Kończę moją - INSTRUKCJA KORZYSTANIA Z BAZY ELLIS ISLAND w punktach I-X + będzie odpowiedź dla Jerzego Kręcisza.
IX. Szukając rodzin w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Argentynie, Brazylii, Australii, itd. należy wziąć pod uwagę fakt, że wielu imigrantów zmieniło swoje nazwiska (też imiona) po imigracji. Były tu dwie przyczyny: 1. Przyczyna nieświadoma, ponieważ wielu imigrantów było niepiśmiennych, ich nazwiska zostały zmienione przez np. urzedników imigracyjnych nie znających polskiego języka, próbujących zapisać nazwiska fonetycznie i zgodnie z gramatyką danego kraju, np. moje Wysocki mogło być zapisane jako Wisosky, Visocki, Visosky, itp. 2. Świadomie, ponieważ imigranci mieli ogromne problemy z akceptacją ich trudnych nazwisk w lokalnych społecznościach po imigracji, albo więc skracali nazwiska - np. Kowalski na Kowal, Koval, itd., lub zmieniali nazwiska na amerykańskie, np. Kowal, Kowalski i inne na proste Smith ; Młynarz, Młynarski i inne na proste Miller, itd. Niech podsumowaniem tego punktu będzie krótka historia odkrycia, po 20 latach poszukiwań, rodziny Miller (friend Stuart Miller z rodziną z Seattle, USA), otóż po 20 latach po jego tytanicznej pracy on odnalazł w amerykańskich dokumentach, że jego ukochany dziadek Michael Miller naprawdę nazywał się Marchlewicz i wnuk Stuart postawił mu wiekopomny pomink na cmentarzu w USA (dziadek Michał urodził się jako syn polskich z dziada pradziada chłopów w r. 1864 we wsi Milewskie koło Knyszyna (podlaskie), emigrował do USA w r. 1890, tamże ożenił się z Marią Dorociak, pochodzącą z południa Polski okręg Rzeszów, ur. 1869 parafia Przecław, wieś Podole, Wylów), ale po dalszej analizie w Polsce okazało się, że dziadek nie nazywał się Marchlewicz, ale... Marchalewicz! (zupełnie inna etymologia nazwiska). Trzeba było poprawić wpis na nagrobku w USA. Ale też stał się w Polsce cud, po ponad 100 latach odnalazła się rodzina Marchalewicz w Polsce, która przeniosła się w XX wieku ze wsi Milewskie do pobliskiego Knyszyna. Co to była za radość po obu stron oceanu!, zachowane te same stare fotografie, pamiątki, stare rodzinne opowieści z XIX wieku, zachowane podobne tradycje rodzinne w USA i w Polsce, obecnie rodzina z Polski i z USA pisze do siebie, odwiedza się, razem stworzyła niezmiernie bogate wspólne amerykańskie i polskie drzewo genealogiczne, wzbogacone o najwyższą wartość jaką jest przeszłość rodziny.
Niezwykła to historia, i jak wiele podobnych, jest najcenniejszą na naszej planecie księgą wspólnego życia i zachowania wspólnych tradycji.
A Stu Miller z Seattle co może, to zbiera w USA i przesyła do galerii Narodowa.pl, oto przykład zdjęć kościoła w USA jego dziadków:
http://www.narodowa.pl/Polonica/15/eksponat.htm
Czy coś o polskiej emigracji - pamiątki znalezione o Polish Falcons in the USA:
http://www.narodowa.pl/Polonica/14/eksponat.htm
Czy np polska flaga z 1899 Polonii w USA:
http://www.narodowa.pl/Polonica/11/eksponat.htm
itd.
X. Ostatni punkt INSTRUKCJI:
Po odnalezieniu wpisów członków rodziny w spisie Ellis Island, i po bardzo uważnym ich rozczytaniu, można mieć dwa podstawowe adresy: w Polsce jako miejsce urodzenia, oraz miejsce ostatniego pobytu (a więc można poszukać i potwierdzić rodzinna parafię z XIX wieku - wraz gł. ze Słownikiem Geograficznym Królestwa Polskego 1880-1902, który podaje parafie prawie wszystkich miejscowości pod wszystkimi zaborami), oraz miejsce w USA gdzie jechał członek rodziny (najczęściej jest to dokładny adres w USA). Ostatnia część pracy w odnalezieniu rodziny w USA jest tak samo trudna jak odnalezienie rodziny w Polsce po 100 latach (choć nie jest to niemożliwe, ponieważ wiele polskich rodzin żyje i pracuje na tej samej roli co 100 lat temu, niestety w USA już tak nie było). I tak jak w Polsce, trzeba w USA wykorzystać bieżące książki telefoniczne. Jak się poszczęści, to Wasze listy na podane adresy dotrą i ktoś odpowie, jak nie - trzeba cierpliwie czekać podając wszelkie dane gdziekolwiek w internecie - coraz wiecej Amerykanów, Kanadyjczyków, Australijczyków, itd. zaczyna szukać korzeni rodzinnych swoich przodków w nareszcie, po latach zaborów 1772-1918, wojnach i następnego zaboru 45 lat w czasie powojennym, wolnej Polsce. Rośnie duma z bycia Polakiem na świecie, po polskim Papieżu, po polskiej Solidarności, i to jest dobry znak na naszym skromnym polskim niebie.
==
Dla Jerzego:
Przyjaciel Władysław z Kanady ma rację: uważne rozczytanie tego wpisu daje bardzo ciekawe informacje o emigracji członka rodziny Bakowski (PL - Bąkowski), otóż Thomas - Tomasz imigrował przez Ellis Island (a więc port New York) w 1913 roku (a więc tuż przed I Wojną Światową - to była niezwykle krwawa wojna, zginęło tam wielu młodych Polaków a armiach Rosji, Prus-Niemiec, czy Austrii, a Polacy, Czesi, Słowacy, Litwini, Kraińcy, Rosjanie, itd. byli najlepszych mięsem armatnim, polska rodzina, która wysyłała młodego człowieka do USA często ratowała mu życie), płynął to przyjaciela Tomasa Gardinskiego? w miejscowości Hammond, Ind. (Stan w USA), podał, że jego najbliższa rodzina w Polsce to żona Seweryna Bakowska w Szydlow, Kielce (okręg), a więc mamy dokładne miejsce i parafię w Polsce - to ten stary Szydłów, kieleckie. Razem z nim jechali do USA, na tym samym statku "G. Washington" z europejskiego portu Bremen:
# 21 letni Teofil Kloszewski? oraz
# 19 letni Stefan Klamczynski
W USA musisz poszukać z książką telefoniczną, taka sama polska daje potwierdzenie prawidłowego Szydłowa, nazwiska Bąkowski tam już nie ma, pewnie przenieśli się do miasta, ale jest Klamczyński:
1. Małgorzata Klamczyńska, Szydłów, Polska 0.41...
2. Wiesław Klamczyński, Szydłów Polska 0.41...
3. Józef Klamczyński, Szydłów, Polska 0.41...
(jak widać, trzeba te listy pasażerów każdego statku czytać jak najszerzej).
==
Dla wszystkich poszukiwaczy rodzinnych korzeni -
Miłych Świąt Bożego Narodzenia o bardzo szczęśliwego Nowego 2009 Roku,
Tadeusz
PolTG-23 oraz
http://www.narodowa.pl