jackowski11 pisze:To smutne i zarazem trochę zastanawiające że nie istnieje (jak sądze) nawet zaczęty proces związany z indeksacją i ustaleniem zawartości ksiąg grodzkich, ziemskich, miejskich w archiwach?
Ciężko wymagać od państwowych instytucji takich inicjatyw, skoro nie zapewniają one bardziej elementarnych rzeczy: jak np. odpowiednie zabezpieczenie istniejących ksiąg. Wiele zespołów ksiąg grodzkich i ziemskich przechowywanych w AGAD nie jest ani zmikrofilmowana ani zdigitalizowana. Jednocześnie, jak otrzymałem informację przy odmowie udostępnienia części z nich, księgi bywają w bardzo złym stanie: zbutwiałe i rozlatujące się (tu chodziło o kilka ksiąg grodzkich zakroczymskich). Dla mnie jest niepojęte, że najcenniejsze zbiory, które przetrwały hekatombę II wojny światowej i wcześniejsze liczne zawieruchy, przy obecnej dostępności różnych rozwiązań utrwalania obrazu, są przechowywane w takim stanie, bez wykonania zabezpieczającej digilitazacji, która jednocześnie pozwoliłaby udostępnić treść tych ksiąg zainteresowanym. W tym kontekście już nawet nie śmiem narzekać, że część zmikrofilmowanych zasobów była mikrofilmowana w połowie lat 50 i jakość obrazu niekiedy pozostawia bardzo wiele do życzenia.
Ale wracając do tematu. Bardzo dziękuję Bartkowi, Tadkowi i Jerzemu za wszystkie cenne uwagi i informacje. Ja bardzo chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami w tym zakresie. Piszę je z perspektywy amatora i osoby o ciągle mocno ograniczonej wiedzy , tak więc gdyby się wkradły jakieś nieprawidłowości, z góry przepraszam: to moje czysto subiektywne spostrzeżenia i wnioski.
Zaczynałem jako zupełny żółtodziób, praktycznie bez znajomości łaciny i chcę podkreślić, że dla celów poszukiwań genealogicznych, przy odrobienie wysiłku i nauczeniu się podstawowych rzeczy, nie jest to przeszkoda nie do pokonania.
Księgi grodzkie czy ziemskie? Zgodnie ze wskazówkami Dworzaczka zawartymi w Genealogii, dla celów poszukiwań genealogicznych w XV w. więcej przydatnych informacji jest w księgach ziemskich, w XVI wieku oba źródła są porównywalne, ale zaczynają przeważać księgi grodzkie, w wieku XVII i XVIII można się ograniczyć wyłącznie do ksiąg grodzkich. Nie oznacza to, że w drugim rodzaju ksiąg takich informacji nie ma – jest ich po prostu mniej. Dlatego jeśli w źródle „podstawowym” nie znajdziemy interesujących informacji, można w drugiej kolejności sięgnąć do innego rodzaju ksiąg. Ja tak robiłem przy księgach dla ziemi zakroczymskiej w XVIII w.
Rodzaje ksiąg grodzkich. Księgi grodzkie dzielą się zasadniczo na trzy rodzaje: inskrypcje (w niektórych zespołach zwane księgami wieczystymi), relacje i dekrety. Inskrypcje w różnych grodach często podlegały dużo większemu zróżniczkowaniu, poprzez wydzielenie do oddzielnych serii ksiąg poszczególnych rodzajów wpisów (np. księgi pełnomocnictw, księgi długów, czy dużo bardziej ogólna kategoria: księgi rezygnacji).
Dla poszukiwań genealogicznych zdecydowanie najbardziej przydatne są inskrypcje, które zawierają m.in. (i) wszelkiego rodzaju transakcje między szlachtą: tj. sprzedaże, darowizny, zastawy, zamiany, cesje, ugody, różnego rodzaju porozumienia, (ii) czynności związane ze stosunkami małżeńskimi/rodzinnymi: bardzo cenne oprawy posagu i wiana, dożywocia, zrzeczenie się praw do majątku rodzinnego, ustanowienie opieki dla dzieci, (iii) testamenty, (iv) najbardziej powszechne: zapisanie długu i pokwitowanie jego spłaty, (v) oblaty dokumentów (umieszczane są też w innych księgach), (vi) intromisje (wprowadzenie w posiadanie nabytych nieruchomości).
W przypadku gdy w danym zespole są wyodrębnione księgi rezygnacji warto zacząć tylko od nich. Są w nich wpisy o charakterze rozporządzającym (zbycie czyli rezygnację nieruchomości, w tym sprzedaż, darowiznę, zamianę, dożywocia, oprawy posagu, zrzeczenia się praw do majątku rodzinnego etc.), które zawierają najwięcej interesujących danych genealogicznych. Warto pamiętać, że nie zawsze są one wyodrębnione pod odrębną nazwą serii. Np. w grodzkich sieradzkich od drugiej połowy XVI w. przez cały XVII w. idą odrębnie dwie serie ksiąg (rezygnacji i inskrypcji), mimo że obie są nazwane (współcześnie) inskrypcjami.
