matki. Umierał wcześnie. Wdowa zostawała z kilkorgiem dzieci i wychodziła po raz drugi za mąż. Często przenosiła się o wiele kilometrów dalej. Dzieci znały dziadka, który żył - drugiego męża. A pierwszy? To była dla nich jakaś bajka nie z tego świata. Stąd nieznajomość imion, nazwiska, miejsca pochówku.
Umiera sobie taki człowiek w 1919 roku. Pozostaje wdowa z piątką dzieci. Sama, bez środków do życia. Zgłosić księdzu o zgonie idą osoby zaprzyjaźnione, bo wdowa pewnie nie ma siły i zdrowia w tym momencie. No i co? Idą tacy zaprzyjaźnieni, a ksiądz pyta: data urodzenia zmarłego. No i zaczyna się kombinowanie. Komórki nie ma, żeby zadzwonić, auta też nie. No to jakaś prawdopodobna data i koniec. A rodzice zmarłego? Jeśli jego matką była pierwsza żona ojca - oni już tego nie wiedzą. Podają imię i nazwisko obecnej (ostatniej). Macochy.
Czemu się tak rozpisałam?
W życiu bywa różnie, a powodów do nieznajomości swoich przodków może być miliony i bardzo często nie wynika to z zaniedbania, złej woli, niefrasobliwości... C'est la vie.

: wt 24 sie 2010, 15:12
autor: Mierzejewski
Czytając wasze posty uznaję że miałem wielkie szczęście w nieszczęściu. Dlaczego w nieszczęściu?
Od co najmniej 4 pokoleń tradycją w linii mego ojca było umieranie w młodym wieku pozostawiając wdowę z dziećmi na tym świecie. Apogeum nastąpiło w 1914 roku gdzie w odstępie kilku tygodni umiera prapradziadek, praprababka i pradziadek.
Być może ta sytuacja sprawiła, że dla pamięci, dzieciom przekazywano choć szczątkowe wiadomości o swoich protoplastach.
Podążanie ich śladem nie było dla mnie łatwe mimo pewnej wiedzy jaką mi przekazano, gdyż przodkowie jak to dziś byśmy określili byli bardzo mobilni i na przestrzeni zaledwie 200 lat przemieszczali się z miejscowości do miejscowości, z parafii do parafii.
Rozpocząłem poszukiwania od miejscowości w której urodził się Tato- Grabowo parafia Krasnosielc.
wkrótce okazało się że choć on urodził się tam to już jego brat i ojciec urodzili się w Kamionowie parafia Kleczkowo, przenosząc się poprzez Mostowo do Grabowa.
Gdy dotarłem do miejsca urodzenia dziadka okazało się że mój pradziadek urodził się w Kamionowie ale już jego ojciec urodzony w Mierzejewie-Repkach parafii Troszyn przybył tam prawdopodobnie z Suchcic parafii Goworowo.
Układam te puzzle w obraz całości który w dalszym ciągu wydaje się bardzo mglisty. Niestety jak wielu z was spotykam się z niezrozumieniem. Wiele osób pyta się i puka się w głowę. Po co ci to ?
Nie potrafię na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Wiem jednak że wciąż coś mnie pcha w głąb przeszłości.
Niestety nie mam pewności że informacje które zgromadziłem zostaną przekazane w rodzinie dla dalszych pokoleń. Papier obecnie produkowany prawdopodobnie nie przetrwa więcej niż 100 lat nie mówiąc już o innych nośnikach informacji. Można pozazdrościć niektórym szczepom Polinezji które potrafią wyśpiewać pokolenia swoich przodków sięgające 1000 lat wstecz.
Czy za jakiś czas ktoś znów nie będzie musiał podążyć zapomnianym śladem przeszłości.
Historia ma swój urok i dar przyciągania ale nie każdy jej ulega o co nie można mieć przecież pretensji, nawet do członków swojej rodziny. Powstaje pytanie dla kogo to robimy? Dla siebie czy innych?

Pozdrawiam

: wt 24 sie 2010, 15:22
autor: jakozak
Zawieruchy, wojny, zabory, głód spowodowały tę mobilność. W mojej rodzinie jest to samo. Każdy skąd indziej, a jeszcze do tego pomyłki i zaprzyjaźnieni księża w innych parafiach.
Przepadnie - mówisz? Ojoj!
Ale cóż robić? Nie przestanę przecież.

