Rozwijanie gałęzi
: ndz 05 lis 2023, 17:01
Szanowni Państwo
w poszukiwaniach u każdego z nas następuje moment, że zwyczajnie utkniemy i w żadną stronę nie idzie ruszyć.
Są gałęzie, nazwiska gdzie rozwijamy gałązkę po gałązce dopisując kolejne imiona, kolejne dzieje, kolejne daty, a są gałązki, których nie idzie nigdzie umiejscowić, jakby dosłownie te osoby urwały się z choinki lub spadły z nieba.
Gdzie wiadomym jest ukrywanie się lub zmiana danych dla bezpieczeństwa się zdarza, to jednak będzie ten akt ślubu czy zgonu pod takim, czy innym nazwiskiem.
Wiele lat przed śmiercią mój Dziadek zaczął na kartkach tworzyć drzewo genealogiczne swojej rodziny - zarówno od strony mojej Prababci, jak i Pradziadka (czyli swoich rodziców). Czasem przy niektórych osobach są dopiski, np. zmarł bezpotomnie, czy zginął podczas bombardowania.
Jego poszukiwania skończyły się na jego dziadkach, czyli moich Prapradziadkach.
Rodzice Prababci byli rozpisani, informacje o rodzeństwie Prababci również. Problem pojawił się, gdy postanowiłam znaleźć akt ślubu rodziców Prababci. Tak jakby ani jedno, ani drugie nigdy nie istniało, a oboje są wspomniani w akcie urodzenia mojego Dziadka.
Tak samo tyczy się rodziców Pradziadka - tylko, że dopiero po rozszyfrowaniu - dzięki uprzejmości forum - poznałam imię Mamy Pradziadka, bo Dziadek zrobił adnotację przy Ojcu Pradziadka: "żonaty dwa razy". Raczej w akcie urodzenia Dziadka została podana Mama Pradziadka aniżeli druga żona Prapradziadka, prawda?
Poszukuję, bo chciałabym wiedzieć, jak wygląda dokładnie drzewo, gdzie jest to powiązanie z Czerkawskimi z Meryszczowa (dość prawdopodobne, bo Dziadek mówił, że pisarka Catherine Czerkawski to kuzynka - i tak, mamy kontakt z nią do tej pory - tylko właśnie na jakiej zasadzie kuzynka - ona sama dokładnie też nie wie, nie orientuje się). I wiem, że mówi się, że wszyscy Czerkawscy to jedna rodzina, a jedynie nastąpił rozłam na krótko przez zaborami, więc rodzina się rozdzieliła, podzieliła pod względem politycznym w dużej mierze.
Co na chwilę obecną wiem i na czym tkwię od momentu moich poszukiwań (czyli w zasadzie z czym mnie Dziadek zostawił):
- Pradziadek Kazimierz Czerkawski (ur. 1892), syn Franciszki z Kozaczyńskich (tak wynika z aktu urodzenia mojego Dziadka) i Wilhelma Czerkawskiego (zgodnie z adnotacjami Dziadka: XIX wiek, muzyk, nauczyciel gry na skrzypcach). Możliwe, że Pradziadek urodził się w województwie stanisławowskim.
Pradziadek miał - według notatek mojego Dziadka - dwoje rodzeństwa: brata Antoniego (żonaty, ale brak dalszych informacji, prawdopodobnie rozstrzelany przez Niemców lub Rosjan) i siostrę Bronisławę (wyszła za mąż).
- Prababcia Zofia Delura (ur. w 1896) z domu: Porębska, primo voto: Czerkawska, córka Walentego Porębskiego, rzemieślnika i Marii z Małyszów (w akcie urodzenia Dziadka jest Małys - ale wydaje mi się, że to kwestia zapisu? Bo zawsze się mówiło, że Praprababcia była "Małysz" z domu) urodzonej w Żywcu. Prababcia urodziła się na Śląsku.
Prababcia natomiast miała czterech braci: Ludwik i Józef - zmarli bezpotomnie; Stanisław (miał dwóch synów z żoną Gertrudą - jeden z synów był członkiem Biura Politycznego KCPZPR i zmarł 22 lata temu w Warszawie) i Władysław. Prababcia miała również dwie siostry: Marię i Walerię.
