Strona 2 z 3
: śr 20 lis 2013, 16:25
autor: jurekstefan
Wycofałem (po namyśle) głupi komentarz,
została tylko mądra część
pozdrawiam
JurekStefan

: śr 20 lis 2013, 17:44
autor: azielik
Przepraszam za brak polskich znakow ale co kraj to obyczaj. Ad rem...
Dziwne i rzadkie, skleroza duchownego i uzupełnienie "przy okazji" w "złej" księdze? Ciekawe.
Rzeklbym raczej:
"Normalne, czeste, skrupulatnosc duchownego (i dla wielu dzieki Bogu), "przy okazji" w moze nie wlasciwej ale rownie "trafnej" ksiedze. Rzenujace"
Widac zrazu ze widzialas chyba tylko te ksiegi internetowe, nie zadajac sobie nawet trudu zbierania informacji co jest a co nie jest normalne. Powinien byc zakaz publikowania metryk mlodszych niz 150 lat wtedy moze i genealodzy byliby reprezentowani tylko przez tych ktorzy zadaja sobie choc ciut trudu realnego.
Jakieś problemy z ciążą a w tej drugiej parafii w miasteczku łatwiej o jakąś pomoc medyczną
LUDZIE KOCHANI!!! czemu patrzycie na genealogie przez pryzmat dzisiejszych realiow! Wycieczka do miasta z powodu komplikacji ciazy w XIX wieku i nawet jeszcze przez kilka dekad XX wieku bylaby postrzegana conajmniej dziwnie. Zwykle jesli sie urodzilo dziecko "w drodze" bylo to odnotowywane w ksiegach urodzen. Na grubo przed zaborami bylo to odnotowywane, jeszcze w lacinskich ksiegach narracyjnych.
Co do imion to wiele razy sie zdazalo ze nasi przodkowie uzywali przemiennie swoich imion. Nawet u mnie zdazylo sie ze urodzil sie Jan, Edward. Ozenil sie juz tylko jako Edward i zmarl tez jako Edward. Ten przyklad nie jest odosobniony.
Podobnie zapis przy zgonie ze zmarl syn np. Jana wcale nie oznacza ze ow Jan (ojciec) nadal zyl i ze on zglosil zgon (no chyba ze mowimy o dziecku nawiazujac do wieku nieboszczyka). Skad wyscie sie urwali?
Dopiski, dopiski, dopiski.... czasem one ratuja nasze poszukiwania, nigdy ich nie ignorujcie bo skoro sa dopisane to ksiadz mial w tym jakis cel. Perelka moze byc tu przyklad aktu zgonu gdzie ksiadz wypisal dokladnie z imienia na marginesie potomkow mojego wiele razy pra.
Goraco polecam permanentne uzupelnianie wiedzy i myslenie w kategoriach historycznych a nie wspolczesnych.
Pozdrawiam,
Andrzej Zielinski
: śr 20 lis 2013, 20:51
autor: Ewafra
Pozdrawiam gorąco wszystkich profesorów genealogii. Zwłaszcza super wybitnego profesora JurkaStefana i równie znakomitego eksperta profesjonalistę Andrzeja Zielińskiego. Może w przyszłości te nowe pokolenia będą trochę mniej lotne intelektualnie niż panowie, ale mam nadzieję, że więcej w nich będzie życzliwości, wrażliwości i taktu. Te surowe reprymendy, ten mentorski ton, te połajanki. Jakże to przykre. Żenujące i zniechęcające. Nikt nikomu nie każe rozwiązywać niczyich problemów. Na każdy post można odpowiedzieć jeśli ma się coś do powiedzenia i ochotę do pomocy, albo nie odpowiadać jeśli chęci brak.
Poszukiwanie pomocy lekarskiej przy komplikacjach ciążowych to dziwaczność przez kilka dekad XX wieku. A kiedy Pana zdaniem Panie Andrzeju stało się to niedziwne? Po roku 1970 czy przed? Bardzo różnie bywało. Zależało to od kondycji społecznej, stopnia zamożności, ale lekarze nie pojawili się w Polsce po roku 1989. Byli i w średniowieczu. Leczyli jak leczyli. Często bardziej szkodząc niż pomagając, ale byli i wielu ludzi z ich pomocy korzystało. I wyjazd ciężarnej do innej miejscowości na poród wcale nie musi być niczym dziwnym. Może niekoniecznie szukała tam lekarza, ale pojechała do mieszkającej tam matki, albo siostry? Niemożliwe?
Co się tyczy osoby zgłaszającej zgon to w metrykach XIX - wiecznych jest to wpisane. Stawił się Jan X i oświadczył, że we wsi A zmarł Y. Żadnych domysłów snuć nie trzeba.
: śr 20 lis 2013, 22:02
autor: anowi1958
Rzadko coś piszę na forum, bo mam niemiłe doświadczenia. Jedno dla mnie jest jasne, jeśli ktoś pisze prośbę o pomoc w jakiejś sprawie to tej pomocy oczekuje, bo może jest początkujący, a może spotkał się ze sprawą która go przerasta.Jeśli ktoś chce tej pomocy udzielić to prosta sprawa, jeśli nie to po co pisać swoje "głupie" uwagi. Bądźmy ludźmi, takimi, którzy kiedyś też zaczynali przygodę z genealogią.
