Jedna z moich przodkiń, Julianna, poślubiła takiego "świeżego" wdowca (zgon pierwszej żony końcem kwietnia, ponowny ślub w maju), na dodatek 20 lat starszego od niej. Żeby było śmieszniej - siostra Julianny poślubiła syna tego wdowca, z pierwszego małżeństwa! Wprawdzie dopiero po trzech latach , ale to chyba dlatego, że w chwili ich ślubu miała 14 latzmad pisze:Tam gdzie chodzi o przetrwanie, uczucia odgrywaja odgrywaja niewielka role. Od wielu juz lat szukacie w rejestrach parafialnych i na pewno znacie przypadki, ze wdowiec juz po niespelna miesiacu zawiera nastepne malzenstwo.
Zbyszek Maderski
I też się zastanawiałam, co tymi ludźmi kierowało ... no, może Juliannę rozumiem, bo jak na tamte czasy (rok 1878) to najmłodszą panną młodą nie była, miała 28 lat w chwili zamążpójścia. A mąż i tak ją przeżył
