genealodzy.pl

Jak nie sporządzał to przynajmniej brał odpowiedzialność. Dal tego wyznania, regionu , w latach 1826-1945 ksiądz

Nie wiem, czy pytanie odnośnie zgłoszenia błędu było skierowane do mnie.
Jeżeli tak, to akt urodzenia nie trafił jeszcze do archiwum. Dokumenty uzyskałem w USC oraz u księdza.

Nie, Ty pisałeś że była korekta.

Rozumiem, że była procedura sporządzania oraz obiegu dokumentów metrykalnych w tamtym czasie. Czy w związku z tym rodzice lub świadkowie byli zobowiązani zgłosić urodzone dziecko również do urzędu/sądu? Czy zajmował się tym ksiądz?

Naprawdę poczytaj o Aktach Stanu Cywilnego, na początek w Kongresówce. To wiele wyjaśni.
Albo stricte prawo albo w skrócie:
https://warszawa.ap.gov.pl/oasc/ (dostępne także przez biblioteki cyfrowe)

Sroczyński_Włodzimierz pisze:Nie, Ty pisałeś że była korekta.

Był wyrok sądu w 1943r., ale akt w USC zawiera błąd. Adnotacja tylko w księdze urodzeń w parafii.

No tak się zdarzało i to często. Dlatego przy bardziej skomplikowanych sprawach należy sprawdzać obie kopie.
USC (ale to do potwierdzenia) w zasadzie powinien wpisać teraz bez problemu- ciągłość sądownictwa istnieje. Wyrok z 1943 powinien być wykonany. Sprawa rodzinna, cywilna - nie powinno być kwestionowane. Jedyne "ale" dostarczenie odpowiedniej formy informacji o tym co sąd rzekł i pisma:) Tzn moim zdaniem.

Sroczyński_Włodzimierz pisze:No tak się zdarzało i to często. Dlatego przy bardziej skomplikowanych sprawach należy sprawdzać obie kopie.
USC (ale to do potwierdzenia) w zasadzie powinien wpisać teraz bez problemu- ciągłość sądownictwa istnieje. Wyrok z 1943 powinien być wykonany. Sprawa rodzinna, cywilna - nie powinno być kwestionowane. Jedyne "ale" dostarczenie odpowiedniej formy informacji o tym co sąd rzekł i pisma:) Tzn moim zdaniem.

Dziękuję za odpowiedź

Daj znać jak się potoczyło.