Iwona
: śr 20 lis 2013, 22:14
autor: Magdalena_Mare
Ok, ale to było sporadyczne, nie przy każdym, ani nawet nie przy większości.
Sprawdzam hobbystycznie, nie mam przymusu.
: śr 20 lis 2013, 22:31
autor: anowi1958
dlatego się wypowiadam - po co te głupie komentarze
Trochę rozczarowana forum - Iwona
: pt 29 lis 2013, 21:04
autor: julia_jarmola
Witam!
Moja zagwozdka to różne nazwiska panieńskie prababki.
Który akt podaje prawdziwe? Ślubu z 1926 jednej z córek czy zgonu z 1949-mojej babci? Obstawiam, jako bardziej wiarygodny akt ślubu, bo wtedy wszyscy żyli, na ślubie byli i chyba nazwisko prababki było im znane.
Niemniej zasiało to mój niepokój. Zawsze myślałam, że prababka to Orzelska, tymczasem stryj (niezyjący) podał po śmierci swojej matki jej matkę, jako -Karlińską!, a nie Orzelską. I bądź tu człowieku mądry?!
I co wy na to? Który akt wiarygodniejszy?
Pozdrawiam- Julia J.
: pt 29 lis 2013, 21:49
autor: jakozak
Brawo iwona!

)) Chylę czoła.
: sob 30 lis 2013, 07:51
autor: Sawicki_Julian
Witam, jeśli się przeczyta tysiące metryk, to wyłania się tamten świat, metryka była dokumentem tożsamości i wiara w to co tam napisane. Wszystkie nazwiska były jako dodatek do imienia i traktowane jako przezwisko, pisane z małej litery. Tylko całe kilogramy wydruku z metryk, testamentu i hipoteki na jedną rodzinę - nazwisko i porównanie z opowiadaniem w rodzinie, plus zdjęcia może wyjaśnić częściowo zagadki.
U mnie po takim śledztwie wychodzi mi nie tylko dziwnie, ale przedziwnie, dwie żony naraz i syn z tą drugą przypisany do kogo innego, ale w tej samej rodzinie ( rysunek drzewka). I jeszcze nie wiem czy tej dodatkowej matce było na imię Ksenia, czy zakonnica ( przełożona sióstr ), pisane Xenia w 1793 roku koło Lwowa, może w prawosławiu nie przeszkadzała żyjąca pierwsza żona. To jest zagwozdka, ale wiem od tylko jednej osoby z rodziny ze któryś z pradziadków miał syna na lewo, to może być to; pozdrawiam - Julian
: sob 30 lis 2013, 10:24
autor: julia_jarmola
Żebym to ja mogła przekopać metryki!!!
Nie ma za dużych szans, gdyż akta są rozproszone po całej Białorusi:( A tam wiemy, jak jest z dotarciem do akt.
Wiem (mam nadzieję, że to fakt), że chodzi o jedną kobietę o imieniu Zofia, która moją prababką była , wszyscy w rodzinie tak o niej mówili.
Przypuszczam, że stryj, jako wnuk mógł nie pamiętać nazwiska panieńskiego swej babki, może pomylił ją z babką ze strony ojca?
Nie bardzo mam już kogo o to zapytać, nadzieja w synu tej córki z aktu ślubu,że odpisze. Jedyny żyjący stryj pamięta tylko imię:(
Pozdrawiam- Julia
: sob 30 lis 2013, 10:41
autor: kwroblewska
julia-jarmola pisze:
Przypuszczam, że stryj, jako wnuk mógł nie pamiętać nazwiska panieńskiego swej babki, może pomylił ją z babką ze strony ojca?
Nie bardzo mam już kogo o to zapytać, nadzieja w synu tej córki z aktu ślubu,że odpisze. Jedyny żyjący stryj pamięta tylko imię:(
Pozdrawiam- Julia
Julio,
Czy przypuszczasz, że aż tak się zmieniło? A obecnie ilu wnuków zna nazwiska panieńskie swoich babci?
__
Krystyna
: sob 30 lis 2013, 10:59
autor: Sawicki_Julian
Witam ponownie Julio, mogło być tak ze z domu była Orzelska, a po ślubie Karlińska i ponownym ślubie jeszcze inne ( nowe ) miała nazwisko, nie zawsze pisali że to wdowa, czasem trzeba się domyśleć jaka końcówka to wskazuje np. Kowalszczonka to panna, a Kowalska to już była wdowa.
Tak też było u mnie z imieniem pradziadka, pradziadkowi było na imię albo Wincenty, albo Stanisław, a wyszło z metryk ze było mu Wincenty Stanisław ur. w 1853 r. , czyli w każdej opowieści jest coś prawdy.
