: śr 24 lip 2019, 16:45
U mnie było tak, że córka szlachcica była opisana jako mieszczanka i wyszła za innego mieszczanina, który był synem chłopa. Derewno, Białoruś. 1888.
Wojciech
Wojciech
Forum Polskiego Towarzystwa Genealogicznego
http://forum.genealodzy.pl/
Krew to się mieszała zawsze, choć niekoniecznie formalnieRicardo pisze:Patrzajta Państwo, jak to się kiedyś krew mieszała nie bacząc na jej błękit. Ale to dla zdrowotności, żeby nie ciągle wśród swoich.
Włodku,ale są na to jakieś badania?
że była "jednaka"
że (teraz!) są jednorodni?
i że różnic " nie ma"?
i że jest = było ?
o jakim zróżnicowaniu mówimy? na jakim poziomie?
Zgadzam się z Barbarą.Także wychowanie wychowaniem, a krew krwią. Taki był model społeczeństwa, że na status rodziny składały się chwały i skazy całych pokoleń, dlatego całkowicie rozumiem, dlaczego dawna szlachta tak niechętnie dopuszczała do rodziny osoby niższego stanu, bez rodowej historii i osiągnięć. Awans był możliwy w bardzo nielicznych przypadkach.
Liczyłem na dużo większy odsetek innych haplo w polskiej populacji. No cóż, pewne teorie będzie trzeba włożyć między bajki, np. te setki tysięcy kobiet zgwałconych przez krwiożerczych Tatarów o których wspominali niektórzy moi nauczyciele od historii (teraz tak się zastanawiam z którego sufitu wzięli te liczby Laughing ). Tak, tak wiem, że niektórzy Tatarzy też mieli R1a, ale trudno przypuszczać, żeby stanowili większość wśród tych "bawiących" niegdyś na terenach Rzplitej.