Absurdy, kiksy i inne kwiatki w zapisach metrykalnych

w tym bazy PTG : Geneteka, Metryki .. Nasze bazy, Wyszukiwarki na Genealodzy.pl oraz szukaj w Postach i Tematach.. na Forum

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie

Krzysztof29

Sympatyk
Posty: 706
Rejestracja: czw 21 lip 2011, 23:23
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: Krzysztof29 »

Akt urodzenia nr 75 z 8 stycznia 1862 r. Parafia św. Krzyż w Warszawie:
Stawiła się Rozalia Raciborska dyżurna kołyski lat 47 mająca w Warszawie w szpitalu Dzieciątka Jezus zamieszkała, w obecności Ignacego Zaniewskiego lat 45 i Pawła Adamskiego lat 44 mających, służących w tymże szpitalu zamieszkałych i okazała nam dziecię płci żeńskiej dnia wczorajszego o godzinie pierwszej z południa do kołyski instytutu Dzieciątka Jezus złożone dni cztery mieć mogące, miejsca urodzenia i rodziców niewiadomych. Dziecięciu temu na chrzcie św. dziś odbytym nadano imię Genowefa nazwisko Lubomirska, rodzicami jej chrzestnymi byli Marcin Mściwojewski z Weroniką Raczkowską. Akt ten przeczytany stawającej i świadkom, przez nas podpisany został. Stawająca z świadkami nie piszą.

Zastanawiające jest dlaczego podrzuconemu do okna życia dziecku nadano nazwisko jednego z najbardziej znanych rodów książęcych w Polsce. Jaki mógł być cel tego zabiegu? Czy chciano może tym samym w jakiś sposób wynagrodzić temu dziecku fakt porzucenia przez rodziców nadając mu książęce nazwisko? Ustawa o ochronie nazwisk historycznych wtedy nie istniała jak widać. Ciekawe jakie były dalsze życiowe losy Genowefy Lubomirskiej? O ile oczywiście dożyła średniego wieku i być może założyła rodzinę. Po zamążpójściu otrzymała inne nazwisko. Ale pomyślmy, że jakiś genealog dociera do swojej pra...babki, a ona z domu Lubomirska! Znając życie zaraz najdą takiego człowieka myśli o arystokratycznym rodowodzie przodków ;)
Poszukiwane nazwisko: Turski - okolice Częstochowy, Jędrzejowa i Włoszczowy
enora

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 69
Rejestracja: pt 07 paź 2011, 00:56

Post autor: enora »

Coś chyba jest na rzeczy, jeśli chodzi o to wynagradzanie. Już był tu kiedyś wątek na temat nazwisk dzieciaczków z Dzieciątka Jezus - Genowefa nie jest wyjątkiem, z reguły otrzymywały one ładne, "szlacheckie" nazwiska. Jakby chciano zatrzeć owo niewiadome pochodzenie.

Niestety, jeśli Genowefa miała rzeczywiście 4 dni, to jej szanse na przeżycie w czasach przed wynalezieniem mleka modyfikowanego i rozpowszechnieniem zwyczaju zachowywania przy przygotowywaniu niemowlęcych posiłków niemalże sterylnej czystości, były raczej nikłe :(.

Pozdrawiam,
Eleonora
Awatar użytkownika
Komorowski_Longin

Sympatyk
Mistrz
Posty: 824
Rejestracja: czw 14 kwie 2011, 13:47
Lokalizacja: Parafia Tarczyn

Post autor: Komorowski_Longin »

Witam
Nawiązując do wypowiedzi Krzysztofa; brzmienie nazwiska świadczy tylko o fonetyce, pochodzenie nawet od "źródła" nie było pewne, znane jest powiedzenie "zapatrzyła się na...", a nasz dzielny Jagiełło to dopiero ma licznych potomków, jest ich w Polsce 9310 osób. Nadawanie imion i nazwisk zależało od fantazji księdza bo to ksiądz raczej decydował i być może kierował się swoją słabością do tego nazwiska i nie wiązał bym tego z "wynagradzaniem". Myślę też że nasi przodkowie nie byli tacy próżni i nazwisko służyło przede wszystkim do określenia osoby a nie jej pozycji, jest bowiem wiele nazwisk szlacheckich chłopsko - brzmiących i nie przynosiło to ujmy osobie z takim nazwiskiem, tak jak i teoretyzując Genowefie jeśli została żebraczką nie dodało splendoru, raczej naraziło ją na drwiny.