Analogicznie jak przy księgach ziemskich, jeśli w inskrypcjach nie znajdziemy poszukiwanych informacji to można sięgnąć do pozostałych rodzajów ksiąg grodzkich: dekretów, a na końcu relacji. W dekretach mogą się znaleźć wyroki dotyczące spraw rodzinnych (np. spadkowych), które w jednym dokumencie będą posiadały mnóstwo informacji genealogicznych. Tak więc co do zasady jest tu mniej informacji niż w inskrypcjach, ale raz na jakiś czas można na trafić na dużą dawkę szczęścia. Relacje zawierają najmniej danych genealogicznych.
Podkreślam jednak, że jeśli naszym celem jest ustalenie genalogii rodziny, to w większości przypadków same inskrypcje będą wystarczające.
Jak czytać księgi? Relacje rodzinne Minimum łaciny jakie należy znać na początek, które pozwoli na odczytanie danych genealogicznych to relacje rodzinne (conjuges, filus, filiaster, patruus, avus, avunculus, genero etc.), deklinacja (kluczowy jest dopełniacz i, tak jak pisał Bartek, celownik: kogo syn, komu sprzedał), zaimki dzierżawcze, no i pewnie podstawowe przyimki (np. cum, ex). Taka wiedza pozwoli wyszukiwać osoby w dokumencie i (w znacznej części przypadków) określać ich relacje rodzinne.
Bardzo przydatna jest też wiedza z… indeksacji metryk po łacinie. Naprawdę sporo ułatwia, skoro i tu i tu odczytujemy relacje rodzinne, tyle że w księgach grodzkich w szerszym zakresie. No i oswaja z łacińskimi wersjami imion.
Strony czynności Gdy to opanujemy warto być w stanie odczytać jakie są strony danej czynności i czego ona dotyczy.
Pierwsza strona czynności na ogół jest wymieniona na samym początku, więc to nie nastręcza problemu. Druga strona na ogół zaczyna się po słowach quia ipse (który działa, odnoszące się do pierwszej strony). Alternatywnie strony są oznaczane (na końcu ich opisywania, często długiego, bo po jednej stronie może działać wiele osób): ab una (z jednej [strony]), ab altera (z drugiej [strony]).
Przedmiot czynności Dla czystopisów (inducta) prowadzonych w zależności od grodu na ogół do końca XVII wieku (czasem dłużej, czasem krócej) każdy wpis powinien mieć swój tytuł, zawierający jednosłowny opis czynności i nazwisko jednej (rzadziej wszystkich) ze stron albo nazwę miejscowości, której dotyczy czynność. Gdy tego nie ma (we wszystkich brudnopisach – protocollon, czasami też w czystopisach) kluczowe jest znalezienie orzeczenia, aby dowiedzieć się co dana strona robi: resignat, donat, vendit, inscribit, debit, cedit, obliga, no i nazwy miejscowości, których czynność dotyczy, a na końcu kwot (tu warto poznać liczebniki po łacinie).
Pozostałe Potem wiedzę można rozszerzać o kolejne szczegóły. Warto jednak podkreślić, że poszczególne rodzaje czynności mają swoje standardowe, powtarzalne formułki, które nic nie wnoszą a mocno „rozpulchniają” objętość wpisu. Dlatego meritum takiego wpisu często można zmieścić w jednym/trzech zdaniach, co doskonale widać w regestach Dworzaczka.
Aby zdobyć orientację jak wygląda budowa wpisu do ksiąg grodzkich, najlepiej przestudiować wersje dwujęzyczne takich wpisów (po polsku i po łacinie). Można je znaleźć w księgach grodzkich od 1792 r., kiedy to w wyniku reformy sądów grodzkich wprowadzono język polski jako język urzędowy, ale strony nadal wiele wpisów wnosiły zarówno po polsku jak i po łacinie (znalazłem sporo takich wpisów w księgach grodzkich łęczyckich). Przydatne mogą być też tłumaczenia wpisów na polski z przytoczeniem oryginalnego zapisu po łacinie zawarte w różnych opracowaniach (np. „Wiadomość historyczna o rodzie Świnków oraz rodowód pochodzącej od nich rodziny Zielińskich herbu Świnka”).
Wreszcie aby zobaczyć konstrukcję poszczególnych wpisów można najpierw sięgnąć do danego rodzaju wpisu wyszukując jakiś przykładowy w Tekach Dworzaczka, a potem odszukać skan tego wpisu w szukajwarciwach.
Na razie to tyle:-) Zachęcam każdego kto ma możliwość do prowadzenia kwerend w księgach grodzkich, to nie jest takie trudne! No a potem zachęcam do dzielenia się swoimi notatkami w Internecie. To właśnie m.in. dzięki jednemu z wpisów zawartych przez Jacka na stronie dotyczącej historii Witoni, trafiłem na trop moich Pętkowskich w województwie łęczyckim, od czego zaczęła się moja przygoda z księgami grodzkimi:-)