: wt 24 sie 2010, 18:17
autor: Mierzejewski
Jolu
jakozak pisze:...
Przepadnie - mówisz? Ojoj!
Ale cóż robić? Nie przestanę przecież.
Troszku sarkazmem mi zapachniało chyba że jestem przewrażliwiony-przepraszam
Ale ja stawiam tylko sprawę pod dyskusję

: śr 25 sie 2010, 10:00
autor: Dracker
Jest ciężko z tą pamięciom - poszukuje przodków od kilku miesięcy - pozostają mi tylko archiwa - na rodzinę niestety nie ma co liczyć w moim przypadku. Padło pytanie dla kogo ta praca? W moim przypadku dla mnie, córka jeszcze nie ma roku więc nie wiem czy połknie bakcyla. Z pewnością jednak kiedy w przyszłości zapyta mnie o przodków napewno jej odpowiem na pytanie, na które sam nie otrzymałem odpowiedzi.

: śr 25 sie 2010, 12:34
autor: kamil
Czytając temat postu bardzo mnie on zainteresował co się pod nim kryje. Oczywiście postanowiłem go przeczytać i przyznam, że czytając go od początku bardzo mnie wciągnął i jednocześnie rozbawił do pewnego momentu mianowicie do postu Pani Joli Kozak.
W większości wcześniejsze posty wydały mi się absurdalne, odniosłem wrażenie jakby ich autorzy chcieli aby wszyscy zaczęli poszukiwać swoich przodków ponieważ jest to sprawa najważniejsza i bardzo ważna. Ja jestem młodym człowiekiem, poszukiwaniem przodków zajmuje się od 16 lat, w tym roku w listopadzie będzie siedem lat jak się tym zajmuję. Poszukiwaniami jestem pochłonięty całkowicie, jednak czytając ten wątek od początku chyba po raz pierwszy odniosłem wrażenie wstrętu do poszukiwań i do genealogi. Miałem napisać trochę więcej ale myślę, że Pani Jola Kozak napisała wszystko co i ja chciałem napisać a może i więcej :) . Muszę się odnieść jeszcze do pomysłu zamieszczania w swoim dowodzie osobistym litanii z przodkami, bo zamieszczenie w dowodzie czterech pokoleń to już można nazwać litanią :) , przecież do jest chory pomysł i w ogóle bez najmniejszego sensu, o kredytach już nie będę się wypowiadał :)) . w ostatnich powiedzmy dwóch latach zauważyłem, że genealogia nabrała na prawdę sporego tempa niestety zboczyła chyba trochę z toru, bo pamiętać należny, że nie wolno narzucać nikomu swojej woli, co za tym idzie swoich zainteresowań. Pamiętam, że gdy rozpoczynałem swoja przygodę z genealogią było zupełnie inaczej, mniej jakiegoś rodzaju towarzystw, mniej kłótni ludzie byli dla siebie na forach życzliwsi, nie było tyle sporów i dogryzania sobie. Może należałoby powrócić do korzeni :) Oczywiście muszę sprostować, że nie mam nic przeciwko powstawaniu towarzystw, bo to jest dobra sprawa, tylko może mniej biurokracji mniej nagłaśniania i afiszowania się z genealogią, jeżeli ktoś ma zostać genealogiem to i tak zostanie, bo chęć dowiedzenia się kim byli, gdzie mieszkali itp. nasi przodkowie, będzie silniejsza od niego, a genealogia wcale nie jest taka ciężka do opanowania i nie jest taka, ze trzeba jej poświęcać cały swój czas natychmiast, wiem coś na ten temat bo moim drugim hobby jest pszczelarstwo :))
A poszukiwania pamiętajcie, że prowadzimy wyłącznie dla siebie i dla nikogo innego, bez żadnej gwarancji, że kiedykolwiek ktoś zainteresuje się naszymi odkryciami rodzinnymi :)

Pozdrawiam,

Kamil

: śr 25 sie 2010, 12:58
autor: Tomek1973
Muszę się odnieść jeszcze do pomysłu zamieszczania w swoim dowodzie osobistym litanii z przodkami, bo zamieszczenie w dowodzie czterech pokoleń to już można nazwać litanią , przecież do jest chory pomysł i w ogóle bez najmniejszego sensu, o kredytach już nie będę się wypowiadał ) .
Hahaha! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać :mrgreen:

8)

: śr 25 sie 2010, 13:02
autor: kamil
Ale z czego się Pan śmieje jeśli można zapytać ?

: śr 25 sie 2010, 13:06
autor: Tomek1973
Z tego, że Tadeusz zażartował - co zresztą wyraźnie napisał - a ktoś to wziął na poważnie :mrgreen:

8)

: śr 25 sie 2010, 13:15
autor: kamil
A faktycznie teraz doczytałem, no cóż popełniłem gafę, to jest efekt mojego czytania bez zrozumienia :D i doskonale Pan wie, że nie ktoś tylko post jest podpisany, a Pan mnie chyba już trochę zna, nie osobiście ale z forum, wiec nie ktoś tylko Kamil :)