Wątek pt. „Herby rozdają?” skłonił mnie do założenia nowego.
Heraldyka jako taka tu ledwie zipie. Na temat heraldyki mieszczańskiej tym bardziej trudno cokolwiek znaleźć.Sroczyński_Włodzimierz pisze:A ja się ośmielę stwierdzić, że prawdziwe "odcięcie etosu" dotyczy mieszczan sprowadzanych do "preklasy robotniczej" lub "zubożałej szlachty" no ew. Żydów. Tu są prawdziwe pokłady przemilczeń, teren do badań i popularzycacji
Ciekawe czy znajdą się doświadczeni heraldycy, którzy podzielą się w tym miejscu swoją wiedzą?
Ten wpis przypomniał mi pewien artykuł* a w zasadzie przedstawiony w nim pewien fakt historyczny.tsteifer pisze: ...Pierwotnie, jak przypuszczam, herby mieszczan nie były wyrazem ani aspiracji, ani snobizmu, ani dumy rodowej lecz przede wszystkim miały funkcję użytkową, identyfikacyjną, były czymś w rodzaju logo, znaku firmowego, podpisu, pinu i pesela w jednym. ...
Podaję go na otwarcie wątku jako ciekawostkę:
„Gutteter Ludwik, mieszczanin i kupiec krakowski, miał się żenić z Jadwigą Łuczikówną z Bochni i dał jej na palec swój pierścionek. Małżeństwo nie dochodzi jednak do skutku, ale też i panna Jadwiga sygnetu otrzymanego od Guttetera zwrócić nie chce. Wtedy w imieniu poszkodowanego występują dwaj jego bracia Stanisław i Zygmunt Gutteterowie i skarżą w r. 1566 pannę Łuczikównę, „ysz ona piorsczien zlothy signeth a gmerk kupieczki, na czem wsithka nasza poczcziwoscz, maietnoscz y onych utratha nalezi, wsyela. Abowyem przesz thakowy gmerk ku oszukaniu naszemu mógł bi szie uczinicz chirograph na nasz dług albo z yakiegoszkolwyek długu gwith (kwit, pokwitowanie), na czembi nam wielka skoda y utraczenie dobr naszich wszithkich nioszlo”. Oskarżyciele oświadczyli przed sądem, że w zamian za zwrócony sygnet z herbem „offiaruiancz szie bicz gothowemi zlotho yle wazy wroczicz y szowiczie nagrodzicz”.
Widzimy z tego, jakie znaczenie posiadał herb mieszczański, który wyciśnięty na jakimś akcie nadawał mu zupełną wiarogodność na równi z pieczęciami szlacheckiemi i na równi z niemi przy dokumencie mógł być przywieszony, czego zresztą przykłady się dochowały. W pojęciu mieszczan nie urodzenie ... ... ale osobista wartość, charakter, owa, rzymska virtus znaczyła.”
* Chmiel A., 1898 - Herby Cyrusów mieszczan krakowskich. Rocznik Krakowski, Tom 1, s: 269-286. [ http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccont ... 2&dirids=1 ]
Osoby zainteresowane tematem zachęcam do lektury całego artykułu.
Pozdrawiam
Hubert

