W moim przypadku sprawa została załatwiona pomyślnie. Nie wiem, czy to coś komuś pomoże, ale napiszę.
* Marcin Marynicz - jeszcze raz dziękuję za paragraf - w połowie czytania (przez tel.) pani w urzędzie zmieniła zdanie o 180 st. Może stwierdziła, że ja się znam lepiej niż ona
* warto być, kolokwialnie mówiąc, upierdliwym - załatwiłam co chciałam
* w efekcie nie zapłaciłam nic, nawet za udostępnienie danych, czyli da się
* warto móc się podeprzeć jakimś innym urzędem, skąd się teczkę /inne dane dostało - ja wymieniłam całą listę, sugerując, żeby pani kierownik zadzwoniła z pytaniami (nie zadzwoniła, uwierzyła na słowo, pewnie za dużo tych urzędów było)
* dużo zawdzięczam mojej cudownej teściowej, lat 70+, której nie chciałam mieszać, sama się wmieszała, i cudnie zagrała na zmianę rolę przygłuchawej hrabiny i głupawej chłopki - dziękuję jej za to, choć forum nie czyta
* na koniec zostałam w urzędzie "panią Madzią", choć na początku byłam obca i nie upoważniona do czegokolwiek
* Włodek Sroczyński - ta pani, w dużym urzędzie, w byłym mieście wojewódzkim, była mocno zdziwiona, że są w tym kraju urzędy z osobnym archiwum. Czyli to działa w dwie strony, i nie tylko Warszawa w tym kraju
Reasumując:
wszystko się da, jeśli tylko dokumenty nie zostały zniszczone, można je dostać za darmo, niezależnie od stopnia pokrewieństwa
Nie wiem jeszcze, co w tych dokumentach jest, bo to ksera, nie fotokopie na maila. Ale warto było, dla przedstawienia z moją teściową w roli głównej