Tak wynika z rozpiski Dziadka, chyba, że ja źle coś odczytuję.
Co wiem jeszcze: Pradziadkowie się rozwiedli, ślub musieli wziąć gdzieś w okolicach 1915-1917 najpóźniej, bo starsza siostra Dziadka urodziła się w 1917 roku. Nie wiem, kiedy się rozwiedli, ale zarówno Pradziadek jak i Prababcia wstąpili w nowe małżeństwa - i musiało to być na samym początku (najpóźniej) lat 30. XX wieku, bo Pradziadkowi z drugiego małżeństwa syn urodził się w grudniu 1935 roku, a Prababci w drugim małżeństwie urodziła się córka w marcu 1936 roku.
Są też linie, gdzie również stoję, ale jednak są bardziej rozwinięte (mają chociaż daty, przypisane akty urodzeń, małżeństw, zgonów - czasem nie wszystkie te akty, ale coś jest), a po tej stronie mam wrażenie, że wieje pustką.
Ja wiem, że mogłabym olać sprawę, dać to specjalistom i się nie martwić, bo ktoś by to zrobił za mnie. Ale straciłabym radość i zabawę (jeśli można tak to ująć, a brakuje mi lepszego określenia) z odkrywania kolejnych dusz, które stoją za tym, że jestem na tym świecie z takimi, a nie innymi genami, z taką, a nie inną historią rodzinną. Bardziej chodzi mi o wskazanie drogi, podpowiedzi, bo naprawdę nie wiem. Czy ja już coś źle wpisuję, bo jestem zbyt zachłanna? Czy to jednak znak: "daj sobie spokój i nie szukaj"?
Po prostu mam wrażenie, że gdzie nie zajrzę to odbijam się od ściany, że mam przed sobą jakiś niewidzialny mur, który informuje mnie: "Wiesz już wystarczająco dużo. Zakończ to tutaj. Nie drąż tematu, bo narobisz więcej szkody niż pożytku".
Proszę o jakikolwiek wskazówki.
Łączę wyrazy szacunku.
w poszukiwaniach u każdego z nas następuje moment, że zwyczajnie utkniemy i w żadną stronę nie idzie ruszyć.
Są gałęzie, nazwiska gdzie rozwijamy gałązkę po gałązce dopisując kolejne imiona, kolejne dzieje, kolejne daty, a są gałązki, których nie idzie nigdzie umiejscowić, jakby dosłownie te osoby urwały się z choinki lub spadły z nieba.
Gdzie wiadomym jest ukrywanie się lub zmiana danych dla bezpieczeństwa się zdarza, to jednak będzie ten akt ślubu czy zgonu pod takim, czy innym nazwiskiem.
Wiele lat przed śmiercią mój Dziadek zaczął na kartkach tworzyć drzewo genealogiczne swojej rodziny - zarówno od strony mojej Prababci, jak i Pradziadka (czyli swoich rodziców). Czasem przy niektórych osobach są dopiski, np. zmarł bezpotomnie, czy zginął podczas bombardowania.
Jego poszukiwania skończyły się na jego dziadkach, czyli moich Prapradziadkach.
Rodzice Prababci byli rozpisani, informacje o rodzeństwie Prababci również. Problem pojawił się, gdy postanowiłam znaleźć akt ślubu rodziców Prababci. Tak jakby ani jedno, ani drugie nigdy nie istniało, a oboje są wspomniani w akcie urodzenia mojego Dziadka.
Tak samo tyczy się rodziców Pradziadka - tylko, że dopiero po rozszyfrowaniu - dzięki uprzejmości forum - poznałam imię Mamy Pradziadka, bo Dziadek zrobił adnotację przy Ojcu Pradziadka: "żonaty dwa razy". Raczej w akcie urodzenia Dziadka została podana Mama Pradziadka aniżeli druga żona Prapradziadka, prawda?
