Heraldyka mieszczańska

Szlachectwo, heraldyka

Moderatorzy: elgra, Galinski_Wojciech, maria.j.nie, adamgen

Awatar użytkownika
hniew

Sympatyk
Posty: 757
Rejestracja: czw 11 lis 2010, 22:49

Heraldyka mieszczańska

Post autor: hniew »

Witam,
Wątek pt. „Herby rozdają?” skłonił mnie do założenia nowego.
Sroczyński_Włodzimierz pisze:A ja się ośmielę stwierdzić, że prawdziwe "odcięcie etosu" dotyczy mieszczan sprowadzanych do "preklasy robotniczej" lub "zubożałej szlachty" no ew. Żydów. Tu są prawdziwe pokłady przemilczeń, teren do badań i popularzycacji
Heraldyka jako taka tu ledwie zipie. Na temat heraldyki mieszczańskiej tym bardziej trudno cokolwiek znaleźć.
Ciekawe czy znajdą się doświadczeni heraldycy, którzy podzielą się w tym miejscu swoją wiedzą?
tsteifer pisze: ...Pierwotnie, jak przypuszczam, herby mieszczan nie były wyrazem ani aspiracji, ani snobizmu, ani dumy rodowej lecz przede wszystkim miały funkcję użytkową, identyfikacyjną, były czymś w rodzaju logo, znaku firmowego, podpisu, pinu i pesela w jednym. ...
Ten wpis przypomniał mi pewien artykuł* a w zasadzie przedstawiony w nim pewien fakt historyczny.
Podaję go na otwarcie wątku jako ciekawostkę:
„Gutteter Ludwik, mieszczanin i kupiec krakowski, miał się żenić z Jadwigą Łuczikówną z Bochni i dał jej na palec swój pierścionek. Małżeństwo nie dochodzi jednak do skutku, ale też i panna Jadwiga sygnetu otrzymanego od Guttetera zwrócić nie chce. Wtedy w imieniu poszkodowanego występują dwaj jego bracia Stanisław i Zygmunt Gutteterowie i skarżą w r. 1566 pannę Łuczikównę, „ysz ona piorsczien zlothy signeth a gmerk kupieczki, na czem wsithka nasza poczcziwoscz, maietnoscz y onych utratha nalezi, wsyela. Abowyem przesz thakowy gmerk ku oszukaniu naszemu mógł bi szie uczinicz chirograph na nasz dług albo z yakiegoszkolwyek długu gwith (kwit, pokwitowanie), na czembi nam wielka skoda y utraczenie dobr naszich wszithkich nioszlo”. Oskarżyciele oświadczyli przed sądem, że w zamian za zwrócony sygnet z herbem „offiaruiancz szie bicz gothowemi zlotho yle wazy wroczicz y szowiczie nagrodzicz”.
Widzimy z tego, jakie znaczenie posiadał herb mieszczański, który wyciśnięty na jakimś akcie nadawał mu zupełną wiarogodność na równi z pieczęciami szlacheckiemi i na równi z niemi przy dokumencie mógł być przywieszony, czego zresztą przykłady się dochowały. W pojęciu mieszczan nie urodzenie ... ... ale osobista wartość, charakter, owa, rzymska virtus znaczyła.”

* Chmiel A., 1898 - Herby Cyrusów mieszczan krakowskich. Rocznik Krakowski, Tom 1, s: 269-286. [ http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccont ... 2&dirids=1 ]
Osoby zainteresowane tematem zachęcam do lektury całego artykułu.

Pozdrawiam
Hubert
Awatar użytkownika
tsteifer

Nieaktywny
Posty: 14
Rejestracja: czw 15 lis 2007, 16:23
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: tsteifer »

Witam!
Ciekawa historia. Potwierdza w zasadzie to moje przypuszczenia, że herb miał początkowo zwłaszcza czysto praktyczne znaczenie. Taka była geneza herbów rycerskich, bo te oczywiście powstały pierwsze (choć gmerki mogły być już wcześniej i pewnie były) - potrzeba identyfikacji na polu walki, zwłaszcza w kurzu bitewnym, no i w chwili ataku, bo rycerskiego ciężkiego ogiera, jak już ruszyło się z pochyloną kopią galopem, to pewnie trudno było zatrzymać. A w przypadku herbów mieszczańskich i chłopskich chodziło zapewne głownie o zastępowanie lub uzupełnianie (uwierzytelnianie) podpisu, i nie tylko na dokumentach, ale i na beczkach z winem (że nie fałszowane), belach sukna itp.
Rola identyfikacyjna herbów rycerskich skończyła się mniej więcej wtedy, gdy rycerstwo przeszło w stan szlachecki. Pozostały znaki na chorągwiach, ale już raczej rzadziej identyfikowały poszczególnych wojowników, a raczej czałe oddziały. I ciekawa sprawa, szlachta, przynajmniej polska, zdaje się niewielką wagę przywiązywała do tego znaku, dzić powszechnie (acz błędnie) pojmowanego jako atrybut szlachectwa. Jak stwierdza w swoim opracowaniu pan Adam Pszczółkowski, wybitny genealog, konsultant genealogiczny ZSzP, moda na herby wśród szlachty zaczęła się dopiero w XVIII w, po publikacjach Niesieckiego. Ja może trochę przesunął bym tę datę o wiek. Wydaje mi się, że to jaką wagę przywiązywano do herbów, czy traktowano je tylko użytkowo, czy jako symbole dumy rodowej godne czci i szacunku, odzwierciedlają dzieła sztuki. Na przełomie XVI i XVII w. zauważyć można pewien boom w wizerunkach herbowych, na obrazach, nagrobkach, epitafiach, sprzętach i budowalach. Owszem, były i wcześniej, często pięknie wykonane, ale jednak rzadsze. A od tego czasu pojawiają się szczególnie często i coraz efektowniejszej formie. Takie przesunięcie granicy czasowej, zgadzało by się z tezą pana Pszczółkowskiego, że wpływ na modę herbową miała publikacja herbarza, z tym, że myślę, że tę modę zapoczątkowało nie dzieło Niesieckiego, a już Paprockiego. I jak sądzę w tym samym czasie - przez wzorowanie się na stanie wyższym - takie podejście do herbów zaczynają mieć i mieszczanie. już nie są to tylko znaki firmowe do pieczętowania listów, faktur i towarów, ale dumne symbole rodowe, pięknie rzeźbione lub malowane na ołtarzach, epitaqfiach i frontonach domów.
pozdrawiam serdecznie

Tomasz Steifer
ODPOWIEDZ

Wróć do „Szlachta, herbarze”