Łukawica, Jaworówka powstanie styczniowe

Wszystkie sprawy związane z naszą pasją, w tym: FAQ - często zadawane pytania

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

jamiolkowski_jerzy

Sympatyk
Adept
Posty: 3178
Rejestracja: śr 28 kwie 2010, 19:24

Re: ANIOŁKOWSKI - JAMIOŁKOWSKI // JEMIOŁKOWSKI.

Post autor: jamiolkowski_jerzy »

Po latach zaniechania kwerendy łukawiczan, zainspirowany opisanymi wcześniej znaleziskami z archiwów, wczoraj odwiedziłem AD w Drohiczynie (mile zaskoczyła mnie zdecydowanie lepsza dostępność do zasobów niż było to przed laty , jest stała uczynna obsługa) i tam znalazłem dokumenty zgonów: z 1881 Katarzyny Jamiołkowskiej (zapisano że zmarła w wieku 85 lat ze starości, była wdową a pozostawiła synów: Wawrzyńca, Klemensa i Tomasza oraz córki: Bogumiłę, Wiktorię i Annę); z 1884 Wawrzyńca Marcinowicza Jamiołkowskiego (zatem Wawrzyniec, który nie był na zesłaniu, dołączył do brata Klemensa; w akcie zgonu zapisano cenne informacje – wiek 55 lat, pozostawił wdową żonę Alojzę ze Szabinów i potomstwo: synów Józefa, Franciszka, Antoniego i córki Rozalię i Mariannę) wreszcie z 1896 zgon Klemensa Marcinowicza Jamiołkowskiego wiek 68 lat stanu wolnego. Wszyscy w/w zmarli zapisani pod swoim prawdziwym nazwiskiem Jamiołkowski. Natomiast potomków Wawrzyńca i Alojzy zapisywano już Aniołkowski i to nazwisko utrwaliło się tam do dziś .
Genealogiczną część tego wątku można zatem uznać za zamkniętą. Pozostaje bodaj ważniejsza część historyczna. Czekam na dokumenty z Grodna i Astrachania.
jamiolkowski_jerzy

Sympatyk
Adept
Posty: 3178
Rejestracja: śr 28 kwie 2010, 19:24

Re: ANIOŁKOWSKI - JAMIOŁKOWSKI // JEMIOŁKOWSKI.

Post autor: jamiolkowski_jerzy »

Dokumenty z Grodna już mam. Klemens otrzymał zgodę w lipcu 1881 roku. Intrygujące jest, że matka Katarzyna, która była zesłana, zmarła w Łukawicy wcześniej bo w marcu 1881 roku. Tego z dokumentów nie wiadomo ale najpewniej było tak , że wcześniej w Łukawicy osiadł inny jej syn Wawrzyniec. Ten uniknął zesłania bo w latach powstania służył w wojsku carskim. Dosłużył się nawet stosunkowo wysokiego stopnia podoficerskiego feldfebla. Zatem nie mogła go raczej dotyczyć zbiorowa odpowiedzialność i zakaz powrotu do rodzinnej miejscowości. I to była najpewniej okoliczność, że starej matce pozwolono powrócić do syna. Nie wynika to co prawda z grodzieńskiego dokumentu ale służba wojskowa unter oficera Wawrzyńca była najpewniej okolicznością ułatwiająca uzyskanie zgody na powrót Klemensa do Łukawicy.
Prawdopodobnie on i matka Katarzyna byli jedynymi z zesłańców, którzy do Łukawicy powrócili. Kilku się starało ale bezskutecznie. Najbliżej (nawet bardzo blisko ale już za kordonem w Królestwie Polskim) w Brzozowie Starym par Poświętne osiadł zesłaniec Józef po Łukaszu Olędzki. W 1874 ożenił się z wdowa Barbarą Olędzką. W 1876 wystąpił o zwrot ziemi ale bezskutecznie.
Zastrzegam się jednak, że nie prowadziłem w tym temacie gruntownych badań. Obiegowe pogłoski mówią co prawda jeszcze o jednym bądź nawet dwóch przypadkach ale tych osób nie ma na liście zesłanych i zdaje się są to bardziej próby ogrzania się mitem powstańczym.
Na odpowiedź z Astrachania ciągle czekam
jamiolkowski_jerzy

Sympatyk
Adept
Posty: 3178
Rejestracja: śr 28 kwie 2010, 19:24

Re: ANIOŁKOWSKI - JAMIOŁKOWSKI // JEMIOŁKOWSKI.

