Strona 1 z 1

Woźny opatrzny, przysięgły

: sob 31 gru 2011, 22:29
autor: Joki
Witam!

Chciałbym tu prosić o pomoc w ustaleniu urzędu. Mam na myśli woźnych opatrznych sądowych w I Rzeczpospolitej. Jakie stany mogły go obejmować?

Pozdrawiam, Jan Adam Niedźwiadek

Woźny opatrzny, przysięgły

: ndz 01 sty 2012, 14:27
autor: Szczerbiński
Witam!
Ponieważ wszyscy już 'rok garną się’ (jak widzę) do pomożenia Panu, sam też (w tym tłoku :wink: ) pozwolę sobie na podpowiedź. Jednak, by zapewnić komfort ‘kompletności informacji’ napiszę trochę obszerniej na ten temat (jak to było min. za czasów Tadeusza Czackiego):
Woźny – nazwa pewnie pochodzi od tego, że był wożony ‘podwodami’. Tak sądzili nasi pradziadowie. Za czasów Piastów, pod tym wyrazem, nie rozumiano sługi sądowego, ale młodszego urzędnika jakby ‘asesora’. Woźny ‘officjalis’ czytał rotę przysięgi świadkom, rozsyłał z ‘zapozwami’ tzw. służebników (ministerialis), a ‘zapozywał’ tylko ustnie i z polecenia króla lub starosty. Widać to wyraźnie w statucie wiślickim. Za Jagiellonów ‘właściwi’ woźni ‘ustali’ (przestali istnieć), a dawniejsi ‘służebnicy’ dostali tytuł woźnych. Jeżeli ci woźni wykonywali usługi na terenia całej Korony i Litwy zwali się ‘jeneralnymi’. Jeżeli wykonywali swoje obowiązki tylko w jednym województwie, to zwali się ‘ziemskimi’. Do obowiązków woźnych należało: ‘zapozywać’ (kłaść pozew), wszelkie wyroki (prócz śmierci). Mógł być też użyty do przywoływania spraw, zwoływania świadków, aresztowania osób, roznoszenia listów i wszelkich posług sądowych. Robił też czasami wywiad w terenie (wizje lokalne), gdy ktoś, komuś, wtargnął w granice własności. Rozpoznawał także szkody wynikłe z: ognia, wód, gradobicia, umyślnego spustoszenia, niedbalstwa zastawników, dzierżawców, ‘zajazdów’ (patrz np. A. Mickiewicz- ’Pan Tadeusz czyli ostatni zajazd na Litwie’ – historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem). Nawet rany (obdukcje) rozpoznawał woźny. W Koronie w przeciwieństwie do Litwy, woźny nie był ze szlacheckiego stanu (raczej nie musiał być szlachcicem do roku 1766), więc gdy nie był ze szlachty ‘nie mógł mieć zupełnej wiary’ i dlatego musiał mieć ze sobą dwóch świadków (przybrać ich), pochodzących ze szlachty. Musiał także być człowiekiem osiadłym, wiarygodnym i cnotliwym. Bogatsi raczej się do tego nie mieszali i szli wówczas ‘podstarościowie’ i tzw. szlachta służebna. Oczywiście szli z woźnym za zapłatą (wynajmowali się). Nawet czekali na to, np. Za Stanisława Augusta, w Poznaniu, na rogu Rynku i ul. Szerokiej czekali w szynkowni Zopy na wynajęcie. Po obejrzeniu szkód w obecności świadków (tzw. commissorium), szli następnie razem do miejsca (np. do ratusza), gdzie były złożone akta grodzkie, lub i inne akta i czynili ‘suspecta’, czyli dokonywali prawnego opisu zdarzenia. Oczywiście w ‘przytomności’ świadków :wink: . Jeśli odbywało się to w spokoju, to woźny po wypełnieniu swoich obowiązków kończył swoja powinność. Bywało jednak, że zgłaszający sprawę nie mógł uzyskać zadowalającego zapisu przez woźnego. Wówczas zgłaszał tzw. ‘manifest’ do sprawy. Wtedy sąd miał obowiązek wysłać subdelegata, lub burgrabiego, a który mógł ‘założyć’ sprawę sądową. Za Jagiellonów ‘patent’ na woźnego wydawał wojewoda, później tylko król. Były więc w kancelarii koronnej blankiety, które na żądanie rozdawano szlachcie. Susceptant grodzki odbierał od kandydata przysięgę (woźny przysięgły) i wpisywał jego nazwisko. Nie darmo woźny nosił określenie ‘providus’ tj. opatrzny (troszczący się), roztropny, sprawny. Niestety nie była to wdzięczna rola. Oskarżony szlachcic, był bardzo ‘łagodny’, gdy wypuścił ze swojej posesji woźnego ‘cało’, częściej go poturbowano. By wręczyć pozew woźny używał różnego typu sztuczek, z kamuflażem włącznie np. przebierał się za żebraka, szukał dodatkowych naocznych świadków wręczania pozwu, rozglądając się wcześniej za bezpiecznymi miejscami do ucieczki. Czasami przybijano pozew gwoździem do ściany i uciekano.
' ...Protazy spieszył włożyć swą woźnieńską odzież, ...szerokie rajtuzy
I kurtkę, której poły podpięte na guzy
Można zakasować, albo spuścić na kolana,
Czapka z uszami, sznurkiem u wierzchu zawiązana,
Wznosi się na pogodę, spuszcza się przed słotą.
Tak ubrany wziął pałkę i ruszył piechotą,
Bo woźni przed procesem, jak szpiegi przed bojem,
Muszą kryć się pod różną postacią i strojem. ...'
(fragment z 'Pana Tadeusza')
Pozdrawiam i życzę Pomyślności w Nowym Roku. Jerzy
PS.
Polecam nadto:
Z. Góralski - 'Urzędy i godności w dawnej Polsce'

: ndz 01 sty 2012, 18:58
autor: Joki
Dziękuję za udzielone informacje :)

Czy więc jeśli od 1766 roku osoba na ten urząd musiała pochodzić ze szlachty, to inne stany miały do niego zamkniętą drogę? Bo jeśli tak było to raczej sądzę, że podejmowała się tego szlachta biedniejsza.

Pozdrawiam, Jan Adam Niedźwiadek

: ndz 01 sty 2012, 19:24
autor: Szczerbiński
Tak by z tego wynikało. Różnie to jednak bywało, zależnie od miejsca i czasu. Przykładowo. Urzędy miejskie, zarówno radziecki jaki i ławniczy, wybierały sobie woźnych zwanych podwojskimi (ministerialis, preco). Za to czasami sądy górnicze np. w Olkuszu, były zorganizowane na wzór miejski. Rozpatrywały one sprawy między gwarkami a mieszczanami olkuskimi i chłopami, których przedmiotem była praca w kopalni. Takiemu sądowi przewodniczył żupnik, lub podżupek. Było siedmiu ławników prawa górniczego, przysięgłych, powoływanych przez górników oraz pisarz (notarius zuppae), no i oczywiście woźny zwany 'generałem górnym' (ministerialis generalis montium). Nazwa brzmi bardzo 'górnolotnie' i dumnie, ale ile taki 'generał' :D zarabiał, trudno mi powiedzieć. Chociaż żupy były z reguły dość bogate. Swoich woźnych posiadały w dawnej Polsce także sądy żydowskie. Nosili oni nazwę 'szkolników'.
Pozdrawiam. Jerzy