kamilmazowiecki pisze:Hipnoza jest wykorzystywana w pewnych określonych celach takich jak:
walka z bólem, uzależnienia czy próba odtworzenia wydarzeń związanych z jakimś przestępstwem, jednak czytam też, że:
cytuję za Wikipedią z hasła o hipnozie:
podkreśla się takie odmienności hipnozy jak [...] wzrost zdolności do wytwarzania nowych wyobrażeń lub fantazji
zwróćmy uwagę, że jeśli ktoś z pozycji NAUKOWCA stosuje hipnozę do innych niż wyżej wymienionych celów, a mam tu na myśli coś co jest spoza sfery nauki (mowa o reinkarnacji) to czy można traktować taką osobę wiarygodnie?
mało prawdopodobne, że ktoś kto praktykował medycynę napisał tę książkę dla chęci zysku i sfabrykował to wszystko .... bo z medycyny też pewnie wyciągał niezłą kasę. Podchodzenie też do tego w kwestii wiary lub niewiary niewiele pomoże.
Dobrze byłoby poznać tę kobietę osobiście lub dotrzeć do niej i nakłonić do wywiadu.
poza tym na stronie internetowej ten doktor szczyci się przeprowadzeniem 35 000 seansów.....załóżmy, że mamy 2019 rok i zaczął w latach 70' .....
wykonując proste działanie matematyczne wychodzi 714 seansów rocznie co daje 2 seanse dziennie.....przy założeniu, że robi to każdego dnia w roku....
skąd on miałby czas na pisanie książek i dotarcie do 46 wcieleń z jedną "pacjentką"?
Takie pytanie mi przyszło do głowy: ciekawe jaki efekt byłyby gdyby ten doktor miał możliwość zastosować hipnozę wobec pierwszego człowieka na Ziemi.... oczywiście to tylko takie filozoficzne pytanie, na które nikt nie musi odpowiadać.
mnie nie przekonają argumenty, że ktoś ma na koncie 35 000 regresji....różdżkarze też mają na koncie dziesiątki odnalezionych miejsc, gdzie studnię warto kopać (no i co z tego skoro już dawno zdemaskowano ich, wszak wiadomo, że ziemia jako skała, która ma różnie ułożone warstwy geologiczne zawsze zawiera wodę...kwestia tylko jak głęboko trzeba kopać...). tytuły naukowe też mnie nie przekonają, ani pozycja tak zwanego autorytetu.
jedyne co to twarde dowody, a nie spekulacje, że jakaś kobieta coś powiedziała i ktoś to połączył z jakimiś imionami i nazwiskami...to za mało
Kamil Maciej
Witam
jeśli już decydujesz się na cytowanie źródła, byłoby uczciwiej nie wyrywać z kontekstu podawanych definicji - to jest manipulacja mająca na celu zdyskredytowanie uznanej od dawna hipnozy jako metody terapii, osiągnięcie swoich założonych z góry celów i wprowadzenie czytelnika w błąd.
W podanym przez Ciebie fragmencie „podkreśla się takie odmienności hipnozy jak [...] wzrost zdolności do wytwarzania nowych wyobrażeń lub fantazji” , jeśli sięgnąć do źródła, czyli Wikipedii mamy odniesienie do tzw. indukcji hipnotycznej i hipnotyzerów a to nijak ma się do hipnozy jako metody leczenia wykorzystywanej przez kwalifikowanych terapeutów.
Źródło:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hipnoza
Wracając do meritum, widać, że nie zapoznałeś się z treścią książki – nie znasz osoby dra Goldberga, nie znasz historii Ivy, a swoim wpisem obrażasz te osoby. Jest to niegodziwe.
Nie jest moim zamiarem przekonywanie kogokolwiek zarówno do tej historii, jak i sprawy reinkarnacji – to napisałam na wstępie zakładając ten wątek i mam zamiar się tego trzymać. Ponieważ jednak padły tu jakieś wydumane tezy, pokrótce przedstawię to, co jest faktem.
W swojej książce dr Goldberg wielokrotnie powtarza, że jego lekarska praktyka zawsze miała na celu (i nadal tak jest) leczenie a nie prace badawcze czy historyczne. Cytuję: „ Gdy przeprowadzam regresję, nie zwracam uwagi na nazwiska, daty i miejsca, gdyż nie mają one znaczenia terapeutycznego. Czysty przypadek sprawił – jeśli w ogóle można mówić o przypadku – że Ivy wymieniła nazwisko Doze charakteryzując swojego męża”
Dopiero po zakończonej terapii, trzy lata później, doktor powrócił do notatek z sesji z Ivy. Odnajdując powtarzający się wzorzec w historiach Ivy, postanowił przeprowadzić „dochodzenie” i dopiero wtedy lekarz ustalił, że tytułowa Grace żyła naprawdę.
Odnośnie motywów Ivy (notabene – imię jest wymyślone dla ochrony prywatności pacjentki), zacytuję jeszcze raz dra Goldberga: „ Interesujące są komentarze niektórych sceptyków odnoszące się do motywów kierujących Ivy. Oskarżali oni ją o wymyślenie całej tej historii w celu zwrócenia uwagi na siebie i uzyskania profitów finansowych (…). Wydział reklamy stacji CBS prosił mnie o przeprowadzenie przed kamerami kilku wywiadów z Ivy w celu promocji filmu. Gdyby Ivy pragnęła rozgłosu, zgodziłaby się na to. Miałaby z tego również wymierne zyski finansowe, jak wynikało z rozmów (…). Ivy odmówiła. Jedyną korzyścią, jaką pragnęła uzyskać, było przekonanie, że ujawnienie jej historii może stać się pomocne innym kobietom, uwikłanym w związki pełne obsesji i prób obrony. W 1988 roku poprosiłem Ivy, aby dała mi zezwolenie na publikację jej przypadku w książce lub innych mających dopiero powstać środkach przekazu. Obiecałem jej połowę otrzymanego honorarium. Powiedziała, że absolutnie nie przyjmie tych pieniędzy. W 1994 roku, kiedy otrzymałem pieniądze za prawa do filmu skontaktowałem się z Ivy ponownie. Znów odmówiła, wyrażając to słowami, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci: „Niech Bóg pana błogosławi, doktorze Goldberg, za pomoc, jakiej mi pan udzielił. Nie przyjmę żadnych pieniędzy, ani nie chcę rozgłosu w tej sprawie. Proszę przedstawić fakty według swojej najlepszej wiedzy.”
To tyle w odpowiedzi na Twój post.
Pozdrawiam
Aneta
Ps. Ani i Lidii odpiszę w innym terminie...