Znaczna część się powtarza albo IMO jest nieprecyzyjna, część wartościowa - dobrze byłoby rozwinąć ale poważnie, z definicjami o czym mówimy.piotr_nojszewski pisze:Włodek dałem przykład:
- identyfikacja miejsca pochodzenia (parafii) konkretnej rodziny
mogę dodać kilka innych bo moim zdaniem nie jest tak łatwo stworzyć jakąś typologię pytań badawczych choć pokusić się można
- uprawdopodobnienie konkretnego dalekiego pokrewieństwa
- wspomniane zaprzeczenie pokrewieństwa jest skuteczne przy bliskich pokrewieństwach (brak matcha dowodzi czegoś tylko przy bliskim pokrewieństwie) na dalszych już nie
- weryfikacja opowieści rodzinnych o konkretnym pochodzeniu etnicznym
- zaprzeczenie pochodzeniu od uznanych rodziców np. dziecka nieświadomego prawdziwego pokolenia
Naukowcy w instytucjach naukowych nie są też gwarantem niczego. Nie oszukujmy się. Przynajmniej nie w Polsce. Wystarczy poczytać Pedagogiką Katolicką, która spadła wow z 200 na 100 punktów. Lepiej tego tematu nie rozwijać bo boli. Tak jak genealogicznie boli habilitacja pana Cenckiewicza. Zabawny to przykład ale jemu DNA zapewne by pomogło. :-)
Będę nadal twierdził, że w tych firmach i wielu innych komercyjnych pracują często ludzie o wyższych kompetencjach.
Marketing marketingiem ale skuteczność w zakresie etnosu zależy w dużej mierze od poziomów endogami i wymieszania a także czynnika czasu.
Typowo polski miks: Słowianin-Bałkańczyk-Bałt w zasadzie niczego nie wnosi. I to jest prawda.
Ale też w zasadzie bo są sytuacje kiedy wskazuje kierunek poszukiwań np na pochodzenie np. z obecnej Litwy.
Obecne narzędzia typowo nie wyłączają zwykle tzw. pile-up regions co czasem tworzy pewne złudzenia.
Ja stoję pośrodku. Te narzędzia w praktyce polskiej dają czasem bardzo cenne informacje a czasem nic specjalnego z nich nie wynika. Ale na pewno zniechęcanie to pewne samospełniające się proroctwo.
W przypadku USA mają zwykle wyższą wartość.
Do tego zaliczam:
"identyfikacja miejsca pochodzenia (parafii) konkretnej rodziny"
niezależnie od metody (o ile nie ma aDNA, ale o tym było:) czy papier czy geny - co znaczy miejsce pochodzenia (parafii)?
Generalnie się nie zgadzam, ale bywają przypadki, ze to jest możliwe. Dawanie nadziei pozostałym (pewnie z 95%), że jednym autosomalem da się zajrzeć - niezuasadnione i IMO nieuczciwe
"- uprawdopodobnienie konkretnego dalekiego pokrewieństwa"
jak dalekiego? i jaka zmiana prawdopodobienstwa? określenie typu jesteśmy jakoś spokrewnieni" czy raczej "wspólny minimum jeden przodek 20-50 pokoleń"
" - wspomniane zaprzeczenie pokrewieństwa jest skuteczne przy bliskich pokrewieństwach (brak matcha dowodzi czegoś tylko przy bliskim pokrewieństwie) na dalszych już nie"
bardzo powiązane powyższe dwa. Jednocześnie się wyklucza w praktyce.
I brak liczb, definicji "bliskie/dalsze" tzn? 12+ pokoleń dalsze? 20+ pokoleń
o te "szczegóły" chodzi, o brak realnego "na co możesz liczyć", na co nie ma praktycznie żadnych szans
"- weryfikacja opowieści rodzinnych o konkretnym pochodzeniu etnicznym"
jak wyżej - tylko i wyłącznie dla niektórych tzw pochodzeń etnicznych
po co o takie słownictwo doookoła?
"- zaprzeczenie pochodzeniu od uznanych rodziców np. dziecka nieświadomego prawdziwego pokolenia"
tak, często tak
i to też należy podawać wprost - istnienie możliwości zapoznania się z czymś, o co nie wiemy, że pytamy
Ja nie wiem skąd skłonność tu do wplatania Trumpów etc
to zaczynam traktować jako typowe , jakiś model..przy obrażliwych "płaskoziemcach", Piotrze, zaczynasz stać:)