Post autor: jamiolkowski_jerzy »

Udało mi się -mimo wojny- załatwić kwerendę w zasobach archiwum astrachańskiego. Nie poprzez samo archiwum ( po 24 lutego przestało odpowiadać )ale prywatne kontakty
Wynik kwerendy daleki jest od kompletności. Nie jest to zresztą moim celem, chodziło mi głównie o dokumentalne potwierdzenie zesłania tam Jamiołkowskich z Łukawicy. Informacje pochodzą z fondu 1-11-522.
Nie wiadomo kiedy tam trafili. Na pewno byli już tam w listopadzie 1864. Wynika to z petycji jaką Katarzyna Jamiołkowska skierowała 11 lutego 1865 roku do Gubernatora. Pisze ona
W minionym roku 1864 ja, wraz z moimi dwoma synami Klemensem i Tomaszem oraz córką Anną, zostaliśmy na rozkaz rządu deportowani z obwodu bielskiego do powierzonej Waszej Ekscelencji prowincji astrachańskiej i do 28 grudnia przebywałam we wsi Zenzeli obecny (obwód Limański przyp.jj) z okręgu Astrachań.
W wyniku nowego rozkazu od wyższych władz moja rodzina i ja zostaliśmy wysłani z Astrachania do prowincji Perm, ale przybywszy do miasta Czerny Jar 22 stycznia, nastąpił dla mnie nowy i smutny rozkaz, który zmusił mnie zwrócić się Waszej Ekscelencji z prośbą o pomoc,
Z nieznanych mi powodów, po przybyciu do miasta Czerny Jar, szef zespołu obwodu czarnojarskiego, kapitan Korepanow, oznajmił mi, że w wyniku otrzymanego rozkazu ja, wraz z moim najmłodszym synem Tomaszem i córką Anną, powinnismy wrócić do miasta Astrachań, a mój najstarszy syn Klemens powinien udać się do miasta Perm, i że deportacja nastąpiła przez pomyłkę astrachańskiego departamentu policji……..Ośmielam się pokornie prosić Waszą Ekscelencję o odeskortowanie mnie z moim najmłodszym synem Tomaszem i córką Anną do Prowincji Permskiej do mojego syna Klemensa, który w dolegliwościach mojego najmłodszego syna, Tomasz służy jako jedyne wsparcie dla mojej rodziny.
Co było dalej? –nie mam dokumentów ale zważywszy że do Ojczyzny wracali z guberni astrachańskiej to by świadczyło ,że do permskiej guberni nie trafili a to Klemens do nich z powrotem dołączył. Na marginesie gubernia permska uchodziła z lepsza do przeżycia, do niej trafiła większość łukawiczan. Delta Wołgi bowiem to teren depresji i surowego klimatu; mnóstwo wysepek, moczarów porośniętych trzciną, piaszczystych łach, starorzeczy i jezior. W zimie przez okres do 3,5 miesiąca delta pokryta jest lodem. W tamtych czasach i wiosną poziom wody w delcie wzrastał tak mocno, że ok. 40% jej powierzchni przez 4-5 tygodni pozostawało pod wodą, a 20% nawet do 3 miesięcy.
Jakie były dalsze losy nie wiadomo. Nie mam też dokumentów potwierdzających losy rodziny Konstantego. Do Królestwa wracał także z guberni astrachańskiej. Wiele wskazuje że trafił do wsi Michajłowka. Za tym by świadczył zapis zdarzenia we wsi Michajłowskie gdzie spośród z wielu tam osiedlonych Polaków: Konstantin Stankiewicz i Konstantin Emelkowski (najpewniej Jamiołkowski, przekręcone nazwiska to rzecz w rosyjskich dokumentach nagminna), szukając środków na wyżywienie swoich i bliskich, wynajęli miejscowego chłopa Andrieja Korniewa, aby pojechał z nim i innymi chłopami wołami do guberni stawropolskiej po towary. Zostało to zgłoszone policji rejonowej, która po ich powrocie do wsi ustanowiła nad nimi najściślejszy nadzór, grożąc karą i wygnaniem w przypadku powtórzenia takich nieobecności.
Nie wykluczam że uda mi się w przyszłości uzyskać i inne informacje. Jak też zamieszczę ciekawe opracowanie raportu Astrachańskiej Izby Mienia Państwowego sporządzony Gubernatorowi, będący oceną problemów związanych z osiedleniem zesłanych do guberni astrachańskiej Polaków. Ale to już raczej nie na forum (za długie). Ewentualnie zainteresowanych zapraszam do prywatnego kontaktu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ja i Genealogia, wymiana doświadczeń”