Pozdrawiam Longin.
Sawicki_Julian

Sympatyk
Posty: 3423
Rejestracja: czw 05 lis 2009, 19:32
Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski

Post autor: Sawicki_Julian »

Witam, w dawnych czasach jeśli się urodził np. Lubomirski (a) to od razu mu się kłaniała służba i na pewno rodzina nie pozwoliła na ośmieszanie dziecka ( nazwiska) nieślubnego, mogli się nim zająć i wychować.
Teraz w demokracji może urodzić się nawet np. Złotnicki i syn prezydenta, jeśli nie będzie miał szkoły, będzie najwyżej pracownikiem fizycznym, a np. Gnoiński, ale będzie profesorem, czyli Panem Profesorem ; pozdrawiam - Julian
Awatar użytkownika
Komorowski_Longin

Sympatyk
Mistrz
Posty: 824
Rejestracja: czw 14 kwie 2011, 13:47
Lokalizacja: Parafia Tarczyn

Post autor: Komorowski_Longin »

Witam
Nie chciałbym wchodzić w politykę, ale Julianie jesteś w błędzie to właśnie dzisiaj w tzw. demokracji potworzyły się kliki zwane pięknie korporacjami gdzie zaszczyty, profity, stanowiska, przekazuje się z pokolenia na pokolenie. Dzisiaj syn czy córka np. lekarza, adwokata, komornika, prezydenta, archeologa, aktora czy innej profesji nie bacząc czy ma do tego predyspozycje, obowiązkowo powiela zawód - zajęcie rodziciela.
Jeśli chodzi o niechciane dzieci to tylko w dużych ośrodkach jak np. Warszawa były przytułki, na wsiach dzieci po prostu podrzucano, z tym że podrzucone dziecko nie było odrzucone a wychowane jak swoje. Nie zdarzało się aby nie przyjęto podrzuconego dziecka, jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku mój teść sprawdzał rano czy na progu nie ma podrzutka, bo trzeba by je przyjąć i wychować, dzisiaj dziecko jest często śmieciem wyrzuconym do zsypu...
Pozdrawiam Longin.
Pozdrawiam Longin
Krzysztof29

Sympatyk
Posty: 706
Rejestracja: czw 21 lip 2011, 23:23
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: Krzysztof29 »

enora pisze:Coś chyba jest na rzeczy, jeśli chodzi o to wynagradzanie. Już był tu kiedyś wątek na temat nazwisk dzieciaczków z Dzieciątka Jezus - Genowefa nie jest wyjątkiem, z reguły otrzymywały one ładne, "szlacheckie" nazwiska. Jakby chciano zatrzeć owo niewiadome pochodzenie.
Szukałem tego wątku, ale nie mogłem znaleźć :(
Co do tej Genowefy Lubomirskiej to jej aktu zgonu nie było, chyba więc udało jej się przeżyć niemowlęctwo, ale co dalej?
Poszukiwane nazwisko: Turski - okolice Częstochowy, Jędrzejowa i Włoszczowy
Awatar użytkownika
dorocik133

Sympatyk
Ekspert
Posty: 1077
Rejestracja: śr 23 lis 2011, 18:46
Lokalizacja: Ozorków

Post autor: dorocik133 »

Ja też szukałam aktu zgonu i nie znalazłam, ale część dzieci "Dzieciątkowych" zostawała oddawana na wychowanie na wsie w okolicach Warszawy i sporo niestety umierało. Więc trudno powiedzieć cokolwiek o jej losach.

Pozdrawiam
Dorota
Pozdrawiam

Dorota
Barbara_Domagała

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 102
Rejestracja: czw 07 lut 2013, 20:59

Post autor: Barbara_Domagała »

To prawda, nawet dalej, pod Łodzią spotkałam sporo dzieci przygarniętych na wychowanie z tego szpitala. Teraz jak próbuję sobie przypomnieć te akty, to z tego co pamiętam, w zgonach nie podawano (przynajmniej tam) ich nazwisk. Było tylko imię i u kogo na wychowaniu. Mowa o połowie XIX w.

Pozdrawiam,
Basia
Słomińska_Dominika

Sympatyk
Ekspert
Posty: 701
Rejestracja: sob 27 cze 2009, 21:43
Lokalizacja: Pow. Grójecki

Post autor: Słomińska_Dominika »

No właśnie też miałam o tym napisac. Piszecie wyżej, że dzieciom nadawano nazwiska, jednak w indeksowaniu takie dzieci przeważnie grzebane są bez nazwiska lub jako "szpitalne". Jak się to ma do tego nadawania nazwisk?
Pozdrawiam
Dominika

Interesuja mnie nazwiska Słomiński, Szelągowski, Maroszek, Chłopecki
Awatar użytkownika
dorocik133

Sympatyk
Ekspert
Posty: 1077
Rejestracja: śr 23 lis 2011, 18:46
Lokalizacja: Ozorków

Post autor: dorocik133 »

Co prawda ten temat nie ma za wiele wspólnego z absurdami i kiksami, ale skoro już mowa o nazwiskach dzieci nieślubnych, to różnie to bywało. Z tego co pamiętam z indeksacji parafii podwarszawskich dzieci te raczej miały nazwiska, choć było wyraźnie napisane, że "Dzieciątkowe". Wśród zgonów w Parafii św. Krzyża też dzieci miały nazwiska.
Czasami w innych parafiach zdarzało się, że ksiądz wpisywal imię dziecka z adnotacją "bez nazwiska". Ale w większości przypadków dziecko nosiło po prostu nazwisko matki i z takim potem stawało na ślubnym kobiercu.

