Anetta_72 pisze:teraz też indeksuję z otrzymanych mikrofilmów (być może to mnie wprowadziło w błąd).
Wprowadziło Cię w błąd niewątpliwie. Skupiłaś się na tym co sama robisz i co Cię interesuje, zapominając (nie wiedząc) o tym, czemu służy projekt z którego korzystasz i w którym chcesz uczestniczyć.
Nie dbasz o to z jakiego źródła, byleby było to, co cię interesuje.
Stąd nierozróżnianie mikrofilmów z AD, a mikrofilmów z AP chociażby.
Po za tym mikrofilmy mormońskie są skanowane na dobrej klasy skanerze, to właściwie cyfrowe zdjęcie nie odbiegające temu, co się uzyskuje z aparatu przy fotografowaniu ksiąg. Natomiast fotografowanie mikrofilmu poprzez czytnik to masakra. Trzeba poświęcić minimum 10 razy więcej czasu na sfotografowanie tego samego materiału, a i tak efekty będą co najwyżej znośne. Czytnik nigdy nie pokaże całej otwartej księgi trzeba więc zrobić minimum 4 zdjęcia (góra i dół strony nieparzystej oraz góra i dół strony parzystej). Ktoś kto choć raz korzystał ze zdjęć tak wykonanych, nigdy ich nie pomyli z tym co mają mormoni, czy ze zdjęciami z ksiąg i nie będzie oczekiwał, że w ramach projektu Eliza takie zdjęcia będzie robić. Poza tym porozumienie z AP zakłada digitalizację akt, a zdjęcia z mikrofilmów via czytnik właściwie nie nadają się do publikacji. Wyjadacze o tym wiedzą, początkujący niekoniecznie, stąd nieporozumienia.
Co do PDF obejrzałem sobie i faktycznie dla osób luźno związanych z tego typu projektami, albo dopiero zaczynających przygodę z indeksacją (a taki narybek chyba w każdym projekcie powinien być chętnie widziany) nie ma istotnych informacji, a na początek wystarczyłoby zmienić opis ostatniej kolumny. Jest napisane "mikrofilmy" i dla starych wyjadaczy wszystko jasne. Co szkodzi napisać: "mikrofilmy - te roczniki NIE BĘDĄ fotografowane"? Chodzi o jasny i krótki przekaz zrozumiały dla wszystkich. Nie ma co wdawać się w dywagacje, czy kiedyś będą fotografowane, czy skanowane w NAC itd., bo spowoduje to kolejną falę pytań "kiedy będą?" i znów się nie będziecie mogli opędzić.
W PDF, jak słusznie zauważył Krzysztof, informacje są w większości skopiowane z Pradziada i niczym się nie różnią, po co powielać nieprzydatne indeksującym informacje, które i tak można znaleźć u źródła? Dla mnie sensowniejsze byłoby zlikwidować kolumnę mikrofilmy, a tam gdzie podane są daty skrajne podać jedynie daty roczników niezmikrofilmowanych jako tych, które są w planach digitalizacyjnych. Dałoby to jeszcze większą czytelność dla tych, którzy teraz pytają co będzie, a czego nie. Leszek widzę, że używa kolorów, też jak dla mnie trochę bez sensu. To co sfotografowane, oznacza na czerwono mimo, że i tak widać to, patrząc na wypełnione lub puste wiersze w sekcji tego co sfotografowane, wychodzi pstrokacizna nie dająca dodatkowej informacji. W dodatku kolor czerwony kojarzy się (poprzez analogię ze światłami sygnalizacyjnymi) z zakazem, błędem, niemożnością, czyli mało pozytywnie, inaczej niż zielony. Zielonym z kolei oznacza skany mimo, że i tak za każdym razem jest dopisek skany, kolejna pstrokacizna nie wnosząca dodatkowej informacji. Poza tym, nie wiem, bo nie zaglądałem czy fakt że coś jest skanem, a nie fotografią jest istotny dla indeksujących. Można też, jeśli koniecznie chcemy przedstawić cały zasób lat oznaczyć na zielono (kolor nadziei) lata, które będą fotografowane, a na czerwono lata, które nie będą, bo np. są na mikrofilmach lub księgi wymagają konserwacji. Opis co oznaczają kolory umieścić na górze pdf, aby każdy miał szansę doczytać, tak samo jak dotychczasową informację gdzie można znaleźć dokładniejsze dane o poszczególnych zasobach. Gwarantuję wam, że do końca pliku mało kto dociera i czyta, chyba że interesują go parafie na Z.
Moje uwagi i tak piszę z punktu widzenia tego lepiej zorientowanego i mi żadne zmiany nie są potrzebne, w dodatku mogło mi coś umknąć jako oczywiste, chociaż oczywiste jest tylko dla mnie. Dlatego warto zapytać się kogoś mniej zorientowanego, co z takiego pliku rozumie, co wg niego powinno w nim być, a co jedynie wprowadza w błąd - naprawdę warto.
Ja wiem, że tego typu plik, to już utarty schemat (znam go z projektu świętokrzyskiego) i opór przed zmianami będzie, bo przyzwyczajenie drugą naturą człowieka tyle, że bez zmian, to nadal mieszkalibyśmy w jaskiniach i polowali na mamuty.