Dwa razy mocne stwierdzenie i dwa razy nieprawda.mądzik_władysław pisze:Zadanie z poziomu szkoły podstawowej:czytanie tekstu ze zrozumieniem.
Odróżniam upublicznienie pochodzenia od kwestii badań czystości rasowej.
Jestem też zwolennikiem prawdy,a genealogii nie da sie oszukać.
Co do pierwszego Kolega powinien się troszkę doinformować. W Niemczech hitlerowskich badanie czystości rasy było badaniem genealogicznym. Nie badano niczego innego tylko księgi metrykalne. I tylko to miało znaczenie. A tylko wnioski i skutki były "niegenealogiczne".
Jedyne znane mi przypadki kiedy stosowano inne kryteria to nieczeste przypadki uznania dzieci z rodzin mieszanych za nazwijmy to prawie Aryjczyków. Część z nich (w znacznej części wojskowi) czując się Niemcami i/lub chcą chronić rodziny występowała o t.zw. Deutschblutigkeitserklaerung ew Genehmigung. I wtedy Adolf Hitler zwracał wg źródeł uwagę na ich wygląd. Jak ktoś źle wyglądał to odpadał. A jak dobrze, to czasem mu dawali ten papier. A czasem nie.
A co do drugiego.
Gadania genealogiczne były, są i będą przedmiotem fałszerstw. Czasem da się to odkryć a czasem nie. A jak wszyscy wiemy w wielu wypadkach nie jest możliwa jednoznaczna identyfikacja niezależnie od starań badacza. Pomijam już kwestię pewności pochodzenia dziecka od ojca.
Miłego weekendu
