Na początek kilka luźnych uwag do toczącej się dyskusji.
Z całym szacunkiem Tomaszu, ale nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc, że mikrofilmy się dublują?
Wszystkie mikrofilmy, jakimi dysponują dzisiaj archiwa państwowe i kościelne pochodzą z tego samego źródła - od Mormonów. Mikrofilmowanie trwa do dzisiaj, co potwierdził podczas spotkania we Wrocławiu Ks Prof Pater, dyrektor archiwum.
Oryginały trafiają do St Lake City, a kopie do odpowiedniego archiwum, w zależności od tego z których materiałów korzystano.
Dublować się mogą lata w danej parafii, ale dotyczyć to będzie dwóch różnych systemów: łacińskich zapisów metrykalnych i ksiąg stanu cywilnego.
Rzecz może dotyczyć początków XIX wieku. Mogą być niewielkie różnice w poszczególnych zaborach.
Jeśli nawet jakimś sposobem istnieją powielone mikrofilmy z różnymi numerami, to dla projektu w tym kształcie nie ma to znaczenia.
Przecież fotografie będą wykonywane z dokumentów, a nie mikrofilmów.
Skaner do mikrofilmów, z przystawką do taśm ciągłych, to dość droga zabawka.
Sądzę jednak, że sprawa dotyczy nieco innej kwestii, a mianowicie robienia mikrofilmów z duplikatów ksiąg, a więc ksiąg "wtórych", co nie oznacza ich dublowania, a jedynie fakt, że do diecezji trafiły duplikaty, a nie unikaty.
Pozwolę się także nie zgodzić z Łukaszem w sprawie małej wartości pierwszych ksiąg USC, które jakoby miały być powieleniem zapisów kościelnych.
Odnośnie ksiąg z Kongresówki nie spotkałem takiego przypadku. Kodeks Napoleoński wyraźnie formułował obowiązek i treść zapisów stanu cywilnego. W zapisach narracyjnych, bardzo często występują inni świadkowie niźli przy tych samych zdarzeniach kościelnych. Występują też różnice czasowe, bowiem zgłoszenia do ksiąg stanu cywilnego traktowano w kategoriach obowiązkowej rejestracji.
Niejednokrotnie porównanie tych dwóch zapisów umożliwia rozwikłanie niejednej zagadki genealogicznej o czym pisałem swego czasu na GenPolu.
Powracając do głównego wątku.
Widzę wyraźnie zarysowane dwie propozycję:
1/ fotografowanie zasobów zgromadzonych w archiwach diecezji, a następnie w miarę możliwości ich indeksowanie;
2/ bardzo ważna propozycja Przemka, włączenia się do prawdopodobnej akcji Mormonów, digitalizacji ich zasobów.
Odnośnie fotografowania ksiąg, należy pamiętać, że takie działania są prowadzone w naszym środowisku od dobrych kilku lat. Jest to oczywiście rozproszone i najczęściej robione są dokumentacje poszczególnych parafii, a nie całych diecezji. Bodaj Pomorskie TG jest pierwszym, któremu udało się wejść w porozumienie z archiwum diecezjalnym za cenę zindeksowania zasobów. Ale nie chcę tu czegoś pokręcić i może ktoś z Pomorskiego napisze.
Tak naprawdę nikt nie wie ile parafii zostało już zfotografowanych. Koledzy z mojego TGCP, robią kopie ksiąg z czytników ośrodka mormońskiego. Jakość pozwala na swobodną pracę z materiałem. Pracują nad kilkoma parafiami. Olbrzymią ilość zdjęć zrobił Staszek Pieniążek i inni koledzy z PTG. Z rozmów prowadzonych na grupach wiem, że również inni mają w swoim dorobku po kilkanaście tysięcy zdjęć.
Sam od jakiegoś czasu również fotografuję księgi w parafiach.
Czasami opracowuję indeksy do najstarszych ksiąg łacińskich. Na to jednak brakuje czasu, bo obróbka komputerowa tysięcy zdjęć jest czasochłonna, a jest jeszcze własna rodzina, praca i oczywiście własna genealogia.
Mam jednak nieco inną koncepcję. Zrobione na CD archiwum przekazuję parafii, pozostawiając sobię kopię bez prawa upubliczniania.
Zasada ograniczenia wykorzystywania uzyskanego materiału w publikacjach jest powszechna przy wszystkich pracach archiwalnych także świeckich.
Ciekaw jestem, czy na podobnych prawach inni Koledzy robili zdjęcia ksiąg?
Mam pytanie do Łukasza: czy rozmawiałeś w sprawie prawa rozpowszechniania fotografowanych materiałów i ich ewentualnego umieszczenia w internecie?
Indeksacją obok całej rzeszy indywidualnych genealogów, zajmuje się kilka towarzystw regionalnych.
Jeśli chodzi o temat poruszony przez Przemka, to muszę powiedzieć, że wykazał się On wielką przenikliwością i dalekowzrocznością.
Może dlatego, że patrzy zza oceanu?
Jeśli istotnie Mormoni szykują digitalizację swoich zasobów, a również o tym słyszałem, to włączenie się nas w "polską część" byłoby największym wyzwaniem dla polskich genealogów i najważniejszą akcją nie mającą z niczym dotychczasowym porównania.
Kto ich spyta i kto zaproponuje współpracę w imieniu polskich genealogów?
Pozdrawiam
Waldemar Fronczak[/url]