Poszukuję, bo chciałabym wiedzieć, jak wygląda dokładnie drzewo, gdzie jest to powiązanie z Czerkawskimi z Meryszczowa (dość prawdopodobne, bo Dziadek mówił, że pisarka Catherine Czerkawski to kuzynka - i tak, mamy kontakt z nią do tej pory - tylko właśnie na jakiej zasadzie kuzynka - ona sama dokładnie też nie wie, nie orientuje się). I wiem, że mówi się, że wszyscy Czerkawscy to jedna rodzina, a jedynie nastąpił rozłam na krótko przez zaborami, więc rodzina się rozdzieliła, podzieliła pod względem politycznym w dużej mierze.
Co na chwilę obecną wiem i na czym tkwię od momentu moich poszukiwań (czyli w zasadzie z czym mnie Dziadek zostawił):
- Pradziadek Kazimierz Czerkawski (ur. 1892), syn Franciszki z Kozaczyńskich (tak wynika z aktu urodzenia mojego Dziadka) i Wilhelma Czerkawskiego (zgodnie z adnotacjami Dziadka: XIX wiek, muzyk, nauczyciel gry na skrzypcach). Możliwe, że Pradziadek urodził się w województwie stanisławowskim.
Pradziadek miał - według notatek mojego Dziadka - dwoje rodzeństwa: brata Antoniego (żonaty, ale brak dalszych informacji, prawdopodobnie rozstrzelany przez Niemców lub Rosjan) i siostrę Bronisławę (wyszła za mąż).
- Prababcia Zofia Delura (ur. w 1896) z domu: Porębska, primo voto: Czerkawska, córka Walentego Porębskiego, rzemieślnika i Marii z Małyszów (w akcie urodzenia Dziadka jest Małys - ale wydaje mi się, że to kwestia zapisu? Bo zawsze się mówiło, że Praprababcia była "Małysz" z domu) urodzonej w Żywcu. Prababcia urodziła się na Śląsku.
Prababcia natomiast miała czterech braci: Ludwik i Józef - zmarli bezpotomnie; Stanisław (miał dwóch synów z żoną Gertrudą - jeden z synów był członkiem Biura Politycznego KCPZPR i zmarł 22 lata temu w Warszawie) i Władysław. Prababcia miała również dwie siostry: Marię i Walerię.
Tak wynika z rozpiski Dziadka, chyba, że ja źle coś odczytuję.
Co wiem jeszcze: Pradziadkowie się rozwiedli, ślub musieli wziąć gdzieś w okolicach 1915-1917 najpóźniej, bo starsza siostra Dziadka urodziła się w 1917 roku. Nie wiem, kiedy się rozwiedli, ale zarówno Pradziadek jak i Prababcia wstąpili w nowe małżeństwa - i musiało to być na samym początku (najpóźniej) lat 30. XX wieku, bo Pradziadkowi z drugiego małżeństwa syn urodził się w grudniu 1935 roku, a Prababci w drugim małżeństwie urodziła się córka w marcu 1936 roku.
Są też linie, gdzie również stoję, ale jednak są bardziej rozwinięte (mają chociaż daty, przypisane akty urodzeń, małżeństw, zgonów - czasem nie wszystkie te akty, ale coś jest), a po tej stronie mam wrażenie, że wieje pustką.
Ja wiem, że mogłabym olać sprawę, dać to specjalistom i się nie martwić, bo ktoś by to zrobił za mnie. Ale straciłabym radość i zabawę (jeśli można tak to ująć, a brakuje mi lepszego określenia) z odkrywania kolejnych dusz, które stoją za tym, że jestem na tym świecie z takimi, a nie innymi genami, z taką, a nie inną historią rodzinną. Bardziej chodzi mi o wskazanie drogi, podpowiedzi, bo naprawdę nie wiem. Czy ja już coś źle wpisuję, bo jestem zbyt zachłanna? Czy to jednak znak: "daj sobie spokój i nie szukaj"?
Po prostu mam wrażenie, że gdzie nie zajrzę to odbijam się od ściany, że mam przed sobą jakiś niewidzialny mur, który informuje mnie: "Wiesz już wystarczająco dużo. Zakończ to tutaj. Nie drąż tematu, bo narobisz więcej szkody niż pożytku".
Proszę o jakikolwiek wskazówki.
Łączę wyrazy szacunku.