Metryki z dawnej Polski będą powoli się pokazywać w necie, bo tam nasi mieszkają od dawna nadal tylko my im musimy w tym pomóc i nawzajem, bo też jak widzę powoli szukają swoich korzeni, piszą różne książki z tamtych lat i są też monografie wsi i miast dawnej Polskich ; Julian
Ps. Julio imienniczko moja, podpowiem Ci że tak Karlińskich jak i Orzelskich nawet drugie tyle ( ok. 40 + 80 ) jest w Wielkiej Genealogii u dr Maraka Minakowskiego i są już znani od lat około1500, to może Ci pomóc w ułożeniu puzli rodzinnych ; Julian
: sob 30 lis 2013, 13:57
autor: Janina_Tomczyk
Jestem zdumiona i zniesmaczona atmosferą jaka panuje na forum i pośród członków PTG. Zjadliwy i mentorski ton pochodzi jak widzę od czołowych znawców genealogii, którzy mają dostęp do większości zdjęć i oryginalnych akt. My, szaraczki poszukujący i indeksujący jak głupi tysiące akt jesteśmy traktowani jak idioci, bo jak inaczej zrozumieć informację jaką otrzymałam od Pana Leszka Ćwiklińskiego - słynnego eksperta i członka PTG, w której informuje mnie,że mam sobie poszukać danych w USC lub parafii. A mam także wielką "zagwozdkę" z poszukiwaniem metryk z rodziny mojej mamy. Tłumaczyłam i indeksowałam tysiące łacińskich metryk z Koronowa i Debrzna, a okazało się że mogli wychodzić z Wielkopolski. Dodatkowo sprawę komplikuje miejsce urodzenia najstarszego syna moich dziadków i ich ewentualny ślub w Berlinie. Nie mam punktu zaczepienia i znalazłam tylko indeks ograniczony do imienia i nazwiska osób biorących ślub w Chojnicach w 1925 r i może dotyczyć tego zaginionego na wojnie brata mojej mamy. Poprosiłam osobę zamieszczającą ten akt o informację i dostałam bardzo niemiłą w tonie korespondencję na mój e-mail abym poszukała sobie w USC lub parafii. Jestem stara, schorowana i biedna więc nie stać mnie na podróże po całej Polsce by szukać wiatru w polu, ale pragnę podobnie jak moja kuzynka poznać historię rodzinną. Dlatego intesywnie pracuję przy indeksacji płacąc duże rachunki za energię elektryczną i materiały biurowe do notatek. Mądrale z PTG powinni zrozumieć nasze poszukiwania i albo zamieszczać dokładniejsze dane w indeksowanych wykazach, albo pomóc w uzyskaniu danych ze zdjęć.
Oczywiście profesjonalne tworzenie drzewa genealogicznego wymaga metryk, ale nie wszyscy je tworzą. Ja podobnie jak wiele osób opisuję swoją historię rodzinną i nie porywam się na pełną dokumentację. Potrzebuję danych dotyczących dat i nazwisk by ustawić wszystko chronologicznie. Niegrzeczni są członkowie PTG i jak widzę przeniosło się to na sympatyków, co powoduje iż wiele osób wycofuje się ze współpracy przy indeksacji. Ja także wycofam się przy najbliższej okazji po zakończeniu indeksacji Gostynina.
Pozdrawiam szczególnie ciepło Julię, która z pełną życzliwością pomogła mi robiąc zdjęcie grobu mojej Cioci. Ubolewam, że takie osoby stają się w Polsce wielką rzadkością.
Janina Władysława Tomczyk
: sob 30 lis 2013, 19:18
autor: Wielebnowski
Magdziu
Masz mało danych aby jednoznacznie coś stwierdzic.
Masz nazwisko i ime zony Piotra ,ojca dziecka z 1874r.Poszukaj czy urodziła się w tej wsi.
Zainteresuj sie Janem,czy jest akt ślubu ,czy miał dzieci ,czy jest akt zgonu.
Byc moze że było jak pisze P.Markowski że po smierci Piotra w 1856r Jan zostaje Piotrem.
Wszelkie watpliwości rozwiałby wpis w księdze ślubów.
Też mam przypadek że pradziadek 2 swoim córkom dał na imię Julia.młodsza zostałą Emilia i co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
W księdze chrztów młodszej Julii jest podana data slubu odpowiadająca dacie ślubu Emilii.
Pozdrawiam serdecznie
Jasiu W.
: sob 30 lis 2013, 20:14
autor: Hanna_Iwona
Julio w mojej rodzinie mam dokładnie to samo co ty w 3 metrykach.Przy zawieraniu małżeńst inne nazwisko a przy zgonie panieńskie jeszcze inne.Również zastanawiałam się dlaczego jest podane przy zgonie inne nazwisko panieńskie.Ale nie poddałam się i zagadkę wyjaśniłam.Przeszukałam okoliczne parafie i docelową parafię i co się okazało.Matki w przeszłości zmarłych powtórnie wychodziły zamąż.I przy zgonach były podawane drugie nazwiska matek z powtórnego małżeństwa a nie z pierwszego.Moze ponad 100 lat temu dla księdza i rodziny było oczywiste ,ze matka X i Y to ta sama osoba.Ale dla mnie nie.Na 3 przypadki ta sama sytuacja.
Pozdrawiam
Hanna-Iwona.