I to się zgadza, chodzi o to że byli pacjenci/ofiery dominikanów.. zobaczcie TYLKO oni mieli takie możliwości, zaplecze, wiedzę (biblioteka itd) i majatek w Kasinie, żeby tak sobie pogruwać emigrantami i Królem, jak i jego prawem oraz ochroną osadniczą - wszystko dla pokrycia manka w daninach.. co za czasy..
Taki dawny typowo krakowski "układ zamknięty", czyli: majątek, odwieczne spory, przywileje, koneksje, i przypadkowe ofiary..
ps. zobaczcie na krakowską scenę pasujacą idaelnie do wątku - już niestety w obcych miejscach..
http://www.mik.waw.pl/aktualnosci/item/ ... i-mik.html
„Diabelski młyn” ..
Za wieloznacznym tytułem idzie nieprosta historia dwóch osób. ON – dystyngowany pan w średnim wieku, ///ONA – tajemnicza młoda kobieta. Nic o nich nie wiemy, zaczynamy więc od pierwszych minut spektaklu zadawać pytania. ///Kim są: oddzielnie, dla siebie, w jakim celu się spotkali? Śledzimy grę w „kto jest kim”, w udawanie i szczerość, i ta gra nas intryguje, wciąga.
Jednak „po coś”. Finał zaskakuje, wszystkie wątki uzyskują sens, a ICH historie urzeczywistniają się. //////Odkrywamy skomplikowaną przeszłość bohaterów, konsekwencje, które przychodzi im ponieść, wraz z nimi, doświadczamy swoistego katharsis. A mimo tego…
Tutaj prawdziwa przyczyna "czarów"
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/ ... e=57746449
Zwródźcie uwagę na daty.. plus kombinacje dominikanów (z wcz. postów) z dopływami Wisły..
W tych metrykach Kościoła Mariackiego też jest:
"F o r s t e r Jerzy nob. obywatel i księgarz gdański, z Anną ///Konstancyą Reynekierówną 20. maja 1652. Św. Stanisław Kondrat, Marcin Paczoska i Sebastyan Zacherla, rajcy krak." nie ma odmiany jak w tym temacie zarówno Konstacji (Konstancii) jak i Zophii.. a taka odmiana jest - przynajmniej z tego co znlazłem spolszczoną odmianą nazwisk zagranicznych (źródła we wcz. postach)
O śladach węgierskich dość dobre opracowanie:
http://www.malopolskie.pl/Pliki/2012/we ... oposka.pdf
JESZCZE jedna ciekawostka:
jak zobaczycie inne opracowania jeszcze w ogóle o tego typu sprawch z tego regionu jako źródłach (specyfiki nie tylko formalnej czy jezykowej ogólnie genologicznej) niz Prof. J. Kobylińskiej, to trochę dziwne, ale wynika że TYLKO dominikanom udało się znaleźć wymaganych świadków (co nie było takie proste, bo większość spraw umorzono właśnie z tego powodu) na takie "cuda" i "zepsucie" w tak rozległych dobrach?
(innym obywatlom to się nie udawało nawet co do sąsiadów za miedzy, a dominikanie znaleźli świadków do sądu do wyczynów na odległość 60 km..)
Druga, że jak to się stało że TYLKO w tej sprawie nikt nie był skłonny do ugody, porozumienia itd? w wiekszości spraw tego typu dochodziło jednak do prozumień wymuszonych lub nie, coś jak w dzisiejszych sprawach pracowniczych gdzie pracodawca "musi" dogadać się np. z odwołanym pracownikiem, bo wyrok może być gorszy niż "ugoda"?
Czasami z dla sraw genealogicznych ważniejsze w źródłach jest to czego w nich nie ma, być nie może - niż jest