Pozdrawiam
Dorota
Pozdrawiam

Dorota
Sroczyński_Włodzimierz

Członek PTG
Nowicjusz
Posty: 35480
Rejestracja: czw 09 paź 2008, 09:17
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sroczyński_Włodzimierz »

Nie rozwijając (z nadzieją, że przeniesie się do odpowiedniego tematycznie wątku) - bez określenia (czy tez podziału) jakiego okresu dotyczy zjawisko i oparcia się na dokumentach, próby generalizowania, syntezy są bardzo ryzykowne. I skutkujące powieleniem mitów dość odległych od rzeczywistości (np sugestia o wysokiej umieralności dzieci z Dz. Jezus wychowywanych poza Warszawą -wysoka w porównaniu z? umieralnością w Dz. Jezus w Warszawie? dziećmi w Warszawie? dziećmi urodzonymi i wychowywanymi w tych samych okolicach?)
A trochę bardziej w kierunku -co absurdalnego jest w nazwisku? Jakby innych Lubomirskich (istniejących także w genetece) niż "ci Lubomirscy" nie było.
Awatar użytkownika
adam.nojszewski

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 112
Rejestracja: sob 20 paź 2007, 23:10
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: adam.nojszewski »

A propos - metryka 31:
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 28-033.jpg
"Marianna wychowanica Szpitala Dzieciątka Jezus, lat 5", bez nazwiska

A tu ciekawie (83):
http://metryki.genealodzy.pl/metryka.ph ... 77-084.jpg
"Marianna wychowanka Józefy Pekocinskiej przez nią z Szpitala Dzieciątka Jezus wzięta opatrzona naszyjnikiem nr 48 z roku 1854"
To chyba na osobny wątek zasługuje?
pozdrawiam
Adam Nojszewski // @anojszewski // www.facebook.com/anojszewski
Awatar użytkownika
dorocik133

Sympatyk
Ekspert
Posty: 1077
Rejestracja: śr 23 lis 2011, 18:46
Lokalizacja: Ozorków

Post autor: dorocik133 »

Adamie!
Ja nic dziwnego w tych metrykach nie widzę. Dzieci oddane do szpitala były właśnie zaopatrywane w naszyjniki z numerkami i wiele tak spisanych aktów zgonów widziałam. Taka była praktyka

Pozdrawiam
Dorota
Pozdrawiam

Dorota
Awatar użytkownika
adam.nojszewski

Sympatyk
Nowicjusz
Posty: 112
Rejestracja: sob 20 paź 2007, 23:10
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: adam.nojszewski »

Dla mnie dziwne, bo w okolicach które wcześniej sprawdzałem nie natknąłem się na ani jeden zapis tego typu. A tu ich jest całkiem sporo. Nie wszystkie dzieci maja numerki, ciekaw tez jestem, czy w dniu ślubu występowały pod nazwiskiem przybranych rodziców (o ile dożyły), i czy odnotowywano ten numerek.
pozdrawiam
Adam Nojszewski // @anojszewski // www.facebook.com/anojszewski
Awatar użytkownika
Komorowski_Longin

Sympatyk
Mistrz
Posty: 824
Rejestracja: czw 14 kwie 2011, 13:47
Lokalizacja: Parafia Tarczyn

Post autor: Komorowski_Longin »

Witam
dorocik133 pisze:Adamie!
Ja nic dziwnego w tych metrykach nie widzę. Dzieci oddane do szpitala były właśnie zaopatrywane w naszyjniki z numerkami i wiele tak spisanych aktów zgonów widziałam. Taka była praktyka

Pozdrawiam
Dorota
Tak jak napisała Dorota, a czy ksiądz wpisał nr w akcie zgonu to zależało tylko od niego. Indeksując około warszawskie parafie dość często natrafiałem na wpisy dzieci ze Szpitala Dz. Jezus z numerami jak i bez numerów, z nazwiskami jak i bez nazwisk. To samo dotyczy ślubów są wpisy tylko z imienia z adnotacją o pochodzeniu ze Szpitala Dz. Jezus jak i z nazwiskiem własnym albo osoby wychowującej. Tych przypadków są setki jak nie tysiące na przestrzeni lat, i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, taka była praktyka.

Pozdrawiam Longin.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólne”